Kto zaprosi dzecko z litewskiego DD?

O adopcji na poważnie. Czy adopcja jest lekarstwem na nasze problemy? Dlaczego adoptujemy? Czego się boimy? Może ktoś ma już gotową odpowiedź?

Moderator: Moderatorzy adopcyjne dylematy

Awatar użytkownika
rurka
Posty: 17
Rejestracja: 28 kwie 2009 00:00

Post autor: rurka »

omilka, dziękuję za info. własnie wydrukowałam cały wątek z forum o RAD i zaczynam lekturę. odezwę się wkrótce, pozdr. m.
Awatar użytkownika
Kamysia
Posty: 92
Rejestracja: 03 gru 2002 01:00

Post autor: Kamysia »

Rurka, doskonale Cię rozumiem, podziwiam i popieram. To świetnie, że małemu dobrze idzie w szkole. Jest punkt zaczepienia, realny budulec poczucia własnej wartości.
Oczywiście, zachowania naszych dzieci są typowe dla wszystkich DD na świecie. Czepiam się tej Litwy, bo tam z wyjątkową łatwością oddaje się dzieci do instytucji, bez żadnych konsekwencji społecznych czy moralnych i nawet BEZ UZASADNIENIA EKONOMICZNEGO. Wystarczy, że matka (zdrowa na ciele i umyśle) samotnie wychowująca 1 (słownie 1) dziecko chwilowo straci pracę, albo nowy "kolega" krzywo spojrzy i już może umieścić dziecko w bidulu. Wydaje się, że to kraj europejski, w każdym razie aspirujący do tej części świata, stosunkowo bogaty, ambitny, niepodległy od 20 lat (to całe pokolenie!), antyrosyjski, a sposób, w jaki traktuje się sieroty jest żywcem z gułagu, radzieckiego poprawczaka lub bidula z głębokiej Rosji. Taka organizacja, wychowanie, personel są TOLEROWANI i akceptowani społecznie. I to jest moim zdaniem problem, który mogłaby rozwiązać kampania społeczna o sile naszej "Rodzić po ludzku" + oczywiście zmiany administracyjne. Tymczasem przepisy unijne dotyczące maksymalnej liczby dzieci w DD sprytnie obchodzi się organizując przytułki dla 250 dzieciaków pod eufemistyczną nazwą szkoła-intenat. Ja rozumiem, że Litwa ciągle odreagowuje ZSRR, że mieli trudniejszty start od Polski, że wpływy rosyjskie czy raczej radzieckie jeszcze długo będą tam bardzo silne, mimo że oficjalnie Rosjan jest 5%. Nie wyobrażam sobie, żeby z polskich DD wysyłano brudne, zawszone, obdarte dzieci do Niemiec, Skandynawii czy Francji, a więc krajów bogatszych od nas, żerując na litości ludzkiej lub sentymentach. My z Rumi moglibyśmy zgłosić się do krajanki Eriki Steinbach po darmowe wakacje dla naszych małych Prusaczków :P . Może to jakiś pomysł, jestem samodzielną matką a moje starsze dziecko marzy o wycieczce do Niemiec, dobry kurs językowy też by się przydał. Nie musze dodawać, że mnie nie stać. Ma ktoś telefon Eriki?
Awatar użytkownika
monia70
Posty: 12
Rejestracja: 20 mar 2010 01:00

Post autor: monia70 »

No i nadszedł ostatni dzień...Smutno...Nie wiem czy Gwidas zdaje sobie sprawę,straram się mu wytłumaczyć(nawet po litewsku :) )Próbowaliśy już wczoraj,ale coś nam nie bardzo wychodziło,bo stwiedził,że zobaczy się z Jagodą u nas tylko dziesięć minut,a potem pojadą tam gdzie dwa motory :lol: A dwa motory są u naszych przyjaciół którzy mają bliżniaki :lol: Tak sobie widocznie wymyślił,że u nich fajniej bo i towarzystwo w jego wieku i mają motory i wujek pewnie nie musi pracować tylko wozi cały dzień dzieci na motorze :lol: żyć nie umierać :lol: Ogólnie to nastąpił przełom,nawet wyraz twarzy mu złagodniał,stracił szary odcień skóry,napewno jest weselszy.Czasem rozbawiał mnie do łez,jak czekaliśmy na Rafała(poszedł po kawę),to stwierdził,że jest "flegma" bo za długo nie pzychodzi :) Mnie też się dostało ,ale w porównaniu z nim to każdy jest flegma :lol: Jak się nakręci to trudno go zatrzymać,chociaż jak się go uspokaja to już nie reaguje agresywnie.Zobaczymy jak minie nasz ostatni dzień ...Do zobaczena jutro.
Awatar użytkownika
Lexa
Posty: 11
Rejestracja: 31 mar 2009 00:00

