Jawność adopcji

O adopcji na poważnie. Czy adopcja jest lekarstwem na nasze problemy? Dlaczego adoptujemy? Czego się boimy? Może ktoś ma już gotową odpowiedź?

Moderator: Moderatorzy adopcyjne dylematy

ODPOWIEDZ
Miniula
Posty: 755
Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38

Jawność adopcji

Post autor: Miniula »

Nie wiem czy to odpowiedni dział, ale wydaje mi się, że tak.
Czy ktoś z Was wie, że do Sejmu wpłynęła petycja w zakresie zmian w ustawie o pieczy zastępczej, która ma na celu zniesienie tajności adopcji?
Dokładnie chodzi o to, by dziecku np. nie zmieniać nazwiska po adopcji, by adoptowane przez różne rodziny miały zapewniony kontakt, by nie było wraz z adopcją utraty wszystkich więzi prawnych między dzieckiem a jego rodziną biologiczną.
Innymi słowy, adopcji jaką znamy, zgodnie z tymi wnioskami, już nie będzie (jeśli oczywiście przejdzie to, co w aktualnym klimacie jest dość prawdopodobne), a RA staną się bardziej RZ tylko bez otrzymywania pieniędzy na utrzymanie dziecka i z pełnym prawem do podejmowania decyzji na jego temat.
Co myślicie na ten temat?

Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...

Miniek już Miniulowy :love:

Nela8


Awatar użytkownika
yennefer23
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 5638
Rejestracja: 23 lut 2010 01:00

Re: Jawność adopcji

Post autor: yennefer23 »

Minula a wiesz może czyja to inicjatywa? Miałaś okazje poznać pełna treść petycji? Masz może jakiś link? Źródło?


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
Miniula
Posty: 755
Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38

Re: Jawność adopcji

Post autor: Miniula »

Czytałam to, próbowałam znaleźć, ale nie starczyło mi czasu.
Jutro postaram się odnaleźć i wkleić.
Inicjatywa należy do środowisk prawicowych, Zjednoczona Prawica? Nowa Prawica? Nie pamiętam. Dodatkowo jest też inicjatywa fundacji Zerwane Więzi, która postuluje zmiany, na mocy których rodzeństwo miałoby mieć prawo do utrzymywania kontaktu po adopcji, co oznacza, że rodzice adoptujący kolejne dzieci musieliby utrzymywać kontakty z innymi, którzy wcześniej adoptowali biologiczne rodzeństwo (częsty przypadek, że kobieta rodzi kolejne dzieci, które trafiają do adopcji, ale ze względu na liczbę tych dzieci, trafiają do różnych rodzin).
Plus, sensowne moim zdaniem, zmiany ułatwiające adoptowanym dorosłym poszukiwania rodzeństwa.
W tej sprawie była nawet konferencja w Sejmie w ramach kampanii "STOP dla rozdzielania rodzeństw na zawsze".
Jednakże Zerwane Więzi też postulują adopcję jawną : http://zerwanewiezi.pl/kampania-stop-dl ... -rodzenstw
Treść proponowanych uregulowań znalazłam na stronie http://citizengo.org/pl/signit/38094/view
Ale czytałam też w innych miejscach, więc to gdzieś tam krąży.
Proponowane zmiany
I. ZAPEWNIENIE DZIECKU ADOPTOWANEMU OCHRONY WIĘZI EMOCJONALNEJ Z RODZINĄ NATURALNĄ

I.1. Celem dostosowania polskiego prawa w zakresie adopcji do norm Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz Konwencji o prawach dziecka, konieczne jest usunięcie z ustawy Kodeks rodzinny i opiekuńczy przepisów pozwalających na zrywanie więzi adoptowanego dziecka z rodziną naturalną, oraz pozwalających na pozbawianie dziecka tożsamości.

I.2. Postulujemy usunięcie z art. 119 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, słów "chyba że zostali oni pozbawieni władzy rodzicielskiej lub są nieznani albo porozumienie się z nimi napotyka trudne do przezwyciężenia przeszkody", a także przepisu par. 2 z art. 119 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Uznajemy, że rodzina zastępcza może bez przeszkód zastąpić rodzinę adopcyjną, nie powodując konfliktu wynikającego ze sprzeciwu wobec adopcji.

