Czy adopcja rozwiązuje problemy?

Archiwum forum "Adopcyjne dylematy"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
mondi78
Posty: 294
Rejestracja: 20 kwie 2004 00:00

Post autor: mondi78 »

Wcale nie jesteś okropna :lol: Ja miałam tak samo :? Nie mogłam znieść obecności ciężarnych w pobliżu mnie. Widoku małych dzieci też nie. A i moja sytuacja z lekka podobna bo ja mogę mieć dzieci (teoretycznie oczywiście bo w praktyce jakoś tak nie wychodzi). Teraz kiedy mam dzieciaki już nie robi na mnie wrażnie widok ciężarnych, co najwyżej mogę pomyśleć, że fajnie babka wygląda z brzuszkiem. Zresztą przy dwójce dzieci nie ma czasu na myślenie o tym czego się nie doświadczyło tylko o tym jak przetrwać kolejny dzień z moimi terrorystami :wink:
Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
guga14
Posty: 196
Rejestracja: 27 gru 2003 01:00

Post autor: guga14 »

Malinnko-zniesiesz,zniesiesz, nie mamy wyjścia, cóż takie nasze życie. Ja zawsze wtedy mam mieszne uczucia-smutku ale takiego skierowanego w moją stronę,że to ja nie moge być w ciąży a nie ze ktos w niej jest, czuje się wtedy jakaś taka niepełnowartościowa, a z drugiej strony mam takie ciepłe uczucia dla tego dziecka no bo cóż ono nam winne,że zjawiło sie u innych a nie u nas, pomyśl sobie o tym maleństwie i mysle,ze poczujesz do niego wiele sympatii-tak chyba łatwiej znosić naszą niemoc w walce z naturą. Cóż malinko ja też mam za soba ciąże znajomych,ciąże osób z pracy, ciąże w rodzinie a obecnie ciąże u kilku sąsiadów. Czuje jakiś tam smutek, jakieś wypalenie,pustkę ale wiem,że to sa towarzysze mojej drogi i nic nie mogę na to poradzic. Staram się wierzyc nieśmiało,ze moze i ja kiedyś odnajdę swoje szczęście-tak bardzo tego pragnę,że spełnią się moje marzenia (pozostaje mieć nadzieję) ale aż boję się tak mysleć i pisać, boję się kolejnych nadziei i marzeń. Malinnko musisz wierzyć ,ze kiedyś będziesz mamusią.
Awatar użytkownika
malinna
Posty: 40
Rejestracja: 14 gru 2004 01:00

Post autor: malinna »

Dzięki za odpowiedzi
Wiem, że będę mamą, zresztą nie wyobrażam sobie żebym nią nie była :D :D :D :D hhmhm to znaczy mam ogromną nadzieję!
Od kilku lat gdzie tylko mogę wśród moich przyjaciółek "propaguję" posiadanie dzieci, ostatnio jedna z nich powiedziała mi śmiejąc się, że to przeze mnie mają córcię Oliwkę :) :) bo w kółko mówiłam jej o dzieciach, że już czas, już czas, już czas....
o ironio...

Zdaję sobie sprawę, że "brzuszki" będą mnie prześladować ale bardzo, bardzo chciałabym sie na nie uniewrażliwić i mieć spokój w sercu.

Pozdrówka
Malinna
Awatar użytkownika
waniliaka
Posty: 977
Rejestracja: 28 lis 2004 01:00

Post autor: waniliaka »

pomyliło mi sie :oops:
wanilka szczęśliwa matka dwóch ludzików





http://wanilia39.blox.pl/html
Awatar użytkownika
KJK
Posty: 80
Rejestracja: 10 lut 2005 01:00

Post autor: KJK »

Podzielam opinię wielu osób-dla mnie był to ogromny problem-niepłodność. Obecnie mam Synusia-tego ukochanego-jedynego.I choć go nie urodziłam to przecież przeżyliśmy z mężem o wiele cudowniejszy poród-Nasz Skarbek urodził się w naszych sercach.Jest dla nas jedyny i najwspanialszy. Jest cudownie. Cieszę się razem z kobietami w ciąży- każdą wiadomość o kolejnej ciąży w rodzinie traktuje jako wielką radość bo wiem jaka to wspaniałą nowina-dziecko. Kiedyś taka wiadomość wywoływałą u mnie morze łez.Nie wiem co będzie-czy kiedykolwiek podejmę się leczenia. Wiem jedno- Nasz Synuś będzie mieć rozeństwo- i może znów urodzi się w naszych sercach............ :D
Awatar użytkownika
waw
Posty: 1220
Rejestracja: 28 kwie 2004 00:00

Post autor: waw »

