Czy ja naprawdę jestem potworem ?

Archiwum forów "muszę o tym porozmawiać"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Zablokowany
Awatar użytkownika
1maja
Posty: 98
Rejestracja: 02 cze 2007 00:00

Post autor: 1maja »

Klaudia29
Klaudia29 pisze:A co do tego, że jak mamy współczuć komuś, to nie wiemy, jak się zachować, to właśnie źle, że tak jest. Ja jakoś zawsze wiedziałam. Jak bywałam z mężem u samotnej koleżanki czy kolegi, to ani słowem nie wpsominałam o życiu małżeńskim, o sprawach damsko-męskich, nie okazywałam jakiś czułości mężowi, bo wiedziałam, że taki widok może samotną osobę zranić. Jak spotykam się ze znajomą parką, co siedzą ze sobą od wielu lat bez ślubu i bez dziecka , to nie zasypuję ich pytaniami w stylu "Kiedy wreszcie ślub", bo wiem, że mogą nie chcieć o tym rozmawiać i może ich to ranić. Jak przechodzę na ulicy obok osoby niepełnosprawnej, czy oszpeconej, czy w jakikolwiek sposób innej, nie gapię się na nią jak na przybysza z kosmosu, tylko traktuję jak każdego innego przechodnia. Jak przebywam w towarzystwie osób niewykształconych lub bez pracy, nie opowiadam non stop o swoich sukcesach zawodowych czy jak to było na studiach. I najlepsi przyjaciele cenią mnie właśnie za to, że nie wywyższam się czymkolwiek przed nimi, czymś,za czym oni może tęsknią
no tak :lol: To BARDZO ŁADNIE z Twojej strony. Ale ograniczasz się do niekrępowania ich , czy godzinami potrafisz rozmawiać z nimi o tym co ICH boli :?: nie zwracając uwagi na siebie ?
Bo to wielka różnica, a czytając Wasze posty mam wrażenie, że jesteście tak nieszczęśliwe tylko dla tego , że jedynym tematem na świecie nie jest Wasza niepłodność. Jakim cudem świat się jeszcze nie zawalił ?

Wiem że to nie jest prawdą , ale takie robicie czasami wrażenie.

Albo
Klaudia29 pisze:Jeśli chodzi o gratulacje, to ja po prostu nikomu nie gratuluję ciąży.
Absynth86 Ciebie też to dotyczy
Radość z ciąży czy narodzonego dzidziusia jest tym większa , im więcej ludzi nam przy tym towarzyszy. Tym bardziej, że te chwile są tak ulotne
Klaudia29 pisze:Ale ustępując jej miejsca zaraz sobie myślę," Boże, kolejna mama, a ja nadal pusta, dlaczego ?".
Też to czuję, ale nie przeszkadza mi to w szczerych gratulacjach.

Życzę Nam ( siebie też w to wliczam) doznania cudów macierzyństwa, ale życzę też

mądrzejszych to niewłaściwe słowo , może dojrzalszych emocjonalnie

rodziny i przyjaciół obok nas.
Bo żadna z Was nie zaprzeczy , że będzie jej bardzo przykro jeśli otoczenie potraktuje Was obojętnie.
Awatar użytkownika
Klaudia29
Posty: 413
Rejestracja: 21 paź 2008 00:00

Post autor: Klaudia29 »

1maja, ja wcale nie chciałabym, by mnóstwo ludzi towarzyszyło mi w podziwianiu mojego dziecka po narodzinach. Właśnie byłabym rada, że daliby mi spokój, zamiast zmęczoną po porodzie kobietę zadręczać ciągłymi wizytami i gratulacjami.Mąż, rodzice, teściowie, to mi wystarczy. Gratulacje innych nie byłyby mi potrzebne do nieczego.Wystarczyłoby mi właściwie to, że ja i mąż się cieszymy, a reszta to jak by chciała, by pogratulowała, a jak nie, nie obraziłabym się. Poza tym to, że ja komuś teraz nie pogratuluję, czy będę obojętna, nie oznacza, że komuś będzie zaraz przykro, bo większość ludzi jest płodna i nie sprawia im problemu szczere gratulowanie komuś potomka. I właśnie dlatego na pewno sporo chętnych do gratulacji każdy świeżo upieczony rodzic ma. A ja jedna jak nie dorzucę się do gratulacji, to nawet nikt nie zauważy, więc po co mam się na siłę zmuszać, skoro mnie to boli.

