Życie bez dziecka

Archiwum forów "muszę o tym porozmawiać"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
Klaudia29
Posty: 413
Rejestracja: 21 paź 2008 00:00

Post autor: Klaudia29 »

Azika, no ja też tak mam, że nie potrafię się przełamać do wizyt u ciężarnych koleżanek. Ja już nawet teraz drżę o Sylwestra, w takim sensie, że idę na imprezę z kilkoma znajomymi parkami, które są ze sobą dośc długo - boję się, czy czasem oby ktos z nich nie zaszedł przez ten rok w ciążę i oznajmi nam "szczęśliwą nowinę " na imprezie sylwestrowej no i zepsuje mi imprezę. Taka jestem głupia.
Ostatnio odwiedzili nas znajomi - też parka, znajoma jest w ciązy z widocznym brzuchem, no i siedziała u nas na herbatce wypinając co chwila i głaszcząc swój brzuch, na co ja w głebi białej gorączki dostawałam. Mówiłam sobie w duszy: "dziewczyno, zejdź mi z oczu! Jak jesteś w ciąży to chodź w takie miejsca, żebym ja Ciebie nie widywała..."Kumpela jest w porządku, nic do niej nie mam - miła dziewczyna, ale odkąd ma brzuch, najchętniej w głębi serca wygnałabym ją z domu, jak przychodzi. Nie znoszę jej obecności i widoku.
Awatar użytkownika
azika
Posty: 1093
Rejestracja: 25 mar 2007 01:00

Post autor: azika »

Klaudia29 :)
rozumiem doskonale niestety :(


Yba , ja juz nie mam ani sily ani ochoty walczyc o siebie :( taki chodzacy trup, na zewnatrz majacy maske zeby innych nie straszyc ...
Awatar użytkownika
Julcia_k
Posty: 63
Rejestracja: 23 maja 2008 00:00

Post autor: Julcia_k »

Taka już nasza kobieca natura, że nie potrafimy pogodzić się z tym, że inne koleżanki bez trudu zachodzą w kolejne ciąże, a my nie. Próbowałam się przełamać, oglądałam już zdjęcia dzieci, byłam z koleżanką kilka razy na spacerze z jej małym dzieckiem, ale trwało to bardzo krótko. Znów wróciłam do punktu wyjścia. Żyję sobie w swoim bezpłodnym świecie. Czasami próbuję znów wyjść do tych koleżanek, spotkać się, ale ta rana co mam w sercu jest niestety silniejsza. Aż mnie skręca z bólu jak kumpela w pracy głaszcze się ciągle po brzuszku i rozmawia z maleństwem (siedzi na wprost mnie). Ten ból chyba nigdy się nie skończy. Jestem za słaba i za bardzo zraniona, by przerwać ten koszmar, choć wiem, że muszę. Życie, choć dla nas takie smutne, toczy się przecież dalej...
Awatar użytkownika
Klaudia29
Posty: 413
Rejestracja: 21 paź 2008 00:00

Post autor: Klaudia29 »

No właśnie, jak tu zyć dalej, przecież trzeba.
Nie znosimy widoku ciężarnych znajomych, ale jeśli przestaniemy ich widywać, to stracimy z 80% znajomych, bo przecież my - niepłodni jesteśmy w mniejszości, większość znajomych i rodziny doczeka się w miarę szybko dzieci. Nawet jeśli par niepłodnych wraz z postępem cywilizacji jest coraz więcej, to i tak jest nas mało. I co - żyć całkiem bez rówieśników w naszym wieku, bo są ciężarni lub mają małe dzieci ?? Nie wiem, jak to pogodzić. Nie chcę stracić znajomych, lubię ich i cenię, ale nie chcę też ich widzieć, jeśli są w ciąży. Paradoks.
Może macie jakieś pomysły, jak zacząć cieszyć się życiem i chęć posiadania dziecka przesunąć przynajmniej na 3 miejsce wśród priorytetów życiowych, a nie na 1 ??
Awatar użytkownika
azika
Posty: 1093
Rejestracja: 25 mar 2007 01:00

Post autor: azika »

Klaudia 29 :)
pomysłow co prawda nie mam ale przyznam , ze u mnie

na I miejscu jest mąż :)

i myślę, że nikt tego miejsca mu nie zabierze, hi hi hi nawet dzieciaczek... :D

więc dzieciaczek jest na miejscu II 8O

ale i tak nie jest mi z tego powodu lzej :roll:
Awatar użytkownika
Kreciolek
Posty: 993
Rejestracja: 05 maja 2006 00:00