Cztery lata bezskutecznie staraliśmy się o drugie dziecko. I do momentu podjęcia decyzji o adopcji ciązę moich znajomych przyprawiały mnie o płacz. Ogromny żal- szczególnie w przypadku gdy była to ciąża trzecia czy czwarta...
Teraz dwie moje koleżanki spodziewają się dzieci w okolicach-mniej więcej- planowanego telefonu z oao. I to już nie żal, a radość i poczucie babskiej wspólnoty. Teraz chyba byłabym bardzo zdziwiona gdybym zaszła - tak po prostu- w ciążę :hihi:
[url=http://zpo.ath.cx/zp/i.php?ik=22][img]http://zpo.ath.cx/b/22.png[/img][/url]
[url=http://www.nasz-bocian.pl/modules.php?name=Forums&file=viewtopic&t=35975]Wielki Mały Człowiek[/url]
agataka26
Posty: 3281
Rejestracja: 10 sie 2003 00:00

Post autor: agataka26 »

Czy adopcja rozwiązuje problemy?

Myślę, że w dużej mierze zależy to od motywacji i od tego jakie problemy.
Ja zawsze chciałam pokochać porzucone dziecko niezależnie od moich biologicznych. Teraz czekam na telefon z OAO, nie myślę o tym, że spóźnia mi się @, nie robie testów ciążowych. Ja zawsze widziałam, że chcę mieć dzieci, ale nie myślałam o tym w kategoriach "chcę być w ciąży". Ciążę traktowałam jako naturalną i najprostszą drogę do celu - być mamą. Ja chyba nawet jakoś strasznie nie tragizowałam, że mam kłopoty z poczęciem dziecka, było kilka łez, około roczne leczenie i tyle. Cały czas mam szansę na biologiczne dziecko, ale ja już czekam na "rozwiązanie" i jest mi z tym bardzo dobrze. nie wiem czy będzie mi brakowało tych 9 miesięcy z dzieckiem w brzuchu, ale z pewnością będzie mi żal, że nie byłam z nim od pierwszych jego chwil na świecie.
Szczerze mówiąc to chyba większy problem z moją ograniczoną płodnością ma moja mama. Trudno jej było zaakceptować naszą decyzję o adopcji.
Jak się dowiadywałam o ciążach koleżanek to było mi smutno, że one już niebawem będą mamusiami, a ja... Już niebawem będę mamą, właściwie już się czuję mamą, a przecież to jest dla mnie najwazniejsze...
Dobre matki od złych odróżnia nie to, że nie popełniają błędów, lecz to co z tymi błędami robią.
http://diabelskimlyn.blox.pl/html
Awatar użytkownika
piorko
Posty: 7592
Rejestracja: 10 maja 2002 00:00

Post autor: piorko »

Szperałam i szperałam w adopcyjnych wątkach, aż w końcu znalazłam. Dziękuję za wszystko, co tu napisałyście.
Przyznaję - ciągle marzę o ciąży, rodzeniu, karmieniu (zdecydowaliśmy się na jeszcze jedno ifv). Ale przede wszystkim marzę o byciu mamą i o tym by mój mąż stał się tatą. Choć ciągle mi smutno, że to nie ja mogę go nim uczynić.
Wiem też, że mocno idealizuję stan ciąży i okres jej trwania w życiu rodziny - jest na Bocianie tyle dziewczyn w ciążach tak zagrożonych że ten wytęskniony czas jest gehenną fizyczną i psychiczną.
Coraz więcej we mnie gotowości na adopcję, coraz bardziej się na nią otwieram, ale jak widzicie dużo jeszcze we mnie żalu, tęsknoty, niepogodzenia. Po prostu dopiero jestem na drodze... Ciesze się, że i Wy na niej byłyście (jesteście). Tak dobrze nie być osamotnionym, odosobnionym w swoich odczuciach, przeczytać że moje żale i tęsknoty są normalne.
[url=http://www.suwaczek.pl/cache/b235d35cb3.png]Kubuś[/url]
[url=http://www.suwaczek.pl/cache/556832d96a.png]Julek[/url]
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Piorko myślę że bardzo ważną rzeczą jest aby pogodzić się w miarę swoich możliwosci z faktem niepłodności, niemożnosci zajscia w ciążę. Najważniejsze jest posiadanie i wychowaniedziecka, bycie jego matką a nie urodzenie. Ale trzeba również przygotwać się i zaakceptować ten stan rzeczy a wszystko stanie się dużo łatwiejsze...Trzymaj się :D
Awatar użytkownika
Vill
Posty: 1644
Rejestracja: 20 paź 2003 00:00

Post autor: Vill »

