Edukacja domowa

radości i sukcesy ale również problemy, z którymi rodziny adopcyjne mogą się spotkać już po adopcji

Moderator: Moderatorzy po adopcji

Miniula
Posty: 755
Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38

Re: Edukacja domowa

Post autor: Miniula »

WOW, nieźle im się "wymknęło" ...
Ja nawet myślałam o czymś takim, ale jakoś nie mam znajomych "przy kasie", sama też raczej mam długi niż oszczędności, a na to potrzeba sporych pieniędzy jednak. Sam kurs metody Monessori to koszt ponad 5 tys zł dla jednej tylko osoby... Do tego przestrzeń, specjalne pomoce dydaktyczne... Ehhhh... Kiedyś o tym myślałam. Pracowałam nawet z dziewczyną, która jest współzałożycielką i dyrektorką szkoły podstawowej z przedszkolem, ale to jakieś 60 km ode mnie i nigdzie nie po drodze. I jak ona mi opowiedziała o kosztach, to przeszła mi ochota na zakładanie tego :(
Niestety, czasem rzeczywistość po prostu za mocno skrzeczy.
Pozdrowionka.

Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...

Miniek już Miniulowy :love:

Nela8


Wiki78
Posty: 125
Rejestracja: 01 lis 2006 01:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: Wiki78 »

Podbijam watek, cisza na nim od poltora roku.

Czy rodzice, ktorzy wtedy mysleli o ED/uczyli/zaczynali uczycic swoje dzieci, mogliby sie podzielic doswiadczeniem po kolejnym roku? Z mezem planujemy ED naszych dzieci - na razie jest jeden syn biolo (2 lata obecnie), ale bedziemy sie starac o ado rodzenstwa, wiec bedzie 3-4 dzieciakow.

W Australii ED jest nie tyle super popularna, co nie budzi zdziwienia. Znam sporo rodzin, ktore ucza swoje dzieci z duzym powodzeniem. Dla nas glowna motywacja jest to, by spedziac z dziecmi wiecej czasu, by towarzyszyc im w poznawaniu swiata. Z doswiadczen rodzin w AU wychodzi, ze typowa nauka (ksiazki, cwiczenia pisemne itp) to 2-3 godziny dziennie, a reszta to rozne doswiadczenia "lazienkowo-kuchenne" czyli chemia/fizyka, wycieczki - do lasu, muzeow, biblioteki. Popoludniami i w soboty zajecia muzyczne, sportowe z innymi dziecmi. Chcemy miec wolnosc wyjazdu na pare tygodniu w dowolnym momencie, to nie tylko nie przeszkodzi edukacji, a wrecz bedzie pomocne. Nie trzeba tez "skakac" po przedmiotach, jesli cos dzieci specjalnie zainteresuje, a takze konczyc np. matematyke, gdy problem jest jeszcze nie zglebiony i dziecko sobie nie poradzilo, nie bedzie nas obowiazywal sztywny czas - 45 minut i zmiana.

Dodatkowo myslac o specyfice dzieci ado, mysle, ze czas spedzony nami w rodzinie bedzie procentowal. Bardzo dziekuje za wczesniejsze wypowiedzi, szczegolnie Kadydzie, Adamwo'wi, Gondze. Moze Gaja napisalaby wiecej szczegolow?
Awatar użytkownika
Gość

Re: Edukacja domowa

Post autor: Gość »

oczywiście w Polsce taka edukacja jest możliwa, natomiast u nas panuje inny system niż w Australii. Jest podstawa programowa, której trzeba się kurczowo trzymać. Bo przecież po każdym semestrze / roku nauki, dziecko musi napisać egzamin, który mówi jak dziecko podstawę programową opanowało i czy może dostać świadectwo i przejść do następnej "klasy". Jest to raczej trudne zadanie dla rodzica - opanować materiał z podstawy programowej w takim stopniu aby przedstawić je dziecku w stopniu zrozumiałym.
Sama jestem nauczycielką, ale powiem szczerze,że nie czułabym się na siłach uczyć dziecka w domu (fizyka,chemia,matematyka to moje pięty achillesowe)
Już nie mówiąc o tym,że jest to chyba bardziej kosztowne
aneczka1973
Posty: 110
Rejestracja: 05 paź 2011 09:14

Re: Edukacja domowa

Post autor: aneczka1973 »

jest to tańsze, nie trzeba kupować podręczników, można bazować na innych materiałach, znam bardzo wiele takich rodziców co edukują domowo (od zerówki po gimnazjum i liceum), dzieci materiał z całego roku przyswajają sobie znacznie szybciej i często po kilku miesiącach są już przygotowane do egzaminu.\

Nie obowiązują ich ferie i wakacje uczą się kiedy chcą i tak jak to zaplanują. Przy 1-3 twierdzą, że wystarczy po ok 1h dziennie aby bez problemów opanować materiał.

