Jak to jest gdy dziecko szuka korzeni?

radości i sukcesy ale również problemy, z którymi rodziny adopcyjne mogą się spotkać już po adopcji

Moderator: Moderatorzy po adopcji

Awatar użytkownika
monichniulek
Posty: 998
Rejestracja: 21 mar 2003 01:00

Post autor: monichniulek »

Black Sheep dzieki za Twoje świadectwo. Właśnie tak o tym myślę, że tak by ewentualnie postapiły moje dzieci jak Ty. Z jedną różnicą - one już teraz wiedzą o adopcji :D
Pozdrawiam
Monika - mama Olgi (XI.2004) i Antka (V.2008)
Awatar użytkownika
kasialu
Posty: 1394
Rejestracja: 13 mar 2004 01:00

Post autor: kasialu »

BlackSheep dzięki, że się odezwałaś ;) Potrzeba nam takich głosów.
pozdrawiam
Dwie drogi, dwa szczęścia...
kola2
Posty: 415
Rejestracja: 17 lip 2004 00:00

Post autor: kola2 »

BlackSheep dzieki za wpis, konkretny, na temat.
my tu sie tylko mozemy domyslac jak sie czuje młody człowiek , szukajacy swoich poczatków i powodu dla którego nie mógl wychowywac sie w biologicznej rodzinie.
wiadomo ze musi przejsc przez to i to z pewnascia proste i łatwe nie jest. a my rodzice adopcyjni musimy pomóc w tym naszym dzieciom.
pozdrawiam.


syneczek skarbeczek :)
Awatar użytkownika
kasialu
Posty: 1394
Rejestracja: 13 mar 2004 01:00

Post autor: kasialu »

Dwie drogi, dwa szczęścia...
Awatar użytkownika
azika
Posty: 1093
Rejestracja: 25 mar 2007 01:00

Post autor: azika »

Oby tak myślących osób jak Blacksheep było jak najwięcej (nawiasem mówiąc, a raczej pytanie- skąd taki nick???- daje do myslenia...)

Z opowiadania zamieszczonego przez Kasialu - ano właśnie, każdy rodzic adopcyjny marzy o takim "kubie" a nie "Lucynie" - dlatego ja , między innymi, boje się adopcji ... nie wiem czy adoptując nie "zrujnuję" sobie do reszty życia - a mam je tylko jedno ... trudne to wszystko :oops:
marzenia się nie spełniają
a nadzieja umiera
AGA
Członek Stowarzyszenia
Posty: 3161
Rejestracja: 20 lut 2002 01:00

Post autor: AGA »

Tak na marginesie, ten artykuł z onetu to w dużej mierze papka dziennikarska, na podstawie której tworzą się potem wyobrażenia o adopcji - bogaci rodzice zapełniają pustkę dzieckiem, które sobie wybierają w DD, potem ukrywają to przed całym światem, wyprowadzają się w inne miejsce, żeby ukryć prawdę... Niestety, niezorientowanie czyli większość ciągle się na to nabiera.
justyna1510
Posty: 3
Rejestracja: 11 lis 2010 22:37

Re: Jak to jest gdy dziecko szuka korzeni?

Post autor: justyna1510 »

Hej!
Może ktoś to przeczyta. Mam na imię Justyna.
Jestem już dorosłym (27 lat) ,,dzieckiem adptownym'' . Moja adopcyjna matka dopiero powiedziął mi na studiach, ze jestem adoptowana.Urodziłm sie gdzie inndziej a gdzie inndziej mieszkam.Kiedy zaczełam szukac swojej biologicznej rodziny to okazało się, że biologiczna matka, babka nie żyją.Ojca nigdy nie znałam i nie pozna.Moje życie podczas adopcji było nawet, nawet.Adopcyjna matka, dużo pracy i dużo zajec mi organizwała.Wiele mnie nauczyła, ale wychowywałą mnie zastraszaniem i biciem.Wszystkiego mi zakazywała. Teraz żyje z nią poprawnie. Nie pozwalała mi dowiadywać się gdzie jest moja rodzina, bo wąłnie bała sie tego że moje przyrodnie rodzeństwo przyjedzie i bedzie ją okradać. I od pory kiedy powiedziała mi, że jestem adoptowana to wyzywa mnie , że jestem chora psychicznie, jestem jak matka biologiczna aktórea mnie oddała do domu dziecka- to jest przykre. Ale najgorsze jest to, że Matka adopcyjna wzieła mnie zeby zaspokoić woje ambicje.Nie jestem jej spełninym dzieckiem.Przez nią nie moge miec dzieci. Bo przez nią poroniłam.A na dodatek jestem chora - mam endometriozę. Choroba ta polega na walce z bolem codziennie. Matka adropcyjna całe zycie gadął, ze udaje, że mnie coś boli. Nie mam łatwego życia.Najgorzej mam jak mam okres bo biore po 10 tabletek przeciwbolowych przez cały okres zeby jakoś funkcjonowac. Jak ktoś chce się ze mna skontaktowac to proszę dzwonić pod numer 512193216.Pozdrawiam
Justyna
Awatar użytkownika
Gość

Re: Jak to jest gdy dziecko szuka korzeni?

