Dziękujemy za komplementy
Zuzia miała mieć szczepienie. Zareagowała normalnie, tzn. dzikim wrzaskiem. Szczepienie się nie odbyło, bo lekarka uznała, że Zulka nie jest zupełnie zdrowa. Po miesiącu...
Ja: Zuziu, dziś idziemy na szczepienie...
Z:
Zuza się zatrzymała bo wtedy lepiej jej się myśli. Postała chwile i spokojnie oznajmia "dobrze, idziemy"
Ja:
W ośrodku mała szczebioce, wesolutka, zero stresu, szok.
Zaczynam się niepokoić, bo to nie wróży nic dobrego, znam moje dziecko... W gabinecie:
Ja: Pani Doktor, przyszłyśmy na szczpienie
Z: no właśnie
Ja: niepokój sięga zenitu, czekam na rozwój sytuacji
Lek: dziecko zdrowe?
Ja: tak
Z: nie
Ja:
Lek:
Z: stajac przede mną, ignorując zupełnie moją osobę zbolałym głosem zwraca sie do Lekarki:
" Pani Doktor! Bo ja, wie pani, bardzo jestem chora.
Nie widać, bo to nie jest przeziębienie, wie pani, tylko cos innego, taka inna choroba po prostu. Bardzo boli mnie brzuch, od wielu dni, no i ta głowa. Głowa bardzo mnie boli. Też od wieeelu dni. Czuję, że jestem bardzo chora. Tak. Pokazać, gdzie mnie boli?
Ja:
Lek:
Na szczęście lekarka przytomnie oceniła sytuację, zerknęła w kartę, że poprzednie szczepienie nie odbyło sie z powodu choroby i po zbadaniu dziecka wydała wyrok- SZCZEPIMY
A dalej już było normalnie... Dziki wrzask, histeria, płacz i zgrzytanie zębów