MY dopiero zaczynamy więc z własnej praktyki wiele nie napiszę.
Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać muszę
karolinka1200
Posty: 428
Rejestracja: 28 sie 2010 23:12

Re: Edukacja domowa

Post autor: karolinka1200 »

Nie wolno zapominać o tym, że w przypadku edukacji domowej zabieramy dziecku naturalną grupę rówieśniczą, warunki domowe są sztuczne.
Dziecko ma ograniczony kontakt z rówieśnikami, socjalizacja jest utrudniona, dziecko nie uczy się postaw wobec innych dzieci, osób dorosłych, nie wie, jakie panują zasady w grupie rówieśniczej, nie uczy się samodzielnie rozwiązywania konfliktów, nie ma możliwości uczenia się na własnych błędach.
Trzeba pamiętać o tym, że dzieci kiedyś dorastają i zderzenie z rzeczywistością może być bolesne.
Edukacja domowa będzie dobra dla dzieci z traumą, dla takich, które nie odnajdują się w dużej grupie,dla takich, dla których szkoła ,wymagania i nauczyciele to ogromny stres.Jeśli następuje poprawa w funkcjonowaniu dziecka, wówczas należy rozważyć posłanie dziecka do szkoły, im wcześniej, tym lepiej.
Poza tym, nie każdy jest alfą i omegą i może nie sprostać wymaganiom stawianym zawodowym nauczycielom pod względem wiedzy a i doświadczenie w edukacji jest cenne. Podobno większość dorosłych Polaków nie poradziłaby sobie z zadaniami gimnazjalnymi. U dzieci często występują różne dysfunkcje - dyskalkulie, dysgrafie itp. Czasami lepiej, żeby rodzic pozostał rodzicem a nauczyciel niech spełnia swoją rolę, nauczyciel może lepiej rozpoznać potrzeby edukacyjne dziecka i zaradzić jego problemom.
Oczywiście nie każdy nauczyciel to chodzący ideał, tak jak rodzic - nie każdy będzie idealny, nawet jeśli chce swoje dzieci uczyć w domu.
kaka
Wiki78
Posty: 125
Rejestracja: 01 lis 2006 01:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: Wiki78 »

Dziewczyny, rozumiem, ze na nowo rozpetuje sie dyskusja o "naturalnej grupie rowiesniczej", o slawetnej socjalizacji. Rownie dobrze mozna napisac, ze szkoly jako takie powstaly zupelnie niedawno i ze poczatkowo uczyl sie w nich tylko plebs. Prawdziwe wysztalcenie zdobywalo sie w domu - od rodzicow, poczatkowo najczesciej od wyksztalconej matki, potem nieco wiecej przy ojcu i od guwernerow. Nastepnie zazwyczaj pensje dla dziewczat i studia dla chlopcow. Pozniej ktos sprytnie wymyslil, ze najbezpieczniej bedzie wszystkich usadzic rowno w lawkach. I ok, w roznym stopniu sie to sprawdza. Ale na pewno zgrupowanie tak duze grupy ludzi w jednym w wieku nie jest naturalne i na pewno znacznie lepiej mozna sie socjalizowac poza szkola.
Zawsze mozna sknocic nauke ogolnie pojeta (nie tylko jako wiedza, ale tez nauka zycia). Moze to zrobic szkola, moze i rodzic. Odserwujac rodziny i dzieci uczone w domu, wydaje mi sie to znacznie lepsza opcja niz szkola. Szczegolnie, jesli chodzi o czas spedzany z dziecmi i jakosc tego czasu. Standardowo oboje rodzicow pracuje od rana do poznego popoludnia czy nawet wieczora, wracaja zmeczeni, czesto musza jeszcze pomoc takze zmeczonym dzieciom w lekcja i juz czas spac. Mam nadzieje, ze uda nam sie tak ulozyc nasze zycie rodzinne i zawodowe, ze bedziemy mieli czas dla dzieciakow. Wiec po co wysylac je na wiele godz do szkoly, potem jeszcze robic zadania, pewnie jakies zajecia dodatkowe (nie chcemy ich przeladowywac, ale chocby logopeda i psycholog moze byc potrzebny). Lepiej, bysmy czas spedzali aktywnie razem, a przy okazji sie uczyli - nie tylko w domowej klasie, ale i przez wycieczki, spotkania z innymi ludzmi (w roznym wieku).

