Apu uwierz, rozumiem Wasze uczucia. Moje dziecko jest ze mną od urodzenia, ale formalnie powierzenie pieczy miałam kiedy miało około 5 miesięcy. I przez cały ten czas mierzyłam się z tym, że jeśli Jego Mama Biologiczna tak postanowi, będę musiała Jej dziecko odwieźć. Kilka razy rozmawiałyśmy, Ona płakała przez telefon, że sobie nie radzi z uczuciami, że strasznie tęskni za Małym. I ja z rozdartym sercem szłam i zaczynałam pakować rzeczy Małego. Więc naprawdę wiem, co przeżywacie.
Jednak dziecko jest najważniejsze. A dziecko ma prawo wychowywać się w rodzinie biologicznej jeśli ta rodzina potrafi zapewnić mu opiekę.
Ta rodzina, jak z Twoich wypowiedzi wynika, potrafi opiekę zapewnić.
Bo jest Tato, który się starał i stara. To nic, że jest samotny i młody. Jest Tatą, chce wychowywać swoje dziecko, chce je kochać. Stracił już 4 miesiące jego życia i traci kolejne tygodnie! Czy to nie jest okrutne?
Mój partner teoretycznie miał żonę, w praktyce wychowywał dwoje dzieci sam z pomocą swoich Rodziców. Wiem jak wspaniale potrafi Tato kochać swoje dzieci, jak potrafi się nimi zajmować. Wcale nie gorzej niż Mama, a często nawet lepiej
, bo samotni ojcowie wychowują dzieci na osoby samodzielne i świadome swojej wartości.
Tutaj są też Dziadkowie, którzy mieszkają za ścianą. W "normalnej", pełnej rodzinie, gdzie mama i tata pracują, bardzo często dziadkowie zajmują się wnukami w tym czasie i nikt z tego problemu nie robi. Dlaczego w tej sprawie pomoc dziadków miałaby być argumentem przeciwko temu Tacie? Przecież to bez sensu.
Odnośnie badań RODK. Co takie badania stwierdzą?
Że Wy wiecie co dziecko lubi? Kiedy śpi, kiedy je, itd? No oczywiście, że wiecie, bo się nim zajmujecie od 2 miesięcy. Stwierdzą, że ojciec nie wie? A skąd u diabła ma wiedzieć, skoro został pozbawiony (sic!) możliwości opieki?
Że dziecko przy Was jest spokojne? Jest, bo Was poznało. Ojca nie zna, bo nie dostało takiej możliwości.
Co to będzie oznaczało? Kompletnie nic. Stwierdzony zostanie jedynie stan na dziś, a jest on taki - ojciec został pozbawiony kontaktu z dzieckiem, więc nie zna dziecka, dziecko nie zna swojego (!) taty. Wy dostaliście możliwość bycia z dzieckiem, więc je znacie i ono zna Was.
Czy to oznacza, że Tato nie nadaje się na opiekuna? Że Wy nadajecie się bardziej? Absolutnie nie. Więc takie "badania" to będzie zwykła manipulacja.
I kolejna rzecz. Załóżmy, że "wygracie" i dziecko zostanie z Wami.
Co powiecie mu, kiedy zacznie pytać o rodzinę biologiczną?
Jak przez gardło przejdzie Wam wyznanie
"Synku, Twój biologiczny Tato został oszukany przez Twoją biologiczną matkę, starał się Ciebie odzyskać, ale my nie chcieliśmy Cię oddać, więc doprowadziliśmy do tego, że stracił do Ciebie wszelkie prawa i zostałeś z nami"
Jak poczuje się dziecko w obliczu takiego faktu -
matka mnie nie chciała, oddała, Tato mnie chciał, ale moi rodzice adopcyjni zrobili wszystko żebym nie mógł z nim być
Myślicie, że po zdobyciu takiej wiedzy będzie potrafił normalnie z Wami funkcjonować? Traktować Was nadal jak Rodziców? Jak Wy czulibyście się w obliczu takiej wiedzy?
Niestety, w tej sprawie patrzycie przez pryzmat Waszych obecnych uczuć. Bo Wy TERAZ czujecie się z dzieckiem związani. Ale dziecko ma przed sobą całe życie, a nie tylko tu i teraz. I jeśli się kocha, myśli się o tej osobie, o całokształcie jej życia. Obecnego i przyszłego.
Pomyślcie o reszcie Waszego życia, Twojego, Żony (przepraszam, założyłam, że jesteś kobietą i w takim tonie wcześniej pisałam), Dziecka. Bo tak naprawdę dziś to jest tylko punkt, moment. On wpłynie na resztę Waszego życia. Musicie żyć tak, by potrafić patrzeć dziecku prosto w oczy. Rodzicielstwo to nie tylko tulenie malucha, to odpowiedzialność za jego życie. To wpływ na to, jakim będzie człowiekiem. Wychowanie dziecka to przygotowywanie mu wyprawki na dorosłe życie. Dopóki dziecko jest małe i nie zadaje pytań, nie ma większych problemów. Ale potem zaczynają się schody. Dziecko zaczyna myśleć, pytać, szukać, kwestionować. Pomyślcie o tym.