Mity o adopcji
Moderator: Moderatorzy adopcyjne dylematy
-
- Posty: 18
- Rejestracja: 17 lis 2012 12:51
Re: Mity o adopcji
Ale ja nie dzielę ludzi na lepszych i gorszych, nie oceniam genów na lepsze i gorsze, twierdzę tylko, że geny mają spory wpływ na zachowania ludzi jako starsze dzieci czy też już dorosłe osoby. Jest to nawet udowodnione naukowo, kiedyś lata temu w czasopiśmie Focus był obszerny artykuł o tym, naukowcy badali jak potoczyło się życie dzieci adoptowanych jako niemowlaki, w późniejszym okresie życia po adopcji. Badali tylko i wyłącznie bliźnięta adoptowane do różnych rodzin, lub rodzeństwo z niewielką różnicą wieku - ale też adoptowane do różnych rodzin. Wnioski były jednoznaczne: okazywało się mimo nieraz drastycznych różnic w warunkach w jakich wychowywały się dzieci (różne miejsca zamieszkania, różny status majątkowy rodziców adopcyjnych, różne warunki bytowe, kultura, wyznania etc...) w większości życiorysy dzieci z poszczególnych par bliźniąt czy też rodzeństwa - były podobne. Wychodzi na to, że geny determinują w istotny sposób nasze zachowania.
Mój tata ma wykszt. zawodowe, mama średnie, ja wyższe - ale to nie ma znaczenia. Nie odziedziczyłam po nich skłonności do uczenia się tylko inteligencję która pozwoliła mi na ukończenie studiów.
W sąsiedniej wiosce mieszka rodzina z adoptowaną córką (w moim wieku jest ta kobieta, czyli po 40r.z.). Dziewczynkę wzięli jako niemowlę od niedalekich sąsiadów (o ile to nie była jakaś dalsza rodzina), po prostu w rodzinie tej małej była bieda i patologia, rodzice nie interesowali się dziećmi i Ci dobrzy ludzie ją wzięli na wychowanie. Bardzo dobra i porządna rodzina, mają jeszcze kilkoro swoich biologicznych dzieci. Wszystkie już są dorosłe. Kilka lat temu byłam w sporym damskim gronie na imprezie pod tytułem "Dzień Kobiet" - śmieszna imprezka, 300 babeczek, disco, pokaz tancerzy etc.... po tańcach panów - wróciłyśmy do stołu, okazało się że z torebek poginęły pieniądze. Córka tych Państwa tez tam była z nami. Ale nikomu nic do głowy nie przyszło, zgłosiłyśmy sprawę do organizatora, spisali nasze dane, po kilku dniach dostałyśmy info, że monitoring pokazał kto nas okradł, chyba nie muszę pisać kto. Mało tego okazało się, że to był już trzeci taki wybryk i ta pani miała już wyrok w zawieszeniu.
Była wychowana z miłością w dobrej rodzinie, od niemowlaka, a ci jej rodzice adopcyjni mają złamane serca przez nią.
Nie lubię zaklinania rzeczywistości.
Dlaczego w DD nie ma sierot które straciły załóżmy rodziców w wypadku samochodowym? Bo gdy taka straszna sytuacja ma miejsce w normalnej rodzinie - opiekę nad dziećmi przejmują dziadkowie albo rodzeństwo rodziców, nikt w normalnej i kochającej rodzinie nie pozwoli na tułaczkę po DD dzieci które straciły niespodziewanie oboje rodziców.
Dlaczego 99% dzieci w DD ma przynajmniej jednego rodzica biologicznego? Jakimi ludźmi są ludzie którzy pozwalają na to aby ich dzieci przebywały na izbach dziecka, na placówkach? Jakie geny dziedziczy dziecko którego rodzice są alkoholikami, narkomanami, mają kłopoty z prawem, nigdy uczciwie nie zarobili złotówki, mają deficyty intelektualne (co akurat niekoniecznie może być ich zasługą) itd...
Nic nie dzielę. Opisuje tylko fakty które miały miejsce. Fakty te pokazują, że dziedziczone geny mają wpływ na nasze zachowania w życiu dorosłym. Zresztą to chyba nie podlega dyskusji?
Mój tata ma wykszt. zawodowe, mama średnie, ja wyższe - ale to nie ma znaczenia. Nie odziedziczyłam po nich skłonności do uczenia się tylko inteligencję która pozwoliła mi na ukończenie studiów.