I.3. Postulujemy usunięcie zdania 2 z art. 120 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, które brzmi: "Jednakże sąd opiekuńczy może, ze względu na szczególne okoliczności, orzec przysposobienie nawet mimo braku zgody opiekuna, jeżeli wymaga tego dobro dziecka".

I.4. Postulujemy zmianę art. 121 par. 3 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, poprzez dodanie doń słowa "alimentacyjne", celem nadania mu brzmienia: "Ustają prawa i obowiązki alimentacyjne przysposobionego wynikające z pokrewieństwa względem jego krewnych, jak również prawa i obowiązki alimentacyjne tych krewnych względem niego".

I.5. Postulujemy usunięcie przepisów art. 122 par. 1 i par. 3 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.

I.6. Postulujemy usunięcie z art. 112^4 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego słów: "albo umieszczenia go w rodzinie przysposabiającej" ("Dziecko umieszcza się w pieczy zastępczej do czasu zaistnienia warunków umożliwiających jego powrót do rodziny.").

I.7. Postulujemy usunięcie przepisów art. 124^1 i art. 125^1 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.

I.8. Postulujemy usunięcie zdania 2 z art. 126 par. 2 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, oraz dodanie słów "oraz nazwiska" po słowie "imion" w ostatnim zdaniu art. 126 par. 2 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.

I.9. Postulujemy dodanie do art. 127 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego słów: „oraz Rzecznik Praw Dziecka" po słowie "prokurator".

II. POWSTRZYMANIE ADOPCJI ZAGRANICZNYCH

II.1. Postulujemy nowelizację ustawy o wspieraniu rodziny i o pieczy zastępczej, poprzez usunięcie z niej obecnych zapisów o adopcji zagranicznej, i zastąpienie ich regulacją dopuszczającą taką adopcję postanowieniem sądu wydawanym wyłącznie na wniosek dziecka lub jego opiekuna prawnego nie działającego w konflikcie interesów własnych i dziecka, a w przypadkach osób występujących o adopcję dziecka niespokrewnionego z kandydatami na "rodziców adopcyjnych", wydawanym postanowieniem sądu na taki wniosek wyłącznie w oparciu o orzeczenie państwowej komisji lekarskiej wykluczającej zapewnienie dziecku opieki zdrowotnej w Polsce, za zgodą Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.

II.2. Postulujemy usunięcie przepisów art. 139a ust. 1 pkt 3 oraz art. 164 ust. 11 ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, którymi stworzono środki wymuszania adopcji zagranicznych, oraz zmianę art. 139b poprzez podporządkowanie postępowania adopcyjnego prowadzonego poza sądem przepisom Kodeksu postępowania administracyjnego.

Dla uzasadnienia postulatów wskazujemy, że polska konstytucja zapewnia przepisami art. 52 i art. 34 dziecku tak samo jak każdemu obywatelowi prawo do ojczyzny i ochrony przed wydaleniem z terytorium Rzeczypospolitej, oraz przepisami art. 18 i art. 47 prawo do życia prywatnego i rodzinnego, zachowania języka i kultury ojczystej. Polski Kodeks rodzinny i opiekuńczy wyklucza adopcję zagraniczną, gdy istnieje choćby sama możliwość zapewnienia dziecku zastępczego środowiska rodzinnego w Polsce. Zgodnie z art. 114^2 § 1 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego: "Przysposobienie, które spowoduje zmianę dotychczasowego miejsca zamieszkania przysposabianego w Rzeczypospolitej Polskiej na miejsce zamieszkania w innym państwie, może nastąpić wówczas, gdy tylko w ten sposób można zapewnić przysposabianemu odpowiednie zastępcze środowisko rodzinne". Obecnie w Polsce w czasie stabilnego rozwoju gospodarczego sytuacja taka może powstać tylko wyjątkowo, w przypadkach bardzo rzadkich chorób, których leczenie zapewniają nieliczne wyspecjalizowane ośrodki, lub związanych z koniecznością szczególnego doświadczenia w opiece nad chorym dzieckiem.

Podstawę dla bezprawnego procederu adopcyjnego handlu dziećmi stworzono przepisami wprowadzonymi ustawą z dnia 25 lipca 2014 r. o zmianie ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej oraz niektórych innych ustaw.

