MYŚLĘ, ŻE SIĘ NIE NADAJĘ...
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- JOASIA25
- Posty: 51
- Rejestracja: 08 kwie 2005 00:00
MYŚLĘ, ŻE SIĘ NIE NADAJĘ...
Witam
Pięć lat staramy się o dziecko. W tym były 2 próby in vitro. Ostatnio obchodziłam 3-cią rocznicę pierwszej nieudanej próby. Mój mąż zauważył mój nastrój i po rozmowie podjęliśmy decyzję o adopcji. Nieraz wcześniej o tym rozmawialiśmy, ale zawsze brzmiało to "póżniej, kiedyś" . Wczoraj byliśmy w OAO. Czułam się tam fatalnie. Nie mogę uwierzyć, że tak to się skończy. Tak się skończy moja walka, moje modlitwy... Nie potrafię sobie wyobrazić jak to będzie. Wezmę to dziecko i będę tłuc sobie do głowy, że ono jest moje???!!! Boję się, że go nie pokocham, że je odrzucę. Ciągle liczę, że zajdę jakimś cudem jeszcze w ciążę. Nawet teraz mi się wydaje...szkoda mówić. Nie chcę tworzyć zawsze dwuosobowej rodziny. Ale nie wyobrażam sobie adopcji w praktyce. Ponadto odkąd wiedziałam, że mamy problemy z zajściem w ciążę zaczęłam wręcz unikać małych dzieci, wolę nawet na nie nie patrzeć. A niedługo być może będę musiała wziąć je na ręce i udawać, że to moje! Do tej pory nie kupiłam dla naszego dziecka NIC żeby nie zapeszać, a teraz mogę już zbierać wyprawkę? Jak przyjdą do nas panie z OAO to będą chciały widzieć urządzony pokój dla malucha?
Mój mąż zawsze brał adopcję pod uwagę bardziej niż AID. Teraz widzę, że jest spokojny, chyba szczęśliwy. Dla niego to nie problem.
Boję się. Samej siebie też. A może ja się wcale nie nadaję na matkę???
Pięć lat staramy się o dziecko. W tym były 2 próby in vitro. Ostatnio obchodziłam 3-cią rocznicę pierwszej nieudanej próby. Mój mąż zauważył mój nastrój i po rozmowie podjęliśmy decyzję o adopcji. Nieraz wcześniej o tym rozmawialiśmy, ale zawsze brzmiało to "póżniej, kiedyś" . Wczoraj byliśmy w OAO. Czułam się tam fatalnie. Nie mogę uwierzyć, że tak to się skończy. Tak się skończy moja walka, moje modlitwy... Nie potrafię sobie wyobrazić jak to będzie. Wezmę to dziecko i będę tłuc sobie do głowy, że ono jest moje???!!! Boję się, że go nie pokocham, że je odrzucę. Ciągle liczę, że zajdę jakimś cudem jeszcze w ciążę. Nawet teraz mi się wydaje...szkoda mówić. Nie chcę tworzyć zawsze dwuosobowej rodziny. Ale nie wyobrażam sobie adopcji w praktyce. Ponadto odkąd wiedziałam, że mamy problemy z zajściem w ciążę zaczęłam wręcz unikać małych dzieci, wolę nawet na nie nie patrzeć. A niedługo być może będę musiała wziąć je na ręce i udawać, że to moje! Do tej pory nie kupiłam dla naszego dziecka NIC żeby nie zapeszać, a teraz mogę już zbierać wyprawkę? Jak przyjdą do nas panie z OAO to będą chciały widzieć urządzony pokój dla malucha?
Mój mąż zawsze brał adopcję pod uwagę bardziej niż AID. Teraz widzę, że jest spokojny, chyba szczęśliwy. Dla niego to nie problem.
Boję się. Samej siebie też. A może ja się wcale nie nadaję na matkę???
-
- Posty: 6214
- Rejestracja: 25 paź 2002 00:00
Re: MYŚLĘ, ŻE SIĘ NIE NADAJĘ...
Joasia,JOASIA25 pisze: A niedługo być może będę musiała wziąć je na ręce i udawać, że to moje! (...)
Mój mąż zawsze brał adopcję pod uwagę bardziej niż AID. Teraz widzę, że jest spokojny, chyba szczęśliwy. Dla niego to nie problem.
Boję się. Samej siebie też. A może ja się wcale nie nadaję na matkę???
w adopcji nie możesz nic udawać - dziecko potrzebuje autentycznej mamy i prawdziwych uczuć.
Jeśli nie jestes gotowa - to nic na siłę.
A może to dobry czas na terapię?
