presja rodziny i znajomych

Pamiętaj że nie jesteś sam w walce z niepłodnoscią! Na tym podforum piszemy o targajacych nami uczuciach. O naszych największych radościach i ogromnych smutkach. Staramy się sobie wzajemnie pomóc, a przez to pomagamy także samemu sobie.

Moderator: Moderatorzy Muszę o tym porozmawić

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
ewulka13
Posty: 17
Rejestracja: 27 kwie 2009 00:00

presja rodziny i znajomych

Post autor: ewulka13 »

Witam! Jestem nowa na Bocianie, od ponad roku staramy się z mężem bezskutecznie o dziecko. Nie radzę sobie z takimi pytaniami ze strony rodziny typu, kiedy wreszcie się zdecydujecie na dziecko, kiedy wreszcie zostaniemy dziadkami. Wszyscy myślą, że nie chcemy mieć dzieci. Nikomu nawet nie przyjdzie do głowy, że próbujemy tylko, że nie wychodzi. Zastanawia mnie to czy im wszytkim udało się tak za pierwszym razem. Mamy tez znajomych, którzy pytają niby zartem czy nie jestem przypadkiem juz w ciąży, a sami mają dzieci z "wpadek" więc dla nich taki problem jak mój nie istnieje. Zupełnie nie wiem jak reagować, wcale nie jest mi do smiechu. Już mam dość robienia dobrej miny i udawania, że wszystko jest ok. Ale z drugiej strony nie chcę żby wszyscy dookoła wiedzieli o naszych najbardziej intymnych sprawach. Czy jest tu może ktoś kto ma podobny problem? Jak sobie z nim radzicie?
Awatar użytkownika
Klaudia29
Posty: 413
Rejestracja: 21 paź 2008 00:00

Post autor: Klaudia29 »

Ja nie kryję się z moim problemem. Większość bliższych znajomych wie, że się staramy, ale mamy problem. Oczywiście nie zdradzam wszystkim szczegółow, (jedynie najbliższej przyjaciółce, czy rodzinie )ale mówię, że chcemy dziecka, staramy się, ale nam nie wychodzi i tyle.
Rozumiem doskonale, co czujesz. Presja rodziny i znajomych jest właśnie jedną z najgorszych rzeczy dla mnie do zniesienia w całej tej niepłodności. Wszyscy wkoło mają dzieci bez problemu, albo z wpadki, albo ze starań bez stresu, trwających mniej niż rok. Na naszej klasie 80% znajomych wkleja co rusz zdjęcia swoich bobasów.
Mnie może rodzina juz tak nie pyta, bo wiedzą, co się dzieje. Jakiś czas temu jeszcze, jak nikt nie wiedział, że mamy problem, wciąż się pytali. Potem się dowiedzieli i zamilkli. Nic nie mówią. Tak że lepiej powiedzieć raz i masz spokój na długi czas. Tak samo wśród znajomych.Powiedzieć prawdę, aczkolwiek bez szczegółów, to się powinni odczepić.
Gorzej u mnie z odnalezieniem się w środowisku osób płodnych. Znajomi, z którymi kiedyś chodziliśmy na dyskoteki, jeździliśmy nad morze i spotykaliśmy się na urodzinach, po kolei doczekują się dzieci. Ja nie umiem już z nimi się bezstresowo jak kiedyś spotykać, bo boli mnie widok ich szczęścia i nie umiem piać z zachwytu nad ich stanem ciąży czy nad ich nowo narodzonym bobasem.Odwiedziny u nich to teraz dla mnie uświadomienie sobie mojej "inności", mojego nazwijmy to "kalectwa".
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Witaj ewulka13, ja na początku ukrywałam jak mogłam,mówiłam " a jeszcze nie teraz" zmieniałam temat, zwalałam na pracę...na brak mieszkania itp....póki miałam te dwadzieścia lat jakoś się udawało.....

