Bezdzietnosc wbrew woli
Moderator: Moderatorzy świadoma bezdzietność
-
- Posty: 20
- Rejestracja: 15 gru 2010 15:25
Bezdzietnosc wbrew woli
Od poronienia mineło dokladnie 7 lat, zmieniło sie wszystko i nie zmieniło sie nic. Mam wrazenie ze jest ze mna coraz gorzej. Niby wyszłam z depresji, ale ostatnio wszystko wrociło. Dookoła ciąza goni ciąże, a ja czuje sie coraz bardzo pusta , bezuzyteczna i po prostu zmeczona....... Czasami chcialabym zeby to łudzenie sie skonczyło się. Chcialaby, moc powiedziec sobie dosć walki, dosc comiesięcznej nadzei. Moc poczuc spokoj w glowie:( Walczyc w sumie przestałam, nie ma lekarzy, nie ma tabletek, jest tylko czekanie na cud. Czy tak już bedzie zawsze?
Oddalam sie od meza, czuje sie samotna w zwiazku, samotna w zyciu. Strasznie zagubiona:(
Oddalam sie od meza, czuje sie samotna w zwiazku, samotna w zyciu. Strasznie zagubiona:(
-
- Posty: 110
- Rejestracja: 05 paź 2011 09:14
Re: Bezdzietnosc wbrew woli
a adopcja nie wchodzi w grę? my w ten sposób zostaliśmy najszczęśliwszymi rodzicami na świecie.
Uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać muszę
-
- Posty: 20
- Rejestracja: 15 gru 2010 15:25
Re: Bezdzietnosc wbrew woli
Przeslismy szkolenie, ale maz w ostatniej chwili sie wycofał. Powiedział ze nie udzwignie tego, a w tym przypadku nie mam zamiaru go zmuszac. To zbyt powazna kwetsia i zbyt duza odpowiedzialnosc.
-
- Posty: 15997
- Rejestracja: 28 sie 2009 00:00
Re: Bezdzietnosc wbrew woli
Kiniutku tu na swiadomej bezdzietnosci jestesmy wszystkie wbrew naszej woli bezdzietne. Poprostu leczylysmy sie tak dlugo jak dlugo dalysmy rade, jak dlugo widzialysmy sens.
-
- Posty: 218
- Rejestracja: 24 kwie 2012 12:23
Re: Bezdzietnosc wbrew woli
Może nie wycofał się na zawsze? Może potrzebuje więcej czasu? Może sie wystraszył?Przeslismy szkolenie, ale maz w ostatniej chwili sie wycofał. Powiedział ze nie udzwignie tego, a w tym przypadku nie mam zamiaru go zmuszac. To zbyt powazna kwetsia i zbyt duza odpowiedzialnosc.
Do tematu adopcji zawsze możecie wrócić.
- azika
- Posty: 1093
- Rejestracja: 25 mar 2007 01:00
Re: Bezdzietnosc wbrew woli
k_anilorak ,
tak wiem, Twój post jest sprzed kilku lat ale ... tak tylko krótko chciałam:
do tematu adopcji nie można wrócić, tak jak nie można wrócić do leczenia ... jeśli się z tego zrezygnowało. Nie ma sensu rozdrapywać starych i jeszcze ropiejących ran ... niech to wszystko się tam dusi pod strupami i jakoś takoś goi ...
Jeśli leczenie już skreślone, adopcja odrzucona z jakiegoś powodu to nie da się do tego wrócić i koniec
tak wiem, Twój post jest sprzed kilku lat ale ... tak tylko krótko chciałam:
do tematu adopcji nie można wrócić, tak jak nie można wrócić do leczenia ... jeśli się z tego zrezygnowało. Nie ma sensu rozdrapywać starych i jeszcze ropiejących ran ... niech to wszystko się tam dusi pod strupami i jakoś takoś goi ...
