mama biologiczno-adopcyjna

Archiwum forum "Moja adopcyjna droga"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Zablokowany
Awatar użytkownika
kanna26
Posty: 511
Rejestracja: 30 sty 2008 01:00

mama biologiczno-adopcyjna

Post autor: kanna26 »

Witajcie.

Mam 34 lata od 14- lat jestem mamą biologiczną Bartka , a od 10-u miesięcy mamą adopcyjną trzyletniej Dominiki.
Po długim leczeniu nadczynności tarczycy i bezskutecznych staraniach o drugie dziecko drogą naturalną , dzięki naszemu synowi podjęliśmy decyzję o adopcji. Bartek zawsze chciał mieć rodzeństwo , a my nie myśleliśmy o adopcji dopóki nie trafiła do naszego domu moja malutka siostrzenica na parę dni. Po tych dniach opieki nad Amelką dotarło do nas jak łatwo można przywiązać się do " obcego " dziecka i wzajemnie.
Zaczęliśmy rozważać adopcję. Po obejrzeniu wspólnie kolejnego odcinka " Kochaj mnie " , usłyszałam od naszego Bartka " Mamo dlaczego my nie weźmiemy takiego biednego dziecka ?". No właśnie , a dlaczego nie ?
dużo wcześniej przy kolejnych próbach zajścia w ciążę modliłam się o dziewczynkę , potem o dziecko , a dalej o cud i zdarzył się . Przecież nasza córeczka już na nas czekała wystarczyło sobie to tylko uświadomić. I tak dzięki małej Amelce , naszemu synowi i " palcu Bożemu " zaczęliśmy drogę adopcyjną.

Teraz jesteśmy już razem , pełną rodziną ( choć mam wrażenie , że to jeszcze nie koniec ). Nasz dom się ożywił, choć czasami Domiśka daje nam w kość to cieszymy się , że w końcu trafiła na właściwe dla niej miejsce.

Cieszę się , że mogę poprzez " Bocianowe strony" nawiązać kontakt z osobami podobnymi do nas . Mam nadzieję , że wymiana doświadczeń przyniesie wiele korzyści i wsparcia nam wszystkim.

Acha malutka nasza chodzi do przedszkola.

Pozdrowionka
Ostatnio zmieniony 07 lut 2008 11:40 przez kanna26, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
protus
Posty: 2983
Rejestracja: 31 sty 2003 01:00

Post autor: protus »

kanna26!
Witaj na bocianie.
Pozdro
Awatar użytkownika
ilcia811
Posty: 1376
Rejestracja: 25 sty 2008 01:00

Post autor: ilcia811 »

WITAJ KANNA 26-Ja niestety nie urodziłam dziecka choć byłam w ciąży ,ale w 10 tyg.okazało się że płód jest martwy ,ta ciąża i tak była wielkim sukcesem ale.....nie ma co wracać ,puzniej jeszcze kilka lat leczylismy się (różne terapie hormonalne,zabiegi,operacje),jednak do kolejnej ciąży nie dodzło w sumie przeszłam 5 inseminacji i ...w końcu jestem MAMĄ ale nie biologiczną po wielu nie przespanych nocach ,ciągłym płaczu i obwinianiu się za to wszystko dotarło do mnie że tak jak i u Ciebie ,może jest gdzieś nasze maleństwo ,które czeka tylko na to żeby mieć normalny dom,rodzine i miłość która nas przepełniała a nie mieliśmy kogo nią obdarować.W :love: pazdzierniku 2005 roku do naszej rodziny dotarł nasz tak bardzo wyczekiwany ;dzidziuś;miał 5 miesięcy i był naszą największą nagrodą za całe lata starań i smutku.Teraz od kwietnia 2007 roku mamy drugiego syneczka jak trafił do nas miał 2 miesiące ,czasem jest ciężko ,nie powiem że nie ale najwiekszą nagrodą za nieprzespane noce itd;są oni MOJE DZIECI.