W sąsiedniej wiosce mieszka rodzina z adoptowaną córką (w moim wieku jest ta kobieta, czyli po 40r.z.). Dziewczynkę wzięli jako niemowlę od niedalekich sąsiadów (o ile to nie była jakaś dalsza rodzina), po prostu w rodzinie tej małej była bieda i patologia, rodzice nie interesowali się dziećmi i Ci dobrzy ludzie ją wzięli na wychowanie. Bardzo dobra i porządna rodzina, mają jeszcze kilkoro swoich biologicznych dzieci. Wszystkie już są dorosłe. Kilka lat temu byłam w sporym damskim gronie na imprezie pod tytułem "Dzień Kobiet" - śmieszna imprezka, 300 babeczek, disco, pokaz tancerzy etc.... po tańcach panów - wróciłyśmy do stołu, okazało się że z torebek poginęły pieniądze. Córka tych Państwa tez tam była z nami. Ale nikomu nic do głowy nie przyszło, zgłosiłyśmy sprawę do organizatora, spisali nasze dane, po kilku dniach dostałyśmy info, że monitoring pokazał kto nas okradł, chyba nie muszę pisać kto. Mało tego okazało się, że to był już trzeci taki wybryk i ta pani miała już wyrok w zawieszeniu.
Była wychowana z miłością w dobrej rodzinie, od niemowlaka, a ci jej rodzice adopcyjni mają złamane serca przez nią.
Nie lubię zaklinania rzeczywistości.
Dlaczego w DD nie ma sierot które straciły załóżmy rodziców w wypadku samochodowym? Bo gdy taka straszna sytuacja ma miejsce w normalnej rodzinie - opiekę nad dziećmi przejmują dziadkowie albo rodzeństwo rodziców, nikt w normalnej i kochającej rodzinie nie pozwoli na tułaczkę po DD dzieci które straciły niespodziewanie oboje rodziców.
Dlaczego 99% dzieci w DD ma przynajmniej jednego rodzica biologicznego? Jakimi ludźmi są ludzie którzy pozwalają na to aby ich dzieci przebywały na izbach dziecka, na placówkach? Jakie geny dziedziczy dziecko którego rodzice są alkoholikami, narkomanami, mają kłopoty z prawem, nigdy uczciwie nie zarobili złotówki, mają deficyty intelektualne (co akurat niekoniecznie może być ich zasługą) itd...
Nic nie dzielę. Opisuje tylko fakty które miały miejsce. Fakty te pokazują, że dziedziczone geny mają wpływ na nasze zachowania w życiu dorosłym. Zresztą to chyba nie podlega dyskusji?
-
- Posty: 18
- Rejestracja: 17 lis 2012 12:51
Re: Mity o adopcji
Bobetko - zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości, jeśli chodzi o ten "miód" w DD, też byłam świadkiem (mimowolnym - po prostu przyjechałam godzinę wcześniej do pracy i wychowawca mnie nie zauważył, myślał że biuro jest puste) jak wychowawca szedł korytarzem i walił pasem o ścianę tak, że lamperia pryskała na boki, szedł zbić jakiegoś chłopca, dopiero jak wyszłam z biura zobaczyć o co chodzi i kto tak krzyczy i klnie, to go zobaczyłam. On mnie też zobaczył, zaklnął i stwierdził że nie ma innych metod na takiego......
Albo jak mała dziewczynka wylała zupę na stołówce i wychowawczyni rzuciła jej ścierkę na ziemię i kazała myc podłogę i ją wyszarpała za ubranie itd....
Takich sytuacji było sporo. Z reguły interweniowałam (robiłam spontaniczną awanturę + skarga u dyrekcji), ale wszystko zależy od dyrekcji, jeśli dyrektor przymyka oko, twierdzi, że nic się nie dzieje złego to szeregowy pracownik nic nie zdziała. Wypaliłam się w tej pracy i odeszłam
Nieraz wracałam do domu i płakałam z bezsilności, ale prawda jest taka, że nie jesteśmy w stanie zlikwidować całego zła tego świata. Nie mówiąc o tym, że gdy zaczniemy się zastanawiać jakie życie mają załóżmy dzieci z Zambii czy Nigerii i porównamy je do życia dzieci z DD to wypadnie jeszcze gorzej
Ale czy da się tak naprawić świat, żeby ani jedno dziecko nie cierpiało...