Jeśli leczenie już skreślone, adopcja odrzucona z jakiegoś powodu to nie da się do tego wrócić i koniec
marzenia się nie spełniają
a nadzieja umiera
a nadzieja umiera
-
- Posty: 20
- Rejestracja: 15 gru 2010 15:25
Re: Bezdzietnosc wbrew woli
Azika, lepiej bym tego nie ujeła. Jakaś cześć mnie chce walczyć, ale o co? A druga część mnie wie jak skonczyła się kilkuletnia walka i jak ciężko było podnieść się po ostatecznej porażce.
Nie jestem w stanie wrócić do tematu adopcji. Nie chce przechodzić przez cała procedurę raz jeszcze, po prostu ten moment minął a i ja przestałam to czuć. Nie chce traktować adopcji jako zamiennika na silę. Nie raz słyszę głosy ooo przecież jest adopcja, jakie to pożyteczne rozwiązanie, jesteście dobrymi ludźmi. Bez sensu. Skoro adopcja jest taka "fajna" to dlaczego ludzie mają swoje biologiczne dzieci? zamiast od razu kierować się do ośrodka???? Pytanie retoryczne w zasadzie.
Wszystko się kisi, goi i jakos trzeba żyć. Jakoś, czy jestem szczęśliwa? Nie. Dookoła pełno dzieci, matek ojców. Wszyscy mówią jak cudownie być rodzicem, niekończące się pytania kiedy Wy??? Bądź martwa cisza tych co wiedza ze nie możemy. Tematu nie ma, a my mamy żyć normalnie, cieszyć się jak wszyscy bo tak trzeba, bo tego wymaga społeczeństwo. Trzeba pasować do schematu, my niestety nijak nie pasujemy:(
Śmieję się przez łzy, gratuluje z bolącym sercem. I każdego dnia staram się być silna, ale w środku jestem wrakiem.
Nie jestem w stanie wrócić do tematu adopcji. Nie chce przechodzić przez cała procedurę raz jeszcze, po prostu ten moment minął a i ja przestałam to czuć. Nie chce traktować adopcji jako zamiennika na silę. Nie raz słyszę głosy ooo przecież jest adopcja, jakie to pożyteczne rozwiązanie, jesteście dobrymi ludźmi. Bez sensu. Skoro adopcja jest taka "fajna" to dlaczego ludzie mają swoje biologiczne dzieci? zamiast od razu kierować się do ośrodka???? Pytanie retoryczne w zasadzie.
Wszystko się kisi, goi i jakos trzeba żyć. Jakoś, czy jestem szczęśliwa? Nie. Dookoła pełno dzieci, matek ojców. Wszyscy mówią jak cudownie być rodzicem, niekończące się pytania kiedy Wy??? Bądź martwa cisza tych co wiedza ze nie możemy. Tematu nie ma, a my mamy żyć normalnie, cieszyć się jak wszyscy bo tak trzeba, bo tego wymaga społeczeństwo. Trzeba pasować do schematu, my niestety nijak nie pasujemy:(
Śmieję się przez łzy, gratuluje z bolącym sercem. I każdego dnia staram się być silna, ale w środku jestem wrakiem.
-
- Posty: 218
- Rejestracja: 24 kwie 2012 12:23
Re: Bezdzietnosc wbrew woli
kiniutek - ja się z toba nie zgadzam ale to pewnie kwestia własnych doświadczeń, przeżyć i znajomości własnego związku.
Życzę ci znalezienia ukojenia, spokoju i szczęścia, bo ono w jakiejś formie gdzieś jest i na ciebie czeka.
Życzę ci znalezienia ukojenia, spokoju i szczęścia, bo ono w jakiejś formie gdzieś jest i na ciebie czeka.
-
- Posty: 20
- Rejestracja: 15 gru 2010 15:25
Re: Bezdzietnosc wbrew woli
Dziękuje k_aniolorak.
-
- Posty: 2
- Rejestracja: 08 lip 2015 23:33
Re: Bezdzietnosc wbrew woli
Jestem w podobnem sytuacji trzy lata temu poroniłam.To był koszmar I nadał we mnie jest.Nie umnie pogodzic sie z tym.Nikt ze znajomych mnie nie rozumie .Bo one sa szczesliwymi matkami rodzicami.Grono moich znajomych sie uszczupliło bo nie mam dziecka.Albo mi mówią wszystko bedzie dobrze.A ja mam 42 lata I nic .Czuję pustkę I jestem bezradna.