Teraz jasno odpowiadam na pytania, na głupie pytania głupimi odpowiedziami, ale myślę że to kwestia wieku....kiedy moi znajomi maja po dwoje i czekaja niektórzy na trzecie, a niektórzy maja dzieic w wieku gimnazjalnym.......to ludzie juz sie nie pytaja, maja swoje "teorie" i ja ich nie prostuję.....

Szczerość zależy do kogo.....wiadomo że najblizsi maja prawo do największej szczerości.....

zgadzam się z Klaudią, jesli powiesz prawdę bez szczegółów powinni sie odczepić...ale...zauważyłam że to temat "chodliwy" każdy chce popytać wykazać "mądrości" że hormony itp.....mówię chłodno żę jest problem, nie patrzę w oczy i unikam kontaktu wzrokowego...przestają pytać....

Pozytywnie sie zdziwiłam w rodzinie....kiedy powiedziałam jasno że nie mam dzieic bo nie mam zwyczajnie 10 000 zł.....podniosły sie głosy o pozyczce.....głosy zyczliwe.....

teraz mam doła, może trzeba było wcześniej mówić? nigdy nie wiadomo.....

na nk.....nie gratuluję....

trzymaj sie ewulka13:)
Awatar użytkownika
ewulka13
Posty: 17
Rejestracja: 27 kwie 2009 00:00

Post autor: ewulka13 »

Dzięki dziewczyny za wsparcie. Ale z rodziną to nie zawsze jest takie proste, nie wszyscy są życzliwi. A ja po prostu nie chcę też żeby ktoś patrzył na mnie z litością i nie chcę być tematem róznych dyskusji. No cóż.. na razie żyję jeszcze nadzieją, że może wreszcie się uda. Ale z każdym miesiącem tracę nadzieję. To jakies błędne koło, bo wiem, że taki stan psychiczny też nie sprzyja poczęciu :(
malenka42
Posty: 724
Rejestracja: 05 paź 2008 00:00

Post autor: malenka42 »

ewulka tez mam ten problem.
rodzina pyta..a ja glucha!nic nie mowie,albo mowie a czemu twierdzisz ze sie nie staramy?

ale podjelam decyzje ze powiemy moim rodzicom...bo inaczej psychicznie padne...musze w koncu to komus powiedziec i czuc w nich podpore i zrozumienie.
Awatar użytkownika
1maja
Posty: 98
Rejestracja: 02 cze 2007 00:00

Post autor: 1maja »

ewulka13 rodziny sobie niestety nie wybieramy ( a szkoda :lol:), ale jak zdecydujesz się komuś z bliskich powiedzieć , to i tak pewnie prędzej czy póżniej do nich dojdzie ( chyba że masz na prawdę zaufaną osobę).Więc może lepiej jak sami ich o tym poinformujecie, bez szczegółów oczywiście. A na wyraz fałszywego żalu i litości z ich strony możesz powiedzieć , że to tylko " mały problem " a nie " całkowita niepłodność". Potrwa to może troszkę dłużej , ale na pewno się uda :mrgreen:
Awatar użytkownika
ewulka13
Posty: 17
Rejestracja: 27 kwie 2009 00:00

Post autor: ewulka13 »

Wiem. Najważniejsze to wierzyć, że w końcu sie uda. Od pół roku mieszkam za granicą i nie mam tu za bardzo możliwosci żeby porobic dokładniejsze badania. Jak pół roku temu rozmawiałam z moim ginekologiem, to powiedział, że muszę sie uzbroic w cierpliwość. Ale co raz częsciej myslę, że coś jest nie tak i trzeba podjąć jakieś kroki. No coż, czas pokarze... Najgorsze jest jeszcze to, że przez to nieustanne myslenie o owulacji, śluzie, mierzeniu temperatury, przez to wszystko, w ciagu ostatnich miesięcy zdarzyły mi się 2 b. długie cykle, i wydaje mi sie, że w tym miesiacu sytuacja sie powtórzy.A zawsze miałam okres regularnie co 9-31 dni. Nie potrafie sie wyluzować, no i w dodatku te ciągłe pytania ze strony tesciowej, czy przypadkiem nie jestem juz w ciąży. Dobija mnie to wszystko. No ale w końcu trzeba cos postanowić, ale z drugiej strony nie chce mówić, że mamy problem, bo tak naprawdę sama nie wiem nic konkretnego, co jest nie tak. Po prostu ię nie udaje :(
malenka42
Posty: 724
Rejestracja: 05 paź 2008 00:00

