Co mówić w pracy?

Archiwum forów "muszę o tym porozmawiać"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
MoJe
Posty: 276
Rejestracja: 06 wrz 2003 00:00

Post autor: MoJe »

CZasem trzeba iśc do szpitala na dłużej. Nie rozpowiadam z szczegółami po co tam idę i co mi będą robić. Trochę żałuję, że na L-4 jest pieczatka wyrażnie wskazująca na Klinikę Leczenia Nieplodności. Jak do tej pory nikt jakoś nie drążył. Niedługo znowu idę, tym razem wezmę chyba urlop. Nikt nie lubi sie tlumaczyć i każdy musi wybrać co dla niego lepsze. Pozdrawiam mające dylemat co powiedzieć!!
[url=http://zpo.ath.cx/zp/i.php?ik=31][img]http://zpo.ath.cx/b/31.png[/img][/url]
Awatar użytkownika
Stasia
Posty: 2263
Rejestracja: 18 wrz 2003 00:00

Post autor: Stasia »

Ja nie mówiłam nigdy w pracy, mimo serdecznych kontaktów i tego że byliśmy tam razem ponad 10 lat... jakoś tak przez skórę czułam.Teraz jak wróciłam po macierzyńskim i zaległym urlopie wypoczynkowym, dostałam wypowiedzenie 8O :? Cenna rada- mówić jak najmniej się da ( w pracy) no i zachodzić w ciąże pojedyńcze :? 8O :P bo podwójne już przechodzą wyobrażenia pracodawców i jak by nie było "jest się głównie matką"- tak sobie usłyszałam po powrocie do mojej ulubionej pracy. :roll:
z Adasiem i Marysią ur.w styczniu 2005
2007 i 2008 nieudane criotransfery
Walka z BMI znów trwa
Awatar użytkownika
gg24
Posty: 32
Rejestracja: 06 lis 2005 01:00

Post autor: gg24 »

Ja nigdy za dużo nie mówiłam w pracy. Ale i od tego też były plotki: dlaczego ona tak często chodzi do lekarza? Mój szef sie domyślił (wyszło to dopiero po czasie). Szkoda tylko, że te wszystkie kliniki mają takie straszne pieczątki (np. centrum leczenia niepłodności). Zawsze musiałam brać zwolnienie od innego lekarza (nawet po in vitro).
Przestrzegam przed mówieniem za dużo w pracy i zwolnieniami z kliniki(z uwagi na te pieczątki). Na przykładzie mojego kolegi z pracy, który przyniósł swoje zwolnienie od gina z Kriobanku. Jak zobaczyłam je to bardzo zbladłam, bo ja wiem po co komu takie zwolnienia:( Przeczuwałam burzę domysłów i niestety nie pomyliłam się... Ludzie są straszni:(
Awatar użytkownika
anawka
Posty: 187
Rejestracja: 12 lip 2004 00:00

Post autor: anawka »

strasznie mnie męczy to, że za każdym razem muszę jakieś bajki wymyślać dlaczego mnie nie ma w pracy. ale postanowiłam, że choćby nie wiem co - nie puszczę pary z ust :|
w tym tygodniu dwa razy miałam iui i dwa razy wzięłam urlop na życzenie. wymyśliłam bajkę o torbieli, którą trzba usunąć itd... ech. Święta tuż tuż a ja z takim zapaskudzonym sumieniem :( trzeba coś z tym zrobić.
pozdrawiam wszystkich
24.09.07 Kwalifikacja KOAO. W zawieszeniu.
Panie, bez Ciebie nic się nie dzieje...
Nasz CUD - Szymonek urodził się 05.07.2008 :)
Awatar użytkownika
NikaJ
Posty: 7390
Rejestracja: 19 sie 2003 00:00

Post autor: NikaJ »

ja to jednak mam szczęście w nieszczęściu
mój bezpośredni przełożony leczy się z żona w tej samej klinice i też przechodzili ICSI dlatego "kryjemy" się na wzajem przed dyrektorem jeśli któres z nas musi wyskoczyc na badania. On rozumie ze musze jeździć oddawać krew albo na wizyty i moge to robic w czasie godzin pracy (oczywiście nie za często)
Nika, szczęsliwa mama bliźniąt
śliwa
Posty: 578
Rejestracja: 16 lip 2003 00:00

Re: Co mówić w pracy?

