Dwa Gałgany

Archiwum forów "muszę o tym porozmawiać"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Zablokowany
Awatar użytkownika
rudolfik
Posty: 2214
Rejestracja: 28 cze 2004 00:00

Post autor: rudolfik »

mroufka pisze:bo ktoś o nim pomyślał, nie musiał się dopominać i nie chodzi o to, żeby go zapytać czy chce banana, ale żeby wcześniej samemu pomyśleć i go zaskoczyć). I tak dzień po dniu, aż ryki zaniknęły
mroufka pisze:szczerz się ile możesz, okazała się tania i skuteczna - zamiast dwójki nadąsańców rankiem mam dwa piękne aniołki. Ślicznie uśmiechnięte, do wyszczerzonej do nich matki.
Mroufka, wiem, że wiesz, ale dam sobie upust: jestes genialna
Szymonek 11.2005
Łukaszek 05.2007
Awatar użytkownika
mroufka
Posty: 354
Rejestracja: 06 mar 2005 01:00

Post autor: mroufka »

rudolfik :lol:
twoja rodzinka musi mieć z tobą super :lol, też bym tak chciała być spontaniczna i serdeczna.
ech - nie każdy potrafi
:oops:

A tymczasem wczoraj udało się położyć dzieci wcześniej i obejrzałam fragment polskiego serialu o trzydziestolatkach. Serialu nie znam, wlazłam w połowie, oniemiałam od przepychu wnętrz, nadmiaru drogich strojów, rozciągliwego czasu, który pozwala im robić kariery, a jednocześnie ględzić z przyjaciółmi godzinami oraz od typowych polskich rodzin, gdzie byłe żony czy też kobiety z radością przyjmują nową kobietę, a mężczyzna łożący już alimenty na dwie córki, zachwycony jest, że nowa wybranka też jest w ciąży i w razie czego będzie łożył na trzecie.
Albowiem on lubi dzieci ( i być może ma w piwnicy arabskiego szejka, który go sponsoruje).
Obejrzałam więc to, a potem przypomniał mi się podobny szok, gdy czytałam pisma o dzieciach.
W jednym było napisane, żeby maluszka nie zamęczać aktywnością. Hmm prawdę mówiąc, gdy Gałgan był mały była to ostatnia myśl jaka mi przychodziła do głowy - to raczej ja się czułam zamęczona jego aktywnością i marzyłam, żeby już może przysnął choć na trochę.
Potem znów było o tym, żeby ze starszymi aktywnie spędzać czas nawet kosztem różnych tam spraw domowych. Wystarczy przecież chcieć, robienie obiadu może być miłą zabawą itp. W ogóle należy się bawić z dziećmi ile się da, rozwijać ich zainteresowania oraz pasje i spędzać w rodzinnej atmosferze upojne chwile.
Taaak. prawdę mówiąc czuję się dość aktywną matką, bo samo ubieranie ich rano (dyskusje z Gałganem dlaczego trzeba zmienić bieliznę i z Gałganką, że ona się nie ubierze wogóle ) całkiem mnie gimastykuje, potem trzeba się gimnastykować z obiadem, z tym, żeby Gałgan nie bunkrował brudnych ubrań pod poduszką, a Gałganka ogarnęła bałagan, potem z ich zabawami, kłotniami, kolacjami, piętnastoma soczkami i trzema jabłkami przy czym dla jednego pokrojone w ósemki, dla drugiego całe ale bez środka skutecznie mnie aktywizuje. Tymczasem według pism powinnam jedna ja, jeszcze biegać z Gałganem po lesie i ryczeć aaaa, a druga ja w tym czasie bawić się z córką w sklep, potem ta ja od córki powinna asystować Gałganowi w budowaniu z klocków, a ta od Gałgana bawić się w chowanego z córką.
Według innej porady gazetowej nie powinnam zaniedbywać też męża i gdy dzieci idą spać (22 - 23) ta trzecia ja powinna stworzyć romantyczną kolację i wygladając jak człowiek, w czymś świeżym i nie usmarowanym dżemem atakować małżonka intelektualnie oraz frywolnie. NO i może miły nastrój w sypialni.