Formalne polskie zasady znam - np. te egzaminy. Zalezy mi na zdobyciu wiedzy o praktycznym zastosowaniu, o doswiadczeniach - pozytywnych, jak i negatywnych. A takze byc moze nawiazaniu za jakis czas kontaktow z rodzinami praktykujacymi ED w Polsce.
karolinka1200
Posty: 428
Rejestracja: 28 sie 2010 23:12

Re: Edukacja domowa

Post autor: karolinka1200 »

Wiki78 szkoła powszechna to postęp cywilizacji.
Nie ma co idealizować szkoły ale też z drugiej strony nie ma co na siłę dzieci w domu uczyć, jeśli jest możliwość, żeby dziecko uczyło się w takich warunkach, jakich oczekują rodzice.
Edukacja w Australii pewnie wygląda inaczej niż w Polsce, ale i tu i tu ludzie żyją w pewnych grupach, nic nie zastąpi dziecku kontaktu z rówieśnikami i nauki zasad w praktyce. Metody pracy w szkołach są rożne i niekoniecznie dzieci siedzą równo w ławkach przez 45 minut. Teraz kładzie się nacisk na metody aktywizujące, pracę w parach, grupach, projekty itp.
Dla rodzica przebywanie z dzieckiem 24 h na dobę a i dla dziecka może nie być zdrowe.
Jak dokładnie może ta ed u Was wyglądać, czy Ty przy tym chcesz pracować zawodowo, ile godzin dziennie, kto będzie z dziećmi, jak będziesz w pracy ? czy będziesz uczyć dzieci według jakiegoś programu ?
Podaję Ci link do strony ED w Polsce, może tam znajdziesz odpowiedzi na swoje pytania, forum też tam jest ale trzeba się chyba zalogować.
http://www.edukacjadomowa.pl/index.html
Ja też jestem ciekawa, jak to wygląda w praktyce.
Pozdrawiam:)
kroppeczka
Posty: 7
Rejestracja: 24 paź 2012 10:16

Re: Edukacja domowa

Post autor: kroppeczka »

Ja polecam bloga na temat ed prowadzonego przez mame ado :D

http://rodzinnaedukacja.blogspot.ch/
aneczka1973
Posty: 110
Rejestracja: 05 paź 2011 09:14

Re: Edukacja domowa

Post autor: aneczka1973 »

dzieci ED maja wiele różnych kontatków z innymi dziećmi i socjalizują się równie dobrze, a słyszłam kiedyś badania amerykańskie mówiły że nawet lepiej (w USA tak się uczy 2,5 miliona dzieci.
Ale oczywiście każdy sam decyduje jak będą uczone jego dzieci. Póki co ja widzę więcej minusów szkoły.
Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać muszę
Wiki78
Posty: 125
Rejestracja: 01 lis 2006 01:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: Wiki78 »

Dziewczyny dzieki. aje tylko znac, ze przeczytalam i odezwe sie za pare dni, wyjezdzam na pere dni w swiat bez internetu :)
Awatar użytkownika
kasyda
Posty: 113
Rejestracja: 15 sie 2007 00:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: kasyda »