Przepisami art. 139a ust. 1 pkt 3 oraz art. 164 ust. 11 ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, stworzono środki wymuszania adopcji zagranicznych. Przepisem art. 139b usunięto wszelkie normy rzetelnego postępowania oraz środki odwoławcze i nadzorcze zapewniane Kodeksem postępowania administracyjnego. Przepisem art. 164 ust. 20 pkt 2 ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, uczyniono prawem bezprawie, pozwalając na uznaniowe ignorowanie łamania prawa, które nie ma "istotnego" wpływu na rozstrzygnięcie (Organ centralny (...) nie wydaje zgody, w przypadku gdy uzna, że (...) postępowanie w sprawie przysposobienia dziecka zostało przeprowadzone z naruszeniem przepisów dotyczących przysposobienia dziecka, a naruszenie to ma istotny wpływ na rozstrzygnięcie w przedmiocie zgody.").

Przepis art. 164 ust. 20 pkt 2 ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej dopełnił zmianę wprowadzoną do Kodeksu karnego celem zapewnienia bezkarności urzędnikom i sędziom handlującym dziećmi. Wprowadzenie karalności adopcyjnego handlu dziećmi okazało się jedynie epizodem humanizmu w prawnej ochronie dziecka: "(...) ustawodawca wprowadził w 1997 r. do Kodeksu karnego przepis penalizujący organizowanie w celu osiągnięcia korzyści majątkowej „nielegalnej adopcji”. Początkowo przedmiotowy przepis znajdował się w rozdziale przeciwko porządkowi publicznemu jako paragraf drugi przepisu penalizującego handel ludźmi. Nowelizacją z maja 2010 r. został jednak przeniesiony do rozdziału przestępstw przeciwko rodzinie i opiece jako samodzielny przepis (art. 211a). Wydaje się, że jego nowe umiejscowienie w Kodeksie karnym zdecydowanie lepiej oddaje intencje ustawodawcy. Celem przedmiotowej penalizacji jest potępienie nadużywania pieczy nad dzieckiem w celach komercyjnych. Od początku swojego istnienia przepis ten nie spełniał jednak zamierzonej roli i wydaje się, iż jest to raczej penalizacja symboliczna. Ustawodawca chciał w ten sposób potępić zachowanie, które z etycznego punktu widzenia wydaje mu się naganne, jednak w praktyce nie zajmuje się jego zwalczaniem. Brak jest bowiem przypadków pociągnięcia do odpowiedzialności karnej osób z tego przepisu." (Małgorzata Pomarańska-Bielecka, Marcin Wiśniewski, Analiza przepisów prawa dotyczących zapobiegania i przeciwdziałania zjawisku handlu dziećmi, Warszawa 2010, str. 26 - 27.)

Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...

Miniek już Miniulowy :love:

Nela8


bloo
Członek Stowarzyszenia
Posty: 10041
Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00

Re: Jawność adopcji

Post autor: bloo »

to tak w skrócie:

1. adopcja otwarta imo powinna być legalną opcją obok opcji zamkniętej. System powinien się rozwijać w kierunku rozwijania różnych form adopcji, bo różne są potrzeby dzieci i rodziców.

2. Propozycja Zerwanych Więzi jest imo bardzo dobra, bo punktuje opcjonalność, a nie arbitralność.

3. propozycja CitizenGo, do którego nie mam najmniejszego szacunku z powodu ich innych inicjatyw i braku ogólnej refleksyjności, jest typową inicjatywą laików, którym się wydaje, ze wiedzą wszystko, a nie znają tematu wcale. Propozycje ukrócenia adopcji zagranicznych są dobrym przykładem. Raczej każdy siedzący w temacie wie, jaka jest skala adopcji zagranicznych (bardzo mizerna) i jakie dzieci do tej adopcji są kierowane (takie, dla których alternatywą dla AZ jest pobyt w domu dziecka do pełnoletniości). Nie widzę jednak przeszkód, aby działacze CitizenGo adoptowali krajowo wszystkie starsze dzieci z niepełnosprawnościami, dla których nie znaleziono polskich rodzin - śmiało, chłopcy i dziewczęta, zróbcie to, bo jak na razie od wielu dekad tego nei robicie.
Umacnianie pozycji rodziny biologicznej (zwanej naturalną, ale nie używam tego terminu, bo jest moim zdaniem nieprawidłowy/) jest typowym trendem ruchów prawicowych, którym się wydaje, że dzieci są odbierane z powodu biedy, nawet tego nie będę komentować
Miniula
Posty: 755
Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38

Re: Jawność adopcji

Post autor: Miniula »