Post autor: śliwa »

ruda30-30 pisze:co mówić w pracy na temat swoich badań?
absolutnie NIC
Awatar użytkownika
basia_z
Posty: 11
Rejestracja: 17 sty 2003 01:00

Post autor: basia_z »

Tak jak radzila poprzedniczka - NIC. Im mniej takich szczególów otoczenie wie o Tobie, tym lepiej. W pracy jak już musisz coś powiedzieć, to lepiej, że masz wrzody. Jeżeli powiesz cokolwiek na temat swoich problemów, nawet najlepszej koleżance, to w następnym tygodniu wszyscy po cichu będą sobie takie rewelacje przekazywać. I to nie tylko dlatego, że ludzie są wredni, ale po prostu nie mają o czym rozmawiać, więc obgadują innych. Dotyczy to nie tylko pracy, ale znajomych i rodziny. My już nikomu, nawet najbliższej rodzinie nie mówimy nic. Po prostu nie ma dziecka i koniec. Niech sobie strzępią języki na kimś innym. Ale i tak będą strzepić na Tobie. I to jest przykre. Pozdrawiam.[/list]
Awatar użytkownika
mellka
Posty: 40
Rejestracja: 12 sie 2005 00:00

Post autor: mellka »

Powiedziałam w pracy tylko paru osobom, że jestem w ciąży - to wystarczyło żeby po poronieniu wszystko się rozniosło. Tak zwani życzliwi stanęli na wysokosci zadania i teraz:

- "koleżanka" czycha na moje stanowisko
- w trakcie tego "czychania" popsuła mi opinie gadając jakieś głupstwa i tworząc swoje teorie o moich problemach zdrowotnych, które nie pozwalają mi pracować.

Teraz jestem na zwolnieniu lekarskim po operacji. Szczerze mówiąc przedłużyłam je o 3 tygodnie, bo jak wrócę to wiem, że czeka na mnie wypowiedzenie. Poza tym, chyba nie chcę pracować w takiej atmosferze i z takimi ludźmi, którzy budują swoją karierę na nieszczęściu innych. Jestem przełożoną tej "koleżanki", sama ją zatrudniłam i myślę, że gdybym nawet została w pracy to nie będę miała siły być w stosunku do niej obiektywna. Mam ochotę nakopać jej do tyłka, a nie z nią pracować.
Poza tym nie mam siły tłumaczyć wszystkim, że jest inaczej niż ona mówiła. Na początku tłumaczyłam, laska nawet raz wpadła na swoim kłamstwie, ale .... parę dni wystarczyło i wszystko rozpoczynało się na nowo.
Teraz muszę odpoczywać i nie denerwować się. Za dwa miesiące jak dobrze pójdzie dostanę zielone światełko od mojego gina. Stres związany z pracą nie jest najlepszy dla dziecka, więc chyba ją sobie odpuszczę.

Dostałam solidną nauczkę i teraz już nigdy nie powiem w pracy ani słowa o swojej jakiejkolwiek "chorobie".
Mellka z małym Aniołkiem (06.2005)
Awatar użytkownika
ruda30-30
Posty: 139
Rejestracja: 18 lis 2005 01:00

Post autor: ruda30-30 »

Dlaczego ludzie w pracy są tacy wredni?!!Wymyślają dziwne historie,snują domysły,puszczają plotki nie mające wogóle związku z rzeczywistością...
U mnie jest to samo.Ale kiedy ktoś "życzliwy"chce mi przekazać co o mnie mówią to odpowiadam,że nie interesuje mnie to.I naprawdę mnie to nie interesuje.Bo ludzie i tak będą gadać a jak będę chciała coś wyjaśnić to nikt nie uwierzy.Niech sobie gadają ale za moimi plecami bo szkoda moich nerwów żeby słuchać tych głupot!
Awatar użytkownika
guga14
Posty: 196
Rejestracja: 27 gru 2003 01:00

Post autor: guga14 »