Post autor: Kreciolek »

Dziewczyny nie mozecie poprosic koleżanki i znajome w pracy by tego nie robiły przy Was? Że Was to boli okropnie?
Jak mają jakie takie wyczucie to powinny to uszanować.
Może same z siebie nie wiedzą, że Was to boli i nigdy na to nie wpadną, bo nigdy nie przeszły tego koszmaru.
Walczcie o siebie.
Wiem, ze to trudne, ale tak chyba lepiej niż się tak katować czyimś szczęściem...
starania od 11 lat
niepłodność idiopatyczna :(

11. 2013 r. aniołek 8 tc [*]
listopad 2011 r. - synek adoptuś :)
listopad 2014 r. - drugi synek adoptuś :)
Awatar użytkownika
Klaudia29
Posty: 413
Rejestracja: 21 paź 2008 00:00

Post autor: Klaudia29 »

Wiesz co kręciołek, niezły pomysł. Tylko że w sumie trudno też by mi było ciężarną prosić, by nie głaskała się po brzuchu przy mnie. Musiałabym się zebrać na odwagę, by jej to powiedzieć i to jeszcze tak, by jej nie urazić.
Ale kiedyś, jak ta kolezanka była na początku ciąży, to oznajmiłam przy niej i jej facecie, że mnie smucą takie nowiny i mi ciężko, bo sama nie mogę zajść. W sumie to mąż mi pomógł to powiedzieć, bo sam zaczął przy nich, że ich informacja o ciąży mnie zdołowała i że ja cierpie z tego powodu. Potem nawet jak coś wspominali w naszym towarzystwie o ich przyszłym potomku, to mój mąż ich wstrzymywał, mówiąc, że już niech lepiej nic nie mówią na ten temat, bo to źle na mnie wpływa. No ale jednak kilka miesięcy później przychodzą i się pysznią tym brzuchem przy mnie.

Ja widzę tylko, że byle pretekst na temat ciąży strasznie mnie drażnie. Nawet teraz jak dzwoniła do teściowej jakaś ciotka od strony męża złożyć życzenia Świąteczne i słyszałam z kontekstu, że ciotka zapytała się, czy nie szykuje się u nas wreszcie dziecko, to mnie wścieklica wzięła. teściowa mówiła do telefonu:" Nie, nie ma.......nic na razie nie wiadomo.....No cóż, nie kazdy może....taka jest prawda.." Poczułam się wtedy znów jak jakiś niedorobek i odludek.A w sumie tylko zwyczajnie ktoś zapytał, a mnie to zaraz rozdrażniło.

Dodane po: 7 minutach:

No i dodam, że ja sama bym sobie jakoś z tym wszystkim radziła i brnęła do przodu, ale przyjdzie taka ciężarna koleżanka albo zadzwoni ciotka z niecierpliwym pytaniem "A Wy kiedy?" No i świat się wali. Przez ludzi wkoło mam 80% tego doła.
Awatar użytkownika
azika
Posty: 1093
Rejestracja: 25 mar 2007 01:00

Post autor: azika »

Klaudia29 :) ja mysle ,ze my mamy tego dola bo to jest w naszej psychice.
To, ze ludzie funkcjonuja jak funkcjonuja i gadaja o ciazach i bobasach i w glowie im sie nie miesci, ze ktos nie ma dzieci bo ich miec nie moze (ci co moga w wiekszosci mysla, ze my nie chcemy miec, niestety)

Ja np "dzieki" temu, ze mnie boli jak ktos sie ciaza chwali albo jak ktos mi mowi, ze ktos tam zaciazyl albo , ze jakies dziecko jaest takie a takie i umie to i to...nauczylam sie rozumiec (moze tylko troche ale jednak) ludzi, ktorzy maja inne problemy od moich. Przyznam, ze to ogromna cena za lekcje wrazliwosci, ale... :(

Pilnuje sie,np, zeby przy kolezankach w moim wieku (pannach i bez adoratorow) nie gadac ciagle jaki to moj maz wspanialy... przy kolezance chorej na SM nie opowiadam o pieszych i ciekawych wycieczkach itp... wiem juz co to znaczy byc ranionym (czesto nie przez glupote ale niewiedze innych) i staram sie , na ile jestem w stanie, nie ranic innych :)

To chyba jedyna "dobra rzecz" jaka wynikla z moich problemow z plodnoscia :(

pa pa pa

Dodane po: 1 minucie:

Klaudia29 :) masz wspanialego meza :) szkoda, ze ani moj maz ani ja nie mamy odwagi powiedziec tym wszystkim"szczesliwcom - chwalipietom" zeby dali nam spokoj ...

