Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

radości i sukcesy ale również problemy, z którymi rodziny adopcyjne mogą się spotkać już po adopcji

Moderator: Moderatorzy po adopcji

aggita
Posty: 28
Rejestracja: 15 lut 2016 14:10

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: aggita »

megi71
Znalazłam info o ośrodku rehabilitacyjnym na Mazurach z NFZ w Ameryce:
http://www.ameryka.com.pl/pl/
Koleżanka była z synkiem i poleca. :)
megi71
Posty: 40
Rejestracja: 16 paź 2011 19:30

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: megi71 »

aggita - dziękuje bardzo za namiary na ośrodek rehabilitacyjny z tego co czytałam to wydaje sie fajny . Będę tam dzwonić aby się dowiedzieć jakie są kolejki .

aggitka kochana :) my cie tu wszystkie chcemy wesprzec i widze ze nam sie udało . My wszystkie zachęcałyśmy cie do zwolnienia tępa . Ty uparcie :) (prawie ze tupiąc nogami - hi ,hi )nam udowodniałaś ze nie tedy droga i WY musicie tak intensywnie ćwiczyć. Teraz widzę, ze ta dyskusja cie wzmocniła i upewniła ze tak trzeba i dalej będziesz się wysilać mimo ze chwilami sytuacja jest barrrdzo truuudna. Brawo ze tak podeszłaś do tematu , twoje dzieciaczki maja mamę która walczy jak LWICA :)
Czytajac twoje rady w innym temacie widzę ze my niepotrzebnie się o ciebie martwiłyśmy bo TY JESTES FAJNA I SWIADOMA MAMUSIA - super :caluje

Dziewczyny ja polecam ośrodek rehabilitacyjny w RUSINOWICACH ( krótki czas oczekiwania ok. dwa, trzy miesiące ) każdy rodzic z dzieckiem ma swój pokój z łazienka . Turnus trwa 3 tygodnie jedyny minus to ze opiekun płaci za turnus 800zł . Dużo zabiegów i zabaw dla dzieci .

moze jeszcze ktos polecic podobny osrodek z rehabilitacja na NFZ ???.
Zbieram informacje . Nie wiem czy sie da, ale chciałabym na taki turnus jechać jak najczęściej.
Leeleeth
Posty: 905
Rejestracja: 06 sie 2013 16:59

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: Leeleeth »

Megi71 czy napiszesz coś więcej nt tego ośrodka. Jak wygląda taka procedura. Dzwonię, umawiamy i już? Czy jakieś skierowania są potrzebne?
16.07.2013 pierwsza wizyta w OA

19.09.2014 Małpka jest nasz

29.08.2015 złożenie podania o córeczkę

Czekamy. . .
megi71
Posty: 40
Rejestracja: 16 paź 2011 19:30

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: megi71 »

Leeleeth .
wejdź na stronę ośrodka -później w zakładkę ZAPISY a nastepnie w WARUNKI PRZYJĘCIA ,tam sa dwa dokumenty do pobrania . Na tych dokumentach wszystko pisze u kogo wypełnić i wysłać na adres Ośrodka i czeka sie na odpowiedz gdy pytałam ostatnio to czekało sie tylko dwa miesiace na turnus.
Zawsze wcześniej warto zadzwonić i dopytać co i jak ale do godz 14 . OSTATNIO POJAWIŁY SIE NOWE FILMIKI NA YOUTUBE z tego ośrodka.
My w tym ośrodku korzystamy z rehabilitacji dziennej ale turnus tez mamy w planie ,bo wtedy należy sie jeszcze więcej zabiegów.... jest basen , grota , koniki i różne zabawy dla dzieci .
I jeszcze jedno, dosyć prężnie działa tam kościół katolicki (bo ma swój wkład w powstanie tego Ośrodka ,ale z ośrodka mogą korzystać wszyscy :)

-- 22 mar 2016 22:42 --

https://youtu.be/M7hFfiOlEH8

Na codzien jednak tam jest przede wszystkim rehabilitacja i terapia a religia jako dodatek z której można korzystać ale nie ma takiego obowiązku. POZDRAWIAM :)
matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: matula »

Aggita, rzadko już piszę, ale Twoja historia mnie poruszyla i obudzilą wspomnienia sprzed kilkunastu lat.

