Omilko, piękne porównanie...
Mam takie wspomnienie:
Wiosną tego roku mój 4 letni synek, który wie, że nie był u mnie w brzuszku (ale nie chce rozmawiać ani czytać o niczym związanym ze swoją przeszłością i adopcją), wymyślił coś wspaniałego. Byliśmy jak prawie codzień po południu na łące pod lasem (mieszkamy na skraju miasta), kładły się już długie cienie. Synek bawił się w przeskakiwanie, deptanie mojego cienia, ja oczywiście robiłam to samo. W pewnym momencie synuś zwinął się w kuleczkę na trawie, w miejscu, gdzie mój cień miał "brzuch". Spytałam "co robisz?", a on powiedział, że wszedł mamusi do brzuszka i się za chwilę urodzi. Wyturlał się, zaczął kwilić, machać rączkami, nóżkami, potem zaczął czworakować. Mówiłam coś do niego, ale nie odowiadał. Przytulałam, całowałam. Dopiero jak wstał na drżące sztywne nóżki i nagle zaczął biegać, wykrzyczał, że jest już dużym Danielkiem i że już umie mówić!
Jeszcze wiele razy powtarzał tę zabawę, modyfikowaną na małe kotki, wykluwające się ptaszki i całe inne czworonożne tałatajstwo rodzone przez swoje mamusie.
I mniej więcej w tym samym czasie odczułam, że w nocy "zmora mnie dusi". Dosłownie nie mogłam oddychać, bo to już niezły kloc z mojego synka. Jak się przebudziłam, to czułam, że mimo ciężaru, to chwila ogromnej bliskości między nami. Pozwalałam na to długo. Synek jest u nas od II 2008 a przychodzi do mnie w nocy od IV 2008. Jego młodszy braciszek teraz od XII 2008 lubi usypianie na moim brzuszku, ale odkładamy go do jego łóżeczka, woli w nocy spać sam w swoim łóżeczku. Rano do nas radośnie wskakuje. Przez pierwszy rok u nas nie lubił usypiania z dotykaniem, o położeniu się obok niego nie było nawet mowy... Tuliłam , całowałam i dotykałam go w dzień, a wieczorem lulałam go na poduszce nie dotykając prawie, bo się rozbudzał. Teraz jest tak niesamowicie przytulny, przylega, lubi głaskać i być głaskany, wisi na nodze, siedzi na nas, wisi na szyi, ciągle szuka bliskiego kontaktu, nawet wzrokowego
: "pać na mnie mamusiu, ja mówię do ciebie". Czekamy kiedy zacznie w nocy wędrówki ludów do naszego łóżka. Już jest ciasno, ale to cudowne uczucie.
Hanula, delektuję się tym...... Co ciekawe, nikt ich tego nie uczył, sami z siebie wymyślili.
Jak pytam dzieciatych znajomych (biologicznych rodziców), to owszem, śpią z dziećmi często, ale ich dzieci nigdy w nocy nie próbowały spać na brzuszku swojej mamy.
Dodane po: 3 minutach:
Dodam jeszcze, że moje chłopaki byli na bieżąco, jak bliska mi koleżanka była w ciąży, i urodziła synka i widzieli jak przez kolejne miesiące dzidziuś się rozwija. To tak dla wyjaśnienia, że wiedzą skąd się bierze dzidziuś na świecie.