Dodane po: 24 minutach:

A wiesz kanna -jeszcze zwróciłam uwagę na to co napisałać że to jeszcze nie wszystko a co myślisz jeszcze w przyszłości o następnej adopcji-jeśli tak to świetnie ,tak wiele dzieci czeka na kochających rodziców ja całym sercem jstem za adopcją ale i za rodziną zastępczą po jeszcze więcej niż do adopcji jest potrzeba rodzin zastępczych dla dzieci ,które nie mają pewnej sytuacji prawnej i nie moga iść do adopcji a lepiej żeby dorastały w rodzinie niz w domach dziecka jak kolwiek zinterpretowałam Twoją wypowieć to życzę ci wiele radości i wytrwałości w wychowywaniu dzieci.POZDRAWIAM i myśle ze może jeszcze czasem porozmawiamy sobie o ;naszych adoptusiowych szczęściach; :P
Awatar użytkownika
kanna26
Posty: 511
Rejestracja: 30 sty 2008 01:00

Post autor: kanna26 »

Cześć

Bardzo się ucieszyłam , że ktoś do mnie napisał.
Takie forum to strasznie fajna sprawa , świetnie jest pogadać z kimś w podobnej sytuacji.

Wiesz ILCIA ja gdzieś czuję , że nasza rola jako rodziców zastępczych jeszcze się nie zakończyła. Tak po cichu myślę o jakiejś opiece zastępczej , może rodzina zastępcza , może pogotowie rodzinne lub jeszcze coś innego , ale jeszcze nie teraz.
Ponieważ mieszkamy w domku jednorodzinnym myślimy nad dostosowaniem poddasza do zamieszkania i może wtedy coś wyjdzie.
Tak jak czułam , że w naszej adopcji jest Ręka Boża , tak czuję teraz , że to jest tylko przygotowanie , że to jeszcze nie koniec naszej drogi.
Mamy warunki żeby dać choć może na chwilę , dzieciaczkom dom , rodzinę i miłość, zaistnieć pozytywnie w ich ciężkim życiu , choć nie beznadziejnym i bez przyszłości.
Trudno mi to wyjaśnić , ale mam nadzieję , że choć trochę ci wyjaśniłam.
Jako Nowa jeszcze nie wiem za bardzo jak się poruszać na tych stronach , ale sądzę , że zabawię tu dłużej .

Pozdrowionka
Martula1982
Posty: 4585
Rejestracja: 28 wrz 2007 00:00

Post autor: Martula1982 »

kanna26to bardzo piekne co napisalas. Witaj na bocku ,nawet nie wiesz jak szybko nauczysz sie poruszac po bocku,jest bardzo "prosty w obsludze" :wink: .Pozdrawiam.

Starania od 2004 roku

Diagnoza; Azoospermia

4 ICSI

Transfer 2 okruszków: 9dpt beta 57, 11dpt beta 169

Dziękujemy Provito!

28.11.2014 przyszła na świat wyczekana córeczka Sophie.

28.07.2018 Crio 1A czekamy ...


Awatar użytkownika
ilcia811
Posty: 1376
Rejestracja: 25 sty 2008 01:00

Post autor: ilcia811 »

HEJ KANNA-Dobrze wiem o czym mówisz - jak trudno jest zajść w ciąże to puzniej inaczej zaczyna się podchodzić do tego wszystkiego.Ja już dawno myślałam o pogotowiu rodzinnym ale nie mam warunków mieszkaniowych,mieszkamy w bloku mamy dwa pokoje.Po adopcji Kuby starszego chłopca złożyliśmy papiery znowu w ośrodku adopcyjnym chcieliśmy dziewczynke maleńką prosto ze szpitala,ale w miedzy czasie staralismy sie może o cud o ciąże ale ne wychodziło nadal .W Centrum pomocy rodzinie pytałam sie jak to jest z rodz.zastepcza pomyślałam że o adopcję stara sie tak wiele osób,że my mamy już swoje dziecko i że dzieci takich do rodz.zastepczych z nieuregulowaną sytuacja prawna jest wiecej i one tez potrzebuja domu ,ale w ośrodku adopcyjnym odradzali nam że jak już jedno dziecko mamy adoptowane to zeby i drugie tez było w pełni nasze.Mimo że nie kontynuowałam żadnych szkoleń w tem kierunku i tak myslałam o tym ,jednak adopcja wydawała mi sie stosowniejsza.Ale minął rok od złozenia papiaró w ośr.adopcyjnym i dalej czekalismy na dziewczynkę ale po ostatniej nieudanej inseminacji lekarze proponowali invitro ale to przeciez nie jest dla nas my moglismy mieć kolejne dziecko i tak bez tego wszystkiego.....I wiesz co się stało w dniu kiedy ostatni raz miałam zrobić test i przekonać się,że jednak nie jestem w ciąży ,poszłam do starostwa do PCPR ,spytać się czy może nie potrzebują gdzieś do pogotowia rodz.jakiś zeczy po moim dziecku,trafiłam na tą panią którą kiedys pytałam o bycie rodziną zastępczą ,porozmawiałyśmy-ja mówiłam że z tego zrezygnowałam że czekam na adopcję dziewczynki ale ona opowiedziała mi o 2 miesięcznym chłopcu ,który nie może jeszcze iść do adopcji bo matka nie jest pozbawiona praw rodzicielskich do niego i od tej chwili nie przestawałam o nim myśleć.Cały czas czekalismy na dziewczynkę ja miałam już pokupowane maleńkie sukieneczki no i Kuba był jeszcze mały ale czułam że to jest to.Po 3 dniach mały był juz z nami ,przeszliśmy szkolenie dla rodzin zastepczych,jestesmy juz po dwóch sprawach i czekamy na tą najważniejszą na pozbawienie praw matki,która i tak od porodu nigdy nie wdziała małego.Od początku wiedzielismy że będziemy z czasem go adoptowac jednak sprawy w sądzie czasem tak dułgo trwają tak licze że za ok 3 miesiace może jego sytuacja się unormuje a my będziemy mogli składać o adopcję-tak o tym marzę mimo ,że nigdy nikt nie miał z nim kontaktu z reszta i tak by nie mogli wiedzieć gdzie mieszkay),to czekam dnia kiedy mój synek będzie nosić nasze nazwisko i prawnie będzie nasz.