Post autor: Gość »

Witam, Antonio pozwolił mi wykorzystywać fragmenty swoich artykułów, więc wklejam fragment o roli adopcyjnych rodziców w okresie dojrzewania ich adopcyjnych dzieci.
Mam nadzieję, że będzie użyteczny.

"Bycie rodzicem adopcyjnego adolescenta:
oczekiwania, zadania, możliwości"

Dr Antonio D’Andrea – Psycholog, Wykładowca Akademii Psychoterapii Rodzinnej w Rzymie

(...)
Wielu autorów (Brodzinsky D.M., Schechter M.D., 1990; Baldascini L. 2008; Scabini E., Donati P., 1996, et al.) uważają połączenie adolescencja-adopcja za kolejny element kompleksowości i uważam, że jest to prawda. Rodzina adopcyjna w tej fazie musi rozwiązać zadania rozwojowe, które są specyficzne dla tego doświadczenia i które odróżniają ją od modelu rodziny posiadającej dzieci biologiczne. Poznanie ich pozwoli różnym członkom rodziny na poradzenie sobie z nimi w bardziej świadomy i odpowiedzialny sposób.
1 – Zmiany fizyczne
Zmiany somatyczne, których doświadcza dziecko w tym okresie, każą mu odwoływać się do osób fizycznie nieobecnych ale rozpoznawalnych w jego wyglądzie fizycznym. Stając przed lustrem zaadoptowane dziecko zaczyna zadawać sobie pytania: “Do kogo jestem podobny(a)?”, a ta kwestia łączy się bezpośrednio z jego pochodzeniem, z jego porzuceniem, z jego przeszłością, z jego wspomnieniami. Wcześniejsze odpowiedzi, których udzielali mu rodzice, wydają się teraz niewystarczające do tego, by uśmierzyć wewnętrzny niepokój, który przeżywa zaadoptowany adolescent. Ten stan ducha prowadzi go do poszukiwania odpowiedzi w bardziej autonomiczny sposób. Podróż ku poszukiwaniu własnych korzeni rozpoczyna się właśnie teraz i jest to raczej podróż wewnętrzna. Jest to poszukiwanie, którego ostatecznym celem staje się nadanie głębszego sensu własnej przeszłości i odzyskanie brakujących elementów do skonstruowania własnej tożsamości (Farri Monaco M., Niro M. T., 1999).
Poszukiwania te kierowane są dwojakiego rodzaju motywacją:
- pierwszy zdeterminowany jest koniecznością sprawdzenia własnych kompetencji poznawczych nabytych w tej fazie (ponowne połączenie przeszłości i teraźniejszości, znalezienie tego, co łączy różne wydarzenia i pragnienie zaplanowania przyszłości w oparciu o zdobyte pewności), ustalenia granicy zależności od rodziców, (ci ostatni nie powinni interpretować tych zachowań ani jako odrzucenia, ani przeżywać ich jako zagrożenia dla więzów przynależności) oraz ustalenia nowej równowagi wobec sprzecznych emocji, które ta ponowna analiza wydarzeń za sobą pociąga.
W fazie przejścia od dzieciństwa do fazy adolescencji zaadoptowane dziecko (to przejście również dla rodziców powinno być również fazą) nadaje nowy wymiar mitologicznym, idealistycznym i romantycznym aspektom, które charakteryzowały “opowieść adopcyjną” po to, by zmienić postawę bardziej odpowiadającą rzeczywistości, mniej bajkową a bardziej krytyczną. Początkowo zaadoptowane dziecko mogło słuchać opowieści o swojej przeszłości o swojej adopcji z roztargnieniem, jako jednej z wielu bajek, które opowiadali mu rodzice; bardziej zajęte stworzeniem więzi z tymi “nieznajomymi”, którzy dzień po dniu stawali sie jego nową rodziną. Być może dziecko w tym okresie niepokoiło się tym, by zbyt wiele wspomnień z przeszłości nie było obecnych w teraźniejszości, tak bardzo jeszcze kruchej, która tworzyła się z mamą i tatą, martwiących się o to, by zostali zaakceptowani i by nie wzbudzać bolesnej przeszłości i dlatego opowiadających dziecku to, co najistotniejsze. W okresie adolescencji przeszłość wraca z bolesnym realizmem, a dziecko jakby żądało odpowiedzi o różnorodnych ciemnych stronach tego, co się zdarzyło.