Bloo masz pełną rację, sama mam dziecko z adopcji jawnej i uważam, że zamknięcie tematu AZW było szalonym błędem, bo zmiana powinna być w kierunku przeprowadzania takich adopcji przez OA, czyli ukrócenia akcji typu "wpisujemy RA jako biologicznego, a potem małżonka wspaniałomyślnie wybacza zdradę". Na pośrednictwie OA wszyscy by zyskali - OA zwiększyłyby liczbę adopcji, chętni do AZW mieliby większe bezpieczeństwo. Zrobiono jak zrobiono.
Ostatnie interwencje osobiste ministra sprawiedliwości (celowo małe litery) pokazują jakie trendy panują i że rodziny biologiczne, o ile narobią odpowiedniego szumu medialnego, będą bardzo mocno wspierane.
To, co mnie niepokoi to rosnąca siła pewnego stowarzyszenia, które odszukuje na zlecenie rodziców i rodzin biologicznych dzieci, które zostały adoptowane jakiś czas wcześniej i robi to coraz skuteczniej.
Propozycja CitizenGo jest moim zdaniem z sufitu ALE patrząc na to, co się dzieje, może być i tak, że grupa pod wezwaniem zbierze się w sali kolumnowej którejś nocy i rano obudzimy się z nowym przepisem prawa.

Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...

Miniek już Miniulowy :love:

Nela8


matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Jawność adopcji

Post autor: matula »

Raczej każdy siedzący w temacie wie, jaka jest skala adopcji zagranicznych (bardzo mizerna) i jakie dzieci do tej adopcji są kierowane (takie, dla których alternatywą dla AZ jest pobyt w domu dziecka do pełnoletniości).
300 adopcji rocznie, to nie jest mało. Na prawdziwie chore dzieci chętnych za granicą nie ma. A ostatni program Jaworowicz (znam tylko z relacji) wskazuje, że nie zawsze chodzi o dobro dziecka; w opisanym przypadku duże pieniądze.
Awatar użytkownika
MałŻonka
Posty: 617
Rejestracja: 25 lip 2015 21:26

Re: Jawność adopcji

Post autor: MałŻonka »

matula pisze:nie zawsze chodzi o dobro dziecka; w opisanym przypadku duże pieniądze.
Kiedy zaczyna chodzić o pieniądze, to już jest handel dzieckiem, a nie adopcja... zakazanie adopcji zagranicznych tego akurat nie zmieni, bo ten proceder ma miejsce również w kraju.
"Nadzieja uczy czekać pomaleńku"
08-09.2015 - początek drogi w OAO
01-10.2016 - testy i szkolenie
03.2017 - Księżniczka z nami

Zapraszam tu:
http://takietamstozki.wordpress.com/ ;)
bloo
Członek Stowarzyszenia
Posty: 10041
Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00

Re: Jawność adopcji

Post autor: bloo »

matula pisze:
Raczej każdy siedzący w temacie wie, jaka jest skala adopcji zagranicznych (bardzo mizerna) i jakie dzieci do tej adopcji są kierowane (takie, dla których alternatywą dla AZ jest pobyt w domu dziecka do pełnoletniości).
300 adopcji rocznie, to nie jest mało. Na prawdziwie chore dzieci chętnych za granicą nie ma. A ostatni program Jaworowicz (znam tylko z relacji) wskazuje, że nie zawsze chodzi o dobro dziecka; w opisanym przypadku duże pieniądze.
W Polsce tym bardziej chętnych nie ma, a 300 adopcji zagranicznych rocznie w świetle faktu, że 80-90% dzieci umieszczonych w DPSach i domach dziecka specjalizujących się w opiece nad dziećmi z niepełnosprawnościami jest całkowicie wolnych prawnie (= do adopcji), jest wyjątkowo niską liczbą.
Po wprowadzeniu "trumienkowego" możemy się spodziewać, że liczba chorych i porzuconych dzieci będzie raczej wzrastać niż maleć.
Programu Jaworowicz nie widziałam, rozumiem że Ty też nie, więc chyba nie mamy się do czego odnosić.
Go30
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 4144
Rejestracja: 21 sie 2009 00:00

Re: Jawność adopcji

Post autor: Go30 »

bloo pisze: Programu Jaworowicz nie widziałam, rozumiem że Ty też nie, więc chyba nie mamy się do czego odnosić.
a ja widziałam i powiem Wam, że mam mieszane uczucia. Mam wrażenie, że ktoś robi dużo niepotrzebnego szumu medialnego. Chodzilo o 8-latka z fas, z epizodami agresji. Ile w Polsce jest osób, już nie mówię że rodzin, otwartych na takie dziecko?