Wiele lat temu, moja przyjaciółka, lekarka przyjęla do rodziny zastępczej niewidomego chlopczyka z porażeniem mózgowym. Nikt tego dziecka nie chcial, więc zajęla się nim sama, mając świadomość, że jeśli w wieku 14 m-cy nikt się nim nie zajmie to nie będzie sie poruszał.

To było, zanim adoptowalam córeczkę, więc czasami pomagaląm w rehabilitacji, w której musialy uczestniczyc 4 osoby: jedna poruszala kończynami lewej strony, druga prawej, trzecia trzymała głowkę (nie pamiętam, co robiła czwarta) . Chlopczyk darł się wniebogłosy, ale jaka była satysfakcja, gdy po kilku miesiącach przewrócił się na bok. Nie pamiętam już po jakim, czasie, ale chłopiec zaczął chodzić, choć nie powiodla się operacja oczu i pozostał dzieckiem glęboko upośledzonym.

Z tym, że przyjaciółka byla bardzo aktywną osobą, miała wielu innych przyjaciól. Rehabilitacją zajmowali się wolontariusze. Dzięki temu matka nie kojarzyła się z bólem.

Rozumiem, że nie możesz przerwać rehabilitacji, ale spróbuj poszukać wolontariuszy do pomocy, których będziesz tylko nadzorować. Dziecku zaś będziesz wspólczuć, że jest mu tak cięzko - lecz to nie ty sprawisz mu ból.
Bebinia
Posty: 74
Rejestracja: 04 mar 2014 13:43

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: Bebinia »

Dziewczyny, u mojej córeczki lekarze podejrzewają miopatię. Czy jest tu ktoś mający jakieś doświadczenia z tą chorobą?
Fififolia
Posty: 7
Rejestracja: 01 cze 2016 16:37

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: Fififolia »

Witam wszystkich serdecznie!
chciałabym przyłączyć się do wątku, gdyż jest on mi bardzo bliski.

Ja adoptowałam 2 niepełnosprawnych dzieci w wieku 5 miesięcy (bliźniaki), byliśmy świadomi ich choroby od początku, wiedzieliśmy, że konieczna będzie rehabilitacja. Rehabilitowałam dzieci metodą Vojty 4 razy dziennie. W sumie zajmuje to ok 4 godzin dziennie, do tego godzina ćwiczeń logopedycznych, w sumie 5 godzin w ciągu dnia to rehabilitacja. Na początku było niezwykle ciężko, trzeba było nauczyć się ćwiczeń, jeździć częściej do lekarzy. Teraz już jedna z córek chodzi, a druga siedzi jest mi o niebo łatwiej. Od września idą do przedszkola (gdzie będą realizować KS i WWR) i będę miała w końcu po 3 latach czas dla siebie :) Tylko co ja zrobię z takim nadmiarem wolnego czasu ;D

Przez pierwsze 8 miesięcy rehabilitowałam córki tak jak zalecił rehabilitant 4 razy dziennie. Potem zaczynało mi brakować sił, więc robiłam wolne niedziele, był to czas na zabawę z dziećmi i odpoczynek. Potem doszły kolejne przerwy w rehabilitacji z powodu choroby i pobytów w szpitalu (z chorym dzieckiem nie należy ćwiczyć, bo musi zbierać siły). teraz ćwiczymy normalnie (3-4 razy dziennie) a w lipcu robimy sobie urlop 3 tygodniowy i pierwszy raz jedziemy z dziećmi nad morze. W końcu każdy ma prawo odpocząć.
Bebinia
Posty: 74
Rejestracja: 04 mar 2014 13:43

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: Bebinia »

Fififolia, piszesz, że rehabilitowałaś 4 razy dziennie, ale ile czasu za każdym razem trwała rehabilitacja? Pół godziny jedno dziecko? Bo skoro 4 godziny dziennie poświęcałaś na rehabilitację, to przy dwójce dzieci wychodzi mi, że każde dziecko było rehabilitowane cztery razy dziennie po pół godziny.
Pytam, bo zastanawiam się, co mnie czeka, ja dopiero zaczynam wchodzić w temat rehabilitacji...
Nie miałaś wątpliwości odnośnie metody Vojty? Bo słyszałam bardzo dobre, ale i bardzo złe opinie o tej metodzie, podobno w wielu krajach jest zabroniona...
Czy możesz napisać, na co chorują dzieci?
Fififolia
Posty: 7
Rejestracja: 01 cze 2016 16:37