Dodane po: 2 minutach:
1maja pisze: czytając Wasze posty mam wrażenie, że jesteście tak nieszczęśliwe tylko dla tego , że jedynym tematem na świecie nie jest Wasza niepłodność. Jakim cudem świat się jeszcze nie zawalił ?
Tak, niepłodność jest tak wykańczająca, że świat się kręci na pewnym etapie tylko wokół teho. A można zapytać, ile Ty się starasz, czy się leczysz i w jakim jesteś wieku ?Bo Twój opymizm może być związany albo z krótkimi staraniami, albo młodym wiekiem.
Awatar użytkownika
1maja
Posty: 98
Rejestracja: 02 cze 2007 00:00

Post autor: 1maja »

Klaudia29 na razie krótko , póżniej znajdę więcej czasu :lol:
4 lata starań , to nie tak krótko i nie mam tyle czasu co Ty , bo jestem już sporo po 30-tce.
Klaudia29 pisze:1maja, ja wcale nie chciałabym, by mnóstwo ludzi towarzyszyło mi w podziwianiu mojego dziecka po narodzinach. Właśnie byłabym rada, że daliby mi spokój, zamiast zmęczoną po porodzie kobietę zadręczać ciągłymi wizytami i gratulacjami.Mąż, rodzice, teściowie, to mi wystarczy. Gratulacje innych nie byłyby mi potrzebne do nieczego
Mam nadzieję , że to ja się mylę , ale jak tak dalej pójdzie to nawet teściowie przyjdą tylko z obowiązku, jeśli w ogóle będą chcieli się dobrze zachować.
A optymizm, więcej go pokazuję na około niż go na prawdę odczuwam. I wierz mi robię to wyłącznie DLA SIEBIE. Doświadczenie moich prawie 15 przepracowanych lat wśród ludzi , mówi mi że tak łatwiej .
Awatar użytkownika
Klaudia29
Posty: 413
Rejestracja: 21 paź 2008 00:00

Post autor: Klaudia29 »

Nie wiem, po prostu teraz mam taką a nie inną postawę, tak odczuwam i tyle.Może optymizm też pojawia się sam z siebie po kilku latach starań. U mnie na razie jest 17 miesięcy starań, 30-stka tuż tuż. Też mam nadzieję, że kiedyś inaczej spojrzę na szczęśliwe mamy wkoło. No ale mówię, może to musi przyjść z czasem. A może i się doczekam własnego dziecka.
Po kilku latach starań może niektórzy już też tak nie rozpaczają z powodu braku dziecka, bardziej trzeźwo i mniej emocjonalnie do tego podchodzą.Po prostu organizm nie byłby w stanie wytrzymać wieloletniego ciągłego zadręczania się i sobie po prostu odpuszcza.
Ja póki co doszłam właśnie do takiego etapu, że u mnie widok mam wzbudza takie odczucia, o jakich wcześniej pisałam - zazdrość, ból, poczucie niesprawiedliwości. Nie wiem, skąd to się wzięło, kiedy minie, nie wiem. Wiem, że ciężko tak się żyje, że to utrudnia życie, no ale cóż, uczuć się nie wybiera, nie oszuka się ich. Organizm woli robić to, co dla niego wygodniejsze, mniej stresujące, a mnie jest lczasem epiej, jak nie gratuluję, unikam, nie patrzę na to szczęście wkoło.
Czasem nawet jak tak się zastanowię, to stwierdzam, że jest we mnie tyle tej zazdrości, tyle bólu, krzywdy i tyle żalu, że jak zaszłabym w ciążę, to chyba nawet nie wiedziałabym, jak sama wobec siebie się wtedy zachować, czy ja w ogóle umiałabym zachowac się jak prawdziwa matka, skoro jestem jak kamień w stosunku do nowo narodzonych dzieci innych ludzi. Wiem, tą wypowiedzią jakby zaprzeczam sama sobie, swoim wcześniejszym wywodom, ale to wynika z tego, że to, co teraz przeżywam, to taka masa różnych, kontrastujących ze sobą uczuć....od szczerego pragnienia i miłości do wściekłej zazdrości i nienawiści.
Awatar użytkownika
1maja
Posty: 98
Rejestracja: 02 cze 2007 00:00

