rola ojca w wychowywaniu adoptowanego dziecka

Archiwum forum "Adopcyjne dylematy"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
Ania4911
Posty: 320
Rejestracja: 24 sie 2006 00:00

Re: rola ojca w wychowywaniu adoptowanego dziecka

Post autor: Ania4911 »

Vred
Łaaaałłłł, jak pięknie napisane,

Pozdrawiam,
Vred pisze:Dobrze Ci Funda tłumaczy
popieram,
2008 Syn
2014 Córka
W komplecie
Awatar użytkownika
Onaja
Posty: 2309
Rejestracja: 14 mar 2006 01:00

Re: rola ojca w wychowywaniu adoptowanego dziecka

Post autor: Onaja »

Vred, ależ ja wcale nie mówiłam o niechęci zaangażowania się ojców w bycie z dzieckiem w trakcie choroby. Ty piszesz, że chciałbyś być z dziećmi. Ja piszę, że musiałam :? tam być. Wychodziłam wziąć ten prysznic i wracałam z mokrymi jeszcze włosami, bo mi szkoda czasu było na suszenie... I wiem, że mój mąż jest świetnym tatą, że dziewczynki były bezpieczne, na poziomie rozumu wszystko to wiem, ale....
PS pięknie piszesz o miłości rodzicielskiej :)
Vred
Posty: 206
Rejestracja: 03 maja 2004 00:00

Re: rola ojca w wychowywaniu adoptowanego dziecka

Post autor: Vred »

Onaja pisze:Na oddziale na 16 dzieci tylko jedno było z ojcem (mama dochodziła tak, jak do reszty dzieci dochodzili ojcowie). I chyba nie było tam uwarunkowań społecznych, ale zwykła matczyna miłość, troska i potrzeba bycia przy chorym dziecku.
- ja nie pisałem o niechęci, ja tylko odpowiedziałem na tezę zawartą w Twoim ostatnim zdaniu :)

W żaden sposób nie wartościuję. Ot, Ty musiałaś być w szpitalu - ja musiałem nie-być. Taka karma :)

Vred & Synowie


Awatar użytkownika
Gość

Re: rola ojca w wychowywaniu adoptowanego dziecka

Post autor: Gość »

Onaja pisze:
funda pisze:Ile w tym jest "naturalnych predyspozycji", a ile uwarunkowania kulturowego i oczekiwań społecznych w stosunku do kobiety, że to ona właśnie będzie tą osobą, która zajmie się małym dzieckiem, potem chorym dzieckiem, potem starymi rodzicami?
chluma pisze:Jest takie powiedzenie: zdrowe dziecko jest na chwałę ojca, chore-na utrapienie matki.
Zaliczyłam w tym miesiącu szpital z moimi panienkami. Mąż mnie zmieniał na chwilę, tak bym mogła się wykąpać i zjeść coś w domu. Na oddziale na 16 dzieci tylko jedno było z ojcem (mama dochodziła tak, jak do reszty dzieci dochodzili ojcowie). I chyba nie było tam uwarunkowań społecznych, ale zwykła matczyna miłość, troska i potrzeba bycia przy chorym dziecku.
Onaja, mój mąż, jest ojcem, który ZAWSZE brał zwolnienia w czasie choroby dzieci. Efektem były nieustanne pretensje szefostwa, że "chyba dzieci mają matkę".
Musiał zmienić pracę, dojeżdżać 100 km, bo tam miał system, w którym mógł ustawić sobie godziny żeby dzieci odbierać ze żłobka.
Nadal jednak były pretensje o zwolnienia chorobowe na dzieci.
Już byliśmy wtedy razem, ale ja, jako nie-matka tych dzieci, nie mam nawet możliwości iść z Nimi do lekarza, nie mówiąc o zwolnieniu.
Kolejna zmiana pracy, szef po przejściach, bardziej wyrozumiały. Jednak nadal, na fali presji pracowników, w święta typu Dzień Matki, Dzień Dziecka, Boże Narodzenie, Wielkanoc panie mają możliwość wcześniejszego wyjścia z pracy, bo przecież "mają dzieci, domy, rodziny". Panowie kwitną do końca.
Takie coś miałam na myśli mówiąc o uwarunkowaniu społecznym.
Jeśli kobieta chce być w szpitalu z chorym dzieckiem, pracodawcy (najczęściej) podchodzą do tego ze sporym zrozumieniem, traktują jako zło konieczne, ale rozumieją, bo to przecież MATKA jest. Kiedy to samo chce zrobić mężczyzna, słyszy od pracodawcy "przecież dzieci mają matkę".
No i jeśli kobieta zarabia mniej... wybór osoby "warującej" w szpitalu jest jakby naturalny. I moim zdaniem nie ma kompletnie nic wspólnego z predyspozycjami, rodzajem miłości czy potrzebami bycia z dzieckiem, jakie mają ojciec i matka.