-
- Posty: 218
- Rejestracja: 24 kwie 2012 12:23
Re: Bezdzietnosc wbrew woli
Dziewczyny ... byłam w tych miejsach, o których piszecie. Czułam to samo. Latami miotałam się z własnym bólem. Sama siebie pogrążałam. Był też moment, że sie upajałam moim cierpieniem, bo tak było mi lepiej, łatwiej. Bo tylko ja sama siebie rozumiałam.
Przeszłam terapię z psychologiem. Nie było łatwo rozdrapywać rany ale z każdego spotkania wychodziłam lżejsza. Każdemu polecam znalezienie dobrego psychologa i przejście terapii. Zamknięcie rozdziału. Bo jak zamknie się jeden, to otwiera sie przestrzeń na otwarcie kolejengo. A kolejny może mieć szczęśliwy finał. U nas ten finał ma 9 miesięcy, 9 kilogramów i cztery zęby - od miesiąca jestem adopcyjną mamą. Nie byłabym nią, gdybym nie "przerobiła" tego wszystkiego co na szczęscie już za nami. Zwyczajnie nie miałabym siły.
Zadbajcie o siebie. Nie bójcie się prosić o pomoc.
Szczęście czeka na każdego, nie koniecznie pod postacią dziecka. Trzeba po nie wyciągnąć ręce i zadbać, zawalczyć o siebie.
Przeszłam terapię z psychologiem. Nie było łatwo rozdrapywać rany ale z każdego spotkania wychodziłam lżejsza. Każdemu polecam znalezienie dobrego psychologa i przejście terapii. Zamknięcie rozdziału. Bo jak zamknie się jeden, to otwiera sie przestrzeń na otwarcie kolejengo. A kolejny może mieć szczęśliwy finał. U nas ten finał ma 9 miesięcy, 9 kilogramów i cztery zęby - od miesiąca jestem adopcyjną mamą. Nie byłabym nią, gdybym nie "przerobiła" tego wszystkiego co na szczęscie już za nami. Zwyczajnie nie miałabym siły.
Zadbajcie o siebie. Nie bójcie się prosić o pomoc.
Szczęście czeka na każdego, nie koniecznie pod postacią dziecka. Trzeba po nie wyciągnąć ręce i zadbać, zawalczyć o siebie.
Ostatnio zmieniony 09 lip 2015 14:36 przez k_anilorak, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 20
- Rejestracja: 15 gru 2010 15:25
Re: Bezdzietnosc wbrew woli
k_anilorak masz racje pod każdym względem. Po każdym zamkniętym rozdziale czeka inny, niekoniecznie dziecko. Tyle ze mój problem polega na tym, ze pomimo ze ja powoli godzę się z tym to ludzie dookoła mówią mi ze nie powinnam. Dam Ci przykład. Spotykam służbowo tłumaczkę, gadka szmatka, nieszczęsne pytanie Czy ma Pani dzieci, mowie ze nie , drąży dalej. Więc mowie ze nie możemy ...i zaczyna się litanie, musi Pani zrobić wszystko by je mieć, bo bedzie Pani nieszczęśliwa. Mowie ze zrobiłam i nie chce rozmawiać. A ta dalej draży, ze sa rozne opcje, przykłady "cudów" innych bzdetow. Chciała dobrze? być może. Ale po jaka cholerę wchodzi z butami do mojego życia, łózka, po jaka cholerę wartościuje moje życie.
To społeczeństwo wpędza mnie w dola, nie pasuje do stereotypu wiec od razu muszę się czuć nieszczęśliwa.
Przychodzi sąsiadka i mówi: wiesz u Ciebie jest tak cicho w domu, że można oszaleć. Widać, ze nie macie dzieci?!!?!! Czy mi przyszłoby do głowy mówić komuś takie rzeczy? Ludzie nie mają innych zmartwień
Z tym się borykam. Z tym ze ludzie sypia sól na moja ranę świadomie bądź nie, inni czasami celowo, bo wiedzą ze to zaboli. Niestety tacy są ludzie.