Pozdrawiam, życząc spokoju
M
- blotka
- Posty: 688
- Rejestracja: 13 sie 2007 00:00
W tej chwili z całą pewnością zły, przynajmniej dla Ciebie i dziecka. A mężowi musisz powiedzieć o swoich wątpliwościach, chociaż z całą pewnością nie będzie to łatwe.JOASIA25 pisze:Chyba naprawdę ta adopcje to na razie zły pomysł..
Może kiedyś do tego wrócicie, nie jest powiedziane, że za rok czy dwa będzie tak samo.
Na razie musisz się uporać sama ze sobą.
- mondi78
- Posty: 294
- Rejestracja: 20 kwie 2004 00:00
Witaj na forum.JOASIA25 pisze:Tak się skończy moja walka, moje modlitwy... Nie potrafię sobie wyobrazić jak to będzie. Wezmę to dziecko i będę tłuc sobie do głowy, że ono jest moje???!!! Boję się, że go nie pokocham, że je odrzucę.
To, że nie możesz zajść w ciążę to nie jest koniec walki. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że walka dopiero się zaczyna. Musisz nauczyc się myśleć inaczej. Że zaczyna się nowe życie, nowy etap, że widocznie tak było Wam pisane. Nie możesz myśleć negatywnie, dołować się bo do niczego to Cię nie doprowadzi.
Dobrze, że trafiłaś na to forum bo tutaj możesz dowiedzieć się wielu istotnych i potrzebnych rzeczy. Dowiedzieć się, że nie każdy w prosty sposób pogodził się z adopcją i że to nie jest tak, że od razu jest się pewnym, że adopcja to właściwe rozwiązanie.
Daj sobie czas.
Jeśli zdecydujesz się na adopcję i będziesz już miała dziecko to jak mogłabyś myśleć, że nie jest Twoje?? Czy określenie, że dziecko jest Twoje wg Ciebie sprowadza się tylko do dziecka, które urodziłaś? A co z dzieckiem, które moglabyś pokochać całym sercem? Które pokochałabyś całą sobą?? Które byłoby dla Ciebie calym światem?Nadal twierdziłabyś , że nie jest Twoje?
Pozdrawiam.
Monika - mama Pacika i Julki zwanej Lulką ;-)
-
- Posty: 268
- Rejestracja: 18 sie 2007 00:00
- kasialu
- Posty: 1394
- Rejestracja: 13 mar 2004 01:00
Joasiu stań ze sobą twarzą w twarz i odpowiedz sobie na pytanie co to dla Ciebie oznacza być Mamą.... Dla niektórych ludzi bycie rodzicem to wychowywanie dziecka, które się urodziło, krew ze swojej krwi....które ma oczy tatusia i uśmiech mamusi. Nie ma w tym niczego złego - tak poprostu jest. Ty musisz myśleć kategorią przyszłej mamy biorąc pod uwagę też dobro dziecka, którego mamą masz zostać.
Daj sobie czas. Dużo czasu.
Daj sobie czas. Dużo czasu.
Dwie drogi, dwa szczęścia...
Joasiu, ja Cię rozumiem. Parę lat temu kiedy dowiedzieliśmy się, że nie będziemy mieli dzieci też zdecydowaliśmy się na adopcję. Wiedzieliśmy, że nie będzie innej szansy - in vitro nie wchodzi w grę ze względu na przekonania. Troszkę inaczej niż u Ciebie, bo od początku byłam entuzjastką adopcji. A jednak.. po wnikliwszym przeanalizowaniu swoich, naszych uczuć, marzeń planów okazało się, że na tamten czas to nie była dobra decyzja. Potrzebowaliśmy ponad dwa lata, aby do adopcji dojrzeć.
Dzisiaj jesteśmy pewni swoich decyzji i z niecierpliwością wyczekujemy naszych maluchów.
Jeżeli nie jesteś pewna to tego nie rób. Dajcie sobie trochę czasu. Nam pomogły szczere rozmowy, książki i to forum, choć przyznaję, że dotąd byłam tylko podglądaczem
Dzisiaj jesteśmy pewni swoich decyzji i z niecierpliwością wyczekujemy naszych maluchów.
Jeżeli nie jesteś pewna to tego nie rób. Dajcie sobie trochę czasu. Nam pomogły szczere rozmowy, książki i to forum, choć przyznaję, że dotąd byłam tylko podglądaczem
-
- Posty: 124
- Rejestracja: 01 mar 2005 01:00
treść postu usunięta na
prośbę użytkownika
prośbę użytkownika
Ostatnio zmieniony 21 lis 2008 00:25 przez anonymouse007, łącznie zmieniany 1 raz.