Naprawdę kobitki nie mogę zrozumieć dlaczego robi się takie filmy o wydumanych bogaczach i pisze w gazetach o jakichś supermatkach (albo zachęca się do tego jak być supermatką i przecież wystarczy tylko parę chwil...)
Proza życia wszak wygląda tak, że w romantycznej sypialni walają mi się kartki z rysunkami, w łóżku mam klocki, pod łóżkiem papierki od cukierków i zazwyczaj leży tam któreś z moich dzieci, a nie Domowy. Wieczorem zaś gdy zagnamy dzieci spać jedyne intelektualne zdanie na jakie mnie stać to: kto jutro odwiezie dzieci do przedszkola?, zaś to frywolne brzmi: błagam, zgaś światło na korytarzu, bo ja nie mam siły wyleźć z łóżka. Zabawy z dziećmi też nie przypominają tych gazetowych, bo kurcze za stara jestem, żeby gonić po lesie z wrzaskiem, a znowuż dzieci, aż tak chętne do zabawnego uczestniczenia w zajęciach domowych nie są. No nie wiem co musiałabym robić z miotłą, żeby je przekonać do pomocy z zamiataniu.
Ponadto, myślę sobie, życie nie jest kurcze różową landrynką, a dzieci nie są istotami z bajki i zwyczajnie też muszą wdrożyć się w rodzinny system - świat choćby chciały nie zawsze będzie kręcił się wokół nich i czasem zwyczajnie jest tak, że muszą się dostosować.
Mogę jeszcze natężyć się i jakoś pojąc, że się robi filmy o zmyślonych ludziach, bo to w końcu bajka jest od początku do końca, ale po co pisać o zmyślonych rodzicach prawdziwym rodzicom i udawać, że o 22 godzinie matka naprawde może wypięknić się na randkę z własnym mężem?
W moim pojęciu dzieci to takie wielkie prądożerne maszyny, a rodzic jest agregatem prądotwórczym. Żeby wydać z siebie energię, musi ją mieć z czego stworzyć, gdzieś się naładować (mąż praca, cokolwiek, dobre słowo ale napewno nie od dzieci) to czemuż nie pisać lepiej o tym gdzie ta matka ma się ładować żeby zbyt szybko nie przechodzić na drugi stopień zasilania i nie warczeć?
Dziwaczne to wszystko, a tymczasem codzienność wygląda tak, że Gałganka ospowata, my uziemieni, a potem pewnie uziemi nas Gałgan ze swoimi krostami. Z tego powodu nie mogę nawet skoczyć do sklepiku po jakieś pismo, gdzie mi doradzą, jak aktywnie i bezpiecznie zając czas choremu maluchowi. Na zdjęciu byłaby jakaś ładna pani nad uśmiechniętą dziewczynką i mogłabym dostać wyrzutów sumienia, że sama jestem w barchanach, bo dzidzia nie daje nawet czasu, żeby się matka umyła, a sama też zamiast loczków ma na głowie spocone kudełki.
No i też jakby mało romantyczna jest.
- Będziesz ze mną się bawić tak długo aż się tobą znudzę - powiedziała mi dziś uczciwie.
- A co mam zrobić jak się mną znudzisz?
- Pójdziesz i posprzątasz - odparła rezolutna ospowata - a ja sprowadzę sobie tatusia.
- A skąd wiesz, że tatuś przyjdzie. Może będzie zmęczony....
- Nie będzie zmęczony - odpowiedziała mi córka. - W końcu jak ty ze mną siedziałaś to był wolny i robił sobie co chciał. To będzie musiał przyjść i siedzieć.
Prawda jakie to uczciwe dziecko?
:lol:
Mama Facecika i Facetki
Dorunia
Posty: 9255
Rejestracja: 04 kwie 2002 00:00

Post autor: Dorunia »

Nic dodać, nic ująć. :mrgreen:
Daniel, Adaś i Lena - pełnia szczęścia!
Awatar użytkownika
Jewka
Posty: 2079
Rejestracja: 12 maja 2003 00:00

Post autor: Jewka »

Mroufka, gdybym ja miała szejka w tej piwnicy, dałabym Ci biurko naczelnej w jakimś piśmie o dzieciach!
Awatar użytkownika
mroufka
Posty: 354
Rejestracja: 06 mar 2005 01:00

Post autor: mroufka »

