Edukacja domowa

radości i sukcesy ale również problemy, z którymi rodziny adopcyjne mogą się spotkać już po adopcji

Moderator: Moderatorzy po adopcji

Bobetka
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 14478
Rejestracja: 13 gru 2004 01:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: Bobetka »

adamwo1973 pisze:Formalnie i ideowo - różnice ogromne ale od strony zagrożenia izolacją zero róznic.
adamwo1973 pisze:Jeśli nie - moja osobista, bardzo praktyczna rada: zapomnij rodzicu o Europie i prawach człowieka, broń swoje szczenię ... uciekaj w ED lub twardo, bezwzględnie domagaj się NI

Trochę się już pogubiłam ..... jednak izolować ....? :roll:

Co do rozporządzenia .... Moje dziecko nie ma orzeczenia o niepełnosprawności ani o kształceniu specjalnym. Okazałam zaświadczenie od psychiatry z zaleceniem 4 godzin w tygodniu indywidualnych zajęć pedagogicznych. Od następnego dnia moje dziecko już je miało.

Synku, nie mógłbyś być bardziej mój



01.2005



W każdym z nas tkwi talent. Ważne by go dostrzec i w niego uwierzyć


Awatar użytkownika
kasyda
Posty: 113
Rejestracja: 15 sie 2007 00:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: kasyda »

omilka pisze: Nasze dzieci raczej nie mogłyby się uczyć same, tak jak wspomniana Agata. Brak im takiej ciekawości świata i wytrwałości, jako skutkow traumy.
W moim przypadku to nie jest tak do końca, dzieciaki - owszem - jak im się coś narzuca to wykazują brak "ciekawości świata", nie mówiąc o wytrwałości. Natomiast zupełnie inaczej jest, jak to ja podchwytuję to, czym się zainteresowały. Co prawda mam dwoje małolatów i jeszcze perfidnie wykorzystuję to, co między nimi się pojawia. Jak się któreś czymś zainteresuje, ale nie chce tego pociągnąć dalej, to proponuję drugiemu. Nie wiem, jak to jest, ale ten drugi zwykle podchwytuje i wtedy to pierwsze - chyba z zazdrości - przynajmniej podsłuchuje :D

Tyle że moje dzieciaki nie są w szkole średniej, a dopiero na początku swojej edukacyjnej drogi - nie wiem, co będzie za kilka lat.

Nie jest zawsze łatwo, ale nauka w domu wydaje mi się znacznie łatwiejsza niż zmuszanie dziecka do odrabiania zadanych i z góry przewidzianych prac domowych (tu nie ma żadnej możliwości manipulacji, dostosowania do zainteresowań). No i prace domowe odrabia się po południu, kiedy dzieci są po lekcjach i mają mniejszą wydolność. Póki co, moje działania są skierowane na to, żeby nie zniechęcić dzieci do uczenia się.

Jak zadbam o to, żeby dzieci czuły się bezpiecznie, to one są aktywne i zawsze się czegoś nauczą. Bardziej mnie martwił pobyt córki w zerówce i jej relacja, że ona "nie słyszy co pani mówi", "nie rozumie", "nie pamięta", "musi się dopytywać". I te jej prace, które pokazują, że ona naprawdę nie zrozumiała - proste zadania robiła źle. Czyli niewiele mogła się nauczyć w takich warunkach, a wg mnie ma spore możliwości. Szkoła ma uczyć i socjalizować. Z nauczaniem mojego dziecka może "sobie nie poradzić" (ja może też, ale na razie jestem optymistką), a do socjalizacji nie jest konieczna, bo jest całe mnóstwo innych sytuacji i miejsc.
adamwo1973
Posty: 52
Rejestracja: 02 lip 2012 10:06

Re: Edukacja domowa

Post autor: adamwo1973 »

omilka pisze:
To chyba zależy wyłącznie od dziecka
Dokładnie.
Ale nie tylko ...

Mój kontakt tak z rodzicami jak i z pozycji rodzica z profesjonalistami nauczył mnie, że głównym problemem w pracy z dzieckiem zaburzonym jest brak całościowego spojrzenia a więc:

1. Traktowanie poszczególnych zaburzeń i deficytów jako "pojedyncze problemy do usunięcie".

2. Nie uwzględnianie hierarchiczności potrzeb organizmu i fazowości w leczeniu/kompensowaniu deficytów.

Po ludzku:

Ad.1
Dziecko w rodzinie ado nie jest zwykłym dzieckiem. Jest dzieckiem, które przeżyło zbyt wiele jak na dziecko. Na ile "wiele" - to trzeba ocenić, zdiagnozować ... (uprzedzam od razu, że nie wdaję się w dyskusje nt. celowości diagnozy bo to jest dyskusja dla mnie abstrakcyjna).

