Strona 5 z 6

: 05 lis 2003 16:29
autor: mata_
Nie z własnego doświadczenie, ale osób znanych mi :
Dziecko (poczęte z nasienia dawcy) jest obecnie w 4 klasie SZP. Na pół roku przed planowaną komunią dziecka ojciec odszedł od rodziny do innej kobiety ( ta pani miała już swoje dzieci). Nie wiem jakie były relacje pomiędzy parą w czasie podejmowania decyzji o dawcy, bo nie znałam ich w owym okresie. Na dzień dzisiejszy z wiadomych względów relacje te nie są dobre. Ojciec nie urwał kontaktu z córka (bo to dziewczynka) ale odwiedza ją i to dosyć regularnie. Czy męczy go ta decyzja? Myślę, że towarzyszyła mu ta myśl przez te wszystkie lata. Myślę tak, bo to właśnie od niego wiem o dawcy. Czyli gdzieś tam w dołku gniotło go. Nie było tak, że podjęto decyzję i zapomiano o niej.
Ale jest to pojedynczy przypadek, i nie wiem, czy można uogólniać...

Ja osobiście obserwuję i myślę o takich sytuacjach z niesmakiem, tak jak zawsze zniesmacza mnie brak odpowiedzialności.

: 05 lis 2003 16:42
autor: maniaq
Mata, ale co Cie zniesmacza? To że znajomi się rozstali (jak co 8 para w Polsce), czy to że skorzystali z banku n. ?
Tu wygląda na to że małżeństwo się rozpadło nie z powodu dziecka, ale z powodu dorosłych. Fakt, że Twój znajomy odwiedza regularnie dziewczynkę (często biologiczni ojcowie tego nie robią) świadczy o tym że ją kocha i zależy mu na niej :D .
No a będąc z tą "nową" kobietą też będzie wychowywał "nie swoje" dzici, ale takie sytuacje są dość częste :roll:

: 05 lis 2003 16:46
autor: mata_
Maniaq,
Jeżeli podejmuje się taką decyzje, to nie po to, żeby o niej trąbić ( co prawda w tajemnicy!) I robić z siebie męczennika. No bo jaki ja jestem nieszczęśliwy, żona nie rozumie , dziecko też do końca nie moje...

i jeżeli nie mógł zapomnieć to dlaczego podjął taką decyzję ?

: 05 lis 2003 16:51
autor: maniaq
No wiesz, pewnie Ci zaufał i powiedział...

: 05 lis 2003 20:18
autor: bella76
Wydaje mi się, że przy podejmowaniu decyzji nie mógł przecież tak do końca przewidzieć że jednak nie będzie mógł o tym zapomnieć - przecież takich rzeczy się nie wie dopoki się ich nie doświadczy.

: 05 lis 2003 22:23
autor: Rebas
Swoich reakcji nie da siê przewidzieæ. Szczególnie, je¶li naprzeciw stoi ukochana osoba, której nie chce przecie¿ stan±æ siê na drodze do szczê¶cia.
To, co chce powiedzieæ to to, ¿e w momencie podejmowania takiej decyzji jest siê pod wielk± presj±. Czêsto dla dobra sprawy lub, jak to woli, dla ¶wiêtego spokoju podejmuje siê t± jedyn± s³uszn± decyzjê. A potem, po latach mo¿e byæ ró¿nie.
Nie wiem jakie jest w³a¶ciwe podej¶cie. Wiem, ¿e ³atwo mo¿na daæ siê za¶lepiæ przemo¿nej chêci „zrobienia” dziecka lub „bycia w ci±¿y”, bez przemy¶lenia wszelkich konsekwencji. Czasami siê udaj, czasami problem wraca po latach.

¯ycie by³o by takie proste jak by siê wpad³o maj±c 20 lat. Ale tak nie jest.
Nie chce powiedzieæ, ¿e to pragnienie, które potrafi nas za¶lepiæ jest niew³a¶ciwe. Pragnê tylko zwróciæ uwagê szanownym Partnerkom, ¿e medal ma zawsze dwie strony. ¯e im bardziej was kochamy, tym bardziej mówimy wam to, co chcecie us³yszeæ (bo nawet sami w to wierzymy). Nie krytykujcie nas, je¶li czasami ¶miemy mieæ inne pragnienia, inne cele. Wiadomo przecie¿, ¿e ch³opcy pó¼niej dojrzewaj±... Potrzebujemy wiêcej czasu na podjêcie tak wa¿nych decyzji, decyzji na ca³e nasze, wspólne - 3 istot ¿ycie.
Niemniej jednak mamy prawo do próby zachowania siebie.