09.2013 serduszkowa córeczka

01.2017 zaczynamy po raz drugi


bloo
Członek Stowarzyszenia
Posty: 10041
Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00

Re: Jawność adopcji

Post autor: bloo »

Go30 pisze:
bloo pisze: Programu Jaworowicz nie widziałam, rozumiem że Ty też nie, więc chyba nie mamy się do czego odnosić.
a ja widziałam i powiem Wam, że mam mieszane uczucia. Mam wrażenie, że ktoś robi dużo niepotrzebnego szumu medialnego. Chodzilo o 8-latka z fas, z epizodami agresji. Ile w Polsce jest osób, już nie mówię że rodzin, otwartych na takie dziecko?
cała masa? :roll:
Ale w przypadku Jaworowicz chyba zero zdziwka, moja znajoma raz wspierała jedną z bohaterek jej programu, która poszła się indyczyć do mediów, że pomoc społeczna zabrała jej dziecko i odmawia urlopowania. Nie wchodząc w szczegóły - owszem, dziecko poszło do RZ, tyle że z powodu molestowania w rodzinie, sprawa w prokuraturze, był wyrok skazujący. Sprawca wychodził na przepustki wracając do tegoż domu. O ile mi wiadomo temat poszedł, co daje pewien wgląd w jakość researchu przy tym programie.
Nie wiem, czy w jakiś sposób wpłynęło to na decyzje lokalnej pomocy i sądu rodzinnego, ale mam głęboką nadzieję, że medialne szczekanie nie odbiło się na ich pracy i nadal chronią dziecko.

a wracając do tematu adopcji zagranicznych - myślę, że grają wzniecone ostatnio nastroje pseudopatriotyczne, czego wyrazem jest też inicjatywa citizenGo i poruszenie "nie dawajmy dzieci do obcych!!11!!".
W ogóle żal to nawet komentować, ale ja od zawsze twierdzę, że adopcja i RZ są w czarnej de od długiego czasu, bo nigdy nie było o nich rzetelnej debaty społecznej i ludzie wiedzą literalnie nic. Na hasło RZ reagują Puckiem, na hasło adopcji jakimiś rzewnymi obrazkami o miłosierdziu i sierotach, to czego się spodziewać?

-- 25.12.2016, 23:01 --

jakby ktoś chciał obejrzeć:

http://vod.tvp.pl/27921856/15122016

"co roku 300 dzieci wyjeżdża z Polski na zawsze z nadużyciem i lekceważeniem polskiego prawa"


JEEEEZUUU :roll:

-- 25.12.2016, 23:24 --

...ale sam materiał stawia jednak ważne pytania - dwa dni na przygotowanie dziecka do adopcji? Kiedy wreszcie ten absurd się skończy?
I druga rzecz- kontakty z rodziną biologiczną są, więc dlaczego adopcja pełna? A trzecia rzecz to niepytanie dziecka o zdanie, ale to jest akurat polską normą i dziwię się, że komentatorów to dziwi, choć owszem, jest skandaliczne i nie powinno mieć miejsca.

Pani Elbanowska jako komentatorka doprowadza mnie jednak do problemów żołądkowych (nie rozumiem jakie są jej kompetencje merytoryczne w tym temacie). Wojciechowski prawiący o tym, czy nie można znaleźć rodziny ado w Polsce to kolejny urwany z choinki.
Generalnie - sajgon w studiu.
Opłaty adopcyjne w Pl są nielegalne (co uważam za jedną z najlepszych rzeczy w polskim prawie ado), ale w innych krajach są zupełnie legalne i nie podpadają zarzutom o handlu dziećmi, więc robienie z tego emo jest niepoważne. W USA nie ma czegoś takiego jak bezpłatna adopcja i możemy sobie o tym dyskutować, ale stawianie USA zarzutu handlu dziećmi jest absurdalne, jeśli takie jest prawodawstwo (btw, płaci się agencjom za pośrednictwo, a nie za dzieci). Podobnie jest z krajami skandynawskimi czy Belgią.
Go30
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 4144
Rejestracja: 21 sie 2009 00:00