Niestety w praktyce diagnoza najczęściej dotyczy tego "co boli". A to choroby a to nagła i niespodziewana agresja, a to problemy w uczeniu się.

I wtedy np. "ordynujemy" ED albo NI ... albo pomoc PP w szkole ...
I tak dalej.
W ten sposób ja ze swoim synem do dzisiaj nie wyszlibyśmy poza 16 ty z kolei szpital i 20 ty ośrodek i gabinet.
My zaś od lat nie chodzimy NIGDZIE i nie mamy problemów z instytucjami.
Robimy swoje - to co trzeba i tylko to co trzeba.
DLACZEGO?
Dlatego, że uznaliśmy, że wszystko - wszystkie problemy, schorzenia etc. wynika w ten czy inny sposób lub powiązane jest w ten czy inny sposób z faktem porąbanego dzieciństwa (także ciąży, także porodu). I już.

Uznaliśmy, że takie dzieciństwo spowodowało zaburzenia w rozwoju. Krok po kroku zbadaliśmy na ile i w jakiej sferze. Określilismy co robić. I robimy.

I w takim układzie nie ma rozważań: dobra ED, niedobra ED ?
Potrzebny jest półroczny pobyt w sanatorium w Czechach? (bo jakaś dziwna dziecięca osteoporoza) ... OK - zero dyskusji: ED.
Zbyt wysoki jest jeszcze poziom lęku, napięcia (organizm nie dorobił się jeszcze dobrej autoregulacji ... ) - zero dyskusji: NI bo klasa szkolna jest dla takiego dziecka skrajnie toksyczna - w ramach "specjalnych warunków dostosowania" kwalifikacje nauczyciela musiałyby być niebotyczne, żeby to skompensować.
5 lat specjalistycznego szkolenia i specyficzna osobowość.

Ad. 2
Jaki sens mają rozważania na temat socjalizacji i izolacji, gdy dzieciak ma rozwalony układ immunologiczny na bazie burzliwego procesu nawiązywania głębokiej relacji z nową mamą - (TAK TAK!) (w domu dzieją się masakry w sensie zachowania ale jak się nie dzieją to dziecko "nie wiadomo czemu" choruje na okrągło).

Prosta piłka: odizolować w tej fazie od wszystkiego skoro jest taka jazda, ustabilizować dziecko (czasem trzeba wywieźć w cholerę do chaty z bali w Bieszczadach - ja tak zrobiłem) a potem dopiero martwic się socjalizacjami i innymi duperszmitami.
Nb - w międzyczasie dziecko "jakoś dziwnie przestało chorować"


No i tyle - i w takim kontekscie mają moim zdaniem sens rozważania o ED czy NI ...

ciach/moderator
Bardzo się cieszę, że już w tym tygodniu powołany zostanie ekspert w dziale "po adopcji" i uruchomiony będzie topik ekspercki umożliwiający zadawanie pytań i dyskusję z kompetentną osobą.

Dziękuję!
Iskra1
Posty: 2028
Rejestracja: 19 paź 2005 00:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: Iskra1 »

Kasyda, a co myślisz o metodzie Montessori i tego typu szkołach bo to co opisałaś bardzo mi przypomina tą metodę.
I.
Awatar użytkownika
kasyda
Posty: 113
Rejestracja: 15 sie 2007 00:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: kasyda »

do metody Montessori jestem pozytywnie nastawiona, jest przydatna szczególnie na początku nauki dziecka, ale - przynajmniej w naszych okolicach - nie słyszałam o tym, żeby jakaś szkoła takie podejście systematycznie, a nie tylko od święta wykorzystywała.
bawareczka
Posty: 15997
Rejestracja: 28 sie 2009 00:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: bawareczka »

Jestem nauczycielem Montessori, mam w swojej karierze zawodowej krotki epizod pracy w szkole Montessori w Niemczech.
Kiedys na jednym z kursow dlugoletni nauczyciel i dyrektor szkoly Montessori Sigfried Fleck na nasze pytanie "dla kogo Montessori" powiedzial:"dla wszystkich, ale najlepsze rezultyty widac u dzieci z opoznieniam i wybitnie zdolnych, te srednie maja wyniki podobne jakie by mialy gdyby uczyly sie w normalnej szkole". Szkola w ktorej pracowalam ksztalci dzieci od przedszkola po mature. Nie mam pojecia jak to jest teraz w Pl, ale w czasach kiedy mieszkalam w Polsce w wiekszosci szkol montessorianskich edukacja konczyla sie na szczeblu podstawowym, potem dzieci musialy isc do normalnej szkoly.
Iskra1
Posty: 2028
Rejestracja: 19 paź 2005 00:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: Iskra1 »