Och Jewka :lol:
Posady to ja bym nie wzięła:sama nie wiem czy ludzie chcą takie rzeczy wiedzieć, czy też wolą czytać o jogurtach.
Wyobraźmy sobie na przykład pismo dla absolwentów uczelni. O rynku pracy karierze itp. Biorę to pismo i piszę tam co mi się wydaje, a wydaje mi się, że nie da się zaprogramować sobie kariery
że fakt iż pracowicie poznajesz trzeci język obcy może mieć jednak mniejsze znaczenie niż ten, że twoja koleżanka z firmy ma lepsze wymiary i do porozumiewania się z szefem wystarcza jej jedynie mrrr i że to ona ma większe szanse na lepsze stanowisko, ba może się nawet na nim okazać znakomita, bo trzeba jednak bezwzględności i sprytu oraz wyrzeczeń by się na nie taką hmm wyboistą drogą wspiąć.A takie cechy procentują na kierowniczych stołkach.
Albo, że umocowania towarzyskie cenniejsze są niż dyplomy i nie dlatego że ludzie to świnie, ale dlatego, że ludzie to ludzie i zawsze raczej wybiorą tego co znają i lubią, niż tego co go nie znają i nie wiedzą, czy ich ze stołka nie wygryzie.
A i wieczny rozwój to też mit, bo w pewnym wieku po prostu nie da się rozwijać bardziej, nie ma to też sensu...
I tak dalej. Efekt - czytelnicy by mnie wyklęli i zagłosowali nogami, bo wcale nie chcą wiedzieć, że kariera na pstrym koniu jeździ i ich plany mają się nijak do rzeczywistości, że liczy się przypadek, szczęście, traf, czasem praca nad sobą, bardziej żelazny charakter niż certyfikat, czasem po prostu dobry biust. A na dodatek nic nie jest sprawiedliwe - iluż to geniuszy umarło w biedzie.
No więc rodzice może też nie chcą wiedzieć. Jedyna chyba grupa ludzka, jaka pożąda prawdy to ogrodnicy - w pismach dla nich zawsze można wyczytać, że to co posadzisz zeżre ci przędziorek, wciornastek, oraz szara pleśń, a na piękne łany to se poczekasz i 10 lat.
:lol: 8)
Mama Facecika i Facetki
Dorunia
Posty: 9255
Rejestracja: 04 kwie 2002 00:00

Post autor: Dorunia »

mroufka pisze:Jedyna chyba grupa ludzka, jaka pożąda prawdy to ogrodnicy - w pismach dla nich zawsze można wyczytać, że to co posadzisz zeżre ci przędziorek, wciornastek, oraz szara pleśń, a na piękne łany to se poczekasz i 10 lat.

Bingo!!!!!
Daniel, Adaś i Lena - pełnia szczęścia!
Awatar użytkownika
rudolfik
Posty: 2214
Rejestracja: 28 cze 2004 00:00

Post autor: rudolfik »

mroufka pisze:ale po co pisać o zmyślonych rodzicach prawdziwym rodzicom i udawać, że o 22 godzinie matka naprawde może wypięknić się na randkę z własnym mężem?
taaaaaaaaaaaa.... właśnie przez takie bzdury sa depresje po porodowe,bo NIE masz makijażu, NIE mieścisz się w rozmiar 38, NIE masz czasu haftować krzyżykiem pościeli dla dziecka, NIE uśmiechasz się mdło karmiąc w nocy butelką , NIE masz ochoty na regularny sex, NIE pachniesz Dolce Gabana, NIE masz na sobie białej bluzeczki z piękną koreneczką, NIE chce ci się podążąć za wózkiem kroczek za kroczkiem itp itd

a gadanie przy starszych dzieciach "nauka jest zabawą, pomaganie rodzicom też" to niech sobie wsadzą ...jeżeli im się zmieści

dziś mój Najkochańszy Dwulatek rozpakowywał zmywarkę, noże schowałam
sama,a Szymus chował do szuflady reszte sztućcy, pochował w odpowiednie przegródki wszystko co trzeba i jak należy, po czym wyjął całą zawartość i cisnął do jednej miski A CO! niech tylko ktos powie, że nie zrobił tego o co prosiłam.... 8)
Szymonek 11.2005
Łukaszek 05.2007
Awatar użytkownika
mroufka
Posty: 354
Rejestracja: 06 mar 2005 01:00

Post autor: mroufka »