Często się zastanawiałam, czy tym dzieciakom nie byłoby lepiej w tym ich domu rodzinnym niż na placówce. No i też nie można zapomniec o tym, że w mojej ocenie bardzo mało wychowawców nadawało się do tej pracy. A osoby najlepsze, najmilsze, które naprawdę kochały te dzieciaki - po kilku latach były wrakiem człowieka i kończyło się to albo odejściem z pracy albo chorobą. Miałam zawsze 2-3 osoby na dwuletnich urlopach na poratowanie zdrowia, takie były wykończone psychicznie. A po drugiej stronie byli wychowawcy cyborgi - roboty bez żadnych uczuć i emocji.
yasuko A czy ja gdzieś sformułowałam wniosek, że geny mają większy wpływ na nasze zachowania niż środowisko?
Jeśli tak to proszę uprzejmie o dokładny cytat.
Bo ja widzę tylko, że napisałam że geny mają wpływ na nasze zachowania.
Albo jak mała dziewczynka wylała zupę na stołówce i wychowawczyni rzuciła jej ścierkę na ziemię i kazała myc podłogę i ją wyszarpała za ubranie itd....
Takich sytuacji było sporo. Z reguły interweniowałam (robiłam spontaniczną awanturę + skarga u dyrekcji), ale wszystko zależy od dyrekcji, jeśli dyrektor przymyka oko, twierdzi, że nic się nie dzieje złego to szeregowy pracownik nic nie zdziała. Wypaliłam się w tej pracy i odeszłam
Nieraz wracałam do domu i płakałam z bezsilności, ale prawda jest taka, że nie jesteśmy w stanie zlikwidować całego zła tego świata. Nie mówiąc o tym, że gdy zaczniemy się zastanawiać jakie życie mają załóżmy dzieci z Zambii czy Nigerii i porównamy je do życia dzieci z DD to wypadnie jeszcze gorzej
Ale czy da się tak naprawić świat, żeby ani jedno dziecko nie cierpiało...
Często się zastanawiałam, czy tym dzieciakom nie byłoby lepiej w tym ich domu rodzinnym niż na placówce. No i też nie można zapomniec o tym, że w mojej ocenie bardzo mało wychowawców nadawało się do tej pracy. A osoby najlepsze, najmilsze, które naprawdę kochały te dzieciaki - po kilku latach były wrakiem człowieka i kończyło się to albo odejściem z pracy albo chorobą. Miałam zawsze 2-3 osoby na dwuletnich urlopach na poratowanie zdrowia, takie były wykończone psychicznie. A po drugiej stronie byli wychowawcy cyborgi - roboty bez żadnych uczuć i emocji.
yasuko A czy ja gdzieś sformułowałam wniosek, że geny mają większy wpływ na nasze zachowania niż środowisko?
Jeśli tak to proszę uprzejmie o dokładny cytat.
Bo ja widzę tylko, że napisałam że geny mają wpływ na nasze zachowania.
- wanielka
- Posty: 3827
- Rejestracja: 17 gru 2007 01:00
Re: Mity o adopcji
mamajsa to, co piszesz jest odrażające, więc pominę milczeniem.
ustosunkuję się tylko do jednego zdania:
ustosunkuję się tylko do jednego zdania:
zawsze takie określenia budzą we mnie niepokój. często za piękną fasadą kryją sie wielkie dramaty. nie, nie twierdzę, że musi tak być, ale częstokrość w tych "dobrych i porządnych rodzinach" dziecku jest źle mimo, że wydawałoby się, że wszystko ma. od "dobrych i porządnych" zdecydowanie bardziej wolę zwykłe niosą normalność po prostu...mamajsa pisze:Bardzo dobra i porządna rodzina
w ciszy i cierpliwości jest wasza siła...
-
- Posty: 24877
- Rejestracja: 31 paź 2009 01:00
Re: Mity o adopcji
o tutajmamajsa pisze:A czy ja gdzieś sformułowałam wniosek, że geny mają większy wpływ na nasze zachowania niż środowisko?
mamajsa pisze:Badali tylko i wyłącznie bliźnięta adoptowane do różnych rodzin, lub rodzeństwo z niewielką różnicą wieku - ale też adoptowane do różnych rodzin. Wnioski były jednoznaczne: okazywało się mimo nieraz drastycznych różnic w warunkach w jakich wychowywały się dzieci (różne miejsca zamieszkania, różny status majątkowy rodziców adopcyjnych, różne warunki bytowe, kultura, wyznania etc...) w większości życiorysy dzieci z poszczególnych par bliźniąt czy też rodzeństwa - były podobne. Wychodzi na to, że geny determinują w istotny sposób nasze zachowania.
