Wiem... Daleka jestem od twierdzenia, że matka jedynie ma prawo do podejmowania decyzji w sprawie dziecka. Ale bardzo chciałabym, żeby jednak ojcowie, gdy już się decyzują zabrać dziecko do siebie, robili to z myślą ma tym dziecku właśnie, i z intencją zrobienia wszystkiego co trzeba dla jego dobra... Tylko że to chyba takie myślenie z gatunku "żeby świat był zawsze piękny, a ludzie zawsze dobrzy"...Madźka pisze:ale zdarzają się też fajni, którzy chcieliby i mają odpowiednie warunki i predyspozycje do wychowywania dziecka, ale matka biologiczna podjęła decyzję SAMA i teraz jest kłopot.
Ojciec biol. uznaje dziecko - jakie są Wasze doświadczenia?
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- Emily
- Posty: 294
- Rejestracja: 05 kwie 2004 00:00
Re: Ojciec biol. uznaje dziecko - jakie są Wasze doświadczen
"As my children grow my dreams come alive..."
W styczniu 2009 dwa Cudy dodały barw naszemu życiu... :-D
W styczniu 2009 dwa Cudy dodały barw naszemu życiu... :-D
- Blu999
- Posty: 124
- Rejestracja: 29 mar 2010 00:00
Re: Ojciec biol. uznaje dziecko - jakie są Wasze doświadczen
No właśnie, pozwólcie, że się przyłączę, bo chciałabym zapytać własnie o taką sytuację - matka się zrzeka, oddaje, wpisuje "ojciec nieznany" w akta (chociaż oczywiście wie kto to taki), procedura adopcyjna zakończona, i nagle zjawia się ojciec biologiczny i twierdzi, że chce uznać dziecko i je zabrać, że matka biologiczna wcześniej nie poinformowała go, że spodziewa się z nim dziecka i nie kontaktowała się z nim w tej sprawie. Załóżmy, że to przyzwoity człowiek, nie ułożyło im się, ale on nie wiedział o ciąży, a chce to dziecko. Tymczasem dziecko ma już rodziców adopcyjnych. Co wtedy?
- Emily
- Posty: 294
- Rejestracja: 05 kwie 2004 00:00
Re: Ojciec biol. uznaje dziecko - jakie są Wasze doświadczen
Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, więc jeśli ktoś z osób zawodowo zajmujących się adopcjami ma na ten temat inne zdanie, chętnie przeczytam sporostowanie. Myślę jednak, że jeśli sprawa jest już zamknięta, a decyzja o przysposobieniu - uprawomocniona, to nie ma tu już żadnego powodu, aby przekazywać dziecko biologicznemu ojcu. Tyle, jeśli chodzi o kwestię formalną.
Rozumiem jednak, że chodzi także o stronę moralną takiej sytuacji. Wiem, że byłaby ona przykra dla każdej strony: ojca biologicznego, rodziców adopcyjnych i dziecka (jeśli małe, to głównie w przyszłości). Mimo wszystko sądzę jednak, że, biorąc pod uwagę dobro dziecka, także nie powinno się już takiej sprawy "rozdrapywać", bo przecież dziecko się przyzwyczaja, potem tworzy się głęboka więź i rozdzielanie tej nowej rodziny jest po prostu nieakceptowalne, bo znów tworzy się jakiś układ z brakiem poczucia bezpieczeństwa w tle. Gdybym znalazła się w takiej sytuacji szukałabym raczej - przy pomocy pracowników OAO - możliwości kontaktu z ojcem biologicznym i uzyskania jakiegoś porozumienia (systematyczne przesyłanie mu informacji, jak dziecko rośnie, jak się rozwija, żeby w pewnym sensie czuł bliskość). Przecież później dziecko może chcieć, aby jego - niewinny w tej sytuacji - ojciec biologiczny był także w jakimś sensie częścią jego życia. Myślę, że gdy rodzice adopcyjni od samego początku wykazaliby się dobrą wolą, łatwiej było by dziecku później to wszystko zaakceptować... i jednocześnie nie odtrącać rodziców adopcyjnych, jako winnych rozdzielenia z biologicznym ojcem (bo domyślam się, że to także przemknęło Ci przez myśl, prawda?).