Dodane po: 21 minutach:

TY KANNA -zobaczysz dalej jak to będzie ,musisz sie jednak zastanowić czy psychicznie dałabyś radę prowadzić pogotowie rodzinne-ja mimo,że zawsze o tym marzyłam nie wiem czy dała bym radę jak dzieci by po krótkim czasie odchodziły ,czy moze za bardzo bym je pokochała i rozstania były by cięzkie,mój mąż zawsze mówi że wtedy trzeba inaczej do tego podchodzić trzeba przedewszystkim myśleć,że się pomaga dzieciom a uczucia?-to juz każdy chyba sam musi to przemysleć . W przyszłosci jak byście dalej o czymś takim myśleli można wziąść pod uwagę np;rodz.zastępczą dla kilkorga rodzeństwa albo zawodową rodz.zastepczą,są różne formy takiej opieki jednak najwarzniejsze to mieć sposobności i wielkie serce.Narazie wychowaj jeszcze malutką a puzniej zobaczysz.JA JESTEM Z TOBĄ
Awatar użytkownika
kanna26
Posty: 511
Rejestracja: 30 sty 2008 01:00

Post autor: kanna26 »

Hej dziewczyny

Dzięki za odpowiedzi .
MARTULA napisałam Ci komentarz do Twojej wiadomości z 25-go stycznia.
Mam nadzieję , że spojrzysz jaśniej w przyszłość.

ILCIA zastanawiałam się już nad rodziną zastępczą w trakcie szkolenia adopcyjnego i wtedy doszłam do wniosku , że bałabym się , że nie dam sobie rady z emocjami i może nie tak moimi czy męża , ale naszego syna.
Bałam się , że on nie da sobie rady z kolejnymi stratami " rodzeństw " , jest dość wrażliwym , dobrym chłopcem. Dlatego mimo propozycji ze strony Ośrodka Adop. zdecydowaliśmy się jednak na pełną adopcję. Teraz patrzę już na to trochę inaczej , ale wiem , że to jeszcze nie ten czas . Jak sama słusznie zauważyłaś chcę by nasza Misia nie czuła się zagrożona , nie musiała rywalizować o uczucia i uwagę . Chcę jej dać to czego nie miała poczucie bezpieczeństwa , miłość , ciepło rodzinne.
O naszego starszaczka się nie obawiam bo dużo z nim rozmawiamy i staramy się by nie czuł się mniej ważny.

PS. mam na imię Ania ( to jest też imię prawdziwe naszej Dominisi , ochrzciliśmy ją Dominika , Anna)
Awatar użytkownika
ilcia811
Posty: 1376
Rejestracja: 25 sty 2008 01:00

Post autor: ilcia811 »