No właśnie Bawareczko a masz jakąś informację zwrotną jak to przejście się odbywało??
Czy bezboleśnie??
Metoda mi się bardzo podoba- na ile rozumiem jest to podążanie za naturalnymi zainteresowaniami dziecka.
Podoba mi się też łączenie klas, czyli dzieci starsze i młodsze pracują wspólnie nad rozwiązaniem zagadnienia.
Wydaje mi się, że to rozwiązałoby część moich problemów....
Bawareczko a może podasz jakieś linki- mogą być pl, lub ang rzetelne na temat tej metody.
Chciałabym się przygotować zanim porozmawiam z nauczycielami, szkoła funkcjonuje dopiero rok.
I.
bawareczka
Posty: 15997
Rejestracja: 28 sie 2009 00:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: bawareczka »

Iskro, nie za bardzo mam informacje zwrotna, nigdy sie tym nie interesowalam ale wyobrazam sobie, ze moze byc ciezko na poczatku sie przestawic. W szkole w ktorej pracowalam, byly dzieci, ktore przechodzily do normalnych szkol i takie, ktore z normylnych trafialy do szkoly Montessori. Linkow poszukam wieczorkiem, bo nie chce tak na lapu ciachu wstawiac byle czego.
Wrzuce Ci na PW, bo tu robimy off top i piszemy nie w temacie. Zmykam wiec juz ;)
Iskra1
Posty: 2028
Rejestracja: 19 paź 2005 00:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: Iskra1 »

Mam nadzieję, że moje posty nie odbiegają od głównej treści wątku.
Dziewczyny czy próbowałyście alternatywnych metod nauczania takich jak Montessori na przykład?
Co do edukacji domowej jako córka nauczycielki (w trzecim pokoleniu :) ) kiepsko widzę mieszanie roli rodzica i roli pedagoga.
Sama mogłabym pewnie z dziećmi więcej pracować w domu, bo mam ku temu wykształcenie zamiast np. bulić za angielski.
A jednak tego nie robię bo uważam, że w domu mam inną rolę- matki.
Dlatego edukacja domowa definiowana jako uczenie dzieci w domu przez rodziców mnie nie przekonuje.
Ważniejszy niż rozwój intelektulany jest dla mnie rozwój społeczny, który nie wiem czy da się uzyskać poprzez izolowanie dzieci od otoczenia.
I.
PS. Bawareczka dziękuję, dokształcam się :)
Awatar użytkownika
kasyda
Posty: 113
Rejestracja: 15 sie 2007 00:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: kasyda »

Iskra1 poznałam kilka rodzin edukujących domowo i nie sprawdza się to, co piszesz i czego się obawiasz (niewiele tych rodzin, więc równie dobrze u kogoś może zdarzyć się inaczej).

Jedni znajomi zaczęli ED z córką, która ciągle im mówiła, że chce pójść do szkoły. No więc puścili ją w kolejnym roku do szkoły. Była szczęśliwa przez miesiąc, po 3 miesiącach nie mogła się doczekać końca roku szkolnego. nchciała (i do dziś nie chce) chodzić do szkoły.

Socjalizacja w szkole jest znacznie mniejsza niż nam się wydaje. Jeżeli dziecko spędza swobodnie popołudnia nie mając prac domowych do odrabiania, korzysta z wszelkich interesujących go zajęć, to ma znacznie więcej kontaktu z innymi ludźmi niż dziecko przebywające pół dnia w szkole i odrabiające po niej lekcje.

Rodzic jako nauczyciel występuje zwykle na początku (a to też jest w tym wieku raczej jego naturalna rola), potem jest raczej przewodnikiem - ja przynajmniej to sobie tak wyobrażam. Dzieci edukowane domowo uczą się samodzielnego poszukiwania informacji. I też sobie nie wyobrażam siebie w roli takiego typowego nauczyciela (nakazującego, oceniającego itp.). Bo dzieciaki po prostu by tego nie zniosły. Od razu nastawiam się na inne podejście i chyba nie dochodzi do mieszania ról. Po prostu rola matki zostaje nieco rozszerzona.

Jak mój mąż, który fascynuje się przyrodą na spacerze łapie jakieś robaczki, pokazuje je dzieciom, tłumaczy coś, sprawdza potem w internecie czy w atlasach i dalej im opowiada o tym, to wcale nie uważam, że miesza rolę ojca i nauczyciela. Po prostu jest sobą, czyli ojcem, który uczy dzieci :D
adamwo1973
Posty: 52
Rejestracja: 02 lip 2012 10:06

Re: Edukacja domowa

Post autor: adamwo1973 »

kasyda pisze:

Po prostu jest sobą, czyli ojcem, który uczy dzieci :D
Świetne! Dokładnie odpadłem jak pomyślałem sobie, że uczenie swoich dzieci jest sprzeczne z rolą rodzica 8O ... bo od kilkudziesięciu lat wydaje mi się jasne, że dokładnie na tym ta rola polega :mrgreen:
Bardzo się cieszę, że już w tym tygodniu powołany zostanie ekspert w dziale "po adopcji" i uruchomiony będzie topik ekspercki umożliwiający zadawanie pytań i dyskusję z kompetentną osobą.