Dodane po: 1 minucie:

Ja tylko jednaej kolezance, ktora miala denerwujacy zwyczj informowania mnie o wszelkich zaciazeniach naszych znajomych, wykrzyczalam w twarz zeby mi wreszcie dala spokoj i nie mowila mi komu udalo sie zajsc w ciaze bo jak jeszcze raz mi powie to zwariuje albi=o ja zamorduje ;) podzialalo - nie porusza tematu...
Awatar użytkownika
Klaudia29
Posty: 413
Rejestracja: 21 paź 2008 00:00

Post autor: Klaudia29 »

Azika, no ja też mogę powiedzieć, że właśnie tej ostrożności i wrażliwości w stosunku do innych cierpień nauczyły mnie te bezowocne starania. Też nie wypytuję samotnych znajomych, kiedy się wreszcie ohajtają, w ogóle nie zahaczam o ten temat, bo może nie chce im się tego tłumaczyć, albo cierpią z tego powodu. Koleżance, która nie może znaleźć pracy i ubolewa z tego powodu nie chwalę się, jak to u mnie w pracy i jaka jestem zapracowana, a nawet jak widzę w telewizji programy o chorych czy niepełnosprawnych ludziach walczących o dofinansowanie leków czy operacji dla siebie, bardziej rozumiem tę ich walkę o bycie takim jak wszyscy inni. Kiedyś nie zwracałam na to uwagi,twierdziłam,że mnie to nie dotyczy, cóż ich sprawa, większość świata nie będzie teraz stawać na głowie, by im było lepiej - należałam do tej większości ludzi, którzy nie rozumieją, co to inność. Teraz wiem, co to jest i umiem zrozumieć innych.
Dodam jednak, że inności doswiadczyłam nie tylko w bezpłodności. Też cierpiałam z powodu zbyt długiego bycia "panną"bez faceta i w końcu osiągnełam cel i znalazłam faceta.
Podsumowując, życie okrutnie mnie doświadcza jeśli chodzi o prywatne damsko męskie życie uczuciowe. Jakieś fatum, kurczę.Znalazłam wymarzonego faceta, to nie mogę mieć z nim dzieci.
Awatar użytkownika
Kreciolek
Posty: 993
Rejestracja: 05 maja 2006 00:00

Post autor: Kreciolek »

Klaudia, tak oczywiście to bardzo trudne komus powiedziec wprost.
Przełamać się i przyznać.
Mnie tez nie zawsze się udaje. Ale nieraz zbieram się na odwagę, cała rodzina juz wie. Bo niektórzy autentycznie się nie domyślą, niektórzy obrażą bo nie zrozumieją, ale część się zastanowi.
Trudno dziewczyny., musimy się chronić i bronić same.
A że niektórzy potem znów się będę brzucholem chwalić - owszem. Wtedy należy delikatnie po raz kolejny im przypomnieć.
najwyżej będziemy miały miej znajomych.
Ale po co nam tacy znajomi, którzy nas ranią?
starania od 11 lat
niepłodność idiopatyczna :(

11. 2013 r. aniołek 8 tc [*]
listopad 2011 r. - synek adoptuś :)
listopad 2014 r. - drugi synek adoptuś :)
Awatar użytkownika
Klaudia29
Posty: 413
Rejestracja: 21 paź 2008 00:00

Post autor: Klaudia29 »

Dodam, że ten mój mąż to też nie zaden święty we wspieraniu mnie. Czasem, jak w tym powyższym przykładzie, mnie wesprze, a czasem i nakrzyczy, że przesadzam.Różnie to bywa. Generalnie on tego nie przeżywa tak bardzo, przyjmuje to z optymizmem, a jak wspiera, to bardziej ze względu na to, bym ja się nie dołowała i nie miała przez najbliższe kilka dni wisielczego nastroju. No ale ogólnie, jak na faceta, to dość dobrze sobie radzi z rolą męża w takiej sytuacji i sporo znosi, bo niejeden pewnioe by się zawinął i znalazł inną laskę.
Nie wiem czasem, co robić. Bo jak raczej jestem szczera i jak chcą nas odwiedzić ciężarni znajomi, to chciałabym im powiedzieć, że sorry,jesteście wspaniali i Was lubię, ale widok Waszej ciąży mnie przybija i nie mam ochoty z tego powodu na wizytę - ale weź tu i zdobądź się na taką odwagę, by coś takiego powiedzieć i żeby jeszcze nikt się nie obraził.
Awatar użytkownika
Kreciolek
Posty: 993
Rejestracja: 05 maja 2006 00:00