Hej kanna-ANIA-Ja mam na imię Ilona ,mój 3 latek Kuba a maluch Dominik,podobnie jak twoja córcia.Kuba miał zmieniane imię a maluch wogóle nie miał wyrobionej metryki ani imienia i my wnioskowaliśmy do usc o takie właśnie imię a wracajac do opieki nad dziecmi to powiec mi jak mała reagowała na was jak do was trafiła miała ok 2 lat tak?To juz spore dziecko a wczesniej gdzie była w jakiejs placówce ,czy została zabrana z domu.Zastanawiam się jak takie dzieci do tego podchodza czy Dominika pamietała pobyt gdzie indziej i trudno jej było się przyzwyczajić do was.Teraz pewnie jest juz dobrze ale jak było na poczatku.Ja nie miałam tego problemu bo chłopcy byli malutcy a szczególnie Dominiś miał 2 miesiace i to przy nas poznawał świat i wszystkiego się uczył.Kuba miał niby tylko 5 miesiecy ale brak rodziców był widoczny ,oczywiście szybciutko wszystko nadrobił i teraz jest szybki i zwinny jak by miał zaszyte gdzies akumulatorki,czasem zastanawiam się z kad bieże on tyle siły.Jednak bardzo warzny jest aby dzieci jak najkrucej przebywały w domach dziecka i innych placówkach,bo choc maja tak opieke to nic nie zastąpi im ciepła rodzinnego.Pozdrawiam Ilona
Awatar użytkownika
kanna26
Posty: 511
Rejestracja: 30 sty 2008 01:00

Post autor: kanna26 »

Cześć Ilona

Tak ja dobrze zauważyłaś nasza Domisia miała 2,5 roku jak do nas trafiła.
Kiedyś na szkoleniu pewien Pan z rodziny adopcyjnej powiedział , że taki wiek w adopcji jest najtrudniejszy , bo taki maluch JEST ZA DUŻY BY ZAPOMNIEĆ I ZA MAŁY BY ZROZUMIEĆ i miał rację.
To nie jest tak jak wszystkim rodzicom się wydaje , że taki maluch pragnie miłości , ciepła rodzinnego itp. i to pokazuje. To jest wręcz odwrotnie wszystko robi by się przed tym bronić , przecież ono nie zna miłości , nie zna całusów , przytulanek nasza Misia dopiero u nas zaczęła uczyć się co to znaczy być kochaną.
Odbieraliśmy ją z pogotowia rodzinnego gdzie spędziła 10 miesięcy a do nich trafiła jak miała 1,5 roku po pobiciu przez matkę alkoholiczkę ze szpitala. Baliśmy się bardzo pierwszego kontaktu , ale ona rozwiała nasze strachy. Była bardzo wesoła choć trochę niufna ( nie chciała usiąść na kolanach nawet wtedy kiedy oglądałyśmy wspólnie książeczkę którą jej kupiliśmy ( rozumiałam to ) poznając jej historię życia i patrząc na nią uderzało mnie jedno jak ogromną chęć życia wykazuje , ogromną pogodę ducha , być może podświadomie czuła , że jesteśmy jej rodzicami . Zresztą od początku naszych wizyt wiedziała i mówiła , że jesteśmy mamą i tatą ale jak patrzę wstecz to widzę , że jej nic nie mówiły te słowa , traktowała nas jak kolejnych gości. Po pierwszym spotkaniu mieliśmy mętlik w głowie i pytanie " powiedzieć Bartkowi , że ma siostrę czy jeszcze nie ? ". Nasza Dominika odbiegała bardzo urodą od nas tzn. my włosy ciemny blond , niebieskie oczy ona brunetka bledziutka twarzyczka przy jej ciemnych włosach wyglądała na jeszcze bardziej surową i patrzyła na nas spod krzaczastych brwi . jak ją zobaczyłam to tylko przeleciało mi przez głowę gdzie oni w ośrodkach dobierają dzieci do rodziców , gdzie to podobieństwo , od razu na pierwszy rzut oka widać , że to nie nasze dziecko. Ale jej uśmiech , jej bojaźń i nadzieja w oczach sprawiły , że powiedzieliśmy sobie TAK MA BYĆ , ONA JEST NAM PRZEZNACZONA. Powiem Ci , że szybko trafiła do naszego domu bo już po tygodniu. Nie widząc jej, jeszcze miesiąc temu ,ale wiedząc że jest " przypięta " do naszych dokumentów modliłam się o nią , a po paru wizytach przyjechała do nas by zapoznać się z domem na sobotę w niedzielę mieliśmy ją odwieżć . Jak patrzyłam na jej spokojny sen powiedziałam do męża , że już nie odwiozłabym jej , a on na to : musiałby zdarzyć się cud " i zdarzył się. Tamci w tej rodzinie tak się pochorowali , że Pani T poprosiła czy moglibyśmy ją jeszcze zostawić u siebie choć na jeden dzień . Pewnie ! przecież ma być naszą córką ! tak zeszło kolejne trzy dni, a w środę dostaliśmy zgodę na jej urlopowanie .
Darek zawiózł do pogotowia rodzinnego zamiast Misi zgodę sądu , że może u nas być. Mała mogła być już z nami i czy to nie przeznaczenie ?
Ale trochę chciałam Ci napisać jak się zachowywała na początku.
Ponieważ miała tylko " matkę " mieszkającą z babką pijaczką często myliło jej się i na Darka mówiła mamo a na mnie tato , ale szybko nauczyła się znaczenia i przyporządkowania tych słów. Na początku nie okazywała zbytnich emocji prócz wesołości , jak zdarzyło jej się płakać to było to tłumione nie umiała płakać na całe gardło jak " zwykłe dzieci " , była bardzo samodzielna , sama jadła obiadek ale jadła głównie ryż z sosem , lubiła mięsko , kiełbaskę a z owoców tylko jabłko i banan , nie znała słodyczy , surówek ( do tej pory ) , i wielu innych rzeczy zresztą do tej pory mamy problemy z nowymi dla niej smakami reaguje na nie odruchem wymiotnym lub całkowitą negacją. Unikała kontaktów fizycznych w sensie przytulenia , całusa , wręcz na początku dotykania.
Śpimy z nią na zmianę i na początku ona na jednym końcu łóżka ja na drugim , potem po jakimś miesiącu zdarzało jej się nieświadomie podczas snu dotknąć mnie , ale natychmiast cofała rączkę , ale już spała bliżej. Po pół roku usłyszałam od niej " kocham Cię i lubię cię " ścisnęło mnie za serce. teraz po 10 miesiącach bycia z nami sama domaga się noszenia na rękach , mówi Moja mama , Mój tatuniu ( tatuń oczywiście oszalał na jej punkcie , a przed adopcją zastanawiał się jak jak on pokocha " obce dziecko") przytula się , płacze na całe gardło , coraz więcej je różnych rzeczy , mówi pełnymi zdaniami gdzie na początku to były pojedyncze słowa , nie moczy się nawet w nocy ( nosiła pieluchę ) , poza tym tak bardzo upodobniła się fizycznie do mnie , że dużo osób mówi , że jest bardzo do mnie podobna ( no a do kogo ma być ? żartuję i cieszę się)
Jest bardzo mądra , ma ścisły umysł , świetną pamięć ( układa sama bez pomocy osób i obrazka Puzle na 30 kawałków ) zrobiła się śliczna dziewczynka z dużymi pięknymi brąz oczami , przytyła, urosła ( na początku nosiła rozmiar 92 cm teraz 104- 110 cm , butki przedtem 22 rozmiar teraz 24- 25.
Jak patrzę na jej rozwój to serce się raduje i wiem , że ona zawsze miała być NASZA. Czasami jest ciężko ( pierwszy miesiąc adaptacyjny był najgorszy wszystko robiła żeby ją oddać tylko gdzie ? czasami ręce nam opadały przy jej przekorze , świadomej złośliwości ) .