karolinka1200 nie znając tematu tylko stereotypowe potoczne poglądy, wprowadzasz zamęt.
karolinka1200 pisze:Nie wolno zapominać o tym, że w przypadku edukacji domowej zabieramy dziecku naturalną grupę rówieśniczą, warunki domowe są sztuczne.
No właśnie grupa rówieśnicza nie jest naturalna tylko sztuczna (poza szkołą taką "naturalną grupą rówieśniczą" jest wojsko, albo "naturalną grupą wykonującą tę samą czynność w tym samym czasie" jest fabryka. Prawdziwie naturalną grupą są ludzie w różnym wieku i naturalne, swobodne kontakty, a nie hierarchiczny układ: nauczyciel-władca i uczeń - podwładny (zamknięty pokój nauczycielski, miejsce nauczyciela i ucznia w klasie, osobne toalety itp.)
karolinka1200 pisze:Dziecko ma ograniczony kontakt z rówieśnikami, socjalizacja jest utrudniona, dziecko nie uczy się postaw wobec innych dzieci, osób dorosłych, nie wie, jakie panują zasady w grupie rówieśniczej, nie uczy się samodzielnie rozwiązywania konfliktów, nie ma możliwości uczenia się na własnych błędach.
Dziecko, które nie jest "uwięzione" przez kilka godzin w klasie szkolnej ma znacznie więcej kontaktów, w których może swobodnie uczyć się tych zachowań. Może obserwować innych ludzi w RÓŻNYM wieku i z różnymi kompetencjami, ma więc znacznie więcej wzorców, w tym pozytywnych wzorców, bo większe jest prawdopodobieństwo, że rodzice zorganizują dziecku grupę, która przedstawia sobą coś lepszego, niż przypadkowy zespół klasowy.
karolinka1200 pisze:Trzeba pamiętać o tym, że dzieci kiedyś dorastają i zderzenie z rzeczywistością może być bolesne.
To znaczy, że skoro bolesne może być np. bycie okradzionym, to chętnie sobie serwujesz takie doświadczenia i przechadzasz się ciemnymi zaułkami wymachując torebką. Zgodnie z Twoją logiką, tak właśnie trzeba robić: żeby później nie mieć bolesnych doświadczeń i być na nie przygotowanym, trzeba je sobie wcześniej zaserwować. No cóż, łatwo wystawiamy dzieci na trudne doświadczenia, a tymczasem wzmacnianie emocjonalne w przypadku dziecka polega na oszczędzaniu mu przykrych doświadczeń. Im więcej pozytywnych, tym łatwiej poradzić sobie z negatywnymi.
karolinka1200 pisze:Edukacja domowa będzie dobra dla dzieci z traumą, dla takich, które nie odnajdują się w dużej grupie,dla takich, dla których szkoła ,wymagania i nauczyciele to ogromny stres.Jeśli następuje poprawa w funkcjonowaniu dziecka, wówczas należy rozważyć posłanie dziecka do szkoły, im wcześniej, tym lepiej.
Nie tylko dla dzieci z traumą. Jest też znacznie lepszym rozwiązaniem dla dzieci z jakimiś szczególnymi uzdolnieniami, ogólnie z wyższym ilorazem inteligencji, ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi... I tu polecam świetne kompendium wiedzy na temat ED Marka Budajczaka "Edukacja domowa". Autor omawia całe mnóstwo badań pokazujących, jakie wyniki osiągają dzieci edukowane domowo. I obala mity, w tym nieszczęsny mit dotyczący socjalizacji.
karolinka1200 pisze:Poza tym, nie każdy jest alfą i omegą i może nie sprostać wymaganiom stawianym zawodowym nauczycielom pod względem wiedzy a i doświadczenie w edukacji jest cenne. Podobno większość dorosłych Polaków nie poradziłaby sobie z zadaniami gimnazjalnymi. U dzieci często występują różne dysfunkcje - dyskalkulie, dysgrafie itp. Czasami lepiej, żeby rodzic pozostał rodzicem a nauczyciel niech spełnia swoją rolę, nauczyciel może lepiej rozpoznać potrzeby edukacyjne dziecka i zaradzić jego problemom.
Oczywiście nie każdy nauczyciel to chodzący ideał, tak jak rodzic - nie każdy będzie idealny, nawet jeśli chce swoje dzieci uczyć w domu.
Tu też polecam książkę Budajczaka. Badania pokazują, że wykształcenie rodzica nie odgrywa w ED zbyt dużej roli. Nie musi być alfą i omegą, żeby być dużą konkurencją dla zatłoczonej klasy z jednym nauczycielem (czasem zmęczonym, znudzonym, nie potrafiącym zainspirować, zniechęconym...). A o fatalnym polskim (i nie tylko) systemie edukacji też wiele napisano. Moje ulubione lektury demaskujące bezsens funkcjonowania szkoły w obecnym kształcie to Żylińskiej "Neurodydaktyka..." i wszelkie książki Klus-Stańskiej. Polecam!

