W wieku 21 lat urodziła córkę. Ciąża przebiegała bez problemów, z bardzo dobrymi wynikami, a porod przebiegł szybko i bezproblemowo.
Ponad rok temu, podczas badania do pracy okazało się, że ma guzki na tarczycy. Do specjalisty dostała sie po ponad roku, wizyta byla przekładana trzy razy. Niestety okazalo się, że guzy są spore i tarczyca kwalifikuje sie do usunięcia. Szczęśliwie wynik biopsji okazał się dobry, ale córka ma sie liczyc z usunięciem tarczycy za rok.
Przy tak poważnej operacji córka zdecydowała sie na prywatna wizytę u jeszcze jednego specjalisty.
Każdy z lekarzy pytał o choroby RODZINNE. Czy w rodzinie chorowano na tarczycę, na raka, pytania o rodzeństwo i matkę. Informację o braku wiedzy, z powodu adopcji lekarze przyjęli z zakłopotaniem, przepraszali, że dotknęli drażliwego tematu. Ten temat akurat dla córki drazliwy nie jest, przerobiony starannie przed laty.

Kiedyś udało nam sie namierzyć niektórych członków rodziny MB i córka zdobyła przynajmniej część informacji, choć niezbyt dobrych.
Po co o tym piszę? Żeby każdy RA zawczasu postarał sie zrobić wywiad dotyczący chorób rodzinnych, nawiązał odpowiednie kontakty, bo może się to okazać potrzebne dziecku, nawet juz dorosłemu. Okazuje się, że nawet skazy na zębach są prawdopodobnie wynikiem złego odżywiania mb. podczas ciąży.