Post autor: Lexa »

Jagoda wczoraj strasznie się wściekła że kazałam jej posprzątać klocki. Tupała nogami i krzyczała że więcej tu nie przyjedzie. Wieczorem pytam się czy do nas jeszcze przyjedzie zdziwiona mówi że tak. No mówię ale przecież mówiłaś że już nigdy wiecej. Żartowałam ciocia. Dziś znowu wesolutko się pytam czy jeszcze chce do nas przyjechać czy może woli z bratem gdzie indziej a ona na to "ale nie wiem czy tam jest komputer" :cry:
Awatar użytkownika
BLOGA
Posty: 189
Rejestracja: 18 sie 2006 00:00

Post autor: BLOGA »

No cóż :( Niestety moge potwierdzić, że Edwin też ma takie podejście, dla nas przykre a im trudno sie dziwić, bo po co się przywiązywać skoro nic nie jest stałe w ich zyciu, wszystko może się zmienić więc biorą życie takim jakie jest. Przecież oni nie mają gwarancji jak długo będą do nas jeszcze przyjeżdżać, my zresztą też takiej pewnosci nie mamy więc naturalną reakcja jest chęć zaspokojenia bierzących potrzeb. Ech, smutno. Coraz mi trudniej znosić tą daleką od wszelkich norm sytuację, zaczynam łapać ten sam rodzaj obojetności którą prezentują dzieciaki a to nie dobrze :cry:
[url=http://zpo.ath.cx/zp/i.php?ik=286][img]http://zpo.ath.cx/b/286.png[/img][/url]
Awatar użytkownika
Lexa
Posty: 11
Rejestracja: 31 mar 2009 00:00

Post autor: Lexa »

Monia dla ciebie i męża medal że daliście radę z Gwidasem. Pomimo wszystkich twoich wpisów i rozmów nie spodziewałam się tego co zobaczyłam. Dziecko-wulkan. Jagoda też ma w sobie iskrę, jak już pisałam- włażenie na najwyższe gałązki drzew, rower do upadłego, jezioro do upadłego, z zajęć domowych zjeżdżanie po schodach głową w dół itd. itp., ale Gwidas bije ją na głowę. Pozdrawiam serdecznie
Awatar użytkownika
rurka
Posty: 17
Rejestracja: 28 kwie 2009 00:00

Post autor: rurka »

Kamysia podzielam Twoje zdanie. Też uważam, że tam jest wyjątkowo źle. Rzeczywiście stan, w jakim przyjeżdżają dzieci jest trudny do opisania.
Chociaż ostatnio się zastanawiałam, że być może to tylko mama mojego Młodego i jego siostry jest wyjątkową fleją i ma dzieci w nosie. Ale chyba tak nie jest.

Jesteśmy po wizycie u psychologa, Młody zakończył pierwszy etap terapii. Nie muszę chyba pisać, co powiedziała nam pani psycholog. Dziecko ma ogromny bagaż doświadczeń i jest maksymalnie rozbite. Na pocieszenie powiedziała, że przez pół roku terapii zrobił ogromny postęp (też zauważyliśmy zmiany w jego zachowaniu) , ale jest tak trudnym i wymagającym przypadkiem, że po nim nie umawia już innych dzieci- jest po prostu za bardzo zmęczona.

Mówiąc w skrócie doradziła nadludzką cierpliwość i metody postępowania nietypowe dla "normalnych" dzieci. Ech żeby się wszystko udało, to jest szansa że za jakiś czas będzie się żyło Młodemu łatwiej. Problem widzę w szkole, bo zna wszystkich i wszyscy traktują go tam jak zabaweczkę, małego clowna- bo jest taki słodki, miły i ma taaaaaaaakie ładne oczy, i tak się przytula itp, itd. Musimy na pewno wyeliminować ten czynnik, pytanie tylko jak????