Dla mnie niepdłodność to ciągłe udowadnianie , że bez dzieci mam prawo żyć i niekoniecznie muszę rzucać się z mostu jak sugerują moje niektóre znajome, że moje życie jest puste bo nie mam dla kogo żyć.
-- 09 lip 2015 08:41 --
Doskonale wiem o czym piszesz, życie zweryfikowało moje przyjaźnie i znajomosci. Pamietam sytuacje gdy przyjaciółka która poroniła zaszła w ciaże. Uslyszałam od niej po urodzeniu dziecka, ze ona ma teraz inne priosytety, ma meża dzieci dom, a ja nie wiem co to znaczy. Nie bedzie juz miała czasu na pisanie do mnie. To była gorzka lekcja, gdzie osoba z która przeszłam wiele, po prostu zmieniła "front" na szczesliwszy. Ludzie z dziecmi srednio maja o czym rozmawiać z tymi co dzieci nigdy namaclanie nie miały. Moje doswiadczenie jest zadne. Co mam powiedziec o kolce, kupce? Ja moge rozmawiac o lekach, terapiach, dolach. Wiadomo ze nie chce wrzucac wszystko do jednego worka. Bo moje zycie to coś wiecej niż leczenie.
My wszystkie mamy do zaoferowania siebie a ze ktos tego nie chce dostrzec badz boi sie kobiety ztaka placzliwa przeszłoscia, coz... zycie.
Wiadomo ze niektore osoby, te dojrzałe, madre zyciowo zostana, zrozumieja i wiedza ze nie samymi dziecmi czlowiek zyje. One sa dla mnie w zyciu najcenniejsze i dziekuje losowi za to ze je mam.
Z perspektywy czasu to od kobiet doswiadczylam najwiekszego okrucienstwa.
To społeczeństwo wpędza mnie w dola, nie pasuje do stereotypu wiec od razu muszę się czuć nieszczęśliwa.
Przychodzi sąsiadka i mówi: wiesz u Ciebie jest tak cicho w domu, że można oszaleć. Widać, ze nie macie dzieci?!!?!! Czy mi przyszłoby do głowy mówić komuś takie rzeczy? Ludzie nie mają innych zmartwień
Z tym się borykam. Z tym ze ludzie sypia sól na moja ranę świadomie bądź nie, inni czasami celowo, bo wiedzą ze to zaboli. Niestety tacy są ludzie.
Dla mnie niepdłodność to ciągłe udowadnianie , że bez dzieci mam prawo żyć i niekoniecznie muszę rzucać się z mostu jak sugerują moje niektóre znajome, że moje życie jest puste bo nie mam dla kogo żyć.
-- 09 lip 2015 08:41 --
Betty2 pisze:Jestem w podobnem sytuacji trzy lata temu poroniłam.To był koszmar I nadał we mnie jest.Nie umnie pogodzic sie z tym.Nikt ze znajomych mnie nie rozumie .Bo one sa szczesliwymi matkami rodzicami.Grono moich znajomych sie uszczupliło bo nie mam dziecka.Albo mi mówią wszystko bedzie dobrze.A ja mam 42 lata I nic .Czuję pustkę I jestem bezradna.
Doskonale wiem o czym piszesz, życie zweryfikowało moje przyjaźnie i znajomosci. Pamietam sytuacje gdy przyjaciółka która poroniła zaszła w ciaże. Uslyszałam od niej po urodzeniu dziecka, ze ona ma teraz inne priosytety, ma meża dzieci dom, a ja nie wiem co to znaczy. Nie bedzie juz miała czasu na pisanie do mnie. To była gorzka lekcja, gdzie osoba z która przeszłam wiele, po prostu zmieniła "front" na szczesliwszy. Ludzie z dziecmi srednio maja o czym rozmawiać z tymi co dzieci nigdy namaclanie nie miały. Moje doswiadczenie jest zadne. Co mam powiedziec o kolce, kupce? Ja moge rozmawiac o lekach, terapiach, dolach. Wiadomo ze nie chce wrzucac wszystko do jednego worka. Bo moje zycie to coś wiecej niż leczenie.