Mellka! Słusznie napisałaś, ja też uważam,że w pracy jednak mimo wszystko nie ma co liczyć na współczucie i wsparcie tam obowiązuje brutalny wyścig szczurów. Z drugiej strony czsami nie da się nie powiedzieć o problemach,bo patrzą z pod nosa jak jesteś na zwolnieniach.
Ja trochę powiedziałam i trochę przeliczyłam się,że znajdę pełne zrozumienie i oparcie-nie kochane na to to my możemy liczyc wśród bliskich.Ja powiedziałam usprawiedliwając tym swoje nieobecność i zatykając gęby babskom które ciągle pytały mnie o dziecko-teraz wiedzą że nie możemy i niech spadają na drzewo,ma je gdzieś.
Mellka jest coś w tym że ludzie jak tylko odnajdą twoja słabszą stronę to już mogą zacierać rączki jak hieny-to takie czekanie kidy można pożrec tę padlinę-jest coś w tym i torche to sie wyczuwa.Cóż ja powiedziałam sobie,że jest jak jest,ze mam endometrioze i i tak nie wygram z silnymi koniskami co to mają zdrowie i szczęście w życiu i skrzydła u ramion z tej radości.trudno moja droga jest okrężna ich prosta ale może i tak dojdziemy do swoich celów (pragnę w to wierzyć)-tylko ja więcej się namęczę ze zdrowiem z depresją,z niepłodnością,z ludzka podłością.
Myślę,że nie warto tak wszystkiego mówić-może czasem lepiej powiedzieć mniej albo nie mówić o swojej chorobie tylko np.że nie znaleziono przyczyny niepłodności albo ze to jakieś konflikty immunologiczne (przecież wiecie,że immunologia ma duzo do powiedzenia w niepłodności) a swoje słabości i smutki to trzeba wypłakać w domu,potem maska na twarz,róż na policzki,cień na powieki,szminka na usta(pełnia zdrowia) ,ładna ozdoba na szyję,ładna fryzurka i sztuczny uśmiech na twarzy-tak ja to staram sie trenować codziennie-z różnymi efektami ale wiem że chociaż trochę muszę. Na przyjaźnie i życzliwości w pracy nie liczę,tam sie jest tylko użytecznym materiałem do wykorzystania a nie bidulka do pociesznia. Pewnie,że jeśli ma sie życzliwego szefa to może warto z nim o pewnych sprawach porozmawiac bo wtedy zna prawdziwą naszą wersję a nie bazuje na pomówieniach i pplotkach ale o tym każdy sam musi zdecydować znając swojego szefa. Myślę,że nie warto rozmawiac ze wszystkimi i o wszystkim.
Mellka a Ty masz taka sytuację,że możesz zrezygnować z pracy,bo to dzisiaj troche ryzykowne.Chociaz wiem ze też pewnie są różne sytuacje i w pewnych okolicznościach już nie da sie wytrzymać i trzeba myślec albo o odpoczynku i leczeniu albo o szukaniu lepszej pracy,tylko czy gdzie indziej jest dobra atmosfera trudno powiedzieć.
monitomi
Posty: 113
Rejestracja: 05 paź 2006 00:00

Post autor: monitomi »

Cześć Wszystkim :D .Myślę że to czy mówić czy nie zależy od osobowości osoby leczącej się jak i również od tej której chce się powiedzieć.Ja w pracy powiedziałam osobom u których musiałam się zwalniac i brać urlopy(4 razy IN VITRO tego wymagały)i nie żałuję bo nie robili mi problemów a wręcz mnie wspierali :bigok: .Oczywiście wiedziało jeszcze kilka osob(niektore były głupie i robiły komentarze )ale się nie przejmowałam.Pozdrawiam
mamy synka i córeczkę
Awatar użytkownika
tuva
Posty: 192
Rejestracja: 27 paź 2005 00:00

Post autor: tuva »

Nie mowic!!!!!
Pisalm juz tutaj kiedys. Powiedzialm swojemy szefowi i zrozumial, zaproponowal pomoc. Pare miesiecy uplynelo, zmienil sie szef, powiedzialam. Chce mnie zwolnic z zajmowanego stanowiska, bo jak twierdzi potrzebuje teraz wiecej czasu dla siebie...Nie mowcie jesli naprawde nie musicie.....
ICSI w grudniu(zaczete!!!)
"Kamienie po to sa zeby ranic nam stopy"
www.tuva.blog4u.pl
monitomi
Posty: 113
Rejestracja: 05 paź 2006 00:00