- Druga zaś wiąż się z tym, ile miejsca przeznaczono na przeszłość dziecka w życiu, w codzienności rodziny adopcyjnej: na ile przeszłość ta została zaadoptowana, stała się dziedzictwem rodziny i w związku z tym stała się swobodnie osiągalna; zaczynając od podzielanego już przez wszystkich poglądu, iż: „każda jednostka w sposób realistyczny i spójny musi znać swoją osobistą przeszłość (personalna historię)” (Chistolini M. 2006). Jeśli natomiast zaadoptowane dziecko wie, że jego rodzice, dziadkowie dalsza rodzina nie lubią nawiązywać do tej przeszłości i uznali by to za akt nielojalności, dziecko będzie szukać coraz bardzie zamaskowanych sposobów by nie łamać tej rodzinnej zasady. Postawa otwartości i życzliwości ze strony rodziny przyczyniać się będzie do przeżywania tej podróży spokojniej i oferuje zaadoptowanemu dziecku takie wsparcie i empatię, które jest konieczne by nie czuć się samemu wobec tumultu przeciwstawnych emocji wzbudzanych przez tego rodzaju doświadczenie.
Rodzice w tej fazie mogą odczuwać bezradność, własną bezużyteczność wobec niepokojów dziecka. Kierowani potrzebą chronienia i lękiem mogą starać się działać i szukać konkretnych i praktycznych rozwiązań. W rzeczywistości koniecznym jest nauczenie się „znajdowania się obok” własnego dziecka. Ta dyskretna obecność, gotowość do słuchania są bardziej konstruktywnym zachowaniami. Syn/córka szuka z wielkim wysiłkiem własnego sposobu życia z tymi niepokojami również wobec rówieśników i nauczenia się bardziej dojrzałego i autonomicznego akceptowania własnej odmienności.
Przeglądając posty na forach internetowych zaadoptowanych dzieci często czyta się o ich pragnieniu ponownego zobaczenia osób z ich biologicznej rodziny, by sprawdzić do kogo jest się podobnym:
“…. Chciałabym zobaczyć moja matkę tylko po to, by wiedzieć jak wygląda i czy jestem do niej podobna.”
“… o ile ze względu na charakter mogę się rozpoznać w rodzicach, których mam... to coś, co robisz kiedy rośniesz z osobami, które są blisko, z którymi żyjesz, ... jeśli chodzi o wygląd fizyczny nie potrafię.”
“… wszystkie wyobrażenia dotyczą mojej mamy, ojca nigdy … myslę o kobiecie, która jest sama, być może młodej, bez pomocy, przeżywającej kłopoty, być może dlatego, że wtedy łatwiej jest ja usprawiedliwić”
Te dialogi pozwalają zrozumieć, jakie myśli na temat własnych korzeni pojawiają się u zaadoptowanych adolescentów i jakie emocje im towarzyszą wraz z fantazjami, przemyśleniami i rekonstrukcjami jakie przeżywają; jaka jest ich tematyka (łatwość w wyobrażaniu sobie biologicznej matki i trudność w wyobrażaniu sobie ojca), fantazje (ubóstwo jako motyw opuszczenia), myśli, które można uważać za trudne do wyrażenia lub zabronione i komu mogą zostać powierzone. Jak często przekonuje analiza tego typu wypowiedzi, nie chodzi tu o szukanie rozwiązań, wyłania sie natomiast potrzeba możliwości dzielenia się tymi myślami, emocjami z osobami, które są w stanie je objąć.
W fazie adolescencji rodzice i dzieci czują konieczność ponownego uznania siebie (zaakceptowania) i ponownego zajęcia pozycji w sferze uczuciowej i relacyjnej jako odrębne osoby, które się zmieniają i z tej perspektywy ponownego wzajemnego zaadoptowania po to, by nie zostać uwięzionym przez frustracje i rozczarowania. W Internecie nierzadko można napotkać wypowiedzi adopcyjnych rodziców, którzy wobec zmian widocznych u zaadoptowanych dzieci w okresie dorastania, wyrażają swoje rozczarowanie, niemoc i frustrację. Przy czym dzieci w okresie dzieciństwa opisywane są jako urocze aniołki, zaś adolescenci jako dzieci bez serca, aroganckie, niestabilne i niegrzeczne. Nie wgłębiając się w analizę tych wypowiedzi, należy podkreślić, że tak dzieci jak i rodzice powinni znaleźć wsparcie, które jest konieczne by poradzić sobie z trudnymi wyzwaniami, jaki ten okres niesie.
Awatar użytkownika
azika
Posty: 1093
Rejestracja: 25 mar 2007 01:00

Re: Jak to jest gdy dziecko szuka korzeni?