Vred - właśnie o coś takiego mi chodziło :) Pięknie to napisałeś :)
Pozdrawiam ciepło
MikelNX
Posty: 1845
Rejestracja: 10 kwie 2009 00:00

Re: rola ojca w wychowywaniu adoptowanego dziecka

Post autor: MikelNX »

Dzieki za wszystkie slowa :)
Mnie nie chodzi o to czy jest roznica miedzy adoptowanym dzieckiem a biologicznym w oczach ojca tylko czy z czasem zapomina sie o tym ze dziecko bylo adoptowane. Ja jak na razie przypuszczam ze nie zapomne, ale zobaczymy ? Wydaje mi sie ze adoptowane potrzebuje wiecej milosci i zaangazowania w role ojca gdyz przeszlo odrzucenie, tulaczke po swiecie no i mam przez to zleglosci rodzinnej relacji :(
Jestem dopiero na samym poczatku drogi, dziecko jest najwazniejsza osoba dla mnie oprocz zony a mam swiadomosc ze dla niego jestem obca osoba, ktorej wczesniej nigdy nie widzialo i nie slyszalo, podobnie z reszta jak ojca biologicznego. Wiem ze wytwarzanie wiezi to dluga i ciekawa droga wiec trzeba wiele cierpliwosci.
Piszcie o swoich spostrzezeniach i doswiadczeniach z perspektywy czasu.
Zgadzam sie z Funda ze presja spoleczna jest i to duza. Jak dowiadywalismy sie o urlop macierzynski, pomimo ze prawo pracy mowi iz jeden z rodzicow ma prawo w ZUS powiedzieli ze nie moge bo... nie bylo dotad takiego przypadku, dopuszczalne tylko dla samotnych ojcow...

tatuś młodociany ale zakochany XD


Awatar użytkownika
Gość

Re: rola ojca w wychowywaniu adoptowanego dziecka

Post autor: Gość »

MikelNX pisze: Jak dowiadywalismy sie o urlop macierzynski, pomimo ze prawo pracy mowi iz jeden z rodzicow ma prawo w ZUS powiedzieli ze nie moge bo... nie bylo dotad takiego przypadku, dopuszczalne tylko dla samotnych ojcow...
No i właśnie... kocham takie niedouczone urzędniczyny :firing:
Mojemu mężowi robili problemy z ubezpieczeniem dzieci, bo pani w ZUSie powiedziała, że skoro adres zameldowania dzieci jest inny niż ojca, to nie wiadomo, czy to jego dzieci 8O I nie miało znaczenia, że przyniósł wszystkie dokumenty, w których firugował jako ojciec Młodych. Wg. zusowej pani ważniejszy jest adres zameldowania :mur: Łaził tak, biedny, ze 2 tygodnie. Ale wyłaził :wink:
Pewnie jeszcze nie raz traficie na urzędnicze absurdy. To, że nie było jakiegoś przypadku, nie znaczy, że nie możecie być pierwsi. Masz prawo do urlopu i jeśli chcesz go wziąć, nie daj się zbyć pierwszemu lepszemu urzędasowi, któremu nie chce się w dokumenty zajrzeć. Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
madhag
Posty: 194
Rejestracja: 05 gru 2009 01:00

Re: rola ojca w wychowywaniu adoptowanego dziecka

Post autor: madhag »

Tacy ojcowie jak Vred wzbudzaja we mnie nadzieje, ze nasz swiat jakos przetrwa, a i niepokoj, ze powinnam jednak zmienic meza :lol:
Coz, tutaj gdzie ja mieszkam nie ma wiekszych roznic w sprawach praktycznych, jesli chodzi o matke czy ojca. Poza tym, czesc urlopu macierzynskiego musi wziac ojciec (minimum 3 miesiace). Polska w koncu tez do tego dojdzie.
Tylko, ze ja czasami mam wrazenie, ze mojemu mezowi sie po prostu nie chce wychowywac dzieci, bo to wymaga wysilku. Nie widze absolutnie zadnej roznicy, miedzy jego biol a adoptowanym.
Po prostu, to wieczne: jakos to bedzie, zaczyna mnie meczyc. Niestety.
MikelNX
Posty: 1845
Rejestracja: 10 kwie 2009 00:00