- blotka
- Posty: 688
- Rejestracja: 13 sie 2007 00:00
Jeszcze jedno, na co dopiero teraz zwróciłam uwagę.
Nie myśl o sobie w kategoriach 'nadaję się/nie nadaję się', jestem taka czy inna, gorsza czy lepsza. Nie bój się swoich własnych uczuć.
Nie każdy może, chce i potrafi w danej godzinie swojego życia zostać rodzicem adopcyjnym (czy rodzicem w ogóle, ale to inna para kaloszy). Czasem to się zmienia, a czasem nie. Gotowość na adopcyjne rodzicielstwo niekiedy przychodzi z czasem, ale nigdy nie powinna i być efektem strachu, przymusu, chęci zrobienia komuś przyjemności itd., tylko skutkiem wewnętrznej potrzeby i przekonania OBU przyszłych rodziców.
powiedz mężowi, że na razie nic z tego, póki nie jest za późno
Nie myśl o sobie w kategoriach 'nadaję się/nie nadaję się', jestem taka czy inna, gorsza czy lepsza. Nie bój się swoich własnych uczuć.
Nie każdy może, chce i potrafi w danej godzinie swojego życia zostać rodzicem adopcyjnym (czy rodzicem w ogóle, ale to inna para kaloszy). Czasem to się zmienia, a czasem nie. Gotowość na adopcyjne rodzicielstwo niekiedy przychodzi z czasem, ale nigdy nie powinna i być efektem strachu, przymusu, chęci zrobienia komuś przyjemności itd., tylko skutkiem wewnętrznej potrzeby i przekonania OBU przyszłych rodziców.
powiedz mężowi, że na razie nic z tego, póki nie jest za późno
- dominika1911
- Posty: 85
- Rejestracja: 22 sty 2007 01:00
odpowiedz
Adopcja to bardzo poważna decyzja i musi przyjsc stopnioowo.Nie można jej sobie narzucic,nie mozna sie do niej przekonywac wypowiedziami innych.Adopcja dziecka nie tylko zmienia zycie tego dziecka, ale takze ludzi adpotujacych,czyli rodziców.Najpierw musi nastapic etap pogodzenia sie z losem.Nie mozna sie zdecydowac na adopcje dziecka ,jesli sie nie jest to tego calkowicie i nieodwolalnie przekonanym!!
MAm dziecko dzieki adopcji, natomiast nie podejmowalam zadnych prob in vitro itp,bo to wlasnie uznalam za calkowicie naturalna droge do mojego macierzynstwa.Kazdy musi i powinien ta swoja droge odkryc w sobie-koniecznie:)
MAm dziecko dzieki adopcji, natomiast nie podejmowalam zadnych prob in vitro itp,bo to wlasnie uznalam za calkowicie naturalna droge do mojego macierzynstwa.Kazdy musi i powinien ta swoja droge odkryc w sobie-koniecznie:)
[url=http://zp.prv.pl/i.php?ik=393:2z46vhru][img:2z46vhru]http://zpo.ath.cx/b/393.png[/img:2z46vhru][/url:2z46vhru]
- Morela7
- Posty: 1626
- Rejestracja: 09 kwie 2008 00:00
Joasia25
Jesteśmy imienniczkami ja uważam że powinnaś wybrać się z mężem do ośrodka, porozmawiać, tam są osoby które powinne rozwiać twoje wątpliwości (psycholodzy, pedagodzy itd). Przechodzi się testy psychologiczne i warsztaty. Poza tym proces adopcji jest długotrawały (niestety dla niektórych), na każdym etapie możesz się wycofać, wydaje mi się że jednak jeżeli kochasz męża a on jest taki szczęśliwy powinnaś to zrobić dla niego przynajmniej pójść do ośrodka porozmawaić. Nikt wam dziecka nie da jutro pojutrze a poza tym nie musisz mieć urządzonego pokoiku my go nie mieliśmy, wyprawkę kupiliśmy jak dostaliśmy małą. Mój mąż powiedział wczoraj do swojego kolegi że jest taki szczęśliwy że ma dziecko, że mu się z tego szczęścia płakać chce. Zobaczysz to tylko chwilowe wachania. Pozdrawiam i życzę wiary w sukces.