Post autor: Kreciolek »

Klaudia29 pisze:Nie wiem czasem, co robić. Bo jak raczej jestem szczera i jak chcą nas odwiedzić ciężarni znajomi, to chciałabym im powiedzieć, że sorry,jesteście wspaniali i Was lubię, ale widok Waszej ciąży mnie przybija i nie mam ochoty z tego powodu na wizytę - ale weź tu i zdobądź się na taką odwagę, by coś takiego powiedzieć i żeby jeszcze nikt się nie obraził.
Być moze się obrazi.
Ale albo sie podąsa i mu przejdzie albo nie przejdzie, ale co jest ważniejsze: czyjeś dąsy czy Twoje zdrowie psychiczne?
Dlaczego to TY masz się katować czyims szczęściem?
Znajomi nie dość, ze są szczęśliwi to mają miec humory z tego powodu, że Ty nie dajesz się ranić?
starania od 11 lat
niepłodność idiopatyczna :(

11. 2013 r. aniołek 8 tc [*]
listopad 2011 r. - synek adoptuś :)
listopad 2014 r. - drugi synek adoptuś :)
Awatar użytkownika
Klaudia29
Posty: 413
Rejestracja: 21 paź 2008 00:00

Post autor: Klaudia29 »

Ale chyba racja kręciołek, trzeba się przełamać i mówić o tym wprost, aczkolwiek uprzejmie, bez złośliwości. Po co zmuszać się do czegoś, co nam akurat na tym etapie życia przynosi katusze ??? Jeśli ulgę przynosi nam w tej chwili odizolowanie się od takich wizyt i widoków, to chyba nie jest źle, że tak zrobimy ? Tylko nie możemy robić tak, że bez wyjaśnień się izolujemy. Zawsze powiedzieć otwarcie, o co chodzi, co nas boli, to ten, kto będzie mądrym, prawdziwym przyjacielem, zrozumie i tak się to wszystko potoczy, że będziemy mieli znajomych.
Ja mam taką przyjaciółkę, z którą zawsze rozmawiamy sobie o naszych problemach, o mojej bezpłodności też jej wszystko wyznałam, bardzo się z tego powodu lubimy, że tak możemy sobie takie rzeczy wyznać i mimo to, że ona wpadła w czasie moich walk o ciążę i ma teraz małego niemowlaka, utrzymuję z nią kontakt i ani mi się śni ten kontakt urywać. Owszem, kłuło mnie jak widziałam ją w ciąży albo jak widzę ja teraz z dzieckiem, ale potrafię przy niej się przełamać, bo rozumiemy się doskonale i potrafimy zdzierżyć nawet widok rzeczy, których jedna drugiej zazdrości.
Awatar użytkownika
Kreciolek
Posty: 993
Rejestracja: 05 maja 2006 00:00

Post autor: Kreciolek »

No dokładnie :)
Inaczej reagujemy, gdy ktoś nas zrozumie, gdy WIE po prostu. jest lżej.
Dlatego informacja to podstawa :)
starania od 11 lat
niepłodność idiopatyczna :(

11. 2013 r. aniołek 8 tc [*]
listopad 2011 r. - synek adoptuś :)
listopad 2014 r. - drugi synek adoptuś :)
Awatar użytkownika
nowa22
Posty: 7403
Rejestracja: 02 lut 2008 01:00

Post autor: nowa22 »

Witam wszystkie świątecznie
Już "za progiem" świąteczny i noworoczny czas. Życzę Wam spełnienia marzeń, tych śmiałych i tych "nieśmiałych", radości i miłości, rozwagi i odwagi w podejmowaniu decyzji, satysfakcji z pokonywania własnych ograniczeń, zapału i wytrwałości w drodze do celu, dobrej energii i możności dzielenia się nią z innymi. Pozdrawiam
starania 11 lat: 5 IUI,1 IVF,5 ICSI,6 crio:3 c.bioch.,XII'08-7 crio: 14dpt-1395;15dpt-1900,18dpt-5438;I USG 25 dpt-65000-2 serduszka,II USG-przestały bić :cry2: :mur: teraz adopcyjna droga [-o<
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Muszę o tym porozmawiać”