Post autor: malenka42 »

ewulka a gdzie mieszkasz?
Awatar użytkownika
kolorowa_pisanka
Posty: 138
Rejestracja: 10 lis 2008 01:00

Re: presja rodziny i znajomych

Post autor: kolorowa_pisanka »

ewulka13, rzeczywiscie to jedna z trudniejszych sytuacji.
Powiedz teściowej, że pośpiech nigdy nie jest najlepszym doradcą, a Pan Bóg wie, co robi. Nie ma co naciskać, bo w swoim czasi dziecko będzie.
Znajomym mówiłam: 'Już sie zdecydowaliśmy dawno temu, ale nie każdemu Pan Bóg daje od razu.' albo: ' Jak Bóg da.' Ludzie sie albo wycofywali, albo pytali o szczegóły. Wtedy nie odpowiadałam na dalsze pytania, obracałam w żart. Bardzo namolnym i ciekawskim mówiłam: 'Wiesz, to prywatne sprawy i nie ma o czym gadać.' I zostawiałam drugiej stronie zagospodarowanie ciszy i zakłopotania, które sami wytworzyli ciekawskimi pytaniami. Nauczyłam się od tego odcinać, choc trochę to trwało...
Obcym ludziom (nie wiedzieć czemu zainteresowanym naszymi planami prokreacyjnymi), mówiłam: ' Dzieci? :) Kiedyś będą...' albo: ' :) Muszę się zastanowić.'
Napisałaś: "Wszyscy myślą, że nie chcemy mieć dzieci. Nikomu nawet nie przyjdzie do głowy, że próbujemy tylko, że nie wychodzi."
ewulka13, ja wiem że to bardzo trudne, zwłaszcza kiedy człowiek dopiero oswaja się z poczuciem, że może mieć jakiś problem z powiększeniem rodziny. Ale pomyśl: czy innych powinno obchodzić jak przeżywasz swoje życie, skoro nikomu nie szkodzisz?
Powyższy cytat z Twojego postu brzmi tak jakbyś mierzyła się z oczekiwaniami innych względem Twojego życia i jakbyś żyła w stresie dlatego, że nie możesz ich spełnić. Nawet tytuł postu brzmi podobnie "presja rodziny i znajomych"... ewulka13, im więcej czasu mijało od początku naszych starań, tym więcej własnych emocji mieliśmy do przepracowania. W końcu nie było miejsca na stawianie czoła ciekawości innych. Warto sobie uświadomić, że to co sobie myślą inni, to naprawdę nie Wasz problem. Trudno to zrobić, ale trzeba.
Myślę (na podstawie własnych doświadczeń), że mamy często pretensje o mało taktowne pytania własnej rodziny, ale nie daliśmy im szansy na inne zachowanie... Nie musimy się przecież tłumaczyć z najbardziej intymnych sfer swojego życia. Ale warto dac znak: "Nie chcemy żebyście pytali. Rodzina to prywatna sprawa każdego człowieka. W swoim czasie pogadamy." Rodzina zrozumie. Dobrzy przyjaciele odcedzą się sami od beznadziejnych. Znajomi niech pilnują swoich spraw. Obcy Was nie interesją. ewulka13, życzę Ci umiejętności stawiania granic i zachowania dystansu do innych!

kolorowa
wcale nie w kolorowym momencie życia
ale z :D
[/i]
"Wariaci, podobnie jak dzieci, nie dają za wygraną, dopóki ich życzenie nie zostanie spełnione." Paulo Coelho
Awatar użytkownika
landeuska
Posty: 160
Rejestracja: 12 maja 2008 00:00