Post autor: 1maja »

No mam trochę wolnego, ale się Wam dostanie
Klaudia29 i Ty Absynth86
Klaudia29 pisze:Może optymizm też pojawia się sam z siebie po kilku latach starań.
niestety tak się nagrywacie , zapeżacie i nakręcacie w tym waszym bólu , że same nie pozwolicie na to :roll:
Absynth86 ma rację , może tu wypisywać to co chce. Ale jest olbrzymia różnica między tym co "piszę " a tym co "powinnam" mimo naszego bólu zrobić.
Obie jesteście niezaprzeczalnie inteligentne ( to można wyczytać w Waszych postach) i wiem , że jak czytam:
o wesołym spotkaniu rodzinnym z pieskiem w roli głównej, a tu nagle wchodzi wielki , zły szwagier z dzieckiem na ręku i wszystko psuje
to wiem , że to tylko bzdury w chwilowym zamroczeniu.
Ale brakuje mi małego słowa CHCIAŁABYM , ALE ....
-chciałabym nie oglądać bachora? szwagierki, ale poszłam bo to rodzina
-chciałabym nie uczestniczyć w chrzcinach, ale wiem że muszę( w kościele a nie pod !!!)
-chciałabym nie spotykać ciężarnych ani świeżomamuśnych koleżanek, ale mogę je poprosić przecież o zmianę przykrego tematu
Ja nie widzę tu dojrzałych do macierzyństwa kobiet , tylko małe dziewczynki walczące na placu zabaw o jedyną szmacianą laleczkę. Kłócicie się, wierzgacie nogami i chlastacie waszym bólem na prawo i lewo, nie patrząc kogo poranicie po drodze.
Tą laleczkę Absynth86 dostała Twoja szwagierka i mam nadzieję , że potrafi to docenić. Może po prostu ma depresję.I niezależnie od tego za co się pokłóciłyście, należą się jej przeprosiny za zachowanie na chrzcinach.
Bez zbędnego tłumaczenia . Starczy : Przepraszam, to było niedojrzałe .
Bo było NIEDOJRZAŁE I NIEWYBACZALNE moim zdaniem
To ani ona, ani żadna z mam czy ich dzieci nie doprowadziły do Waszej niepłodności.
A są różne sposoby aby go złagodzić, ale musiałybyście w końcu otworzyć oczy :wink:
Awatar użytkownika
Absynth86
Posty: 129
Rejestracja: 24 sty 2008 01:00

Post autor: Absynth86 »

1maja o czym Ty w ogóle piszesz ?!!?? Gdzie wyczytałaś, że się pokłóciłyśmy ?? Za co jej się należą przeprosiny i za czyje zachowanie na chrzcinach ??????????????????? Przecież nas tam nie było ;)
Co było niedojrzałe i niewybaczalne ???????!!!!!!!?????????

Byłam w Kościele ( a nie pod jak chyba zrozumiałaś :? ) bo uznałam, że idę tam dla dziecka, bo to w końcu jego chrzciny i może moja modlitwa na coś mu się przyda. Czy ja kiedykolwiek nazwałam czyjekolwiek dziecko bachorem ?????????????????????????? Nigdy. Ani tu, ani nigdzie. Na obiedzie nie byłam. Mój mąż w tym czasie był przeziębiony a ja w kiepskim stanie emocjonalnym. Mojej szwagierce wcale nie zależało na naszej obecności na obiedzie. Zresztą, nie muszę Ci się tłumaczyć.

