Wypowiem się w tym temacie, bo już to przerabiałam.
Zaczęło sie od przedszkola...
Powiedziałam pani w przedszkolu, że synek jest dzieckiem adoptowanym. Musiałam powiedzieć, ponieważ synek mimo, że adoptowany w wieku 18 m-cy, to w wieku 3 lat nadal turlał się zasypiając
więć i tak by to wyszło podczas drzemek w przedszkolu.
Na początku było OK, Pani niby bardzo wyrozumiała itd. Po pierwszym roku młoda pani odeszła na urlop macierzyński, przyszła kolejna starsza pani... a, że młody nie należy do aniołków, jest raczej buńczuczny, w kasze sobie dmuchać nie da, a poza tym co tu dużo mówić... niedaleko pada jabłko od jabłoni... czytaj: jaka matka, taki syn ;p troche rozrabiał. Generalnie cieszył się jednak dużą sympatią wszystkich przedszkolanek i specjalnych skarg nie było. Panie z innych grup zawsze mówiły, że im ładniejsze dziecko, tym bardziej niegrzeczne ;p W kolejnym roku wróciła młoda pani z urlopu macierzyńskiego i ostatni, trzeci rok w tym przedszkolu, obie panie nauczały w grupie synka. Starsza sobie radziła, młodsza- MASAKRA. Młody wymagał dyscypiliny, z ktorą doskonale radziła sobie starsza pani. Młodsza z dnia na dzień skarżyła na syna więcej i więcej... a ja z dnia na dzień bardziej żałowałam, że powiedziałam jej o tym, że on jest adoptowany. Czułam, że ona przypięła mu ŁAKTĘ gorszego, z patologii, mniej intelogentnego, niegrzecznego etc. problem nie tkwił jednak w dziecku tylko w niej. Doszło do tego, że już o 15 godzinie byłam cała zestresowana tym, że musze odebrać dziecko z przedszkola i że jeśli trafię na jej popoludniową zmianę, znowu będe musiała wysłuchać co strasznego zrobił Dawid. Któregoś pięknego popołudnia nie wytrzymałam. Pani w drzwiach, w obecności innych rodziców na mój widok powiedziała: GDYBY WIEDZIAŁA PANI CO DZIŚ ZROBIŁ DAWID (tonem jakby komuś matkę zamordował!!!) ... inni rodzice nastawili uszu, a ona kontynuując... jednym tchem dodał: wszedł na szafkę! Mówiła o tym jakby to był bandyta, ktory wyrządził komuś wielką krzywdę.
krew mnie zalała, stwierdziłam, że albo zrobię z tym porządek, albo ona zamęczy mnie i dziecko. Przy wszystkich powiedziałam jej, że nie życze sobie informowania mnie o takich sprawach gdy slyszą to inni rodzice, bo to brak kultury. Po drugie, gdzie ona u diabła była, jak on wlazł na tą szafkę, przecież mógł spaść i zrobić sobie krzywdę!!! Byłam tak wściekła i zirytowana, że nie omieszkałam jej wyżygać wszystkiego, łączni z tym, że z niej żaden pedagod, bo moje dziecko z jej ust nie usłyszało chyba żadnej pochwały, a jedynie skargi i pretensje, a to chyba nie tak powinno być.
powiedziałam, że albo sie nad swoim postepowaniem zastanowi i zacznie zachowywac jak pedagog, albo zglosze sprawę dyrekcji, bo mam wrażenie, że w niewiadomych dla mnie przyczyn dziecko jest szykanowane i NIESLUSZNIE zaszufladkowane w szufladce z napisem: ZŁY
Wychodząc powiedziałam jej, że ostatecznie nie są jedynym przedszkolem w okolicy, więc zawsze moge jeszcze dziecko zabrać tam, gdzie będą potrafili się nim zająć.
Ostatecznie sprawę załatwiłyśmy w gronie ja- młoda pani - starsza pani. Gdy emocje już opadły, siadłyśmy we trzy i porozmawiałyśmy. Powiedziałam, że krew mnie zalewa jak z igły robi się widły i wcale nie twierdzę, że Dawid jest złoty, ale nie po to mówiłam, że jest adoptowany, żeby go szufladkowały, lecz po to żeby jako pedagożki pomogły mu i zwróciły na niego szczegóną uwagę, bo myślę że to jest chyba naturalne i że tak powinno być.
Syn dokończył tam trzeci rok przedszkola. Z uwagi na przeprowadzkę do innego miasta od tego roku chodzi do nowego przedszkola, do zerówki. Nikt tutaj nie wie, że dawidek jest adoptusiem. Nikt nie przypina mu już żadnej łatki. Bardzo się cieszę, że zmieniliśmy przedszkole. Mimo początkowych trudności z aklimatyzacją (ciężko NOWEMU uzyskać akceptację zżytej ze sobą grupy) nie żałuję. Młody jest o wiele chętniejszy do nauki, panie go chwalą. mimo, że mieszkamy na wsi nie zdecydowałam sie na wiejskie przedszkole, wożę go codziennie do przedszkola w małym miasteczku 12km od odmu. Wczesniej chodził do przedszkola we Wrocławiu, to było takie przedszkole.... Ą, Ę... BUŁĘ PRZEZ BIBUŁĘ tzn. dzieci już jako absolewnci tego przedszkola, są skazane na sukces, bo rodzice szkolą te dzieci od najmłodszych lat do udziału w wyścigu szczurów i jak 5-cio latek nie czyta, to oznacza, że jest opóźniony!!!
Jestem bardzo pozytywnie rozczarowana tym co dzieje się w tym przedszkolu. Żałuję, że wcześniej nie zdecydowałam się na przeniesienie syna własnie tutaj, ale wydawało mi się, że zmiany nie są wskazane, że może nie da rady itd.
Każdemu kto nie musi mówić, radzę aby zachował fakt adopcji wyłącznie dla siebie i najbliższych. Z przykrością stwierdzam, że EMPATIA to słowo obce wielu ludziom, pedagodom i matkom...