Re: Jawność adopcji

Post autor: Go30 »

bloo mam identyczne przemyślenia jak ty, te same watpliwosci przy tym konkretnym przypadku. Jednak robienie na kanwie tej historii z adopcji zagranicznej agencji handlu dziećmi jest zdecydowanie nie do przyjecia. Komentarze gości w studio :firing:

09.2013 serduszkowa córeczka

01.2017 zaczynamy po raz drugi


Pikuś Incognito
Moderator
Posty: 452
Rejestracja: 29 gru 2015 22:11

Re: Jawność adopcji

Post autor: Pikuś Incognito »

Z tego co wiem, to w naszym prawodawstwie istnieją trzy formy przysposobienia: niepełne, pełne (występujące w przeważającej większości) i całkowite. W tym drugim przypadku, to czy jest ono jawne lub nie, otwarte lub nie – zależy tylko i wyłącznie od rodziców adopcyjnych i moim zdaniem tak powinno pozostać. Daleki jestem od wszelkich zmian pisanych „na kolanie” i przegłosowywanych w środku nocy. Jednak pewne rzucane w eter populistyczne hasła często są podchwytywane przez część społeczeństwa (które nie ma żadnej wiedzy w temacie, w którym się wypowiada). Nie wiadomo więc, czy nie nastąpią jakieś zmiany, bo grunt ku temu jest faktycznie podatny.
Otwartość adopcji przede wszystkim ma na celu niezdefiniowane nigdzie „dobro dziecka” oraz dobro rodziców biologicznych. Dobro rodziców adopcyjnych jest pomijane, a jeżeli już ktoś o tym wspomina, to jest to określane słowami: „rodzice adopcyjni czują się bardziej prawdziwi”. Moim zdaniem, czysty absurd. Żaden rodzic nie poczuje się najbardziej prawdziwy, jak w sytuacji gdy ma dziecko na wyłączność, gdy nie mówi mu co ma robić dobra ciocia, mama, teściowa, a tym bardziej mama biologiczna.
Czy dziecko mając dwie mamy (i tatów) jest szczęśliwsze? Być może zachowanie relacji z rodzicami biologicznymi pozwala mu rozwiać fantazje o tych rodzicach oraz radzić sobie z uczuciem porzucenia. Tak twierdzą zwolennicy adopcji otwartej. Ja jednak pytam: na jakiej podstawie ktoś może twierdzić, że dzieci adoptowane czują się porzucone? A jak do tego ma się lojalność dziecka w dzieleniu relacji między rodzicami biologicznymi a adopcyjnymi? Czy ktoś roszczący sobie prawa do zmiany istniejącego „status quo” – zadaje sobie takie pytania?
Rozumiem prawo dziecka do tożsamości, do poszukiwania swoich korzeni. Pewnie w okresie dorastania w każdej rodzinie adopcyjnej, w mniejszej lub większej skali się to pojawia. Jest to zupełnie naturalne, a to czy przybierze ono formę buntu, czy tylko pytań i wątpliwości, pewnie zależy od wcześniejszego postępowania rodziców adopcyjnych ... a może nie. Miniula podała dwa linki. W jednym z nich jest poddawana w wątpliwość jawność adopcji, czyli że rodzice deklarują wychowywanie dziecka adopcyjnego w duchu informowania go, że jest adoptowany – a wcale tak nie robią. Mogę oprzeć się tylko na własnym doświadczeniu. Spotykamy się raz na jakiś czas ze wszystkimi dziećmi, które były w naszym pogotowiu. Nie miałoby to miejsca, gdyby rodzice chcieli wymazać z pamięci dziecka czas, w którym przebywało w innej rodzinie.