Post autor: azika »

Ann5 - a niby kto ma tego wsparcia udzielić ???

psycholodzy, ktorzy nie maja bladego pojęcia jak podejść do tematu ???
i do których terminy wizyt są ustalane z wielomiesięcznym wyprzedzeniem i nie są "dostępni" wtedy kiedy naprawdę są potrzebni ???


hmmm ... w polskich realiach to wszystko jest naprawdę trudne - tak przynajmniej ja myślę ...
marzenia się nie spełniają
a nadzieja umiera
Awatar użytkownika
rudolfik
Posty: 2214
Rejestracja: 28 cze 2004 00:00

Re: Jak to jest gdy dziecko szuka korzeni?

Post autor: rudolfik »

azika, a dlaczego myślisz że psycholodzy nie maja podejścia jak udzielić wsparcia? może nie WSZYSCY wiedzą... ale myślę ze nie jest też tak że WSZYSCY nie wiedzą....

a jeżeli chodzi o wsparcia dla dzieci adoptowanych, to myślę, że wsparcia udzielają w pierwszej kolejności rodzice.... a im ośrodki, przez które adoptowali dzieci.....
Szymonek 11.2005
Łukaszek 05.2007
Awatar użytkownika
Gość

Re: Jak to jest gdy dziecko szuka korzeni?

Post autor: Gość »

Witajcie, oczywiście, że wsparcia dzieciom udzielają rodzice. To rodzicom zaś konieczne jest i pomoc i wsparcie.
Awatar użytkownika
rudolfik
Posty: 2214
Rejestracja: 28 cze 2004 00:00

Re: Jak to jest gdy dziecko szuka korzeni?

Post autor: rudolfik »

ann5, a myślisz że rodzice nie maja do kogo zwrócić się o wsparcie? bo ja jakoś nie widzę tego tak "na czarno" .... :roll:
Szymonek 11.2005
Łukaszek 05.2007
Awatar użytkownika
Gość

Re: Jak to jest gdy dziecko szuka korzeni?

Post autor: Gość »

Myślę, że łatwiej teraz niz klka lat temu

Dodane -- 28 Lis 2010 20:09 --

Boli mnie natomiast to, że chyba jednak jest mało specjalistów, którzy takiej pomocy mogą udzielić.
Awatar użytkownika
rudolfik
Posty: 2214
Rejestracja: 28 cze 2004 00:00

Re: Jak to jest gdy dziecko szuka korzeni?

Post autor: rudolfik »

klika lat temu adopcja była chyba tematem "tabu", teraz ludzie są mimo wszystko bardziej świadomi i mniej "zapyziali" w tym temacie
jeszcze nie tak dawno, pogląd, ze dziecku adoptowanemu , należy mówić, ze jest adoptowane nie był popularny,
jak my przechodziliśmy procedurę adopcyjną, nie było pary, która uważała, że nie należy mówić...
Szymonek 11.2005
Łukaszek 05.2007
Awatar użytkownika
Gość

Re: Jak to jest gdy dziecko szuka korzeni?

Post autor: Gość »

Też tak myślę, że dużo się zmienia i dobrze. Powinno się zmienić jeszcze więcej.
Powiem tak. 10 lat temu pisałam pracę magisterską o dojrzewaniu dzieci wychowujących się w domach dziecka.
Miałam ogromne kłopoty ze znalezieniem literatury w języku polskim.
Ponieważ zaczęłam poważnie myśleć o kontynuowaniu tego wątku, znowu zaczęłam szukać. A ponieważ siłą rzeczy mogę szukać jedynie w literaturze włoskojęzycznej to takie mogę przekazać doświadczenia.

Jak ktoś mówiący po włosku chce się czegoś dowiedzieć na temat tej problematyki, ma w czym wybierać.
Rodzice zaś (sądząc ze stron internetowych - trudno mi powiedzieć, jak to wygląda w praktyce) mają do wyboru programy specjalistycznej pomocy w różnych podejściach psychoterapeutycznych i co najważniejsze, coraz częściej mówi sie o konieczności pracy interdyscyplinarnej.
To chciałam powiedzieć.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po adopcji”