Jesteśmy imienniczkami ja uważam że powinnaś wybrać się z mężem do ośrodka, porozmawiać, tam są osoby które powinne rozwiać twoje wątpliwości (psycholodzy, pedagodzy itd). Przechodzi się testy psychologiczne i warsztaty. Poza tym proces adopcji jest długotrawały (niestety dla niektórych), na każdym etapie możesz się wycofać, wydaje mi się że jednak jeżeli kochasz męża a on jest taki szczęśliwy powinnaś to zrobić dla niego przynajmniej pójść do ośrodka porozmawaić. Nikt wam dziecka nie da jutro pojutrze a poza tym nie musisz mieć urządzonego pokoiku my go nie mieliśmy, wyprawkę kupiliśmy jak dostaliśmy małą. Mój mąż powiedział wczoraj do swojego kolegi że jest taki szczęśliwy że ma dziecko, że mu się z tego szczęścia płakać chce. Zobaczysz to tylko chwilowe wachania. Pozdrawiam i życzę wiary w sukces.
Susi i Mila
BÓG ZSYŁA WYJĄTKOWE DZIECI TYLKO WYJĄTKOWYM RODZICOM
Odwaga to cecha mądrych ludzi. Tupet - broń głupców
KOCHAM CIĘ ZA TO, JAK SIĘ CZUJĘ I CO O SOBIE MYŚLĘ, KIEDY JESTEM Z TOBĄ
BÓG ZSYŁA WYJĄTKOWE DZIECI TYLKO WYJĄTKOWYM RODZICOM
Odwaga to cecha mądrych ludzi. Tupet - broń głupców
KOCHAM CIĘ ZA TO, JAK SIĘ CZUJĘ I CO O SOBIE MYŚLĘ, KIEDY JESTEM Z TOBĄ
- AgullkaO
- Posty: 5154
- Rejestracja: 06 lis 2005 01:00
JOASIA25- nie wiem czy jeszcze tu zaglądasz...
postanowiłam napisać kilka słów o sobie... mogę się tylko w części domyślać się co czujesz bo niby problem jest ten sam -niepłodność, ale każdy z nas jet inny i inaczej reaguje na sytuację.
Ja w swoich staraniach też daleko "zaszłam".
Z resztą widzisz to w moim podpisie
Kiedy w czerwcu straciłam Aniołka, zadałam sobie pytanie. Czego ja tak naprawdę pragnę? Odpowiedź była prosta -DZIECKA!! nie brzucha, kopniaków, porodu ale Dziecka!
W sierpniu udaliśmy się z mężem do KOAO. Wizyta była bardzo miła, Pani Dyrektor ośrodka dała nam listę dokumentów jakie musimy zdobyć szybko wpadłam w papierkowy wir tak że w październiku rozpoczeliśmy warsztaty i wtedy... dopadło mnie intensywne myslenie: czy to dla mnie dobre? czy pokocham dziecko wystarczająco mocno jak na to zasługuje? czy nie będzie za mną "ciągła" się myśl, że nie jestem biologiczną matką W trakcie warsztatów mielismy sporo ciekawych zajęć. Pomału, powolutku "oswajałam" się z tą myślą.
Kiedy zadzwonił do nas TEN telefon dziwnie się czułam z jednej strony ogromna radość a z drugiej strach a jak odrzucę to dziecko? jak coś (nie wiem co) się stanie co zrazi mnie ?
Ale znowu usiadłam spokojnie i tak sobie tłumaczę przecież to normalne, każda kobieta nawet ta co rodzi ma pewne obawy jak zaraguje kiedy pokarzą jej maleństwo :P I znowu obawy gdzieś sobie poszły precz:) Faktem jest że przez ostatni czas bardzo dużo się modlę [-o< (wiem że są takie osoby które uważają to za stratę czasu ale ja do nich nie należę:) i bardzo mi to pomaga Wręcz czuję że Ktoś się nami opiekuje i podpowiada... nie bój się :P
Nadszedł dzień spotkania z naszą Córcią :P Nie sposób opisać tych emocji, tego napięcia i wrażenia "Narodzenia się Naszego Dziecka".
To pierwsze spojrzenie... moje łzy szczęścia... uśmiech, dotyk, zapach Maleńkiej Istotki. Ta świadomość, że jest bezbronne i pragnie TYLKO naszej miłości. Nie mogło być inaczej, zakochaliśmy się w niej bez pamięci!! co ja piszę POKOCHALIŚMY Ją całym sercem :!:
Teraz czekamy na moment kiedy będziemy mogli Malutką zabrać do domu. Dłuży nam się okropnie Malutka była ostatnio chora, nie mogliśmy do niej przyjeżdzać a ja myślałam że od zmysłów odejdę Joasiu, uwierz mi że od momentu kiedy zobaczyłam Malutką to nie przeszło mi przez myśl, że to jest "obce" dziecko - to Nasza Córcia!!!!
no ale się rozpisałam gdybyś chciała porozmawiać albo napisać to polecam się
życzę Ci powodzenia i świadomej decyzji :cmok:
postanowiłam napisać kilka słów o sobie... mogę się tylko w części domyślać się co czujesz bo niby problem jest ten sam -niepłodność, ale każdy z nas jet inny i inaczej reaguje na sytuację.