-
- Posty: 18
- Rejestracja: 17 lis 2012 12:51
Re: Mity o adopcji
No dobrze wanielko - łapiesz mnie za słówka, niech będzie normalna zwykła rodzina, mama wychowująca dzieci, tata pracujący, mała gospodarka, sporo dzieci (nie kojarzę ilu ich było 4? 5?), wieś, dom jednorodzinny, katolicy, nie pijący, nie kradnący, nie karani, pracowici normalni wiejscy ludzie którzy normalnie żyli i żyją. Teraz może być?
-
- Posty: 24877
- Rejestracja: 31 paź 2009 01:00
Re: Mity o adopcji
zgadzam się z Tobą jest odrażające i obrzydliwe i nie wiem czemu ma służyćwanielka pisze:mamajsa to, co piszesz jest odrażające, więc pominę milczeniem.
- wanielka
- Posty: 3827
- Rejestracja: 17 gru 2007 01:00
Re: Mity o adopcji
alexa79 mamajsa nie ma po prostu szczęścia poznać takich cudownych dzieci jak nasze może dobrze, ponieważ jedyne co by widziała to "złe geny"
w ciszy i cierpliwości jest wasza siła...
-
- Posty: 14478
- Rejestracja: 13 gru 2004 01:00
Re: Mity o adopcji
I moim zdaniem jeszcze Tu:
A propos to ja pisałam o tej Pani Dyrektor. Notabene już nią nie jest, bo miała sprawę karną o korupcje. Bardzo wysoki poziom negatywnych emocji jakie miała w stosunku do adoptowanych dzieci - pozwala mi dojść do wniosku, że sama nim nie była.mamajsa pisze:Szczerze mówiąc podziwiam rodziców adopcyjnych którzy podejmuja się opieki nad dziećmi z DD, ale te dzieci jak zresztą każdy z nas - mają bagaż genów swoich rodziców i nic tego nie zmieni. Czytałam w tym wątku, że jakaś Pani Dyrektor przedstawiała adopcję w czarnych barwach - że te dzieci są genetycznie obciążone, ale nie ważne jak by to brzmiało okrutnie - uważam, że ma rację ta Pani.
Synku, nie mógłbyś być bardziej mój
01.2005
W każdym z nas tkwi talent. Ważne by go dostrzec i w niego uwierzyć
-
- Posty: 18
- Rejestracja: 17 lis 2012 12:51
Re: Mity o adopcji
Oj chyba ktoś nie potrafi czytać ze zrozumieniem:
Wniosek badaczy był taki:
Geny w istotny sposób determinują nasze zachowania -
a ten ich wniosek to nie to samo, co stwierdzenie
Geny najbardziej (najistotniej) determinują nasze zachowania.
lub też
Głownie geny determinują nasze zachowania.
=============================
proszę nie wpieraj mi słów których nie napisałam.
Powtórzę - uważam, że geny które dziedziczymy od naszych rodziców biologicznych w istotny sposób wpływają na nasze funkcjonowanie i zachowanie w życiu. I nie wierzę, że da się odpowiednim wychowaniem dziecka całkowicie wyeliminować wpływ genów odziedziczonych po jego rodzicach biologicznych.
Wniosek badaczy był taki:
Geny w istotny sposób determinują nasze zachowania -
a ten ich wniosek to nie to samo, co stwierdzenie
Geny najbardziej (najistotniej) determinują nasze zachowania.
lub też
Głownie geny determinują nasze zachowania.
=============================
proszę nie wpieraj mi słów których nie napisałam.
Powtórzę - uważam, że geny które dziedziczymy od naszych rodziców biologicznych w istotny sposób wpływają na nasze funkcjonowanie i zachowanie w życiu. I nie wierzę, że da się odpowiednim wychowaniem dziecka całkowicie wyeliminować wpływ genów odziedziczonych po jego rodzicach biologicznych.
-
- Posty: 24877
- Rejestracja: 31 paź 2009 01:00
Re: Mity o adopcji
mamajsa moi sąsiedzi adoptowali swoją córkę i pomimo "złych genów" wyrosła na wartościowego człowieka - nie skończyła studiów, ale jest dobrym człowiekiem. A Ty obrażasz nasze dzieci.
ale w takim razie skąd u niej te "złe geny" : ciekawe co na to powie mamajsaBobetka pisze:Bardzo wysoki poziom negatywnych emocji jakie miała w stosunku do adoptowanych dzieci - pozwala mi dojść do wniosku, że sama nim nie była.