I tu zgadzam się z Wiki - szkoły powstały zupełnie niedawno. Na naszych terenach to był pruski system, który miał "oświecić" pospólstwo, ale w kontrolowany sposób. Na innych terenach zamysł był taki, żeby przekazać wiarę również w kontrolowany sposób. Generalnie po to, by ludzie nie wpadli na to, że można myśleć inaczej.
W różnych krajach odchodzi się od tego i szkoła uczy kreatywności. W Polsce jeszcze nie. Jest jeden wzór postępowania, który zna nauczyciel. I dzieci mają za zadanie go odtwarzać. I za to są nagradzane (testy, w których trzeba się wstrzelić w klucz...).

Edukacja domowa może w dużej mierze uchronić dziecka kreatywność, naturalny pęd do poznawania świata, no i relację z rodzicami.
Choć oczywiście nie tylko rodzice mogą prowadzić naukę. Włączyć można - i często się tak dzieje w starszych klasach - korepetytorów.
Mam znajomą, która zdecydowała się na edukowanie swoich dzieci, bo miała dość tego, że dzieci chodzą do szkoły i potrzebują korepetycji. Teraz po prostu wynajmuje korepetytorów (klasa IV podstawówki i II gimnazjum). Dzięki temu dzieci nie marnują czasu w szkole, wykorzystują efektywniej czas i mają znacznie więcej czasu na spotykanie z innymi (co sobie bardzo chwalą) i rozwijanie pasji. W tej chwili dzieciaki już są po wszystkich egzaminach i mają wakacje :D
karolinka1200
Posty: 428
Rejestracja: 28 sie 2010 23:12

Re: Edukacja domowa

Post autor: karolinka1200 »

kasyda nie wprowadzam zamętu, wyrażam jedynie moje zdanie, Ty możesz to ja chyba też :D
Poza tym temat trochę znam bo jestem z edukacją związana zawodowo :)
Nie idealizowałabym edukacji domowej, co nie znaczy że nie dostrzegam wad edukacji szkolnej.
Nie uważam, że zespół klasowy to całkowicie sztuczny twór - w końcu są to przypadkowe dzieci z różnych grup społecznych, w prawie takim samym wieku.Nauczyciel to nie władca - musi się dokonać prawidłowa relacja: nauczyciel - uczeń - rodzic ( jest to możliwe )
Jaką grupę mogą zorganizować rodzice, dlaczego grupa zorganizowana przez rodziców ma być " naturalna " i reprezentować sobą " coś lepszego " ? " Coś lepszego " - to znaczy co ? jakaś grupa bogatych snobów ?
" Dziecko nieuwięzione" do południa w szkole jakie ma mieć kontakty z innymi dziećmi, przez internet ?
Nie przechadzam się zaułkami wymachując torebką - bardzo mnie to rozbawiło, nie chodzi o wystawianie na próbę, tylko o to, żeby dziecko nauczyło się samo rozwiązywać konflikty, na sucho tego nie zrobisz.Konflikty są naturalne i trzeba sobie umieć z nimi radzić w odpowiedni sposób.
Jeśli chodzi o dzieci szczególnie uzdolnione to oczywiście się zgadzam, natomiast jesteśmy w tematach dotyczących dzieci adoptowanych, które w większości mają problemy edukacyjne i masę deficytów - co z drugiej strony też wymaga indywidualnego podejścia, ale raczej wykwalifikowanego specjalisty a nie niewykwalifikowanego rodzica, który nie ma pojęcia o nauczaniu, metodach, strategiach itd.
Stereotyp to widzę w tym stwierdzeniu, że polska szkoła nie uczy kreatywności.Ogólnie system jest beznadziejny ale jest wiele szkół i nauczycieli, którzy mimo niedociągnięć systemu kreatywność ucznia wzmacniają.
Wykształcenie rodzica odgrywa dużą rolę. Uważasz, że nie mając pojęcia np. o fizyce możesz wiedzę na jej temat przekazać dziecku? Pewnie, można wynająć korepetytora, ale do każdego przedmiotu z osobna? Czy to dalej edukacja domowa, jak się wynajmuje korepetytorów, tak jak Twoja znajoma? Może po prostu wystarczyłoby, żeby dzieci chodziły do szkoły i były przypilnowane przez rodziców odnośnie nauki, prac domowych itd.?
Poza tym, edukacja domowa w naszym kraju wymagałaby zwolnienia się z pracy przez jednego rodzica a więc przy naszych realiach finansowych i opłacie korepetytorów, to chyba tylko dla dobrze sytuowanych.Co z opieką nad dzieckiem w momencie nieobecności rodziców?
kaka
Awatar użytkownika
kasyda
Posty: 113
Rejestracja: 15 sie 2007 00:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: kasyda »