Ja w swoich staraniach też daleko "zaszłam".
Z resztą widzisz to w moim podpisie
Kiedy w czerwcu straciłam Aniołka, zadałam sobie pytanie. Czego ja tak naprawdę pragnę? Odpowiedź była prosta -DZIECKA!! nie brzucha, kopniaków, porodu ale Dziecka!
W sierpniu udaliśmy się z mężem do KOAO. Wizyta była bardzo miła, Pani Dyrektor ośrodka dała nam listę dokumentów jakie musimy zdobyć szybko wpadłam w papierkowy wir tak że w październiku rozpoczeliśmy warsztaty i wtedy... dopadło mnie intensywne myslenie: czy to dla mnie dobre? czy pokocham dziecko wystarczająco mocno jak na to zasługuje? czy nie będzie za mną "ciągła" się myśl, że nie jestem biologiczną matką W trakcie warsztatów mielismy sporo ciekawych zajęć. Pomału, powolutku "oswajałam" się z tą myślą.
Kiedy zadzwonił do nas TEN telefon dziwnie się czułam z jednej strony ogromna radość a z drugiej strach a jak odrzucę to dziecko? jak coś (nie wiem co) się stanie co zrazi mnie ?
Ale znowu usiadłam spokojnie i tak sobie tłumaczę przecież to normalne, każda kobieta nawet ta co rodzi ma pewne obawy jak zaraguje kiedy pokarzą jej maleństwo :P I znowu obawy gdzieś sobie poszły precz:) Faktem jest że przez ostatni czas bardzo dużo się modlę [-o< (wiem że są takie osoby które uważają to za stratę czasu ale ja do nich nie należę:) i bardzo mi to pomaga Wręcz czuję że Ktoś się nami opiekuje i podpowiada... nie bój się :P
Nadszedł dzień spotkania z naszą Córcią :P Nie sposób opisać tych emocji, tego napięcia i wrażenia "Narodzenia się Naszego Dziecka".
To pierwsze spojrzenie... moje łzy szczęścia... uśmiech, dotyk, zapach Maleńkiej Istotki. Ta świadomość, że jest bezbronne i pragnie TYLKO naszej miłości. Nie mogło być inaczej, zakochaliśmy się w niej bez pamięci!! co ja piszę POKOCHALIŚMY Ją całym sercem :!:
Teraz czekamy na moment kiedy będziemy mogli Malutką zabrać do domu. Dłuży nam się okropnie Malutka była ostatnio chora, nie mogliśmy do niej przyjeżdzać a ja myślałam że od zmysłów odejdę Joasiu, uwierz mi że od momentu kiedy zobaczyłam Malutką to nie przeszło mi przez myśl, że to jest "obce" dziecko - to Nasza Córcia!!!!
no ale się rozpisałam gdybyś chciała porozmawiać albo napisać to polecam się
życzę Ci powodzenia i świadomej decyzji :cmok:
9 IUI Provita, NOVUM-II ICSI 05.05.08
8tc (*)
EMILKA- najcudowniejsza odpowiedź Boga na modlitwy. Dziękujemy Ci Boże.
DOROTKA- drugi nasz Skarb :)
8tc (*)
EMILKA- najcudowniejsza odpowiedź Boga na modlitwy. Dziękujemy Ci Boże.
DOROTKA- drugi nasz Skarb :)
- ibi
- Posty: 797
- Rejestracja: 31 sie 2006 00:00
AgullkaO jejq jakie cudowne wiesci
nic nie wiedzialam.
pisalas cos gdzies na bocianie?
ja caly czas czekam...
nic nie wiedzialam.
pisalas cos gdzies na bocianie?
ja caly czas czekam...
2003 3xIUI i... Grzes
2007 4xIUI nieudane
długi protokol-zagrozenie ohss
krotki protokol-2 transfery nieudane
[url=http://zpo.ath.cx/zp/i.php?ik=686][img]http://zpo.ath.cx/b/686.png[/img][/url]
2007 4xIUI nieudane
długi protokol-zagrozenie ohss
krotki protokol-2 transfery nieudane
[url=http://zpo.ath.cx/zp/i.php?ik=686][img]http://zpo.ath.cx/b/686.png[/img][/url]
- AgullkaO
- Posty: 5154
- Rejestracja: 06 lis 2005 01:00