My wszystkie mamy do zaoferowania siebie a ze ktos tego nie chce dostrzec badz boi sie kobiety ztaka placzliwa przeszłoscia, coz... zycie.
Wiadomo ze niektore osoby, te dojrzałe, madre zyciowo zostana, zrozumieja i wiedza ze nie samymi dziecmi czlowiek zyje. One sa dla mnie w zyciu najcenniejsze i dziekuje losowi za to ze je mam.
Z perspektywy czasu to od kobiet doswiadczylam najwiekszego okrucienstwa.
-
- Posty: 163
- Rejestracja: 21 lut 2014 09:42
Re: Bezdzietnosc wbrew woli
Ja też nie rozumiem tego, że innym wydaje się, że lepiej od nas samych wiedzą, co jest dla nas najlepsze. Nawet na naszym bocianie bywało tak, ze jeśli któraś z dziewczyn napisała, że nie ma już siły na dalszą walkę to zaraz była motywowana do dalszej walki. Bo jak to? Przecież nie może się poddać! A ja uważam, ze każdy ma swoje granice. Dla jednych to będzie jedno in vitro, dla innych - kilkanaście, a jeszcze inni nigdy nie podejdą do tego zabiegu. Jeśli ktoś rezygnuje z dalszej walki, bo uważa, że tak będzie dla niego lepiej i potrafi wyobrazić sobie szczęśliwe życie we dwoje, to należy mu się zrozumienie.kiniutek pisze:k_anilorak masz racje pod każdym względem. Po każdym zamkniętym rozdziale czeka inny, niekoniecznie dziecko. Tyle ze mój problem polega na tym, ze pomimo ze ja powoli godzę się z tym to ludzie dookoła mówią mi ze nie powinnam. Dam Ci przykład. Spotykam służbowo tłumaczkę, gadka szmatka, nieszczęsne pytanie Czy ma Pani dzieci, mowie ze nie , drąży dalej. Więc mowie ze nie możemy ...i zaczyna się litanie, musi Pani zrobić wszystko by je mieć, bo bedzie Pani nieszczęśliwa. Mowie ze zrobiłam i nie chce rozmawiać. A ta dalej draży, ze sa rozne opcje, przykłady "cudów" innych bzdetow. Chciała dobrze? być może. Ale po jaka cholerę wchodzi z butami do mojego życia, łózka, po jaka cholerę wartościuje moje życie.
To społeczeństwo wpędza mnie w dola, nie pasuje do stereotypu wiec od razu muszę się czuć nieszczęśliwa.
To bardzo trudna decyzja. Był czas, kiedy i ja taką rozważałam. Tylko, że ja wtedy zrozumiałam, że nie potrafię żyć bez dziecka.
A co do przytaczanych "cudów".
Cud może się wydarzyć, ale też nie musi..
Sama, gdy powiedziałam znajomej, że będziemy adoptować dziecko, usłyszałam, że może potem jeszcze urodzę własne..
Skomentowałam to wymownym milczeniem, bo znajoma i tak pewnie by nie zrozumiała, że nie po to adoptuję.
Kiniutek, życzę Ci samych mądrych ludzi wokół siebie! I szczęśliwego życia!
26.08.16 zadzwonił TEN telefon!
Mamy córeczkę!
Mamy córeczkę!
-
- Posty: 20
- Rejestracja: 15 gru 2010 15:25
Re: Bezdzietnosc wbrew woli
Dziekuje:) Wzajemnie, samych wspanialości:*
-
- Posty: 2
- Rejestracja: 08 lip 2015 23:33
Re: Bezdzietnosc wbrew woli
Moja prZyjaciółka nawet mi Nie powiedziała ze jst w ciązy oznajmiła mi kilka tygodni przed porodem .Bo zekomo nie chciała mi robic przykrości.Tak to jest z tymi pseudo przyjaciółkami.