Jestem lekko rozbita po tej wizycie, w sumie psycholog powiedziała to, czego się intuicyjnie domyślaliśmy, ale jednak.... Biedny mały żbik i takich , jak on jest więcej i co ich czeka w życiu?
Awatar użytkownika
Kamysia
Posty: 92
Rejestracja: 03 gru 2002 01:00

Post autor: Kamysia »

Straszne co piszesz Rurka. :mur:
Dobrze, że mały ma fachową pomoc, bo to nie na nasz łep, rozgryzienie tych dzieci. Ja też tak do końca nie wiem, co siedzi w Sergeju. Z matką na pewno nie jest związany, nawet nie mówi o niej mama tylko po imieniu. Z drugiej strony, nigdy nie mówił o niej emocjonalnie źle, to raczej ja muszę się hamować. Bo jak bez emocji powiedzieć, że matka oddająca dzieci do przytułku jest ZŁA i nie jest to NORMALNE. Na pewno jest przywiązany do swojej ciotki (siostry babki) i to jego najważniejsze oparcie. Chwała jej za to, ale wkurza mnie, że dorosła, wykształcona osoba nie widzi, bagatelizuje (lub wypiera) krzywdę wyrządzoną Sergejowi przez pobyt w DD. Ma gdzie spać, ma co jeść, chodzi do szkoły i ma ekstra długie wakacje w Polsce - jest dobrze. Brrr... :evil:
Za 12 tygodni przyjedzie znowu....
Rurka, a do kogo on się przytula w szkole? Nauczycielom nie wolno tego robić. Nauczycielka mojej córki (teraz 2 klasa) na pierwszym zebraniu prosiła rodziców o wytłumaczenie dzieciom co i jak. Taka skłonność może być niebezpieczna, nie wiadomo, na jakiego zboka trafi. Próbowałaś mu tłumaczyć? Ja od czasu do czasu urządzam małej teatralne treningi: co zrobić jak się zgubi (nigdy się nie gubi, bo nigdy jej nie pilnowałam, więc wie, że musi sama się pilnować, żeby sie nie zgubić :) ) co zrobić, kiedy ktoś, kogo nie zna, będzie chciał ją podwieźć "do mamy", co zrobić, kiedy to spotka koleżankę. Może spróbuj pogadać w szkole, niech nauczycielka stanowczo ale delikatnie go odsunie i powie głośno i wyraźnie, "bardzo cię lubię, ale nie jestem Twoją mamą, tatą, babcią (ciocią?) a tylko oni mogą cię przytulać". Chodzi o komunikat lubię cię nawet jak sie nie przytulasz, całujesz i co tam jeszcze. Lub wersja: "najbardziej cię lubię kiedy tego bla bla nie robisz". I może spróbować go zaprzyjaźnić z wybranym kolegą, żeby nie musiał zabiegać o akceptację wszystkich.
Nauczyć dziecko po takich przejściach zdrowej nieufności - możliwe?
Awatar użytkownika
rurka
Posty: 17
Rejestracja: 28 kwie 2009 00:00

Post autor: rurka »

Kamysia, Młody zna dosłownie wszystkich w szkole. Zaczarował cały zespół. problem nie tkwi w nauczycielkach prowadzących- one znaja sytuację, ale pracują tam też inne osoby. Są też inne dzieci, które wrecz odganiają go od siebie ( bylam swiadkiem takiej sytuacji). i tak tłumaczylismy mu kilka razy jak to sie może skonczyć, ale u niego to nie działa :( Ale znajdziemy sposób, wierze w to, tym bardziej że trafiłam na super książkę o dzieciach takich, jak on.

Po prostu otoczenie nie pomaga. Tłumaczymy, że "ciocia" i "wujek" to rodzina, a nie każda napotkana osoba. Tłumaczymy, tłumaczymy, tłumaczymy..... i wszystko zaczyna pomalutku działac do czasu, aż się pojawia ktoś obcy, Mlody wyskakuje że to "ciocia" lub "wujek", my tłumaczymy że tak nie jest, a tu ten obcy człowiek wyskakuje, "czemu, może na mnie tak mówić jeśli chce" I wszystko bierze w leb :mur:

Ale jeśli jego mama nie zepsuje tego wszystkiego ( ma przecież pełnię władz rodzicielskich), to wierzę, że nam się uda. Rzeczywiście udało nam się trafić na dobrą poradnie psychologiczną, dodatkowo omilka podrzuciła dobrą literature, więc myślę że drobnymi kroczkami bedziemy sunąc do przodu :wink:

Mam nadzieję, że w miare jasno to wszystko brzmi, bo wciąż mam lekki zamęt w głowie, ale już zaczyna mi sie to wszystko logicznie układać :D
Awatar użytkownika
rurka
Posty: 17
Rejestracja: 28 kwie 2009 00:00

Post autor: rurka »

Omilka, nie moge się oderwać od "wychowania zranionego dziecka". Zrobiłyscie kawał dobrej roboty, wreszcie zaczynam wiele zachowań Młodego lepiej rozumieć. Dziękuję :D

A na polecany wątek napewno zajrzę, ten który poleciłaś mi o RAD też wiele wyjasnił.
Awatar użytkownika
Lexa
Posty: 11
Rejestracja: 31 mar 2009 00:00

Post autor: Lexa »

Dziękuję wam za wątek na temat RAD. Poczytałam o tym i jestem wstrząśnięta przede wszystkim spustoszeniem psychiki i emocji dzieci, to co piszesz Rurka jest okropne ale to potwierdza. Zaczynam inaczej widzieć zachowania Jagody. Nie wiedziałam co z nią jest że rzuca się na każdego kto wejdzie do naszego domu i ściska aż do bólu, latem kiedy odbieraliśmy ją z koloni, odbył się pólgodzinny rytuał ściskania wszystkich po kolei. Pierwszy raz w te święta (specjalnie zwracałam uwagę po czytaniu o RAD) nie przytuliła się do znajomych,którzy przyszli do nas. Ale za to mnie ciągle ściska, zaobserwowałam też ciekawe zjawisko że tylko mi jest posłuszna (oczywiście nie zawsze).
Właściwie to czytając o tym jak wielką terapię przechodzi chłopiec Rurki i jak to powoli działa, chociaż jest wyrwany ze środowiska, ze smutkiem i poczuciem całkowitej bezradności myślę ,że "nasze dzieciaki" mają niewielkie szanse na normalność.
Dzięki Kamysia za kurtkę i buty dla J. Jak jej mówiłam że jedna pani dla niej przywiezie te rzeczy to się pyta "ale kto to jest, czy ona się wami opiekuje?" Więc dzięki Kamysia za opiekę nad nami :D
Awatar użytkownika
Kamysia
Posty: 92
Rejestracja: 03 gru 2002 01:00

Post autor: Kamysia »

Lexa, będę się Tobą wraz z małżonkiem i progeniturą opiekowac ile mi sił starczy :lol: :lol: :lol:
Wątek o RAD i adopcji dzieci starszych powinien być obowiązkowy dla wszystkich przyjmujących litwiniątka. Również a nawet przede wszystkim dla tych, którzy mają własne dzieci. Bo to zupełnie inna bajka. Żeby być dobrymi opiekunami potrzebne jest i serce, i wiedza. Zauważyłam częsty błąd popełniany w najlepszej wierze: przedobrzanie. Niektórzy opiekunowie czują się zobowiązani do zorganizowania prawdziwego festiwalu kosztownych atrakcji, który czasami męczy jednych i drugich. Dzieciaki dostają super ciuchy, super zabawki, gadgety, torby słodyczy i kasę. Bo takie biedne są, niech mają... Tymczasem ciuchy albo ktoś ukradnie (choćby w celu sprzedaży), albo przepadną w praniu, zabawki nie wytrzymają nawet tygodnia, kasę zabiorą starsze dzieciaki na papierosy, marychę i piwo, i jeszcze w łep walną w razie oporu. Ci, którzy nigdzie nie wyjechali, czekają na powrót dzieci z Polski w wiadomym celu. Kiedy śpią nocą, zmęczeni po podróży, chodzą po pokojach i myszkują po szafkach i torbach. Czasami bagaże dostają następnego dnia (a po cholerę im szczoteczka do zębów i piżama!) po dokładnym roentgenie. Tam nie można mieć niczego cennego, bo dla kogoś, kto nie ma nic, jest to zbyt silna pokusa. Kradną prawie wszyscy i prawie wszystko. Dzieci czasami walczą z chęcią zabrania czegoś na Litwę dla pochwalenia, zaimponowania - vs. pewności, że długo tym się nie pobawią i będą się stresować pilnowaniem swojego majątku. Filozofia przetrwania w DD sprowadza się do wtopienia w tłum, minimalizacji strat i natychmiastowej konsumpcji wszelkich dóbr. Tam nie sprawdza się plan: oszczędzanie, odkładanie, planowanie, kumulacja - czyli to, czego zwykle uczymy nasze własne dzieci. Sergej każdą sumę pieniędzy, które czasami dostaje w Polsce od mojej rodziny, czy znajomych natychmiast wydaje na straszne głupoty, chociaż wie, że może włożyć portfel do swojej szuflady i nikt go nie ruszy
:( .
Pensjonariusze opieki społecznej w Polsce (i pewnie wszędzie) również nie potrafią niczego przewidywać. Pieniądze z zasiłku przepiją w ciągu 3 dni lub/i biorą kredyty "na dowód", kupują satelity, DVD, komórki i nie przejmują się, że za 3 miesiące dzieciom trzeba kupić buty na zimę a raty kiedyś trzeba spłacić. Ot, taka przyszłość czeka nasze dzieci... :cry:
Awatar użytkownika
Kamysia
Posty: 92
Rejestracja: 03 gru 2002 01:00