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: Fififolia »

Bebinia pisze:Fififolia, piszesz, że rehabilitowałaś 4 razy dziennie, ale ile czasu za każdym razem trwała rehabilitacja? Pół godziny jedno dziecko? Bo skoro 4 godziny dziennie poświęcałaś na rehabilitację, to przy dwójce dzieci wychodzi mi, że każde dziecko było rehabilitowane cztery razy dziennie po pół godziny.
Rehabilitacja u nas wyglądała dokładnie tak: 4 razy dziennie po 30 minut (3 - 4 ćwiczenia, często były zmieniane, sama rehabilitacja trwała krócej, ale trzeba jeszcze rozłożyć stół do rehabilitacji, rozebrać i ubrać dziecko, pozamykać okna... w Vojcie najważniejsze jest prawidłowe ułożenie dziecka przed ćwiczeniem, głowa pod odpowiednim kątem, zgięcie w łokciu i w kolanie też musi być odpowiednie, do tego trzeba uciskać punkty na ciele w odpowiednim miejscu. a mnie to sprawiało dużo trudności na początku, zwłaszcza, że córki miały nieco różne ćwiczenia. A dzieci też są niezwykle sprytne i gdy ułożyłam głowę to uciekała mi ręką lub odwrotnie... W chwili obecnej doszłam do wprawy i ćwiczenia Vojty zajmują mi mniej czasu ale doszła jeszcze terapia manualna stóp i w sumie te 30 minut na raz to taki standard się zrobił.
Bebinia pisze: Nie miałaś wątpliwości odnośnie metody Vojty? Bo słyszałam bardzo dobre, ale i bardzo złe opinie o tej metodzie, podobno w wielu krajach jest zabroniona...
Ja przeszłam takie krótkie szkolenie na temat rehabilitacji różnymi metodami jeszcze zanim adoptowaliśmy dzieci bo wiedziałam, że rehabilitacja raczej będzie konieczna. Wtedy właśnie przekonałam się do metody Vojty, bo jest ona wprowadzona na szeroką skalę w Niemczech i tam też prowadzili naukowcy badania, które potwierdzają, że daje ona znacznie lepsze i szybsze efekty niż np NDT Bobath. Ja zdecydowałam się na tę metodę i nie żałuję. Prawdą jest, że dziecko bardzo płacze na początku, ale moja córcia płakała strasznie nawet przy zmianie pieluszki. Niejednokrotnie przerywałam ćwiczenia i próbowałam uspokoić córkę, nie raz płakałam razem z nimi.. było naprawdę ciężko, ale było warto! Córki zrobiły ogromne postępy.
Bebinia pisze:Czy możesz napisać, na co chorują dzieci?
Córki są wcześniakami, z ciąży bliźniaczej i samo to je kwalifikowało do rehabilitacji, dodatkowo pierwsza córka ma opóźnienie psycho-ruchowe i wzmożone napięcie mięśniowe. W tej chwili samodzielnie chodzi. Druga córka ma wodogłowie, dziecięce porażenie mózgowe, spastyczne, z niedowładem prawej strony - gdy ją adoptowaliśmy to leżała płasko na łóżku, nie potrafiła obrócić głowy, poruszyć ręką, czy nogą, była sztywna i najprostsze czynności jak zmiana pieluszki sprawiały dużą trudność... lekarze nie dawali jej szans na samodzielność, teraz gdy idę na wizytę to nie mogą uwierzyć że to jest to samo dziecko, bo sami nie wierzyli, że tyle osiągnie. Teraz samodzielnie siada i porusza się sprawnie po domu (odpychając się ręką w pozycji siedzącej lub czołgając się), zaczyna już klękać i wstawać, ale stopy ustawia nieprawidłowo dlatego wprowadziliśmy jeszcze terapię manualna stopy.
Ja się zaparłam w sobie i przez 8 miesięcy bezwzględnie ćwiczyłam z nimi po 4 razy dziennie tak jak zalecił terapeuta, kosztowało mnie to dużo wyrzeczeń, bo wtedy nie miałam czasu na życie towarzyskie, właściwie to na nic nie miałam czasu, nawet dla męża..., a dzień kręcił się tylko wokół rehabilitacji dzieci, ale przyniosło to zamierzone efekty.

