Jak zacząć rozmowę z mężem na temat adopcji

Archiwum forum "Adopcyjne dylematy"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
Rani
Posty: 13
Rejestracja: 01 sie 2009 00:00

Jak zacząć rozmowę z mężem na temat adopcji

Post autor: Rani »

Witam,
Od ponad roku staramy się z mężem o nasze maleństwo, ale niestety się nie udaje. Niby wszystkie badania mamy już w porządku, mój cykl wyregulował się idealnie, mam owulację a mimo to nie mogę zajść w ciążę. Coraz częściej myślę o adopcji, sama już się nawet pogodziłam z tym, że nie będę mieć biologicznych dzieci, ale zupełnie nie wiem kiedy i jak zacząć rozmowę z mężem. Dopiero mija nam druga rocznica ślubu, więc wiem, że to za krótko na adopcję, ale chciałabym już się powoli przygotowywać i oswoić także męża z tą myślą.
Jak to było u was? Kiedy najlepiej zacząć taką rozmowę?
Z góry dziękuję za wszystkie rady :)
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Rani pisze:chciałabym już się powoli przygotowywać i oswoić także męża z tą myślą.
Jak to było u was? Kiedy najlepiej zacząć taką rozmowę?
z doświadczenia wiem, że mężczyźni potrezbuja więcej czasu na podjęcie decyzji o adopcji, ja czekałam kilka lat na mojego męża, tak że jeżeli mogę coś radzić, to rozmawiaj już, jak najszybciej, daj czas mężowi na oswojenie się z tematem, przemyślenia, bo może być tak, że na początku zareaguje negatywnie na Twoją propozycje adopcji...
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Popieram w 100 % Joankę ,trzeba dać czas i oswoić się z tą myślą:)
Awatar użytkownika
Rani
Posty: 13
Rejestracja: 01 sie 2009 00:00

Post autor: Rani »

Tak się zastanawiam, która chwila będzie najlepsza na pierwszą rozmowę... czy po kolejnym nieudanym miesiącu czy może lepiej znaleźć chwilę na spokojną rozmowę. Jakoś strasznie trudno mi zacząć. Nigdy nie rozmawialiśmy o adopcji, więc nawet nie wiem, co mąż myśli na ten temat. Zupełnie nie wiem czego się spodziewać po tej rozmowie i pewnie dlatego tak jej się obawiam.
Awatar użytkownika
cysia
Posty: 1223
Rejestracja: 20 wrz 2005 00:00

Post autor: cysia »

A może powiedz mu po prostu, że przeszła ci przez głowę myśl o adopcji... Co do chwili - będziesz wiedziała... Ja z mężem wszystko załatwiałam podczas miesiączkowych szlochów, bo kiedy widział łzy, był w stanie dla mnie zrobić wszystko :wink:
Choć u nas akurat to mąż był pierwszy gotowy do rozmów o adopcji :)
Awatar użytkownika
ilcia811
Posty: 1376
Rejestracja: 25 sty 2008 01:00

Post autor: ilcia811 »

Ja na początku podgadywałam męza,że czytałam o adopcji co i jak
że czy chciał by co sadzi a on mówił,że wrócimy do tego tematu za rok czy 2 ale ja nie dałam się zwieść :lol: powiedziałam,że czekam już 5 lat a procedura adopcyjna tez trwa dułgo i tyle
zadzwoniłam do OAO umówiłam się na wizytę,poszedł chętnie a po pół roku tulił przeszczęsliwy swojego synka
Awatar użytkownika
Rani
Posty: 13
Rejestracja: 01 sie 2009 00:00

Post autor: Rani »

Chyba zrobię jak Cysia, że wykorzystam comiesięczne szlochy na pierwszą rozmowę. Normalnie jesteśmy tak zaganiani, że nawet nie ma chwili żeby spokojnie usiąść i poroazmawiać a to poważny temat i nie chcę go omawiać w pośpiechu.
Awatar użytkownika
cysia
Posty: 1223
Rejestracja: 20 wrz 2005 00:00

Post autor: cysia »

Rani pisze:wykorzystam comiesięczne szlochy na pierwszą rozmowę
Tylko żeby to nie było wymuszenie ;) Ja wprawdzie większość spraw zaczynam omawiać przez łzy, ale potem bez względu na to, czy mm się zgodził na coś czy nie, i tak jeszcze wszystko omawiamy na spokojnie :)
Awatar użytkownika
dominika1911
Posty: 85
Rejestracja: 22 sty 2007 01:00

odpowiedz

Post autor: dominika1911 »