-
- Posty: 18
- Rejestracja: 17 lis 2012 12:51
Re: Mity o adopcji
Ale wcale nie twierdzę, że nie ma cudownych dzieci w DD czy też wśród dzieci adoptowanych. Z tego co czytałam - problemy się pojawiały nie w okresie dzieciństwa, tylko w okresie dorosłości tych dzieci. Widzę, że mnie zaatakowałyście - siła złego na jednegowanielka pisze:alexa79 mamajsa nie ma po prostu szczęścia poznać takich cudownych dzieci jak nasze może dobrze, ponieważ jedyne co by widziała to "złe geny"
Nie odradzam adopcji, tylko wyraźnie napisałam, że ja bym nigdy nie podjęła decyzji o adopcji (ale to ja, a nie Wy, Wy podjęłyście inną decyzję i to normalne że jej bronicie), i napisałam również, że podziwiam rodziców adopcyjnych ze względu na ich odwagę.
I jeszcze pytanie do yasuko: uważasz, że rodzice adopcyjni mają nieograniczony wpływ na wychowanie dziecka - taki, że swoimi metodami wychowawczymi są w stanie całkowicie wyeliminować zachowania dziecka które miałyby źródło w genach?
A co do tego czemu tu piszę, bo załóżmy, że jestem głosem tych ludzi których słowa przywołałyście na początku tego wątku, głównie śmiejąc się z ich prymitywnego podejścia do tematu, niewiedzy, ignorancji, zaściankowości i nie wiadomo jeszcze z czego. Może to też jest obrzydliwe?
-- 10 gru 2012 21:16 --
Załóżmy, że jest to tzw. wyjątek potwierdzający regułę, tak jak wśród tzw. normalnych rodzin zdarza się dziecko zachowujące się niewłaściwie (przypadek przywołany wcześniej z kotkiem i płytką chodnikową).alexa79 pisze:mamajsa moi sąsiedzi adoptowali swoją córkę i pomimo "złych genów" wyrosła na wartościowego człowieka - nie skończyła studiów, ale jest dobrym człowiekiem. A Ty obrażasz nasze dzieci.ale w takim razie skąd u niej te "złe geny" : ciekawe co na to powie mamajsaBobetka pisze:Bardzo wysoki poziom negatywnych emocji jakie miała w stosunku do adoptowanych dzieci - pozwala mi dojść do wniosku, że sama nim nie była.
Proszę jeszcze o cytat gdzie obraziłam Wasze dzieci?
Gdzie napisałam chociaż jedno złe słowo?
A jesli rodzice biologiczni któregoś z Waszych dzieci byli np. załóżmy geniuszami matematycznymi, a ich dziecko odziedziczyło tą fantastyczną zdolność - to stwierdzenie, że genetycznie jest obciążone geniuszem matematycznym jest obrazą?
No chyba niekoniecznie.
Przykro, że atakujecie kogoś kto pozwolił sobie na wyrażenie swojej opinii na daną sprawę tylko dlatego, że ma ją inną niż Wy. Jesli przeszkodziłam w obradach kółka wzajemnej adoracji to sorki, nie było to moim zamiarem. Wobec tego będę się żegnać
Trzymajcie się ciepło Wy i Wasze Dzieciaczki. Pa
- wanielka
- Posty: 3827
- Rejestracja: 17 gru 2007 01:00
Re: Mity o adopcji
więzienia są pełne ludzi, którzy mają problemy w dorosłości i wyobraź sobie, że nie są to dzieci adoptowanemamajsa pisze: Z tego co czytałam - problemy się pojawiały nie w okresie dzieciństwa, tylko w okresie dorosłości tych dzieci.
przepraszam, że tak dosadnie, ale to najgłupsze co można powiedzieć RA. nie potrzebny mi Twój podziw, raczej świadmość, że moje dziecko nie natknie się na osobę o takich poglądachmamajsa pisze:podziwiam rodziców adopcyjnych ze względu na ich odwagę.
w ciszy i cierpliwości jest wasza siła...
-
- Posty: 24877
- Rejestracja: 31 paź 2009 01:00
Re: Mity o adopcji
mamajsatutaj obraziłaś nasze dzieci
mamajsa pisze: Te dzieci się zachowują tak jak ich rodzice, i to nawet te malutkie 2 letnie, 3 letnie. Jak tylko trochę dorosną zaczynają kraść, pić i palić (mają pieniądze pochodzące ze sprzedaży np. swoich rzeczy), wyłudzają pieniądze w najbardziej nieprawdopodobne sposoby, wymuszają
-
- Posty: 18
- Rejestracja: 17 lis 2012 12:51
Re: Mity o adopcji
http://www.focus.pl/cywilizacja/zobacz/ ... ecko/nc/1/
przywołany przeze mnie artykuł z focusa (znalazłam )
żeby było rzetelnie - wklejam link.
dziękuję Yasuko za odpowiedź na moje pytanie.