Dzisiaj troszkę im odpuściłam, tak jak pisałam wcześniej mamy wolne niedziele i planujemy długie wakacje. Zamieniam niektóre ćwiczenia Vojty na inne zajęcia np. jeździmy 2 razy w tygodniu na hipoterapię, Integrację Sensoryczna i terapię neurologopedyczną i pedagogiczną w ramach Wczesnego Wspomagania Rozwoju.

-- 02 cze 2016 22:33 --

Aggita - twoja historia jest podobna w pewnym sensie do mojej. Obie mamy 2 niepełnosprawnych dzieci.
Rozumiem jak ci ciężko, mnie też nie było łatwo. Czasami marzyłam o tym żeby ktoś poćwiczył choć raz dziennie z dziećmi zamiast mnie, a ja mogłabym sobie przynajmniej pół godziny odpocząć... Ale niestety mąż w pracy do późnej nocy, a rodzina daleko... Pisałaś, że nie poślesz córki do przedszkola bo nie chodzi . Moja córka też nie chodzi, potrafi jedynie siedzieć, ale od września idzie do przedszkola. Jest to przedszkole integracyjne, które zatrudnia odpowiednich specjalistów do prowadzenia terapii, grupy są mniejsze, a opiekunów jest więcej, myślę, że jest to dobre wyjście. Przedszkole bardzo mnie odciąży, a dzieciom też wyjdzie to na dobre, bo będą miały kontakt z rówieśnikami, a nie tylko mama i mama cały dzień.
Aggita jeśli pozwolisz, to chciałabym ci doradzić żebyś starała się o Kształcenie Specjalne, bo można je uzyskać jak dziecko skończy 2,5 roku (z tego co piszesz twoja córka już skończyła), jak będziesz mieć w rekach orzeczenie o KS to masz dwie możliwości. Sama znaleźć przedszkole, które zgodzi się przyjąć dziecko i podejmie się terapii (tak jak ja) albo idziesz do przedszkola Gminnego lub Miejskiego, które ma obowiązek przyjąć twoje dziecko i zatrudnić specjalistów, którzy będą prowadzić rehabilitację. Mnie spławili z Gminnego przedszkola, ale nie wiedziałam wtedy, że zgodnie z ustaw mają obowiązek przyjąć dziecko z KS i zatrudnić rehabilitanta, a jak się dowiedziałam córki zapisane były już gdzie indziej...
Uważam, że powinnaś to przemyśleć, bo dzięki temu będziesz mogła nareszcie odpocząć fizycznie i psychicznie, a bardzo tego potrzebujesz. Jesteś wspaniałą mamą, chcesz pomóc swojemu dziecku. Ja na początku też rehabilitowałam córki tak jak mówił terapeuta, 4 razy dziennie i chociaż czasami nic innego nie robiłam przez cały dzień to ćwiczyłam z córkami zawsze, nawet jak byłam chora, głodna, zmęczona... (jedynie jak córki miały gorączkę to nie rehabilitowałam ich). Nie żałuje tego, bo dzieciom pomogłam, ale odczuwam takie bóle w rękach i kręgosłupie, że czasami ciężko mi się ruszyć i lekarz skierował tym razem mnie na rehabilitację... Ale nie mam na nią czasu, bo kto zajmie się wtedy dziećmi? Nawet zalecił mi rehabilitować rzadziej córki w domu, ale nie posłuchałam, bo dzieci są ważniejsze niż ja. Jak pójdą do przedszkola to dopiero będę miała czas zadbać o siebie i podreperuje zdrowie. Przedszkole w naszym wypadku to ogromna korzyść dla córek i dla mnie.
aggita
Posty: 28
Rejestracja: 15 lut 2016 14:10

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: aggita »