Dziękuję!
bawareczka
Posty: 15997
Rejestracja: 28 sie 2009 00:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: bawareczka »

Iskra1 pisze:Sama mogłabym pewnie z dziećmi więcej pracować w domu, bo mam ku temu wykształcenie zamiast np. bulić za angielski.
U nas jest duzo obcokrajowcow i co z tego wynika sporo dwujezycznych dzieci. Dzieci u ktorych w domach mama mowi jezykiem A tata jezykiem B a w szkole ucza jezykiem Niemieckim na dodatek z kolegami na podworku idzie sie dogadac tylko po Bawarsku, ktory z niemieckim ma tylko troche wspolnego ;)
Dzieci te swietnie sobie radza, wiedza w jakim jezyku z kim rozmawiac, bardzo rzadko zdaza im sie robic obcojezyczne wtracenia (mi sie czasami zdarza, ze mowie po niemiecku i nagle jedno ze slow calkiem nieswiadomie jest polskie).
Znam tez rodzine niemiecka, w ktorej przy sniadaniu rozmawia sie po angielsku. Moim zdaniem fajny sposob.
W Montessorianskiej szkole w ktorej pracowalam wprowadzano wlasnie bilingualny sposob nauki. W klasie oprocz nauczyciela Montessori byla zawsze nauczycielka ktora mowila tylko po angielsku.
Kiedys czytalam o rodzinie, ktora kozystala z ED i oni nie znali na tyle jezykow, by nauczac dzieci i posylali je na kursy.
gaja268
Posty: 19
Rejestracja: 19 wrz 2010 16:47

Re: Edukacja domowa

Post autor: gaja268 »

My w kl. pierwszej szkoły podstawowej "zaliczylismy":
- klase integracyjną- 17 uczniów 2 nauczycieli
- nauczanie indywidualne z włączaniem
nie sprawdziło sie nic. Jak szkoła nie umiała zapanowac nad Młodym jak był w klasie tak nie umiała tez na NI. Nie ważne, czy miał 1 godzine lekcyjną zajęć czy 6. Nie panowali nad nim w świetlicy, na korytarzu, na lekcji, na boisku, w czasie obiadu. Nigdy. Zawsze robił źle i na odwrót. Bo na zajęciach ruchowych dzieci miały skakać jak żabki, a on skakał jak małpka. Bo na zajęciach muzycznych udawał piosenkarza. Bo ciągle pytał "co teraz będziemy robić? co potem będziemy robić? Jakie zadanie będzie nastepne?" i przeszkadzał w prowadzeniu zajęc. Bo przekładał kredki, przewracał kartki w książkach, odwracał się, nie słuchal, jak pani mówiła do klasy, nie siedział na dywanie tylko sie turlał, niszczył gumke do mazania (własną!) itp.itd.
A- no i wszystko nasza wina, bo chyba powienien byc pod opieka specjalisty(jest) a ten powinien nam cos doradzić(doradził) i dlaczego to nie działa? Mamy coś z nim zrobić! natychmiast!
Nikt nie był zainteresowany jakie Młody ma problemy, historię, jakich komunikatów unikac itp. Miał 1 godz. lekcyjną z wychowawczynią i za karę za złe zachowanie był prowadzony do p. pedagog...

No więc ED- bo realizowac obowiązek nauki dziecko musi. A my musimy zapewnić mu optymalne warunki do rozwoju.
Miniula
Posty: 755
Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38

Re: Edukacja domowa

Post autor: Miniula »

bawareczka pisze: W Montessorianskiej szkole w ktorej pracowalam wprowadzano wlasnie bilingualny sposob nauki. W klasie oprocz nauczyciela Montessori byla zawsze nauczycielka ktora mowila tylko po angielsku.
Jeja, jak mnie się marzy taka szkoła gdzies w pobliżu!!!! Nie dość, że Montessori, którą to metodą jestem zafascynowana, to jeszcze bilingualna...
Ehhh... Pomarzyć dobra rzecz

Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...

Miniek już Miniulowy :love:

Nela8


bawareczka
Posty: 15997
Rejestracja: 28 sie 2009 00:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: bawareczka »

Miniula albo taka szkole otworzyc ;) Ta w ktorej pracowalam to wlasnie inicjatywa kilku rodzicow, ktorzy chcieli swoim dzieciom zapewnic lepsza edukacje. Troche im sie spod kontroli wymknela i rozrosla w szkole z 12 klasami i przedszkolem.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po adopcji”