Post autor: monitomi »

Ja musialam powiedzieć i nie żałuję że powiedziałam!Moje leczenie było zbyt długie(Akademia med.w Gd.,Akademiia Med.w Bialymstoku,pół roku leczenia u bioenergoterapeuty w Warszawie,4 razy In Vitro w Gdańsku w Invicita).Nie było problemu z urlopem,pretensji o zwolnienia lekarskie.Wszyscy zrozumieli.To zależy od osób które nas zatrudniają,charakteru pracy jaką wykonujemy i stanowiska jakie pełnimy.WOGÓLE OD WIELU RZECZY!Jakbym nie powiedziała nie miałabym możliwości zwalniania się(tak nie było problemu!)a dla mnie to było bardzo ważne.Myślę że ważniejsze niż praca.Piszę w swoim imieniu(każdy ma prawo do swojego zdania).Pozdrawiam.Myślę że warto być szczerym,bo jak już dziecko się pojawi to szef też może nas zwolnić.Na to nie ma reguły!

Dodane po: 6 godzinach:

mój mąż też powiedzial. I pozytywnie to odebrano!!!.Teraz ma pracę na wyższym stanowisku i powiedział że staramy się o adopcję!!!i JEST O.k.mAMY SZCZĘŚCIE!!!
mamy synka i córeczkę
Awatar użytkownika
isabelka
Posty: 1250
Rejestracja: 27 wrz 2006 00:00

Post autor: isabelka »

N o to macie wielkie szczescie Monitomi.
Niestety ja pracuje" w babncu"i tu nie ma zrozumienia.
Po poronieniu jestem ponad m-c na zwolnieniu,niestety w pracy chyba mysl,ze jestem na wczasach?
Ale teraz przynajmniej maja temat,jestem obgadana na prawo i lewo!
Ja tez nic nie mowilam w pracy bo wiedzialam jakie beda ploty!
A tak widza,ze zwolnienie jest od gina i snuja tylko podejrzenia co tez mi moze dolegac.
No ale wedlug nich przeciez MY udajemy!!!
U mnie w pracy nie ma wspolczucia,dlatego dziewczyny nie PUSZCZAJCIE PARY Z UST!!!
I pomyslec,ze pracuje z kobietami a raczej z babsztylami.

Pozdrawiam i zycze powodzenia
Iza
Awatar użytkownika
bordo
Posty: 1217
Rejestracja: 07 wrz 2006 00:00

Post autor: bordo »

Witam:) U mnie w pracy jestesmy we 2 z identycznymi problemami ale jest 1 roznica. Kolezanka od lat caly czas glosno o tym mowi, opowiada o leczeniu itp. Ja za to caly czas milcze udajac twarda babe i na glupie pytania o dziecko - caly czas twierdze, ze mam jeszcze czas i mi sie nie spieszy ( obie mamy po 32 lata i pracujemy caly czas razem w grupie okolo 20-osobowej) . Wiec oprocz tej kolezanki z ktora czasmi wymienimy sie doswiadczeniami nikt nic nie wie. Nie moge powiedziec , zeby ktokolwiek i kiedykolwiek byl na nia zly w chwilach gdy przyniesie np. L-4, gdy musi sie urawac, zwolnic itp. Jest wspierana przez kazda z nas , podbudowywana psychicznie, nigdy nie slyszalam zlego slowa o jej leczeniu itp. Ale - np. gdy cos sie jej nie uda, cos zrobi zle uszy wiedna od glupich komantarzy typu- nie umie sie skupic na niczym, nic nie robi, mysli tylko o jednym itp. Wiec sie bardzo nad tym zastanawiam czy cokolwiek mowic? Tym bardziej, ze skoro przez 12 lat udawalam twarda babe mam teraz zmieknac? W sumie bardzo rzadko sie zdaza ( praktycznie wogole) zeby z powodu badan sie urywac z roboty, do tej pory dawalam sobie rade i niech tak zostanie. Nie bede im dawala nowych tematow do plotek . Pozdrawiam :))))
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Muszę o tym porozmawiać”