Fififolia, z całego serca dziękuję Ci za słowa wsparcia. U mnie się sporo
zmieniło od ostatniego wpisu. Przeszłam powazny kryzys spowodowany
niechęcią naszej Małej do ćwiczeń w domu. W akcie desperacjizwróciłam
się o pomoc psychologiczną do naszego ośrodka ado. Przyjęli mojego męża
i mnie na rozmowę z psychologiem i pedagogiem tego samego dnia. Jestem
im bardzo wdzięczna za okazane wsparcie i pomoc, bo naprawdę się
zaangażowali. W rezultacie tego spotkania ustaliliśmy, że dzieci pójdą jak
najszybciej do przedszkola: synek od około miesiąca chodzi do przedszkola prywatnego, gdzie ma WWR i KS, co dało mi możliwość oddechu, ogarnięcia
się i po prostu chwili wytchnienia.
Jeśli chodzi o córeczkę, psycholog zaleciła nam przerwanie wszelkich ćwiczeń w domu na 2 tygodnie i spędzanie czasu z małą w fajny sposób, a więc plaża, plac zabaw, wspólne zabawy, śmiech i przytulanie. Niestety po dwóch tygodniach musieliśmy bezwzgldnie powrócić do ćwiczeń w domu - przy porażeniu mózgowym nie ma na dłuższą metę opcji, aby wykluczyć rehabilitację domową, bo u Małej zaczęły się rozwijać przykurcze pod kolanami pomimo rehabilitacji zewnętrznej, która nadal była prowadzona.
Niemniej te 2 tygodnie dały nam chwilę na złapanie oddechu i Malutka zdecydowanie chętniej teraz cwiczy w domu, 3 razy dziennie po 20 minut, tak, jak nam zalecono, ze mną lub z tatą. Zdecydowanie mniej płacze i często się uśmiecha podczas ćwiczeń. Od września została zapisana do
przedszkola intergracyjnego w naszym mieście, gdzie będzie miała w ramach
zajęć WWR, KS (rehabilitację, logopedę, SI) i tam już raz w tygodniu uczęszcza na zajęcia adaptacyjne, połączone z 30 minutami rehabilitacji.
Dzięki przedszkolu poznaliśmy świetną, zaangażowaną rehabilitantkę p. Izę, która pokazała nam dużo fajnych, nieskomplikowanych ćwiczeń, które
możemy (i musimy) wykonywać w domu. Nóżki się wzmacniają i jest w tej
chwili duży postęp. Chodzimy obecnie do tej pani również prywatnie dodatkowo raz w tygodniu plus to, co nam oferuje przedszkole integracyjne.
Zgadzam się z Twoją opinią, Fififolio, że przedszkole to ogormna korzyść i
dla synka, i dla niechodzącej nawet córeczki. :)
aggita
Posty: 28
Rejestracja: 15 lut 2016 14:10

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: aggita »

Tak sobie myślę o tym, co do tej pory przeszłam z moimi dziećmi (jedno-synek- ma częściowy FAS (częściowy, bo nie mamy udokumentowanego spożywania alkoholu przez mb), drugie- córka- ma mózgowe porażenie dziecięce (diplegia spastyczna) - ruchowy rozwój córeczki jest określany na 10 miesięcy obecnie, a ma 2,5 roku) i jednak jest to specyfika adopcji innej, niż przy zdrowym dziecku, gdzie tylko można koncentrować się na tym, żeby maluchowi było fajnie, przytulnie i miło z nową mamą i tatą. Prawda jest taka, że konsekwentnie prowadzona rehabilitacja może zdziałać cuda, ale wymaga ona dużo trudu, wysiłku, samozaparcia ze strony matki adopcyjnej, a przerwanie rehabilitacji w domu powoduje niestety pogorszenie się fizycznego stanu dziecka.

U mnie mąż w pracy, a ja ogarniam dwójkę i muszę ćwiczyć z Malutką (tak, jak wcześniej z synkiem), bo świadoma adopcja dziecka z porażeniem mózgowym również ma na celu wyprowadzenie go z takiego stanu zdrowotnego, w jakim się znajdowało, zwłaszcza, że rokowania są bardzo dobre i dziecko będzie chodzić samodzielnie przy odpowiednio prowadzonej rehabilitacji. Niemniej nasza nowa rehabilitantka, która sama wyprowadziła z ciężkiego stadium porażenia mózgowego kilkoro dzieci jasno powiedziała, że nie ma takiej opcji, abyśmy z dzieckiem nie ćwiczyli w domu. Po prostu NIE MA. Mało tego - dziecko będzie musiało ćwiczyć całe życie, później już samo, także w domu, kiedy będzie świadome tego, że wysiłek w domu się opłaca.