Ale jestem dumna , że mam taką córeczkę , teraz w pełni mogę powiedzieć , że ją kocham a ona nas.

Pozdrowionka
Awatar użytkownika
ilcia811
Posty: 1376
Rejestracja: 25 sty 2008 01:00

Post autor: ilcia811 »

TO BARDZO PIĘKNE I WZRUSZAJĄCE CO PISZESZ-TO PRAWDZIWE SZCZĘŚCIE ŻE DOMINICZKA ZNALAZŁA DOM I RODZINĘ AŻ STRACH POMYŚLEC JAK WYGLĄDAŁO BY JEJ ŻYCIE GDYBY POZOSTAŁA W TAMTYM DOMU NAPRAWDĘ BARDZO SIE CIESZĘ ŻE JUŻ SIE DOGADAŁYŚCIE ,ALE SZKODA ŻE JESZCZE TAK WIELE DZIECI JEST W TAKIEJ ZŁEJ SYTUACJI I NIE MA CZASEM Z NIKĄD POMOCY. :wink: NARAZIE MUSZĘ KOŃCZYC ALE MOZE PUZNIEJ COS CI JESZCZE NAPISZĘ ,NARAZIE TRZYMAJCIE CIĘ NPOZDRAWIAM :flowers:

Dodane po: 14 minutach:

A WIESZ ANIA MAMY COS WSPÓLNEGO =OPRÓCZ TEGO ŻE KOHAMY DZIECI NASI MĘŻOWIE MAJĄ TAK SAMO NA IMIE (DAREK) I NASZE POCIECHY TWOJA CÓRKA DOMINIKA A MÓJ SYN DOMINIK

Dodane po: 2 minutach:

OCZYWISCIE 'KOCHAMY-'SORKI ZA BŁĘDY ALE CZASEM JAK SIE SPIESZE TO NIE PATRZĘ JAK PISZE
Awatar użytkownika
kanna26
Posty: 511
Rejestracja: 30 sty 2008 01:00

Post autor: kanna26 »

Dzięki za tak miłe słowa i zrozumienie.
Wiesz ILCIA niektórym się wydaje , że my z racji tego , że mogliśmy mieć własne dziecko biologiczne jesteśmy w lepszej sytuacji lub , że nie potrafimy zrozumieć tych , którzy tego nie doświadczyli ale to tak nie jest.

W naszej grupie szkoleniowej jako jedyni mieliśmy własne dziecko biologiczne czasami patrzyłam na te pary i zastanawiałam się kto ma trudniejszą rolę my czy oni.
Owszem nie powiem nasze doświadczenia rodzicielskie bardzo nam pomagają , ale my musimy również zadbać o uczucia naszego syna , musimy martwić się by Bartek zaakceptował Miśkę jako siostrę , nie poczuł się , że jest dla nas mniej ważny. Kiedy mija euforia początku,zostaje codzienność. Miśka często teraz dokucza Bartkowi , staje się przekorna i złośliwa , a nasza rola w tym jest taka by nie stracił do niej serce, by jej nie odrzucił lub nie daj Boże nigdy nie usłyszała od niego , że jest gorsza bo adoptowana.
Bartek ma naście lat , a każdy wie co to za wiek. Zrób tak by przy zwiększonej uwadze skierowanej na Dominikę , okazywaniu większej ilości pieszczot , miłości , Bartek nie czuł się pokrzywdzony , odepchnięty . TRUDNE PRAWDA ?
Dlatego uważam , że wcale nie jest nam lepiej wręcz gorzej.
Czasami troszkę zazdroszczę moim znajomym , że mogą tylko skupić się na swoim adoptusiu. Co nie znaczy , że mało kocham swojego syna , nie bardzo go kocham i życzyłabym sobie wychować Dominikę na wyrozumiałą , wrażliwą , dojrzałą osobę jaką jest mój syn.

Faktycznie sporo mamy wspólnego. Chyba zacznę pisać moją historię może kogoś zainteresuje ?
Co o tym myślisz ?
Awatar użytkownika
ilcia811
Posty: 1376
Rejestracja: 25 sty 2008 01:00

Post autor: ilcia811 »

Każda taka historia jest ciekawa możemy cieszyc się z innymi ich szczęściem ,osiągnieciami a także uczyć się jak postępować w podobnych sytuacjach.To co napisałas o początkach Dominisi w waszym domu może dać siły osobom w podobnych sytuacjach,gdy pierwsze chwile z dzieckiem są trudne i nie wiadomo jak bedzie wyglądało jutro,jednak jak czytamy że z czasem wszystko się unormowało maluch oswaja się z nowym położeniem ,zaczyna kochać i robi postępy ,to napewno lżej jest myśleć o przyszłości.Wiesz od niedawna jestem na boćku i jeszcze nigdy z nikim nie rozmawiałam tak o takich żeczach ,czasem z rodziną lub koleżankami coś się mówi ale czuję ,że oni nie dokońca mnie rozumieją.Dla większości ciąża jest czymś oczywistym i tylko patrzą jak by zrobić żeby nie było kolejnej wpadki a moje problemy-są bo są ale takie osoby nie moga wiedzieć jak to jest miesiącami i latami czekać na cud na to upragnione maleństwo.A gdy już mam dzieci to niby wszyscy się cieszą ale ....czasem wściekam się jak słyszę ,że dzieci mogą być złe bo np:mają złe geny,albo ciagłe pytania postronnych osób z jakiej rodziny pochodza z kąd ,czy matka piła w ciązyitp;a co to kogo obchodzi nawet gdyby to są MOJE DZIECI i co nie zasługują na miłośc a najlepsze jak kiedyś u męza w pracy jedna osoba stwierdziła że adoptowaliśmy dzieci i teraz mamy z tego pieniądze-absurt.Ale tacy są niestety ludzie jednak mimo wszystko nadal temat adopcji jest u nas abstrakcją.Ale tak ogólnie to przyjaciele i rodzina są z nami moi rodzice wprost przepadaja za chłopcami.Pozdrawiam cię i do następnego razu idę spac bo pewnie nocna wędrówka do pokoju dzieci i tym razem mnie nie ominie pa pa :D

Dodane po: 8 minutach:

PS.Wiesz Ania że to moją historie czytałaś i to mi odpisałaś dzisiaj,że jestem bardzo odwarzna przejsć zabiegi i smierc dziecka...zwróciłas uwagę że to o mnie -Ilona pa buzka teraz naprawde ide spac.