Witam wszystkie dziewczyny
Na rozmowę o adopcji oboje ludzi musi być przygotowanym zarówno do tematów które mogą siępojawić dodatkowo,jak i o samą reakcję.Chęć posiadania dziecka to jedno ale zdecydowanie się na działanie w kierunku adopcji to drugie.Poptrzeba cierpliwości.Ale trzymam kciuki:)
[url=http://zp.prv.pl/i.php?ik=393:2z46vhru][img:2z46vhru]http://zpo.ath.cx/b/393.png[/img:2z46vhru][/url:2z46vhru]
Awatar użytkownika
Rani
Posty: 13
Rejestracja: 01 sie 2009 00:00

Post autor: Rani »

Mam już pierwszą rozmowę za sobą. Za Waszą radą wykorzystałam comiesięczne rozczarowanie. Spytałam się wprost czy zgodzi się adoptować dziecko, gdyby nam się w ciągu roku nie udało. Mąż od razu powiedział, ze się zgadza, ale dalej wierzy, że jeszcze będziemy mieć biologiczne dzieci. Ja niestety już przestaję w to wierzyć i wpadłam w wir lektur adopcyjnych, czasami nawet myślę, że nawet jakby się udało to drugie dziecko chciałabym adoptować. W końcu adopcja to wybór a nie konieczność.
Jeszcze raz dziękuję dziewczyny za wszystkie rady :)
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Rani widzisz, czasami męzowie zaskakują, u nas naprzykład to mój m pierwszy zapytał jeszcze przed ślubem, czy jesli nie uda nam sie mieć biologicznych dzieci - braliśmy to pod uwagę - to zgodzę się na adopcję. Teraz z perspektywy czasu widzę że to było dla niego strasznie stresujące, pewnie jak dla Ciebie. A ja zgodziłam się od razu, sama o tym myślałam, pewnie Twój mąż tez. Trzymam kciukasy, długa droga przed Wami :)
Awatar użytkownika
Rani
Posty: 13
Rejestracja: 01 sie 2009 00:00

Post autor: Rani »

No właśnie, czemu to trzeba tak długo czekać. Tak bardzo bym chciała już zapisać się na kurs i rozpocząć ciążę adopcyjną. Policzyłam sobie że na maleństwo będę musiała czekać jak dobrze pójdzie dwa lata, to kawał czasu. Ale nic to na razie zajęłam się zmianą pracy a ten rok oczekiwań na trzecią rocznicę ślubu szybko zleci.
MikelNX
Posty: 1845
Rejestracja: 10 kwie 2009 00:00

Post autor: MikelNX »

Ze mna nie bylo problemow abym zgodzil sie rozpoczac procedure adopcyjna. Lubie poznawac rozne strony zycia ludzkiego i nie mam oporow do wychowywania dziecka, ktore nie przekaze dalej moich genow.
Mimo to z czasem, kiedy naczytalem sie o RAD i innych poroblemach, ktore napotykaja rodzice adopcyjni moje podejscie sie zmienilo. Nie ukrywam ze bardzo boje sie tego rodzicielstwa.

tatuś młodociany ale zakochany XD


Awatar użytkownika
Rani
Posty: 13
Rejestracja: 01 sie 2009 00:00

Post autor: Rani »

Taki lęk jest czymś normalnym. Myślę, że rodzice bio tak samo go odczuwają. Każde dziecko może zachorować na autyzm czy ADHD albo po prostu mieć "zły charakter". Tak jak napisałeś w wątku o nastolatkach, dziecko to loteria.
Elara
Posty: 276
Rejestracja: 29 cze 2006 00:00

Post autor: Elara »

MikelNX pisze:Mimo to z czasem, kiedy naczytalem sie o RAD i innych poroblemach, ktore napotykaja rodzice adopcyjni moje podejscie sie zmienilo. Nie ukrywam ze bardzo boje sie tego rodzicielstwa.
Mike, nie trzeba sie bać, bo strach to njgorszy doradca. Trzeba dokonać SWIADOMEGO wyboru i być przygotowanym na rozwiazywanie róznych problemów, tych najtrudniejszych. Być Przygotowanym, tzn. wiedziec jak je rozwiązywać.[/b]
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Adopcyjne dylematy”