Re: rola ojca w wychowywaniu adoptowanego dziecka

Post autor: MikelNX »

chluma dzieki za informacje ! ja wlasnie planuje wziac czescg 8 ty macierzynskiego, czy w takim wypadku takze przysluguje mi ponadto tydzien urlopu macierzynskiego i dodatkowo 2 tygodnie urlopu ?

tatuś młodociany ale zakochany XD


Awatar użytkownika
Gość

Re: rola ojca w wychowywaniu adoptowanego dziecka

Post autor: Gość »

Witam wszystkich.Z niektorymi juz sie znam z innego watku.

pisze tylko i wylacznie o moim mezu nie o wszystkich facetach.
moj maz nasze oczekiwanie na tel przechodzil spokojnie i czasami miala pretesje ze jemu nie zalezy bo on tego nie przezywa tak jak ja.ale teraz wiem ze przezywal to po swojemu.W chwili kiedy dostelismy informacje ze nasz synek juz na nas czeka to szalal ze szczescia i mimo ze bylismy prawie 1000 kilometrow od polski to po 12 godz pracy wiozl nas do SYNKA.
Ja mialam milion obaw i lekow a on byl juz spokojny i szczesliwy i to szczescie bylo widac.
Od 1 spotkania ktore trwalo do wieczora to on postanowil zajmowac sie kapielami i zmiana pieluszek.DLA MNIE BYL TO TOTALNY SZOK.Facet nigdy wczesniej nie mial malego dziecka na rekach dluzej niz 10 min!!!
Terza minal juz rok jak maly jest z nami i wiecie nic sie nie zmienilo.maz dalej przy synku robi wszystko i uwazam ze oboje jestesmy rodzicami w takim samym stopniu.
moi mezczyzni maja juz wspolne pasje i nigdy nie staram sie ingerowac w to co robia.zuzel i rowery to ich czas.
Wiem ze duzym bledem jest to ze kobieta na poczatku chce byc przy dziecku niezastopiona i chce wszystko SAMA a powinna od pierwszej chwili dzielic sie dzieckiem i to nie ma znaczenia czy jest to dziecko z brzuszka czy z serduszka.
Awatar użytkownika
bezik75
Posty: 390
Rejestracja: 24 lut 2008 01:00

Re: rola ojca w wychowywaniu adoptowanego dziecka

Post autor: bezik75 »

ja podobnie, trochę się już znamy z innych wątków
myszkabon2 lejesz miód na moje serce :D , mój M tez taka oaza spokoju, ciągle się śmieje z mojego krótkiego acz intensywnego zaangażowania w dyskusje na bocianie, mam nadzieję że gdy wreszcie zadzwoni TEN telefon i poznamy naszą księżniczkę to również pokocha ją od pierwszego wejrzenia i zechce spędzać z małą jak najwięcej czasu :)
[url=http://zpo.ath.cx/zp/i.php?ik=990][img]http://zpo.ath.cx/b/990.png[/img][/url]

[i]To człowiek człowiekowi najbardziej potrzebny jest do szczęścia ...[/i]
Awatar użytkownika
Gość

Re: rola ojca w wychowywaniu adoptowanego dziecka

Post autor: Gość »

bezik75 napewno tak bedzie.
ja odrazu poszlam na wychowawczy a moj M wzial 3 miesiace urlopu zeby od poczatku nic go nie ominelo.spedzal z malym kazda chwile.
NIEMA NIC CENNIEJSZEGO JAK WIDOK TATUSIA Z SYNECZKIEM SZCZESLIWYCH. :loving:
MikelNX
Posty: 1845
Rejestracja: 10 kwie 2009 00:00

Re: rola ojca w wychowywaniu adoptowanego dziecka

Post autor: MikelNX »

chluma pisze:Ten tydzień ojcowskiego to przysługuje ci niezależnie od macierzyńskiego żony-mozesz wziąć go w trakcie gdy ż. bedzie na macierzyńskim. Te dodatkowe 2 tygodnie to zdaje się może wziąć tylko jedno z rodziców.
Sledzilem te linki
jest 20 tyg macierzynskiego + dodatkowo 2 na oddzielnym wniosku. Jesli 1 rodzic wykorzysta 14 drugiemu pozostane 6 + 2 dodatkowe +1 dla ojca, czyli w sumie 9 tyg