To wszystko jednak teoria... W takich sytuacjach najwyraźniej widać, jak niełatwa jest ta nasza adopcyjna droga - i dla nas, i dla dzieci. Zawsze jednak będę twierdzić, że warto...
Pozdrawiam!
Rozumiem jednak, że chodzi także o stronę moralną takiej sytuacji. Wiem, że byłaby ona przykra dla każdej strony: ojca biologicznego, rodziców adopcyjnych i dziecka (jeśli małe, to głównie w przyszłości). Mimo wszystko sądzę jednak, że, biorąc pod uwagę dobro dziecka, także nie powinno się już takiej sprawy "rozdrapywać", bo przecież dziecko się przyzwyczaja, potem tworzy się głęboka więź i rozdzielanie tej nowej rodziny jest po prostu nieakceptowalne, bo znów tworzy się jakiś układ z brakiem poczucia bezpieczeństwa w tle. Gdybym znalazła się w takiej sytuacji szukałabym raczej - przy pomocy pracowników OAO - możliwości kontaktu z ojcem biologicznym i uzyskania jakiegoś porozumienia (systematyczne przesyłanie mu informacji, jak dziecko rośnie, jak się rozwija, żeby w pewnym sensie czuł bliskość). Przecież później dziecko może chcieć, aby jego - niewinny w tej sytuacji - ojciec biologiczny był także w jakimś sensie częścią jego życia. Myślę, że gdy rodzice adopcyjni od samego początku wykazaliby się dobrą wolą, łatwiej było by dziecku później to wszystko zaakceptować... i jednocześnie nie odtrącać rodziców adopcyjnych, jako winnych rozdzielenia z biologicznym ojcem (bo domyślam się, że to także przemknęło Ci przez myśl, prawda?).
To wszystko jednak teoria... W takich sytuacjach najwyraźniej widać, jak niełatwa jest ta nasza adopcyjna droga - i dla nas, i dla dzieci. Zawsze jednak będę twierdzić, że warto...
Pozdrawiam!
"As my children grow my dreams come alive..."
W styczniu 2009 dwa Cudy dodały barw naszemu życiu... :-D
W styczniu 2009 dwa Cudy dodały barw naszemu życiu... :-D
-
- Posty: 24
- Rejestracja: 04 sie 2006 00:00
Re: Ojciec biol. uznaje dziecko - jakie są Wasze doświadczen
Byłam w takiej sytuacji. Rok po adopcji córki, której mb miała odebrane prawa a ojciec nieznany dostaliśmy zawiadomienie z sądu o terminie sprawy o ustalenie ojcostwa w stosunku do naszej córki.
Pojechaliśmy na spotkanie z sędziną i okazało się że nie mamy nawet prawa do wglądu w akta sprawy. Wzięlismy prawnika, przeczytaliśmy akta. Okazało się że córka występuje w nich pod starym nazwiskiem, ma stary numer pesel i co najgorsze w aktach podane są moje i męża nazwiska oraz adres zamieszkania jako prawnych opiekunów.
Szukałam rady w AOA ale nie potrafił pomóc. Czekaliśmy co będzie dalej ze strachem że potencjalny ojciec pojawi się w naszym domu. Po 6mies. przyszło z sądu pismo o oddaleniu sprawy gdyż "tatuś" nie uzupełnił braków formalnych we wniosku.
Teraz mieszkamy już w innym miejscu ale wiem jedno -nie zamelduję się tam nigdy bo a nuż sąd znów udostępni nasze dane jakiemuś potencjalnemu tatusiowi i znów będziemy się bać.
Do tej pory nie wiem czy sąd miał prawo do prowadzenia takiej sprawy i przede wszystkim do odtajnienia naszych danych czy zostało to zrobione przypadkowo i bezmyślnie.
Pojechaliśmy na spotkanie z sędziną i okazało się że nie mamy nawet prawa do wglądu w akta sprawy. Wzięlismy prawnika, przeczytaliśmy akta. Okazało się że córka występuje w nich pod starym nazwiskiem, ma stary numer pesel i co najgorsze w aktach podane są moje i męża nazwiska oraz adres zamieszkania jako prawnych opiekunów.