Czy adopcja rozwiązjue problemy?
Dziwnie mi z tym pytaniem...to nie lek na całe zło to pragnienie bycia rodzicem powoduje w większości przypadków motywację o adopcji.
Jezeli ludzie mają problemy , to dziecko nieistontne czy adoptowane czy bilogiczne ich nie naprawi ,
Czy adopcja zmienia życie??
AK TAK TAK...zmienia wszystko , Adopcja mnie wiele nauczyła , nauczyła mnie kochac bezwarunkowo, nauczyła mnie cierpliwości, naczyła mnie rozmawiac o bardzo trudnych tematach , nauczyła mnie wierzyć ze marzenia sie spełniają nauczyła mnie zapomniec o bólu straty bilogicznych dzieci, reszta pozornych problemów pozostała przyszłynowe, przyszedł starch o dziecko...
Kiedys płakałam do poduszki że koleżanka w ciązy kolejan a ja nie, teraz zastanaiwam się czy to dziecko któe ona nosi w brzuchu jest tak upragnione jak był nasz syn..
Wiecie ostanio mało pisze na Bocianie , zajęłam się innymi porblemami natury przyziemnej, o niepłodności zpaomniałam , adopcja pozowliła mi na nowo marzyć , planować, i uczyć się bo nasze dzieci to nauka siebie ich
Dziś wiem że cierpiałam przez bezdzietność a nie przez niepłodność, dziś rozumiem problemy rodzicielskie keidyś były mi obce , dziś wiem że wszystko ma dwie strony medalu...kiedys wszystko było albo czarne albo białe, dzis żałuję że straciliśmy 4 lata bez F ...nigdy ich nie nadrobimy , zyskalismy całe zycie i musimy je w 100 % wykorzystać dobrze
Pozdrawiam
Vill
Awatar użytkownika
joania
Posty: 286
Rejestracja: 20 lut 2003 01:00

Post autor: joania »

Ja tylko chciałam napisać, że Vill wszystko napisała . :flowers:
Podpsuję się całym sercem. Tez podobnie czuję.
Z taka tylko róznicą, że nie żałuje tego półtora roku leczenia... bo to tez mnie czegoś ważnego nauczyło. No i dzięki temu mam dobrego ginekologa
Acha... no i że wyobrażacie sobie życie bez problemów? :lol:
Ja, jak ich nie mam, zaczynam się bać...
agataka26
Posty: 3281
Rejestracja: 10 sie 2003 00:00

Post autor: agataka26 »

Vill pisze:Dziś wiem że cierpiałam przez bezdzietność a nie przez niepłodność
Odkąd Karolina jest z nami nie wiem co to tabletki, usg, mierzenie temperatury... nawet jak to wspominam to było laaaataaaa świetlne temu.
Poza tym pod postem Vill podpisuję się obiema rękami.
Dobre matki od złych odróżnia nie to, że nie popełniają błędów, lecz to co z tymi błędami robią.
http://diabelskimlyn.blox.pl/html
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

jedrek pisze:Hasik,
myślę jak Ty, mam dziecko więc jestem płodny-nieistotne że nie na biologicznym poziomie.
przez przypadek przeczytałam tę wypowiedź i ... doszlo do mmnie, że, paradoksalnie, w tym kontekscie, to nie ja jestem niepłodna, pomimo bezpłodności, ale mój mąż, który nie chce mieć dzieci :roll:
a tak odnosnie rozwiązywania problemów przez adopcję, to ja myślę, ze adopcja rozwiązuje raz na zawsze jeden wielki problem - bezdzietności :wink:
Awatar użytkownika
nataku
Posty: 3117
Rejestracja: 01 kwie 2003 00:00

Post autor: nataku »

Tyle chciałabym napisać! O wszystkim.

Przez te dwa lata utwierdziłam się w tym, że adopcja nie jest czymś "zamiast". Nasi chłopcy są dokładnie takimi dziećmi jakie zawsze chciałam mieć. Są żywi, uparci, rozrabiają, są śliczni i mądrzy i kochani. Kiedy marzyłam o dzieciach - marzyłam właśnie o Nich.

Może kiedyś zaprzeczyłabym twierdzeniu, że adopcja rozwiązuje problemy. Teraz nie.
Kiedyś uważałam, że mam mnóstwo problemów, teraz widzę, że tak naprawdę były to sprawy małej wagi.
Jesteśmy teraz mniej skoncentrowani na sobie, w kontaktach z ludźmi bardziej otwarci, potrafię dać sobie na luz. Kiedyś naważniejsza była praca, teraz rodzina. Bardziej poznałam siebie, zobaczyłam na co mnie stać w krytycznych sytuacjach.

Przez rodzicielstwo dojrzałam.
Mama Kubusia i Kacperka - zdecydowanie fajnych chłopaków łobuziaków
Awatar użytkownika
joki
Posty: 772
Rejestracja: 14 sie 2003 00:00

Post autor: joki »

Dla mnie od początku jasne było, że chcę przede wszystkim mieć dziecko, ciąża to był tylko stan, który mógłby to zrealizować. Decyzja o adopcji była szybka, konkretna i właściwie bezdyskusyjna. Wiem, że nie wszyscy tak mają. Czasami zastanawiam się, jak by to było mieć biologiczne dziecko i wiecie co, myślę sobie, że jeśli już miałabym urodzić to tylko taką drugą cudowną Calineczkę :D
pozdrawiam,
JOKI
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Adopcyjne dylematy”