Pozdrawiam.
-- 10 gru 2012 21:45 --
ja to po prostu widziałam i tyle. Takie są fakty. Ja ich nie komentuję - takie sytuacje po prostu miały miejsce i dotyczyły mniej więcej 15% ogółu wychowanków w wieku 7 lat i wzwyż (na przestrzeni około 10mcy). Sytuacji było sporo więcej, ale wszystkich nie przytoczę. Czy ja piszę, że Wasze dzieci takie są?
Nie wszystkie dzieci się tak zachowywały, tylko część - mówię o takich rażących sytuacjach, nie wspominam o innych problemach dużego i małego kalibru (bójki, kradzieże w DD, próby gwałtu na młodszych dzieciach, złe wyniki w nauce, wagary etc). Nikomu nie życzę takich zachowań ze strony jego dziecka, życzę sukcesów wychowawczych i miłości.
Teraz to już definitywnie pa.
przywołany przeze mnie artykuł z focusa (znalazłam )
żeby było rzetelnie - wklejam link.
dziękuję Yasuko za odpowiedź na moje pytanie.
Pozdrawiam.
-- 10 gru 2012 21:45 --
przykro mi ale tylko i wyłącznie opisałam fakty których byłam świadkiem: czyli widziałam dzieci kilkuletnie palące papierosy, pijące alkohol, narkotyzujące się, widziałam chłopca który poszedł do szkoły w nowym dresie nike i z plecakiem nike (dostaliśmy z US po przejęciu komorniczym całą pakę ciuchów markowych), a wrócił po 3 dniach w samych majtkach, bez butów, bez plecaka bo wszystko sprzedał i wydał na alkohol, widziałam 14 - latkę ciężarną z klientem obsłużonym przy krajowej jedynce, widziałam wielokrotnie zbieranie dziewczyn z ulicy bo zamiast do szkoły szły na jedynkę żeby zarobić na McDonalda, widziałam wychowanka który w ciągu pół roku trzy razy uciekł z DD i za każdym razem był przywożony przez policję po tygodniu poszukiwań, brudny, głodny, naćpany za kasę którą zarobił na dworcu seksem w WC, itd....alexa79 pisze:mamajsatutaj obraziłaś nasze dziecimamajsa pisze: Te dzieci się zachowują tak jak ich rodzice, i to nawet te malutkie 2 letnie, 3 letnie. Jak tylko trochę dorosną zaczynają kraść, pić i palić (mają pieniądze pochodzące ze sprzedaży np. swoich rzeczy), wyłudzają pieniądze w najbardziej nieprawdopodobne sposoby, wymuszają
ja to po prostu widziałam i tyle. Takie są fakty. Ja ich nie komentuję - takie sytuacje po prostu miały miejsce i dotyczyły mniej więcej 15% ogółu wychowanków w wieku 7 lat i wzwyż (na przestrzeni około 10mcy). Sytuacji było sporo więcej, ale wszystkich nie przytoczę. Czy ja piszę, że Wasze dzieci takie są?
Nie wszystkie dzieci się tak zachowywały, tylko część - mówię o takich rażących sytuacjach, nie wspominam o innych problemach dużego i małego kalibru (bójki, kradzieże w DD, próby gwałtu na młodszych dzieciach, złe wyniki w nauce, wagary etc). Nikomu nie życzę takich zachowań ze strony jego dziecka, życzę sukcesów wychowawczych i miłości.
Teraz to już definitywnie pa.
-
- Posty: 14478
- Rejestracja: 13 gru 2004 01:00
Re: Mity o adopcji
Opisujesz dzieci w DD, a nie RA - nieprawdaż?mamajsa pisze:ja to po prostu widziałam i tyle. Takie są fakty. Ja ich nie komentuję - takie sytuacje po prostu miały miejsce i dotyczyły mniej więcej 15% ogółu wychowanków w wieku 7 lat i wzwyż (na przestrzeni około 10mcy).
Synku, nie mógłbyś być bardziej mój
01.2005
W każdym z nas tkwi talent. Ważne by go dostrzec i w niego uwierzyć