Dlatego niezwykle cenne są dla mnie wszelkie wskazówki i informacje od osób, które same niepełnosprawne dzieci adoptowały, bo one wiedzą, o co chodzi i dlaczego robimy to, co robimy. Nie prowadzimy domowej rehabilitacji dlatego, że chcemy mieć idealne, perfekcyjne dzieci lub sami mamy jakieś nieprzepracowane sprawy z przeszłości, ale dlatego, że taka rehabilitacja jest absolutnie niezbędna dla rozwoju naszego dziecka - fizycznego, ale także umysłowego, bo to się wszystko ze sobą wiąże. Te dzieci mają sobie w przyszłości radzić, a świat nie będzie ich rozpieszczał. Naszym zadaniem jest także wymagać, a nie tylko miziać i przytulać. Niemniej przy adoptowanym dziecku niepełnosprawnym rola rodzica jest podwójnie trudna i wyczerpująca, więc nic dziwnego, że często padamy na przysłowiowy pysk, tak fizycznie, jak i psychicznie. Rehabilitantka rzekła mi, że będę miała jeszcze wiele takich załamań. Grunt to się nie poddawać i robić swoje.
Oczywiście fajnie jest znaleźć złoty środek - po równo mizianie dziecka i motywowanie do wysiłku, ale nie zawsze tak się udaje. My też jesteśmy tylko ludźmi. Mi też, kiedy 5 minut nawet prowadzam swoje dziecko za biodra po pokoju, kiedy jestem w pozycji pochylonej, pada kręgosłup. Wolałabym leżeć sobie z książką w hamaku i mile spędzać czas z dzieckiem na kolanach, niż 20 minut wymuszać na dziecku określone pozycje i słuchać jego płaczu, ale, cóż, tego się podjęłam, adoptując dziecko z porażeniem mózgowym. Do tego także zobligował mnie sąd, to dziecko mi przyznając pod opiekę, bo gdyby zostało w rodzinie biologicznej to byłoby kaleką, bo nikt by się jego stanem zdrowia nie przejmował. Mało tego - moje dziecko siedziałoby kalekie na ulicy na kolanach żebrzącej matki, a ona dzięki jego kalectwu mogłaby zebrać dodatkowe pieniądze od przechodniów.
Moje dziecko z takiej właśnie grupy etnicznej się wywodzi.

Mamy adopcyjne niepełnosprawnych dzieci, piszcie! Każda Wasza rada i komentarz są na wagę złota, gdy my, inne mamy ado niepełnosprawnych dzieci, padamy na swoje pyszczki! :) Kiedy piszecie i widzimy, że rehabilitacja faktycznie działa cuda, to i nam w trudnych chwilach, w chwilach kryzysów i załamań, jest po prostu lżej. :)

-- 08 cze 2016 11:00 --

Odnośnie Vojty - nasza mała ma w OWI Vojtę i mam wrażenie, że zaczyna
bardziej się ruszać dzięki tym ćwiczeniom (niestety obecnie nie mamy, bo rehabilitant na urlopie) i ja bardzo żałuję, że Vojty nie miała konsekwentnie prowadzonej, gdy była mniejsza, choć wiem, że RZ na Vojtę z nią jeździli, ale potem z jakiegoś powodu przerwali. Teraz ma 2,5 roku i na Vojtę już nieco za późno, bo w tej chwili wymagane są ćwiczenia bardziej dynamiczne, gdyż jest już pionizowana i uczona chodu. Niemniej znam kilka osób z OWI, które rehabilitują Vojtą i efekty są bardzo szybkie i naprawdę widoczne - dzieci odzyskują sprawność, a nawet udaje się uzyskać więcej, niż przy rehabilitacji innymi metodami. Tak, jak pisała Fififolia, w Niemczech dzieci z porażeniem mózgowym rehabilitowane są tylko i wyłącznie Vojtą,i efekty maja tam spektakularne na tym polu. Mozna sobie poszukać opracowań w internecie. Ja z mojego doświadczenia i doświadczenia znanych mi mam dzieci niepełnosprawnych polecam. Tylko trzeba zacząć jak najszybciej, kiedy dziecko jest jeszcze malutkie. Co do płaczu, to moja córka akurat płacze jednakowo, czy to Vojta, czy Bobath czy Doman, wszystko jej jedno.
megi71
Posty: 40
Rejestracja: 16 paź 2011 19:30

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: megi71 »