Czy Ty w ogóle zrozumiałaś o co chodziło w spotkaniu, które Ty nazwałaś wesołym z pieskiem w roli głównej ?!? Bo wydaje mi się, że przeczytałaś to, co chciałaś. Kto Ci dał prawo do nazywania moich uczuć BZDURAMI ?? Mogą Ci się nie podobać, możesz uważać, że są nieracjonalne, ale są MOJE !! I nie są bzdurami. Ja mogę uznać cały Twój post za jedną wielką bzdurą i kompletne niezrozumienie tego, co czytasz.

Nie wkładaj mi w usta słów, których nigdy nie wypowiedziałam bo chcesz wszystkim udowodnić jaką jesteś fajną optymistka i uwielbiasz wszystkie babeczki w ciąży ;)

Pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
Pysia1
Posty: 3437
Rejestracja: 01 lip 2002 00:00

Post autor: Pysia1 »

Bardzo prosze pomimo odmiennosci zdan o wzajemny szacunek i tyczy sie to wszystkich.
Absynth mimo wszystko nie chcialabys zeby wklejac kazde fragmenty Twoich postow w ktorych dla swojej rodziny jestes naprawde dalece niesprawiedliwa. Nie wiem czy liczysz ze stwierdze iz to jest dobre ale nie zrobie tak, bo to nieprawda.
Nie wiem skad sie to bierze ale sama nie pamietam zebym nie tylko czula tak wobec ciezarnych, matek, rodziny ale chocby pisala na bocianie.
Rozumiem wytlumaczalna zlosc, ale nie bo tak.
I mozemy ciagnac ten watek nie wiem jak dlugo, mozecie tlumaczyc ze mozna zazdroscic, rozumiem, ze uwazac ze powinni zniknac, przestac mowic o swoich dzieciach tego nie zrozumie.
Przejawy jakiejkolwiek agresji beda kasowane.
Nie dam przyzwolenia na to by przez to ze jest sie za monitorem mozna bylo pisac wszystko.
Ludzie nie rozumiem hodowania w sobie nienawisci, agresji. Nie jestem jakims oszalalym pacyfista, ale wystarczy ze swiat jest taki, ze agresja jest wszedzie, ze w swiecie wirtualnym wszystko jest latwe, to takie szybkie klikniecie palcow w klawiature.
Jesli ktos cieszy sie swoim psem, mowi o nim, nazywa swoje dziecko a drugi wchodzi i mowi o swoim synu, to nie znaczy ze robi to zlosliwie. Jesli chcesz poszanowania swojej milosci i uwielbienia do psa to czemu zabraniasz tego rodzinie.
Nie ganiam milosci do psa, wpierw zanim mialam syna bylam psia mama, mojej labradorki.
Mialam nie raz depresje po poronieniach, nie raz komus zazdroscilam, myslalam ze szkoda ze nie ja, ale tyle, zero agresji, zero zlosci na ciezarne, matki.
Warto po prostu szukac spokoju, dobrych stron i uczyc, uczyc sie zyc ze swoim stanem.
Wiem, ze zdaniem wielu nic nie wiem, bo jestem "wyleczona" ale jestem tu dlugo, 7 lat i wcale nie podoba mi sie jak swiat ewoluuje, jak ludzie piszacy sie zmieniaja.
Pozdrawiam
Nie mam nic do Was, nie znam Was, Wy rowniez i mnie, ale sa rzeczy ktore sa dla mnie do zrozumienia, ale inne nie mieszcza mi sie w glowie.

Dodane po: 16 minutach:

Na prosbe zalozyciela watku zamykam go.
Pozdrawiam
Mama Antosia- 24.05.2006 najwspanialszy dzień w życiu oraz:
2002- Aniołka Groszka- 8 tc, cp
2004- Aniołka Biedroneczki- 10 tc
2009- Aniolek Maluszek- 9 tc
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Muszę o tym porozmawiać”