
Ma jasną karnację i jasne włoski oraz prześliczne długie rzęsy. Jak się urodziła dostała 10pkt.
Jest pogodną, prawidłowo rozwijającą się dziewczynką. Waży teraz ponad 4800 g i ma 57 cm wzrostu. Ma niewielką alergię pokarmową (je Bebilon pepti?) i nie dokońca zamkniętą przegrodę w serduszku (0,5 cm)
A teraz kilka słów o tym, jak to było:
Dwa lata temu, na wiosnę postanowiliśmy udać się do ośrodka, aby nam pomogli odnaleźć nasze dziecko. 8.09.2004 poszliśmy do ośrodka na pierwszą wizytę. Pani prowadząca nas powiedziała, że takie oczekiwanie trwa bardzo długo, ale nie przypuszczaliśmy, że aż prawie dwa lata. Spotkania i warsztaty zajęły nam czas do wiosny 2005. 17 maja 2005 odbyła się wizyta domowa, a 27 czerwca 2005 otrzymaliśmy kwalifikacje. Od tego czasu już nie spotykaliśmy się w ośrodku, tylko czekaliśmy. W czerwcu urządziliśmy pokoik dla naszej małej i zaczęliśmy gromadzić wszystkie potrzebne i niepotrzebne rzeczy. Ponieważ nasze oczekiwanie trwało ponad dwie normalne ciąże ilość rzeczy też pewnie starczyłaby, dla co najmniej dwójki dzieci. Znajomi na początku naszego oczekiwania pytali o szczegóły – kiedy to będzie, a ponieważ my sami nie wiedzieliśmy, po pewnym czasie już przestali pytać.
Przed majowym długim weekendem 2006 dowiedzieliśmy się, że być może nasza córeczka odnajdzie się w połowie maja. Od tego czasu spokojniej nam się czekało.
Spokojnie było aż do telefonu, który zadzwonił wczoraj 15 maja 2006 około godziny 11. W ostatniej chwili postanowiliśmy wyskoczyć na kilka dni w Tatry, tak więc telefon zaskoczył nas w Dolinie Pięciu Stawów Spiskich po słowackiej stronie. Postanowiliśmy szybko wrócić do Warszawy. Dziś rano o 5 wyruszyliśmy z Zakopanego, o 8 mieliśmy pociąg do Warszawy z Krakowa, o 10.45 byliśmy w Warszawie, o 12 byliśmy w ośrodku, a o 13 poznaliśmy naszą kruszynkę. Jeszcze zdążyliśmy złożyć papiery w sądzie, no i teraz będziemy czekać na postanowienie.
Teraz wróciliśmy do domu po wieczorze spędzonym z naszą małą.
Niestety trochę boli ją brzuszek i na koniec bardzo marudziła, aż żal było nam ją zostawić, ale poproszono nas żebyśmy już poszli (22.30)
Jesteśmy już mocno zakręceni na jej punkcie, Elizka jest prawdziwą córeczką tatusia. Ryś nie był wstanie odejść od niej nawet na chwilkę, zaliczył też pierwsze karmienie