Post autor: landeuska »

Mnie też pytali kiedy wkońcu będziecie mieli dziecko.Najpierw odpowiadałam ,że w swoim czasie.Później mówiłam ,że się staramy,ale narazie nie wychodzi.Ostatnio powiedziałam koleżance w pracy niech sobie zrobi dziecko a nie zadaje głupie pytania.
Awatar użytkownika
ewulka13
Posty: 17
Rejestracja: 27 kwie 2009 00:00

Post autor: ewulka13 »

No właśnie, to mnie dziwi dlaczego czasami obcy ludzie są najbardziej zainteresowani i wtykają nos w nie swoje sprawy. Ostatnio usłyszałam od znajomych pytanie " czy brzuch ci już przypadkiem nie rośnie?" I w zasadzie nie wiem jak to traktować czy jako żart, czy było to złosliwe, a ja jestem przeczulona na tym punkcie. Ale dziewczyny, macie rację, że są przecież wazniejsze sprawy niż to co mysla sobie inni :D
Awatar użytkownika
aniabb
Posty: 617
Rejestracja: 17 kwie 2009 00:00

Post autor: aniabb »

Ja od jakiegoś czasu odpowiadam, że pracujemy nad tym, ale to nie zależy tylko od nas. Zdarzyło mi się raz, że dziewczyna nie skumała zupełnie i odpowiedziała "no a od kogo, tylko od was!" hmm... fajnie by było.

Szczególnie drażliwe są pytania o rosnący brzuch. No co, zaokrąglić się lekko nie można?! Przy ciąży, super, każdy brzuszek jest piękny, ale skoro nie ma we mnie bobasa, to dobija mnie to.

A w gronie bliższych znajomych to nie ukrywamy faktu że się staramy, mówię otwarcie, że dziecko każe nam na siebie czekać. Nie trzeba wnikać w wyniki badań, tłumaczyć wszystkiego, wystarczy w sumie tekst "no, mamy z tym mały problem" albo coś w tym stylu - i sprawa zwykle jest załatwiona.

W sumie to jawne stwierdzenie problemu wiele takich głupich tekstów ucina skutecznie, bo ludzie zwykle nie wiedzą, że sprawiają nam przykrość. Skąd mogą wiedzieć, skoro nie przyszło im do głowy, że można mieć problem z zajściem w ciążę?
malenka42
Posty: 724
Rejestracja: 05 paź 2008 00:00

Post autor: malenka42 »

wiecie...mnie sie wydaje ze ludzie ktorzy nie mieli problemu z zajsciem w ciaze nie wiedza ze teraz to jest bardzo powszechny problem...
im sie wydaje ze wystarczy raz isc do lozka i gotowe.
o nieplodnosc sie tak nie mowi..to temat tabu...
Awatar użytkownika
aniabb
Posty: 617
Rejestracja: 17 kwie 2009 00:00

Post autor: aniabb »

Może właśnie powinno się zacząć o tym mówić?
Awatar użytkownika
Klaudia29
Posty: 413
Rejestracja: 21 paź 2008 00:00

Post autor: Klaudia29 »

Właśnie najlepiej ucinać trudne pytania szczerą odpowiedzią. Ktoś faktycznie może nie być świadomy tego, że zajście w ciąże może przysparzać takie problemy.Jedna moja koleżanka kiedyś mnie spytała, jakoś w stylu:"No jak to, przecież wystarczą dni płodne i już masz dziecko"Najpierw się wzburzyłąm wewnętrznie na tę wypowiedź, ale potem wytłumaczyłam sobie, że przecież skąd ona może wiedzieć, że to nie tak łatwo, sama przecież się nie stara o dziecko. Ja sama na początku starań myślałąm, że trochę seksu bez zabezpieczeń wystarczy. Każdy myśli miarą swoich doświadczeń.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Muszę o tym porozmawiać”