Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
Moderator: Moderatorzy po adopcji
-
- Posty: 397
- Rejestracja: 16 lip 2013 16:10
Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
Przeczytałam po czasie. U nas był też taki problem wiele lat temu, a dziecko adoptowane w wieku prawie dwóch lat. Na szczęście na początku kupiłam jej śpioszki do spania i łóżeczko ze szczebelkami, a DD ściął włoski na krótko. Na zdjęciu malucha stojącego w łóżeczku w śpioszkach, nie widać faktycznego wieku dziecka. Tyle, że ona w tamtym czasie opowiadała wokoło, że jest adoptowana.
Żadnych fotografii z DD nie otrzymaliśmy, a szkoda, powinni dzieciom robić fotki, choć w naszym przypadku i tak byłoby brak tych najwcześniejszych z rb.
Zważywszy, że podobno 1 na 100 dzieci jest adoptowanych to skala problemu wcale nie jest mała.
Jakoś córka nie przejmowała się brakiem wcześniejszych zdjęć.
Synek Kalafiory świetnie sobie poradził, a ponadto raczej nie miał negatywnych emocji związanych z wydarzeniem.
Za jakis czas pewnie będzie rysowanie drzewa genealogicznego.
Żadnych fotografii z DD nie otrzymaliśmy, a szkoda, powinni dzieciom robić fotki, choć w naszym przypadku i tak byłoby brak tych najwcześniejszych z rb.
Zważywszy, że podobno 1 na 100 dzieci jest adoptowanych to skala problemu wcale nie jest mała.
Jakoś córka nie przejmowała się brakiem wcześniejszych zdjęć.
Synek Kalafiory świetnie sobie poradził, a ponadto raczej nie miał negatywnych emocji związanych z wydarzeniem.
Za jakis czas pewnie będzie rysowanie drzewa genealogicznego.
-
- Posty: 24
- Rejestracja: 17 lip 2017 00:35
Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
Z tym drzewem to będzie jakiś problem? Przecież dziecko ma mamę, tatę, babcie, dziadków itd. Co z tego, że genetycznie niespokrewnionych? To jest jego rodzina, ta którą kocha i zna, więc w czym problem?
- yennefer23
- Posty: 5781
- Rejestracja: 23 lut 2010 01:00


Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
no np. w tym ze wg niektorych moze miec pierwsza mame i druga mame, ale mame ktora urodzila i mame ktora wychowuje. lub rodzenstwo biologiczne ...
nie nazwałabym tego problemem, ale byc moze takie drzewo trzeba bedzie (albo i nie, bo to caly czas przed nami) uproscic dla celow "szkolnych".
nie nazwałabym tego problemem, ale byc moze takie drzewo trzeba bedzie (albo i nie, bo to caly czas przed nami) uproscic dla celow "szkolnych".
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
-
- Posty: 24
- Rejestracja: 17 lip 2017 00:35
Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
Aha, spoko. O tym nie pomyślałam. Hmm, tylko jak upraszczanie ma się do życia w prawdzie? Skoro rozmawiamy z dzieckiem otwarcie, ono zna swoją historię, to czemu nie miałoby tego zadania zrobić jak uważa? Jeżeli samo będzie chciało uprościć, to nie ma problemu. Ale gorzej jeśli my mielibyśmy mu to rozwiązanie podsunąć. Przecież jego trochę bardziej skomplikowana historia życiowa, to nie powód do wstydu, żeby to ukrywać. Rozumiem, zaraz pojawia się głosy, że mogłoby zostać wytkneite palcami albo narazić się na komentarze. Wiem, ale czy do jasnej anielki to nie jest już czas, żeby to społeczeństwo nauczyło się, że rodzina tworzy się na różne sposoby.
- yennefer23
- Posty: 5781
- Rejestracja: 23 lut 2010 01:00


Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
znow odbije pileczke. jawnosc jawnoscia, prawda prawda, ale nie wszystko musi byc od razu publiczne. mysle ze tu nie ma jednego sluszengo postepowania, podobnie jak w sytuacji ze zdjeciami. zalezy od dziecka, rodziny, pogladow, klasy i szkoly, a i nauczyciela jak potrafi i bedzie chciec poprawadzic taka lekcje ...
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
-
- Posty: 24
- Rejestracja: 17 lip 2017 00:35
Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
Nie chodzi mi o to, że wszystko ma być publiczne, niech dziecko zadecyduje samo (oczywiście z pomocą rodziców). Jeśli chciałoby umieścić w drzewku RB i byłoby to dla niego ważne, to czemu miałoby tego nie robić. Zdaję sobie sprawę, że tu nie ma jednego wzorca postępowania, wszystko zależy od konkretnej sytuacji rodzinnej. Ale niezależnie od wszystkiego chyba nie powinniśmy dziecku sugerować, że umieszczenie kogoś ważnego dla niego będzie czymś niewłaściwym i może spowodować negatywne komentarze. Nie wiem jak pozostali, ale ja uczę moje dziecko tego, że nasza sytuacja rodzinna jest inna niż większości rodzin, ani lepsza, ani gorsza, jest normalna. I jeśli ono chce się ta wiedzą podzielić z innymi, to ma do tego prawo. A jak ludzie zareagują, cóż ludzie generalnie wyrażają za dużo opinii na tematy, o których nie mają pojęcia.
Nauczyciele niestety nie są przygotowani do przeprowadzania rozmów na tematy okołoadopcyjne. Moje doświadczenie z osobami mającymi wykształcenie pedagogiczne/psychologiczne w większości przypadków sprowadza się do tego, że na hasło adopcja reagują niemalże zawałem serca. Jakże to tak, jeszcze mówić o tym przy dziecku (mówić o tym, skąd się wzięło w naszej rodzinie). Niby ludzie mają wykształcenie kierunkowe, a kompletnie nie wiedzą jak się zachować.
Nauczyciele niestety nie są przygotowani do przeprowadzania rozmów na tematy okołoadopcyjne. Moje doświadczenie z osobami mającymi wykształcenie pedagogiczne/psychologiczne w większości przypadków sprowadza się do tego, że na hasło adopcja reagują niemalże zawałem serca. Jakże to tak, jeszcze mówić o tym przy dziecku (mówić o tym, skąd się wzięło w naszej rodzinie). Niby ludzie mają wykształcenie kierunkowe, a kompletnie nie wiedzą jak się zachować.
-
- Posty: 24942
- Rejestracja: 31 paź 2009 01:00

Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
łosica z nauczycielami różnie bywa. Moja córka poszła w tym roku do pierwszej klasy. W przedszkolu kadra wiedziała o adopcji, w szkole nie, jakiś nie było okazji. Corka wie od początku jak pojawiła się w naszej rodzinie. Jakiś czas temu wychowawczyni Czupurka poprosiła mnie o rozmowę. Zapytała czy ona może mnie wyściskać, bi dawno nie spotkała tak mądrej mamy. Ja oczy wielkie zrobiłam. Pani opowiedziała mi, że rozmawiali tego dnia o rodzinie.corka powiedziała, że ma siostrę. Pani mówi pewnie o kuzynce mówisz. Na to córka, że nie bo ona ma siostrę, tylko ona mieszka z innymi rodzicami, bo je urodziła taką pani, a potem rodzice odnaleźli. Pani była pod wrażeniem, że dziecko wie, że potrafiła wytłumaczyć.
-
- Posty: 397
- Rejestracja: 16 lip 2013 16:10
`12
Drzewo genealogiczne nie musi być jakimś specjalnym problemem, ale może być. Raczej chodziło mi o to, ze temat adopcji może pojawiać się najmniej oczekiwanych momentach i dobrze jest byc na to przygotowanym. Córka nie miała wątpliwości, by umieścić naszą, adopcyjna rodzinę - jedyną jaką pamiętała. Oprócz danych rodziców i rodzeństwa nie posiadalismy wówczas żadnej informacji o rodzinie biologicznej.
-
- Posty: 3
- Rejestracja: 12 gru 2022 04:27
Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
"Kiedy moja firma potrzebowała zdjęć na temat ""Gil"", byłem sceptycznie nastawiony do możliwości znalezienia odpowiedniego źródła zdjęć. W końcu nie jest to temat zbyt popularny, a poszukiwania mogły okazać się trudne i czasochłonne. Jednakże, po kilku próbach, natknąłem się na stronę internetową oferującą zdjęcia stockowe, a wśród nich kategorię poświęconą ""Gil"". Przeglądając stronę, zauważyłem, że zdjęcia były bardzo różnorodne i obejmowały wiele motywów gil zdjęcia. Znalazłem zdjęcia z różnych branż, takich jak medycyna, nauka i przemysł, a także zdjęcia produktów i ich opakowań. Byłem pod wrażeniem, jak wiele możliwości oferował mi ten portal."