Szukałam rady w AOA ale nie potrafił pomóc. Czekaliśmy co będzie dalej ze strachem że potencjalny ojciec pojawi się w naszym domu. Po 6mies. przyszło z sądu pismo o oddaleniu sprawy gdyż "tatuś" nie uzupełnił braków formalnych we wniosku.
Teraz mieszkamy już w innym miejscu ale wiem jedno -nie zamelduję się tam nigdy bo a nuż sąd znów udostępni nasze dane jakiemuś potencjalnemu tatusiowi i znów będziemy się bać.
Do tej pory nie wiem czy sąd miał prawo do prowadzenia takiej sprawy i przede wszystkim do odtajnienia naszych danych czy zostało to zrobione przypadkowo i bezmyślnie.
- Blu999
- Posty: 124
- Rejestracja: 29 mar 2010 00:00
Re: Ojciec biol. uznaje dziecko - jakie są Wasze doświadczen
Brzmi to bardzo poważnie i bardzo niemiło.
Ale wydaje mi się, że adopcja jest niejawna i sąd, ani żadna instytucja, nie ma prawa przekazywać danych rodzinie biologicznej, tak samo, jak rodzina adopcyjna nie zna danych rodziców biologicznych i wszelkie poszukiwania mogą się odbywać co najwyżej za pomocą ośrodka i za zgodą zainteresowanych stron. Mam rację?
Ale wydaje mi się, że adopcja jest niejawna i sąd, ani żadna instytucja, nie ma prawa przekazywać danych rodzinie biologicznej, tak samo, jak rodzina adopcyjna nie zna danych rodziców biologicznych i wszelkie poszukiwania mogą się odbywać co najwyżej za pomocą ośrodka i za zgodą zainteresowanych stron. Mam rację?
-
- Posty: 6214
- Rejestracja: 25 paź 2002 00:00
Re: Ojciec biol. uznaje dziecko - jakie są Wasze doświadczen
zgadza się, informacje mogą być przekazywane TYLKO stronom w sprawie - a stronami w przysposobieniu są rodzice adopcyjni i dziecko.Blu999 pisze:Ale wydaje mi się, że adopcja jest niejawna i sąd, ani żadna instytucja, nie ma prawa przekazywać danych rodzinie biologicznej,
Niestety czasami przez głupotę, albo nieuctwo, ktoś dołączy czy podłączy akta sprawy do innej.
Izabla, ja bym się już nie bała, bo Sąd nie ma Waszych nowych danych adresowych, a do poprzedniej sprawy złożyłabym skargę do prezesa Sądu i wniosek o utajnienie tych danych w sprawie o ustalenie ojcostwa, bo przecież tatusiowi może się przypomniec, że wniósł kiedyś taką sprawę i zechce odszukać akt w archiwum.
Adoptujemy przecież KONKRETNE dziecko, które jakoś się nazywa.Blu999 pisze: tak samo, jak rodzina adopcyjna nie zna danych rodziców biologicznych
We wniosku o adopcję wnosimy:
o adopcję Jana Kowalskiego, ur.1.02.2010r. w Pucku, syna Anny i Mariana.
Znamy dane? Znamy
- Emily
- Posty: 294
- Rejestracja: 05 kwie 2004 00:00
Re: Ojciec biol. uznaje dziecko - jakie są Wasze doświadczen
A z książeczki zdrowia można się nawet dowiedzieć, jaki był adres zameldowania mb w chwili narodzin dziecka... Rzeczywiście, my mamy te dane.
"As my children grow my dreams come alive..."
W styczniu 2009 dwa Cudy dodały barw naszemu życiu... :-D
W styczniu 2009 dwa Cudy dodały barw naszemu życiu... :-D
Re: Ojciec biol. uznaje dziecko - jakie są Wasze doświadczen
nr telefonu mozna sie dowiedzieć z karty przesiewu słuchu... my takowy mamy...
- --mia--
- Posty: 31
- Rejestracja: 13 lis 2010 15:28
Re: Ojciec biol. uznaje dziecko - jakie są Wasze doświadczen
I pesel z karty szpitalnej..