partnerzy, którzy nie wspierają - z boku

Archiwum forów "muszę o tym porozmawiać"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Zablokowany
dominika
Posty: 353
Rejestracja: 27 cze 2002 00:00

partnerzy, którzy nie wspierają - z boku

Post autor: dominika »

Czytam o tych, którzy nie tylko nie wspierają swoich partnerek, ale ranią je słowami, bezczynnością, groźbami, wywieraniem presji... Czytam o tym, jak te zranione kobiety chcą walczyć o dziecko, faceta, związek. A piszą o tym, że wczoraj dokopał, to teraz 3 dni jest miły, ale potem znowu dowali, bo to się powtarza. Próbują ich usprawiedliwiać, brać winę na siebie. Klasyczna spirala przemocy. :roll:

Smutno mi bardzo. I to z dwóch powodów. Szkoda mi ludzi, którzy dają się źle traktować, choć wiem, że to ciężko przerwać. Ale jeszcze bardziej szkoda mi dzieci, które w części takich związków się jednak - po walce - pojawią... :(
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Dominika, bo widzisz, problemy z płodnością działają jak szkło powiększające i papierek lakmusowy dla postaw partnerskich. Pewnie gdyby dzieci pojawiły się w tych związkach, ci ludzie żyliby w porozumieniu jeszcze dobrych kilka lat (lub nawet całe życie) koncentrując się na codziennych problemach typu zakupy, rachunki, wywiadówki. Brak dziecka stwarza dziurę emocjonalną, którą zapełnić może tylko prawdziwe partnerstwo.
A że kobiety usprawiedliwiają mężczyzn, którzy je krzywdzą... Cóż, po pierwsze poczucie winy, jeśli to kobieta jest nie/bezpłodna, a po drugie system wychowania, w którym to kobieta jest stroną odpowiedzialną za "ciepło domowego ogniska", za atmosferę panującą w domu. Od kobiety od małego wymaga się empatii i zrozumienia dla ludzkich (czytaj męskich) słabości. Bo przecież, jak mawiała babcia mojego byłego męża: "mężczyźni już tacy są, bardziej nerwowi" :roll:
Do tego dochodzi strach, że czas mija i nie wiadomo czy po rozstaniu z krzywdzącym ją mężczyzną, kobieta znajdzie "tatusia dla swojego dziecka". Bo ten jaki jest to jest, ale jest. I daje szansę na macierzyństwo. A rozstanie może zakończyć się różnie. W tym samotnością i bezdzietnością.
To strasznie trudne i rzadko którą z dziewczyn stać na zakończenie toksycznego związku i odejście ... w pustkę, w niewiadomą. Czy to nie przerażająca perspektywa? Czy nie łatwiej jest znosić co jakiś czas ból i upokorzenie?
Pozdrawiam.
dominika
Posty: 353
Rejestracja: 27 cze 2002 00:00

Post autor: dominika »

funda pisze:To strasznie trudne i rzadko którą z dziewczyn stać na zakończenie toksycznego związku i odejście ... w pustkę, w niewiadomą. Czy to nie przerażająca perspektywa? Czy nie łatwiej jest znosić co jakiś czas ból i upokorzenie?
Ja rozumiem mechanizm i współczuję ofiarom takich sytuacji.
Ale do tego dochodzi kwestia dzieci - gdy spełniają się marzenia tych kobiet, to dzieci wychowują się w nieszczególnych układach, z przemocowymi ojcami. A o tym jakby ciszej...
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Iki, tak, tutaj na Bocianie są opisane takie przypadki :( Przypadki kobiet, które nie mają wsparcia mężów w walce z niepłodnością i przypadki takie, gdzie nie dość, że nie ma wsparcia, to jeszcze jest dokopywanie żonie z tego powodu, że nie może ona zajść w ciążę :(
Awatar użytkownika
felka
Posty: 1100
Rejestracja: 30 paź 2008 01:00

Post autor: felka »

ja bym wszystkich tych pseudopartnerow wykastrowala. oczywiscie mowie to ironicznie, ale jak czytam (tu na bocianie) jak maz grozi zonie, ze jak sie nie uda to rozwod, albo wyzywa ja od takich czy owakich, obrazaja, ponizaja ...to (tu brak mi slow!) ... tak naprawde dziwie sie kobietom ze to znosza. Ja bylam w toksycznym zwiazku, wiem, ze nielatwo sie z niego wyzwolic, ale w tak delikatnym temacie jak poczecie dziecka... tym bardziej wsparcie (a przynajmniej niekopanie lezacego!) jest bardzo wazne. Przyczyna tego jest rowniez...wstyd...przed rodzina, otoczeniem. Ktora kobieta otwarcie powie, ze maz ja poniza, bo nie moze zajsc w ciaze? :( Cierpia po cichu i modla sie o dziecko, aby uszczesliwic meza... Dochodzi do tego rowniez proza zycia - co ma zrobic kobieta po rozwodzie, bez pracy np? Pojawia sie strach, wiec lepiej niech bedzie jak jest byle nie bylo gorzej...
Kobiety powinny byc silniejsze, miec wsparcie w matkach, przyjaciolkach - tego nam brakuje, niestety.
Endo IV st.,3 operacje
Wodniaki - usuniete jajowody i kawalek lewego jajnika
Analogi
I ICSI :(
II ICSI przerwane, III i IV ICSI - 2 aniolki
V ICSI - czekamy na serduszko i JEST!!!! :)
t.p.04/02/2011
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Wiecie, jest też tak, co znam niestety z autopsji :cry: , że kobieta nie mogąca urodzić dziecka (chwilowo lub permanentnie) czuje się często mało warta, a czasem zupełnie bezwartościowa. Mąż-psychopata utwierdza ją jeszcze w tym przekonaniu. I taka kobieta nie myśli nawet, że mogłaby od tego faceta odejść, bo zwyczajnie boi się samotności, bo ciągle ma w głowie "kto cię będzie chciał taką wybrakowaną?!" Naprawdę mało jest kobiet, które potrafią zmierzyć się z wizją samotnego życia. Pamiętam, że odchodząc od byłego męża, byłam przekonana, że reszty życia dokonam w samotności. Byłam przekonana, że nikt nie będzie chciał ze mną się związać. I wiecie, w pewien sposób nadal jestem o tym przekonana :oops: O tym, że M nie związałby się ze mną, gdyby nie był już ojcem... i nie mam możliwości sprawdzenia tego, więc... taka myśl zostanie ze mną już na zawsze :( A to przecież nic fajnego myśleć tak o sobie.
Awatar użytkownika
emika30
Posty: 33
Rejestracja: 22 lip 2009 00:00

Post autor: emika30 »

funda,całkowicie się z tobą zgadzam, problemem min. jest niskie poczucie wartości kobiet. Najlepiej oddaje to moja ostatnia rozmowa z koleżanka (też chora na PCO) ktora miala ostra kłótnię z mężem. Kłócila się całą niedzielę ale jak mi powiedziala zamiast tych wszystkich ostrych słów miala mu jedynie ochotę wykrzyczeć prosto w twarz:" Nawet nie wiesz jak mi Ciebie szkoda że masz tak FELERNĄ żonę" :( A pozatym jest jeszcze miłość. Przecież człowiek ktory tyle lat był dla nas czuły, dobry nie może ot tak się zmienić tylko z powodu niekorzystnych wyników badań. Zatem zostajemy przy swoich M z nadzieją że....wszystko jeszcze się jakoś ułoży.....
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Muszę o tym porozmawiać”