: 05 lis 2003 22:39
autor: Olivia
Widzę że temat dawcy ciągle na czasie :wink: , może i dobrze...., z własnego doświadczenia powiem tak:
byłam biorcą nasienia z banku, oraz szczęśliwym biorcą całego "obcego" zarodka. Nie umiem określić dokładnie co czuje mężczyzna bo nim nie jestem, ale wiem że ważne jest to czego na serio się pragnie.
Są różne drogi do upragnionego celu i jedną z nich jest dawca!!
Chylę czoła przed tymi którzy decydują się na "podzielenie się" .
Będę wdzięczna do końca życia że miałam taką możliwość skorzystania z dawcy. Jednak podobnie jak jest przy adopcji do takiej decyzji musimy być przekonani nie na 100 ale na 200%, żeby potem nie wyrzucać z siebie złości i wzajmnych oskarżeń :roll:
Rebas pisze że czasami faceci dla świętego spokoju podejmują takie decyzje, myślę że jest w tym trochę racji, ale ponieważ to faceci są egoistami to wcale mnie to nie martwi :wink: . Myślę że z czasem zapomina się relacje dawca-biorca. Jest po prostu mama, tata i maluch :D
Ja nigdy nie miałam takiego dylematu, i mam nadzieję że nigdy tego nie doświadczę, czego i wszystkim zdecydowanym życzę :D
Kiedyś Mietek napisał że dla niego jest to nieestetyczne bo równie dobrze można to zrobić bez "kliniki", dla mnie nie można tego zrobić bez kliniki, jeżeli chce się mieć RODZINĘ, i nie wiedzę w tym nic nieestetycznego :D
Buziaki i więcej wiary w miłość bo przecież o niej tu mowa :D

: 05 lis 2003 23:22
autor: Rebas
To prawda ze o milosc tu chodzi. O milosc rodzica do dziecka. Ta milosc jest mocniejsza od innych. Nie ma co z nia walczyc ani mowic ktora milosc jest wazniejsza - ta pomiedzy partnerami czy ta do dziecka.
Milosc rodzicielska pokona wszystko.... pokona - taka jest cena.

Czy warto ?
Napewno tak, z biegiem czasu TAKx1000 - jesli sie udalo.
Jak sie nie udalo wtedy gorzej.... zostaje krajobraz po bitwie. To nalezy wliczyc jako ryzyko

: 06 lis 2003 00:18
autor: maniaq
Tak do końca przecież nikt nie jast pewien co będzie czuć w przyszłości i nie dotyczy to tylko rodzicielstwa, ale też np małżeństwa. Myślę, że decydujące tu nie jest "chcenie" przed, tylko ukochanie po.

: 13 lis 2003 00:36
autor: Pyza
:D Witam Wszystkich
Jestem mężem Pyzy. Włączam się do tematu nasienia dawcy.
Jesteśmy rodzicami 19-miesiecznego brzdąca właśnie po AID.
Czekaliśmy na naszego synka 6 lat. Jak widac droga do szcześcia długa.
O AID powiedział nam lekarz. Podjecie decyzji nie było łatwe.
Trwało to ponad rok czasu - rozmowy zwłaszcza nocą.
Rozważalismy rożne możliwości, m.in. adopcję.
Ja chciałem zawsze zobaczyć swoją żonę w ciąży, być przy pierwszym USG, usłyszeć pierwsze bicie serduszka i oczywiście być przy porodzie.
Kiedy dziecko przychodzi na świat, kiedy możesz sam przeciąć pempowine, wtedy zapominasz o wszystkich wczesniejszych rozterkach.
Dzisiaj gdy obserwuję rozwój swegosynka, jak stawia pierwsze kroki, wypowiada pierwsze słowa, przytula się do mnie i woła swoje
TATKOO to wiem że to była słuszna i najlepsza decyzja.

Owszem, mam świadomosc wyboru - gdzies to zostaje (wcześniejsze pytania typu: do kogo będzie podobne, czy bedzie zdrowe, etc.) - dziś wiem że to nie ma znaczenia. Kocham
MOJEGO SYNKA i jesteśmy szczęśliwą rodziną.

Pozdrawiam Wszystkich
Pyza - mąż

P.S. maniaq - trzymamy kciuki. :D :D

: 13 lis 2003 01:01
autor: maniaq
Dzięki mężu Pyzy, polałeś miód na moje serduszko :D . Ja tak właśnie wyobrażam sobie naszą rodzinkę :lol: . Takie posty podnoszą na duchu. Muszę dać to do przeczytania mężowi.
Dzięki
Super z Was rodzinka :loving: :loving: :loving: . Bądźcie szczęśliwi :cmok:

: 15 lis 2003 10:03
autor: Olivia
PYZKI moje kochane wcale Was nie widać na Bocianie :crying:
Całuję Was gorąco a maluszka najmocniej.
:kiss: :kiss:
:kiss:

: 08 lut 2006 13:55
autor: Eva_110
:( Nie ma tu juz nikogo?

: 08 lut 2006 18:25
autor: kometka
ewa jesteśmy na wątku obok:
/phpbbforum/viewtopic.php?t=12569&start=270

Re: Czy skorzystał(a)byś z banku nasienia?

: 04 lip 2011 15:22
autor: Agnieszka81
tak sobie obserwuję ten wątek bo sama jestem po dwóch AID niestety nie zaszłam w ciążę, ale spróbujemy po raz kolejny. W naszym związku jak pewnie sie domyślacie to mój mąż ma problem z płodnością. Zespół Klinefertera całkowicie wykluczył możliwość posiadania dzieci. Zawsze byłam przeciwna takiej formie posiadania dziecka, ale mąż nie chce słyszeć o adopcji. Powiedział, że chce żebym to ja urodziła dziecko nawet jeżeli nie będzie miało jego genów. Bardzo trudna decyzja myśle dla wielu par w takiej sytuacji jak my.

Dodane -- 04.07.2011, 14:25 --

Pyza mężu Pyzy mój mąż też ma takie podejście jak Ty jeżeli chodzi o AID. To ja sie nadal wacham czy decydując się na dawcę nie zranię mojego męża. Bardzo bym chciała urodzić jego dziecko ale nie ma takiej możliwości.