Dodane -- 25.05.2010, 10:28 --
myszkabon2 pisze:NIEMA NIC CENNIEJSZEGO JAK WIDOK TATUSIA Z SYNECZKIEM SZCZESLIWYCH. :loving:
jest ! taki sam zestaw tyle ze z coreczka

tatuś młodociany ale zakochany XD


hebisie
Posty: 12
Rejestracja: 28 maja 2010 17:15

Re: rola ojca w wychowywaniu adoptowanego dziecka

Post autor: hebisie »

Widzę to wszystko tak:
1. odpowiedzcie sobie jakie macie wyobrażenie o roli ojca w punktach. (nie cierpi tego moja żona). Dowiecie się ile jest w tym ogólników a ile konkretów. Ja lubię konkrety i krótkie wątki
2. Porozmawiajcie z mężami o tym. (nie cierpię takich rozmów i ustawiam się obronnie do takich pogawędek, ale ZAWSZE COŚ MI ZOSTAJE.
3. Niech mąż zaplanuje weekend w górach , nad morzem, na rowerach itd. Pomóż, i nie przeszkadzaj. Nawet może zorganizuj całą wycieczkę ale według pomysłu męża. Na takim wypadzie to on będzie musiał zając się dziećmi, coś pokaże, opowie, nie będzie miał swojego telewizora i laptopa itd.

Porozmawiajcie

ALE

Mamy dwóch synów, których poznaliśmy w wieku 3 i 4 lat. Żona przejęła tyle obowiązków i zadań, że dla mnie nie było miejsca. Poza tym w pierwszym okresie nagle stałem się taki nerwowy, pobudzony, zacząłem palić papierosy. Pomogły pkt 2 i 3.
Na dzień dzisiejszy żona wiedzie prym w naszym życiu, a ja doskakuje w chwilach utraty cierpliwości żony. Jest za krótko bym wiedział czy to jest stan na stałe czy też jest to kolejny okres.
Pamiętajcie nie jesteście sami, macie swoich mężów
ojciec dwóch synów
Awatar użytkownika
madhag
Posty: 194
Rejestracja: 05 gru 2009 01:00

Re: rola ojca w wychowywaniu adoptowanego dziecka

Post autor: madhag »

Juz mi troche przeszlo...
Powiedzialam co mysle, i mimo, ze wydawalo sie, ze nie reaguje, to widze pozytywne dzialania. Facet sie chyba jednak przejmuje, tylko ze jak my wszyscy, czasami nie ma czasu, zapomina, jest zmeczony. Czasami trzeba mu wprost powiedziec, co sie mysli.
W tym tygodniu mam mnostwo pracy, nawet popoludniami, wiec chlopaki zostaly same. I jakos sobie poradzili, pozalatwiali to co mieli zalatwic, zorganizowali sie. Wydaje mie sie, ze masz racje hebisie. To ja musze sie czasami nauczyc znikac. Dobrze im to robi. Nie jest idealnie, ale przynajmniej rozmawiaja i robia rzeczy razem. To juz sukces.
W naszym przypadku to niestety rowniez uwarunkowania "od samego pocztku", ktore wplynely na sytuacje. W monencie adopcji, moj maz i syn nie mowili w tym samym jezyku, wiec dopiero teraz ucza sie "rozmawiac".
Dzisiaj przypomnial mi sie fajny obrazek. Jak mlody mial 7 lat, bywal u nas na wakacjach (przed adopcja). Byl kompletnie zakrecony, min. twierdzil, ze umie plywac. Maz zabral dzieciaki na basen, i wtedy mlody skoczyl do wody. Maz czekal, czekal, ale mlody nie wyplynal. Wiec sam wskoczyl i go wyciagnal :)
Syn nawet nie pamieta tego wydarzenia. Moze wlasnie taka jest rola ojca w jego zyciu? W koncu mu zycie uratowal. Byl tam, gdzie powinien byc.
hebisie
Posty: 12
Rejestracja: 28 maja 2010 17:15

Re: rola ojca w wychowywaniu adoptowanego dziecka

Post autor: hebisie »

Piękne słowa.
hm... mądra jesteś :)
ojciec dwóch synów
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Adopcyjne dylematy”