wszystko się wali

Archiwum forów "muszę o tym porozmawiać"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Zablokowany
Awatar użytkownika
Atena123
Posty: 34
Rejestracja: 30 gru 2008 01:00

wszystko się wali

Post autor: Atena123 »

Nie wiem dziewczyny czy któraś tak z was miała. Otóż ja po 4 latach latania od lekarzy do lekarzy, stymulacji, zabiegów, oczekiwań, porażek zaczełam obserwowac, że oprócz tego, że niestety nie mogę zajśc w ciążę to jeszcze to, że zaczyna mi się gorzej układac w pracy.
Od tych leków, przeżyc, tego wszystkiego zaczełam gorzej funkcjonowac z tego powdu, że jestem wiecznie zmęczona, mam gorszą pamięc, koncentrację, czytam i nie wiem co czytam no i mój największy problem, że po tych wszystkich przeżyciach zaczełam się jąkac. To wszystko rzutuje na moją jakośc pracy a mam pracę dobrą ale wymagającą. Przed tą kuracją wykańczającą naprawdę dobrze mi szło w pracy - byłam ceniona. Miałam pewne problemy z wysławianiem się tyle, że mało zauważalne dla osoby trzeciej. A teraz?
Co się ze mną dzieję, człowiek już ma czarne myśli (nie odważę się tego napisac). Żeby tego tak mocno nie przeżywac polubiłam pic piwo bo po tym się przynajmniej mogę rozluźnic, udaje mi się o tym nie myślec po piwie czy drinku. Ale to pomaga ale na chwilę. Teraz już nie dziwię się ludziom, którzy popadają w alkoholizm.
Byłam juz u kilku psychologów - ale niestety tylko odczuwam pusty portfel niż to, że mi to pomogło. Życie dawno już przestało mnie cieszyc, jest to wieczna udręka. Zazdroszczę ludziom, którzy mają powody do śmiechu.
Może któraś z Was też ma podobne przeżycia?

pozdrawiam
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Atena123, miałam podobnie, nawet trafiłam do psychiatry :( Dostałam jakieś prochy, miałam po nich halucynacje :roll: Moje małżeństwo się posypało, a ja uciekłam na koniec świata (dokładnie jakieś 2500 km ;) ) Pomogło na chwilę.
Nie poradzę Ci, bo sama szukam sposobu na pogodzenie się z brakiem dziecka :(
Powodzenia.
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Atena123

z alkoholem mam taki sam problem...niby jedno piwko na poprawę nastroju.....a tak naprawdę to wolałabym codzienna ganianinę z dzieckiem i brak czasu na siedzenie z piwem i "relaksowanie się"

psychoterapeuty szukałam ostrożnie i znalazłam drogiego i dobrego, po roku czasu czułam sie zdecydowanie lepiej......


W pracy mam wręcz odwrotnie....mam tak niskie poczucie wartości,że nie jestem normalna kobietą (wiem wiem to głupie ale nie mogę tego przezwyciężyć) że nadrabiam w pracy, haruję i jestem doceniana ...i wzrasta moje poczucie wartości......

Nie wiem czy jest spoosób żeby pogodzić się z brakiem dziecka........gdyby był tylu nas nie byłoby na bocianie.....

pozdrawiam:)
Awatar użytkownika
Klaudia29
Posty: 413
Rejestracja: 21 paź 2008 00:00

Post autor: Klaudia29 »

Atena, moje poczucie wartości i ogólne nastawienie do życia też bardzo się pogorszyło, odkąd się bezskutecznie staramy z mężem. Martwi mnie to, nie wiem, co z tym zrobić. Czuję się czasem jak taki człowiek cień, który wprawdzie jeszcze "dycha", ale gdzieś tam w głębi duszy jest jak nieżywy. Utraciłam radość życia i chęć robienia niektórych rzeczy. Ta walka o dziecko "wyssała" ze mnie sporo energii i motywacji do życia.
Awatar użytkownika
1maja
Posty: 98
Rejestracja: 02 cze 2007 00:00

Post autor: 1maja »

Atena123 ja się wyłączyłam. Powykańczałam badania i zabiegi w trakcie których byłam i wyłączyłam się na pół roku. Zamiast biegać po lekarzach , szpitalach i labolatoriach zajęłam się sobą i mężem ( w twoim przypadku i dzieckiem, lub pracą w rozsądnych granicach). Problem oczywiście nie zniknął , ale powiedziałam sobie "to póżniej , załatwię to w zimą, a teraz jest lato". Może to głupie , ale zamiast powiększać doła z każdym kolejnym problemem, teraz mówię " to już załatwione , co jeszcze da się zrobić ?"
Awatar użytkownika
Pysia1
Posty: 3437
Rejestracja: 01 lip 2002 00:00