Re: Kto zaprosi dzecko z litewskiego DD?

Post autor: Kamysia »

HALOOO!
Najświeższy transport dzieciaków przyjeżdża 27 czerwca rano. Wg informacji od Sylwii będzie dużo małych chłopców bez przydziału. Część dzieciaków idzie do rodzin, reszta jedzie na kolonie do Nowej Karczmy i gdyby ktoś się zdecydował na zaproszenie w późniejszym terminie, to tam się odbiera i odstawia dziecko (po wcześniejszym omówieniu wszstkiego z Sylwią Karłowską).
Fundacja szuka WOLONTARIUSZY na kolonie w Nowej Karczmie, najlepiej studentów i studentki końcowych lat pedagogiki lub psychologii, po kursie wychowawcy kolonii. Praca powinna trwać co najmniej 2 tygodnie (lepiej 4), fundacja zapewnia zakwaterowanie i wyżywienie oraz satysfakcję :lol:
Może ktoś chciałby zorganizować dla dzieci jakąś atrakcję na koloniach (pokazy sztuczek magicznych, podchody, wycieczkę - cokolwiek, co uatrakcyjni pobyt) oczywiście za darmo lub pieniądze sponsorskie. Zwylke jest ok 40-50 dzieciaków, ale nie musi to być dla wszystkich, może ktoś ma mikrobus i zaprosi kilkoro dzieci w podobnym wieku + opiekuna na wycieczkę (zwiedzanie Malborka, plaża nad morzem, koniki). Myślcie forumowicze!
Awatar użytkownika
Lexa
Posty: 11
Rejestracja: 31 mar 2009 00:00

Re: Kto zaprosi dzecko z litewskiego DD?

Post autor: Lexa »

Halo, co słychać.
Mamy Jagodę od niedzieli, jest jakoś inaczej po prostu normalnie. Dziadek nie moźe się nadziwić jaka zmiana nastąpiła u dziecka po roku. Jest zupełnie inna, koleżanka która mnie odwiedziła twierdzi, że zachowuje się jak jedno z naszych dzieci. Zobaczymy co dalej....
Nie obyło się bez wielkiego stresu na początku przy rozstaniu z bratem. Jej kazali wysiadać z autokaru (który spóźnił się tylko o 8 godzin) a on jechał dalej. Oboje trzymali się kurczowo i płakali. Zawsze jakieś dodatkowe emocje,spokojnie jadę odebrać Jagodę a tam coś niespodziewanie wyskoczy. Też mam rozdarte serce ale co poradzić, ja nie mogę go wziąć.
Jutro jedziemy nad jezioro zobaczymy czy idealne zachowanie przetrwa nad wodą.
Udanych wakacji :lol:
Awatar użytkownika
Kamysia
Posty: 92
Rejestracja: 03 gru 2002 01:00

Re: Kto zaprosi dzecko z litewskiego DD?

Post autor: Kamysia »

Mnie się fuksem udało, Sergej był w autokarze polskim i przyjechał rano, choć zwykle jedzie litewskim.
Duży się zrobił, ma 152 cm, ma jakiś ciemny meszek pod nosem i na nogach, obrzydlistwo.... :mrgreen: :lol: Jak toto przytulać? Do końca wakacji mnie przerośnie!
Na razie jakoś idzie. Jutro sobota, mam wolne, wybieramy się do Jastarni tramwajem wodnym na rybkę do naszej ulubionej smażalni.
Niech forumowicze z interioru zazdroszczą :wink:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Adopcyjne dylematy”