Hej dziewczyny tez dawno nie pisałam . Moja mała ma teraz równe 3,5 roku i rehabilitacja tez będzie już z nami na stałe . U nas również jest teraz bardzo intensywnie prowadzona rehabilitacja i różne zabiegi usprawniające plus tego turnusy.
Obecnie jesteśmy na oddziale rehabilitacji - turnus 3 tygodniowy . Dziewczyny -super sprawa :) POLECAM :) ..... Grota solna, masaże ,ćwiczenia ,hydro,laser,konie ,basen,zajęcia terapeutyczne ,psycholog ,logopeda, i mnóstwo zajęć artystycznych ...itp SUPER ZABAWA DLA DZIECIAKÓW I RODZICÓW :)
Tu nie ma czasu się nudzić . Prawdą jest ze tak intensywna rehabilitacja to i bardzo duży wysiłek i dla dzieci i rodziców i często -PADAMY
Może nie wszyscy wiedza ze naszym dzieciom należy się na rok 120 dni z NFZ rehabilitacji właśnie na turnusach rehabilitacyjnym na oddziałach rehabilitacji. Tak wiec w praktyce można jechać z dziećmi kilka razy w roku na turnus . polecam odział w Ameryce ( Mazury) , w Rusinowicach ( okolice Częstochowy) i w Jaworzu ( okolice Bielska )
Fififolia
Posty: 7
Rejestracja: 01 cze 2016 16:37

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: Fififolia »

megi71 - masz racje wiele osób nie wie że należą się naszym dzieciom turnusy. Np. ja nie wiedziałam... Jeździłam na turnusy rehabilitacyjne z córkami, ale płaciłam za nie z własnych pieniędzy...., starałam się też o dofinansowanie z PCPR, ale odmówiono nam...
Czy mogłabyś napisać jak można o taki turnus się starać? Byłabym bardzo wdzięczna.
megi71
Posty: 40
Rejestracja: 16 paź 2011 19:30

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: megi71 »

Pisałam już o tym na tym forum 22 marca ,trochę wyżej.
naprawdę to bardzo proste FORMULARZ O TURNUS wypełnia tylko lekarz np. neurolog lub inny specjalista . Dokument wysyła się na adres OŚRODKA a oni odsyłają informacje kiedy przyjechać na turnus - odsyłamy potwierdzenie ....i na okreslony czas JEDZIEMY . pokoje 2 osobowe tylko rodzic i dziecko każdy z łazienka .
- co ciekawe może być 1 rodzic a 2 dzieci i dzieci maja wszystko na NFZ a rodzic płaci za 3 tygodnie tylko 800 zł w Jaworzu podobno jeszcze mniej bo 600 zł ciekawostka - w JAWORZU DZIECI MAJA realizowany OBOWIĄZEK SZKOLNY (jesli turnus jest w czasie roku szkolnego) .
- na taki turnus mogą tez jechać dzieci z niepełnosprawnością ( juz dorosłe ) z opiekunem .
- i jeszcze jedno z takich turnusów mogą korzystać nie tylko dzieci które maja orzeczenie o niepełnosprawności ale i te które takiego orzeczenia nie maja wystarczy ze np. ortopeda wypisze formularz na turnus -O POTRZEBIE REHABILITACJI.

Tu gdzie jesteśmy to rodzice przyjezdna po kilka razy w roku.
....ktoś powie- ze jak kogoś stać to jeździ !....
....a prawda taka ze życie kosztuje i jak ktoś zostaje w domu to tez mu na te 3 tygodnie pójdzie te 600 czy 800 zł -zjeść trzeba i prąd i wodę tez sie zużyje .....jesli tak sie do sprawy podejdzie to łatwiej korzystać z tego co naszym dzieciom sie przysługuje .
Naprawdę warto !!!
Fififolia
Posty: 7
Rejestracja: 01 cze 2016 16:37

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: Fififolia »

a tak faktycznie było wszystko napisane wyżej... ale bardzo dziękuję za powtórzenie. Już wydrukowałam sobie skierowanie i postaram się jak najszybciej udać z nim do lekarza i wysłać, bo pewnie czeka się też trochę czasu w kolejce.

Mam pytanie czy wasze dzieci długo piły mleko z butelki lub ssały smoczki? Bo maja córcia ma problemy z jedzeniem łyżką i widelcem (a karmić też nie zawsze się pozwala) i jeszcze często pije z butelki, tylko ona cały dzień ją musi mieć przy sobie i w nocy też nie da zabrać... rozmawiałam o tym z terapeutą i stwierdził, że po prostu potrzebuje takiej stymulacji i na razie powinnam jeszcze zostawić jej butelkę, ale cały dzień z butelką w buzi to też lekka przesada... A jak było u was?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po adopcji”