No to ponarzekałyśmy, ponarzekały, ale już nowe słońce za oknem, kwiecień odchodzi, robota się w rękach pali i do kolejnych zadań ruszać czas:-)

ps dziwne te ospy nowych czasów. Ja pamiętam swędzący długotrwały koszmar, a Gałganka właściwie już nie ma nowych rzutów, ani gorączki, zasychają te strupy i nawet drapać się jej nie chce. Miał ktoś podobnie? To norma jakaś teraz? Taki wirus?
Mama Facecika i Facetki
anonymouse022
Posty: 485
Rejestracja: 21 mar 2006 01:00

Post autor: anonymouse022 »

treść postu usunięta na
prośbę użytkownika
Awatar użytkownika
mroufka
Posty: 354
Rejestracja: 06 mar 2005 01:00

Post autor: mroufka »

Jedna ospa się skończyła to druga się zaczęła.
Ile to razem- no ponad cztery tygodnie siedzenia plackiem będą.
Mojego.
Ja siedzę plackiem, a one się cieszą, bo choroba to wspaniały czas.
Ale nie o tym będzie tylko o bajkach.
O Andersenie, którego wybrała sobie Gałganka, bo ona lubi dramatyczne historie. Ja niekoniecznie.
- Przeczytaj mi o tej dziewczynce z zapałkami - mówi, a ja truchleję bo wiem co będzie.
Powiem wam co będzie: no więc jest mróz, śnieg, zimno, a ta dziewczynka sama na ulicy, boi się wrócić do domu. W domu ją biją, miała babcie, która ją kochała ale umarła.
- I co dalej - pyta Gałganka, a ja truchleję, bo wiem co będzie.
Ona wciąż ma te nóżki zimne i czerwone i grzeje się zapałkami. Razem z tymi płomieniami umiera śniąc o wspaniałym Bożym Narodzeniu, dobrej gęsi i o babci.
- No czytaj dalej - mówi Gałganka a ja wiem co będzie.
No nie da się czytać. Gula stoi w gardle, w oczach łzy, no czytaj ty któryś już raz tej biednej dziewczynce.
- Czy ona umarła - pyta Gałganka - Dlaczego nie mówisz.
No jak mam mówić jak gula w gardle, łzy ciekną.
Gałganka kocha tę bajkę (opowiada potem, że ona to ma mamę i tatę i ją kochają) a ja nie jestem w stanie jej znieść.
Pewnie stosuję prosty mechanizm przeniesienia i dziewczynce z zapałkami widzę własną córkę, niemniej od kiedy mam dzieci, dramatyczne historie zwłaszcza z dziećmi : wspomnienia wojenne, opowieści o dzieciach maltretowanych, porzuconych, zabitych itp zupełnie mnie rozkładają.
Kiedyś proszę bardzo, teraz za nic na świecie.
Powiedziałam Domowemu, żeby on czytał o tej dziewczynce.
Uciekł po kwadransie zmieniony.
- Nie jestem w stanie tego czytać - powiedział.
W łóżku szczęśliwa rozparta poospowata Gałganka, leży sobie i liczy paluszki.
- No kto mi wreszcie poczyta o tej dziewczynce z zapałkami, jak ona umrze?! Ja lubię tę historię.
Rodzicu, bądź dzielny!
Mama Facecika i Facetki
Awatar użytkownika
monichniulek
Posty: 998
Rejestracja: 21 mar 2003 01:00

Post autor: monichniulek »

" i w dziewczynce z zapałkami widzę własną córkę, niemniej od kiedy mam dzieci, dramatyczne historie zwłaszcza z dziećmi : wspomnienia wojenne, opowieści o dzieciach maltretowanych, porzuconych, zabitych itp zupełnie mnie rozkładają."

mam to samo!
Pozdrawiam
Monika - mama Olgi (XI.2004) i Antka (V.2008)
Awatar użytkownika
rudolfik
Posty: 2214
Rejestracja: 28 cze 2004 00:00

Post autor: rudolfik »

mroufka pisze:od kiedy mam dzieci, dramatyczne historie zwłaszcza z dziećmi : wspomnienia wojenne, opowieści o dzieciach maltretowanych, porzuconych, zabitych itp zupełnie mnie rozkładają.
tez tak mam, zrobiłam się tak miękka od czasu jak mam boysów, że az czasem wstyd, nawet mysl o dziecku w szpitalu powoduje paraliż :roll:
Szymonek 11.2005
Łukaszek 05.2007
Awatar użytkownika
mroufka
Posty: 354
Rejestracja: 06 mar 2005 01:00

Post autor: mroufka »