Post autor: Pysia1 »

Atena nie pociesze Cie i zadnej super recepty nie dam na Twoja sytuacje.
Jedno co bym chyba zrobila to postawila sobie jakas granice- ile chce się starac, ile mogę znieść i poswiecic.
Jestem pewna ze wiele osob chciałoby mieć choc jedno dziecko i wystarczy.
Wiem ze masz dziecko, ale wlasnie jestem w podobnej sytuacji jak Ty.
Nie takiej samej, ale jednak podobnej. Mam 3 letniego synka. Urodzilam go pomiedzy poronieniami których mialam 3. Ostatnio poroniłam po raz kolejny wlasnie.
I doszlam wraz z mezem do wniosku ze jeszcze jeden raz i koniec.
Ja nie chce by dzieciństwo mojego dziecka- przedszkole czy pozniej szkola był to czas który troche przegapie dzielac czas na lekarzy, badania, szpitale, poronienia.
Znam wiele osob które poronily wiele razy, takie które maja już dziecko i poronily pozniej kilka razy, jeśli się nie doczekali po latach walki to zalowali ze chcieli tak do skutku.
Ci którym jednak się udalo i znowu mieli dziecko nie zalowali decyzji.
Wszystko zalezy ile macie w sobie sily, ile jeszcze zniesiesz. Uwazam ze czasami warto się pogodzic z losem, ze soba, swoimi pragnieniami, oczekiwaniami. Można być bardzo szczesliwa matka jedynaka bez szarpania się przez cale zycie.
Mysle ze być może znowu będziesz szczesliwa gdy sobie odpuścisz.
I mysle tak patrzac na sama siebie, na mój przypadek.
Nie wyobrażam sobie szarpania się wiele lat, skoro mam już syna. Mogę popróbować, ale nie oddam już wszystkiego by mieć dziecko.
Alkohol nic nie zmienia, skoncentruj się na sobie, mezu, dziecku- przeciez majac siebie możecie być szczesliwi. Czasem musi wystarczyc uśmiech jednego dziecka, bo czasem to jedyny cud jaki nam przyniesie los.
Jakakolwiek decyzje podejmiesz masz nasze wsparcie i jeśli nadal masz w sobie sile by walczyc walcz, ale skalkuluj sobie jak wiele możesz stracic a ile zyskac, jeśli się rzeczwiscie kiedys uda.
Wyjedzcie na urlop, wakacje, razem cala rodzina, odpocznij od lekow, lekarzy, badan i pracy i na spokojnie bez innych poomysl czego chcesz.
Pomysl o dziecku które już masz. Piszac ze czasem myslisz żeby cos sobie zrobic, chcesz w tym momencie skrzywdzic dziecko które już masz, które Cie kocha Nie zapominaj o tym.
Pisz gdy będzie Ci zle.
Pozdrawiam
Mama Antosia- 24.05.2006 najwspanialszy dzień w życiu oraz:
2002- Aniołka Groszka- 8 tc, cp
2004- Aniołka Biedroneczki- 10 tc
2009- Aniolek Maluszek- 9 tc
Awatar użytkownika
quassi
Posty: 4579
Rejestracja: 04 kwie 2009 00:00

Post autor: quassi »

Atena123 ja zawsze się bardzo starałam, chyba nawet "spinałam" byłoby lepszym określeniem. Ciężko pracowałam, awansowałam, zaczęłam kolejne studia. Wszystko, żeby nie myśleć. Nawet zmieniłam pracę na lepszą w trakcie "staranek", bo miałam nadzieję, że w ten sposób trochę wyluzuję, zajmę się czymś innym. Poza tym cieszyłam się, że chociaż ten obszar nie jest porażką i że są pieniążki na leczenie. Ale jak to mówią - im dalej w las, tym więcej drzew... I z czasem to przestało działać, bo pomimo coraz większej liczby obowiązków, nie udało mi się oszukać samej siebie. Teraz różnie bywa. Czasami mam taki moment, że jest mi już wszystko jedno. Chodzę do pracy, robię co do mnie należy, bo nie lubię "fuszerki", ale bez jakiś wielkich emocji. Potem znów się angażuje w jakieś dodatkowe zadania, żeby się trochę podbudować, bo jak się uda to ktoś mnie "pogłaszcze" po głowie, pochwali. Taka sinusoida.

Dodane po: 2 minutach:

Jeśli chodzi o używki, to trudno mi coś doradzić, bo nigdy nie byłam podatna na takie rzeczy.
6 lat starań... (*)5tc (*)7tc (*)10tc (*)7tc :cry2:
26dpt-są :love: :love: 13.07.2012-35t4d córeczki!
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Muszę o tym porozmawiać”