Dodane po: 13 minutach:

oj nie w tym miejscu Ania ci odpisałam chciałam ci dodać,że w moim temacie (czytałaś moją historie)dzisiaj napisałas "że jestem bardzo odważna jak przeszłam przez zabiegi i smierć dziecka"-nie wiem czy zwróciłas uwagę ,że to moja historia.

Dodane po: 35 sekundach:

a jednak w dobrym miejscu pisałam tylko puzniej sie wyświetliło
Awatar użytkownika
kanna26
Posty: 511
Rejestracja: 30 sty 2008 01:00

Post autor: kanna26 »

witam Cię ILCIU.

Bardzo się cieszę , że mogę z Tobą pogadać i powiem szczerze , że nie mogę się co dzień doczekać kiedy położę już Dominikę umyję ją , mała zje kaszkę mannę ( smokiem ) , przeczytam jej dwie lub więcej książeczek już położę ją spać . ( ilość książeczek jest uwarunkowana od jej zachowania lub mojego czasu , ale generalnie są dwie lub trzy ).
Jeśli chodzi o reakcje otoczenia to doskonale Cię rozumiem bo moja mama dostała zapytanie ze strony swojej siostry a mojej ciotki : " ciekawe z jakiej patologii jest Dominika ? " Jak się wściekłam i ciotka ma szczęście , że nie powiedział tego do mnie bo odpaliłabym jej żeby pilnowała patologii , którą ma we własnym domu ( jej córka jest z mężem , który pije , bije ją i ich syna Dawida 3 lata , ale według niej kto się czubi ten się lubi . Powiem tak dla mnie to wielka głupota i takie zachowanie świadczy tylko , że Ci ludzie nie wiedzą co mówią .
Albo drugie pytanie , które usłyszałam : To wasze ? A cholera czyje ma być ?
Sorry ale wkurza mnie takie ograniczenie umysłowe.
Generalnie ludzie nie wiedzą jak rozmawiać o adopcji , traktują to jak coś z księżyca myślą , że my sobie sami wybraliśmy Dominikę spośród grupy dzieci bo ona nam się akurat spodobała. Chore.
Generalnie to jest wstydliwy temat. Wiesz mieszkamy w małej miejscowość więc możesz sobie wyobrazić jak wszystko wygląda. Wielka afera , szepty po kątach , domysły. Ale co ja się będę czepiać obcych ludzi jak własny Teść nie raczył powiedzieć o naszej adopcji własnemu bratu i powiem Ci , że śmiać mi się chciało jak akurat była taka sytuacja : Teść przejazdem zawitał ze swoim bratem i jego przyjaciółką do naszego domu , a u nas już była Dominika . Brat teścia zażartował , że wzięliśmy na " służbę " ( na chwilę ) fajną dziewczynkę , a ja mu wtedy odparowałam , że Tata widocznie się nie pochwalił bo to jest nasza córka adopcyjna. No to wyobraź sobie miny ich wszystkich
ha , Ha...
A ja miałam ogromną satysfakcję , ale teścia myślałam , że uduszę ( MŁOTEK , powiedział , że nie chwalili się bo jeszcze nie było czym) . Teraz się z tym oswoili ( teściowie ) i już nie podchodzą tak kwadratowo ale teściowa jeszcze nie widziałam by dała Misi buziaka. Choć widzę , że się starają i mają dobre chęci.