W amerykańskich bodaj badaniach wyszło, że fakt iż dziecku codziennie się czyta ma żadne przełożenie na czytelnictwo u dziecka w ogóle.
Natomiast znaczenia ma fakt, czy rodzice mają książki i czy sami czytają.
Bo dzieci uczą się z przykłady.
No uczą się.
- Niech to cholera jasna - woła na ten przykład Gałgan nawet moim głosem.
A siostra w tym czasie informuje ojca przebywające w gabinecie na piętrze: - Kochanie. herbatka już gotowa.
Gałgan wracając z ogrodu powie: jestem wykończony życiem, a Gałganka na to: skoro tak uważasz to widać tak jest.
Wieczorem w zabawie ona do niego: najważniejsza jest współpraca. Gdy człowiek wspópracuje z drugim to ma efekty, a on na to: Wszystko po prostu na mojej głowie.
I tak dalej i tak dalej.
Dziś własna córka powiedziała do mnie : Aniołku, czas wstawać, a tata usłyszał: Słońce jesteś już gotowy?
A w tę anielską scene wedrze się Gałgan z moim: A niech to szlag jasny trafi!
- A cóż się stało? - pędzę z pytaniem. Uprzedza mnie Gałganka.
- Nic kochanie - powiedziała - nie przejmuj się, on musi sobie poszaleć!
Wszystko wymieszane i wszystko na głowie.
Mojej oczywiście.
Mama Facecika i Facetki
Awatar użytkownika
Mat
Administrator
Administrator
Posty: 3723
Rejestracja: 01 sie 2002 00:00

Post autor: Mat »

Znaczy się masz echo w domu (z opóźnieniem tylko)? Co tam "jasny szlag" od czasu do czasu, jak inne takie piękne zdania powtarzają! :)
Awatar użytkownika
mroufka
Posty: 354
Rejestracja: 06 mar 2005 01:00

Post autor: mroufka »

no tak Mat, o żesz ....tralalala też się zdarzyło.
Echo jako zjawisko ma również u nas tendencję do rozprzestrzeniania się poza dom.
Otóż zdarzyło się, że w czasie choroby biedna pojona w ranki i noce Gałganka zalała łóżko.
Że taki fakt właściwie nigdy się jej wcześniej nie przydarzył przestraszyła się. Na to wszystko nadciągnął Gałgan, ciekawy atrakcji i gotowy ponieść ją w świat, żeby więc zminimalizować skutki czym prędzej pospieszyłam z opowieścią, że to przecież normalne, wielu ludzi prawda.....
Ale co tam wielu ludzi, chodzi o konkret, więc Gałganka od razu przeszła do rzeczy: a ty mamusiu?
No i co biedna mamusiu - wyprodukowałam wspaniałą fikcyjnie barwną opowieść, że i owszem, ale została ona podważona przez Gałgana, bo jak mama była mała to się nie liczy, bo gdyby duża mama to byłoby coś. A tak to Gałganka jest siuśmajtek.
Matki zrobią dla dzieci wszystko - tak i ja przyznałam się nie nieistniejących przewin dokonanych w wieku już dorosłym i było mi cudownie, że tak sprawnie załatwiłam domową potyczkę.
Aż tu jakiś czas później udaliśmy się z rodziną na eleganckie party, gdzie usiłowałam ukazać się dobrze z każdej możliwie powabne strony i gdy już to niemal osiągnęłam od dzieci oderwała się Gałganka, podeszła do nas i przejęła rozmowę.
- A pan wie, że jak byłam chora, to zrobiłam.... a moja mama to też tak robiła i to nawet jak była duża to zrobiła.....
I zamilkła zadowolona z siebie.
Taaaak, to była ta chwila w której ktoś powinien powiedzieć coś o pogodzie, ale nikt nie powiedział bo Gałganka jeszcze dźgnęła palcem pana i zapytała dalej.
- A jak pan był dorosły to pan zlał się w łóżko?
W nieznośną cisze popłynął głos pana.
- Tak, mała, oczywiście wiele razy mi się to zdarzyło.
Pan za tę wypowiedź zapunktował u mnie wysoko, z tego co widziałam, u pani z którą przyszedł też, więc w sumie nie wyszło źle.
Ale czasem truchleję co jeszcze echo powtórzy i gdzie.
8)
Mama Facecika i Facetki
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Muszę o tym porozmawiać”