karolinka1200
Spotkania, które organizują rodzice są naturalniejsze, bo np. odpowiadają zainteresowaniom dziecka czy chociażby ich i ich dzieci preferencjom. W każdej grupie zdarzają się nieporozumienia i konflikty, z którymi trzeba sobie poradzić, więc jest to naturalniejsze miejsce, niż szkoła, w której konflikt ma miejsce na przerwie trwającej 5-10 minut i najzwyczajniej w świecie nie ma czasu na sensowne rozstrzygnięcie go.

Oczywiście, że są sensowne szkoły, ale są one w inny sposób zorganizowane, żeby rzeczywiście uczyły np. kreatywności. Jeżeli dziecko uzupełnia luki w ćwiczeniówkach, to jest to zabijanie kreatywności. Jeżeli nie może się swobodnie zapytać o coś, czym jest zainteresowane, to jest to hamowanie aktywności. A takie są realia w klasach ponad 20-osobowych.

Co znaczy prawidłowa relacja: nauczyciel-uczeń-rodzic? Czy nie jest to relacja hierarchiczna, w której uczeń ma najmniej do powiedzenia? (bo takie są wyniki badań dotyczących tego tematu..., na pewno pod tym względem badali przestrzeń szkolną Kwieciński i Śliwerski, ale nie podam dokładnie, w której publikacji są te wyniki)

Dziecko nieuwięzione w szkole ma kontakt właśnie z różnymi ludźmi, niekoniecznie z rówieśnikami. Oczywiście może mieć swobodny kontakt z dziećmi, które też są wolne od przymusu szkolnego. A takich jest w tej chwili coraz więcej, na szczęście :D

Dzieci adoptowane, poza trudnościami, mają też swoje talenty - jakieś kierunkowe zdolności. Jeżeli skupimy się tylko na trudnościach, to możemy zaprzepaścić ich rzeczywiste szanse na realizację w życiu dorosłym. W szkole następuje równanie wszystkich do przeciętności, czyli też skupienie na najsłabszych punktach - nie ma czasu i miejsca na rozwijanie uzdolnień, skoro np. dziecko "kuleje" z matematyki - to właśnie na niej zostaje skupiona uwaga.
Oczywiście możesz napisać, że są szkoły, w których jest inaczej. Tak do końca inaczej być nie może, bo to jest system, który - żeby działał inaczej - musiałby być zbudowany od nowa, a nie tylko "podrasowany" w jednym czy drugim miejscu.

Wiesz, możesz pisać, że wykształcenie rodzica ma duże znaczenie. Ja osobiście tego nie wiem, wiem tylko, że badania osiągnięć dzieci edukowanych przez rodziców nie wykazują tej zależności (patrz: Budajczak). Skoro badania pokazują, że nie ma istotnej statystycznie zależności, to wierzę im, a nie własnym przypuszczeniom.

Poruszyłaś temat prac domowych - i tu też badania pokazują bezsens prac domowych i ich nikły wpływ na poprawę wyników nauczania. Dziwne, że dorośli nie uważają za stosowne - w celu polepszenia swojej efektywności w pracy - wykonywania pracy dodatkowo w domu po południu...

Z tym ostatnim się zgadzam - w naszych realiach prowadzenie edukacji domowej jest dużym wyzwaniem dla rodziców.
Wiki78
Posty: 125
Rejestracja: 01 lis 2006 01:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: Wiki78 »

Wrocilam ,ale wpadlam od razu w wir pracy. I jej szukania, bo kontrakt koncze w tym tygodniu i jeszcze nie mam kolejnej roboty nagranej.