Jutro też będę pisała około 21.00
Nie mogę się doczekać.
Buźka

Aha. Chciałam Ci ILCIA powiedzieć , że kapnęłam się z tą odpowiedzią i tym bardziej się cieszę , że się do mnie odezwałaś . Powiem Ci , że jak czytałam to co napisałaś " czy może nie bije jego serduszko " to łezka poleciała mi z oka , nie wyobrażam sobie i nawet nie chcę sobie wyobrażać jaki to ból. Podziwiam Cię i i wiele bocianowiczek , które to przeżyły .
Chyba napiszę do Ciebie w prywatnej poczcie.
Awatar użytkownika
ilcia811
Posty: 1376
Rejestracja: 25 sty 2008 01:00

Post autor: ilcia811 »

HEJ ANIU-Nie jestem asem w poruszaniu sie w internecie i nie wiem czy z boćka masz namiary na mój mail ilonan81o2.pl jak by co to możemy pisać czasem do siebie na mail ,czasem chyba są sprawy....rozumiesz a tak mniejwięcej to gdzie mieszkacie -nie musisz pisac konkretnie bo ja też bym nie chciała żeby w razie czego ktoś niepożądany mnie namierzył nie chodzi tu o boćkowe dziewczyny ,ale różnie to bywa a pytam się bo jak by w miarę blisko to kiedyś mogłybyśmy sie spotkac i poznać osobiście swoje pociechy-ja jestem z okolic Szczecina a ty pewnie z drugiego konca Polski co?Widzisz jak to jest z ta jawnością adopcji ludzie są zacofani ,większośc myśli że jak wzieliśmy dziecko to mogliśmy sobie wybrać -tak jak to pisałas ja też słyszałam takie historie -jak to pewnie pokazują mi kilkoro dzieci a ja niczym rozpieszczone dziecko wybieram sobie z pośród tych sierotek tą najpiękniejszą ,idealna laleczkę.To paranoja ja staram się uzmysławiać takim wstrętnym ludzią ,że to nie jest sklep z zabawkami i nie można życia i przyszłości małego człowieka mierzyć w takich kategoriach.Każdy człowiek zasługuje na szanse :lepszą przyszłość"nie tylko takie dzieci które są piękne ,grzeczne i urodziły sie w niepatologicznej rodzinie.My to wiemy i wiele osób tez ale czasem są jeszcze ludzie ,którzy tak potrafią dopiec ,że czasem boję sie jak to będzie w przyszłości jak dzieciaki poznaja prawde,jak będę musiała powiedzieć im prawde ,że jestem ich mamusią ale to nie ja ich urodziłam ,ja mam wydaje mi sie jeszcze trudniej bo moja dwójka chłopców ma inne matki inną przeszłośc i nie wiem jak dam rade im to wytłumaczyc ale jeszcze półki co są mali i mam trochę czasu i mam nadzieję że jak nadejdzie odpowiednia pora na rozmowe to będę gotowa-tylko kurcze kiedy będzie ten właściwy moment ,pewnie będę to odkładać ale wiem że muszą dowiedziec sie wszystkiego odemnie zanim ktoś "życzliwy" zrobi to przedemną .Mam tylko nadzieję że tak wychowam chłopców,że nie będą miec do mnie pretensji i nie przestaną mnie kochać -jak się dowiedzą ,że nie nosiłam ich w brzuszku,TYLKO W SERDUSZKU i to owiele dłużej niz 9 miesięcy.Pozdrawiam cię i do następnego razu ILONA :kiss:
Awatar użytkownika
kanna26
Posty: 511
Rejestracja: 30 sty 2008 01:00

Post autor: kanna26 »

Cześć ILCIA

No tak , tak jak przypuszczałaś ja mieszkam w drugim końcu Polski W Górach Świętokrzyskich , ale wiesz nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Może kiedyś się spotkamy ?
Czas pokaże.
Miałam na myśli , pisząc o Twoim adresie prywatnym , PW na stronach Bociana , ale pewnie nie są one tak prywatne. Chętnie napiszę na Twój adres , który mi podałaś. może jutro , bo dziś już trochę późno.

Jak Twoje pociechy ?
Bo nasza Misia po ostatnim wekendzie , w którym dała nam popalić ten był wprost całuśny.
Chyba zamykała jakiś etap i dlatego była taka nieznośna. Nie wiem czy pisałam , że dowiedzieliśmy się , że dzieci takie jak nasze wracają zachowaniem do etapów swojego życia , których nie zamknęły pozytywnie i muszą je domknąć by móc dalej wystartować z rozwojem.

Masz pozdrowienia od mojego starszaczka Bartusia , dobrze , że on jest już taki duży i możemy pogadać z nim jak z partnerem , jest dość dojrzały i dużo rzeczy rozumie , z drugiej strony może nam kiedyś pomóc jak Miśka będzie wchodzić w ten trudny okres nastu lat.

Pa
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Moja adopcyjna droga”