Czy sa wsrod nas mamy/ojcowie, ktorzy ucza/uczyli swoje dzieci? I mogliby opowiedziec o konktretach, jak wygladaly wasze dni, czy byla to "szkola w domu" czy w inny sposob uczyliscie swoje dzieciaki (samodzielne poszukiwania, zabawy edukacyjne, "przy okazji", wycieczki, lekcje dodatkowe typu jezyk, gra na instrumencie)?

Bardzo ciekawy blog podala Kroppeczka - sympatycznie czyta sie wpisy i daja wyobrazenie, jak wyglada typowy "szkolny" dzien w tej rodzinie. Podoba mi sie okreslenie, ze u nich codziennie jest sobota, czyli pobudka bez pospiechu, spokojne sniadanie i dopiero zajecia edukacyjne, codzienny spacer i czas na bycie razem, ktorego brakuje, gdy caly dzien sie dzieci nie widzi, a potem jeszcze musza odrobic lekcje, o zajeciach pozaszkolnych juz nie wspominam, a tez czesto jeszcze sa.

Autorka pracuje w weekendy i chyba popoludniami. Ja zakladam, ze nie bedziemy pracowac na etacie i razem z mezem dzielic sie edukacja dzieci, a takze czesc czasu spedzac cala rodzina. Mam nadzieje, ze sie uda, choc wiem, ze dla znacznej czesci rodzin to malo wykonalne, z drugiej strony z roznych wzgledow nie tak zadko zawodowo pracuje tylko jedna osoba.
Awatar użytkownika
kasyda
Posty: 113
Rejestracja: 15 sie 2007 00:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: kasyda »

Wiki78 My prowadzimy ED i chwalę to sobie. Nie zawsze jest łatwo, ale jak posłucham znajomych, którzy mają dzieci w szkołach, to wydaje mi się, że jednak jest to łatwiejsza droga.
Na pewno zyskiem jest kontakt z dzieckiem, taki codzienny, nieskrępowany. Jak dzieciak może spokojnie się wyspać i wybrać, czym aktualnie chce się zajmować, to jest to naprawdę luksus. Choć ukierunkowuję czasami, żeby opanowały te umiejętności, które są potrzebne na etapie klas 1-3 (na tym poziomie mam dzieciaki).
Oczywiście bywają opory, ale na pewno mniejsze niż te, których doświadczają rodzice zmuszający dzieci do odrabiania prac domowych (w naszym środowisku jest to prawdziwy koszmar - z relacji sporej części moich znajomych: dziecko jest zmęczone, a po południu musi zrobić coś, co zajmuje mu nawet 2-3 godziny). U nas swobodne popołudnia zaczynają się najczęściej już ok. 12-tej, a od ok. 16 dzieciaki mają codziennie wybrane przez siebie zajęcia dodatkowe. Żadnego uczenia się nie robimy po południu czy w weekendy, choć często się zdarza, że dzieciaki coś sobie czytają, zainteresują się czymś i na dobrą sprawę uczą się czegoś, np. ostatnio spontanicznie zainteresowały się mitologią grecką, dopytywały się o bogów, a potem odgrywały scenki :mrgreen: I myślę, że to było naprawdę fajne, spontaniczne uczenie się - na pewno więcej im zostało w głowach niż jakby w szkole nauczyciel opowiedział o tych mitach.

Jeżeli masz taką możliwość, to naprawdę polecam. Podążając za dzieckiem i wykorzystując jego naturalny pęd do poznawania świata, nie zabija się w nim chęci uczenia się (wizerunek dziecka "szkolnego", z którym jesteśmy na co dzień konfrontowani, jako dziecka zniechęconego, nie lubiącego nauki, unikającego.... - nie musi być normą). Oczywiście warto zaufać temu, że dziecko samo wybierze sobie to, co jego mózg jest w stanie w danym momencie przyswoić.

No i ważna rzecz: my nie oceniamy pracy dzieci. Nie chcę, żeby dzieciaki uczyły się po to, żeby ktoś je docenił - stawiam na osobistą radość z opanowywania wiedzy (oczywiście też się cieszę, jak coś zrobią, opisuję to słowami). I staram się nie wytykać wszystkich błędów, część przemilczam - może to "niepedagogiczne", ale u nas się to sprawdza. Zaobserwowałam, że pokazanie zbyt wielu błędów zniechęca do dalszego działania.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po adopcji”