Zerwane więzi … W moim odczuciu, umiejętność nawiązywania więzi, jest jak umiejętność jedzenia nożem i widelcem. Jeżeli dziecko znajdzie się nagle w innej rodzinie, to też będzie potrafiło się najeść. Do naszej rodziny przychodzą dzieci „wyrwane” ze swojego środowiska. Uczymy się siebie przez kilka dni, czasami kilka tygodni i stajemy rodziną. Więzi przenoszone są na nas i wiemy, że za kilka miesięcy zostaną przeniesione na rodziców adopcyjnych. Będzie to tym bardziej bezbolesne, bo rozłożone w czasie. Rodzice biologiczni, którzy przychodzą w odwiedziny do naszych maluchów, są przez nich traktowani jak każda inna ciocia czy wujek. Bywa, że takie spotkania wcale nie są dla nich przyjemne. Oczywiście starsze dzieci, często przeżywają rozłąkę z rodziną, tęsknią. Jednak nimi rodzice adopcyjni raczej nie są zainteresowani.
Natomiast jawność adopcji (która jest zupełnie czymś innym niż adopcja otwarta), w moim odczuciu raczej występuje – o czym pisałem powyżej. Dzieci powinny mieć świadomość tego, że zostały adoptowane, że gdzieś istnieje mama, które je urodziła, że być może jest też braciszek, czy siostrzyczka. Jednak takie przekazywanie informacji w żaden sposób (w mojej ocenie) nie obliguje rodziców adopcyjnych do utrzymywania kontaktów z rodzeństwem, czy tym bardziej rodzicami biologicznymi. Zresztą same dzieci, do pewnego okresu życia, wcale nie mają takich potrzeb – tym bardziej rodzice adopcyjni – i moim zdaniem należy to uszanować. Aktualnie stoimy przed pewnym dylematem. Odezwała się do nas rodzina zastępcza, opiekująca się od wielu lat siostrą chłopca, który został adoptowany przez rodzinę włoską. Chcieliby nawiązać z nim kontakt. Przez półtora roku (gdy chłopiec był w naszej rodzinie) nie było zainteresowania – żadnego telefonu, żadnego maila, SMS-a. Nagle coś się zmieniło … ale to tak na marginesie.

Pozostało jeszcze dobro rodziców biologicznych...
Ci, którzy zasługują na to, aby mieć stały kontakt ze swoim dzieckiem, nie dopuszczają do tego, aby im to dziecko odebrano, a nawet jeżeli coś takiego ma miejsce, to mają kilka miesięcy, aby uporządkować swoje życie. Natomiast ci nieliczni, którzy mają na względzie szczęście swojego dziecka, nie zabiegają o jakiekolwiek kontakty z nim i jego nowymi rodzicami.

Jeżeli miałaby wejść w życie jakakolwiek nowelizacja obecnej ustawy, to … nawet nie chcę „gdybać”, co może się wydarzyć.
Rodzice adopcyjni są zupełnie inną grupą osób, niż rodzice zastępczy. Chcą mieć dziecko na wyłączność i jest to dla mnie oczywiste. W przypadku konieczności podjęcia decyzji o adopcji otwartej, będą rezygnować.
Dzieci potrzebujących opieki zastępczej nie będzie ubywać, a rodzin zastępczych nie będzie przybywać. Co pozostanie?

A co do adopcji zagranicznej, to być może występują raz na jakiś czas jakieś nieprawidłowości (jak wszędzie). Jednak nic mi o tym nie wiadomo i nie doszukiwałbym się jakichś teorii spiskowych. Przede wszystkim grupa osób, hipotetycznie czerpiących z tego jakieś zyski, musiałaby być ogromna, bo łańcuch powiązań jest bardzo skomplikowany. Tak jak napisała bloo, zupełnie czymś innym są opłaty, które płacą zagraniczni rodzice adopcyjni (choćby za tłumaczenia bardzo specyficznych dokumentów - zarówno pod względem prawnym, jak też medycznym), a czymś innym jest handel dziećmi. Dziecko po zakwalifikowaniu do adopcji przechodzi wszelkie szczeble adopcji krajowej – od rodziców danego OA, przez powiat, województwo i kraj. Każdy etap, to mniej więcej dwa miesiące (tak jest u nas, chociaż słyszałem, że czasami trwa to krócej). Jeżeli nie ma chętnych w Polsce, rozpoczynają się poszukiwania rodziców za granicą. Agencje zajmujące się adopcją zagraniczną podlegają ścisłej kontroli odpowiednich ministerstw państw, w których dzieci mają zamieszkać. Z tego co wiem (również opierając się na własnych doświadczeniach) wynika, że są one uwrażliwione na wszelkiego rodzaju nieprawidłowości. Nawet gdy proces adopcji zagranicznej się rozpocznie, a znajdą się chętni rodzice adopcyjni w kraju, to wszystko zostaje przerwane. A przecież rodziców adopcyjnych również może poszukiwać rodzina zastępcza (choćby tutaj - na NB). Oddawaliśmy chłopca z podejrzeniem FAS do Włoch (sprawa stawała się na tyle beznadziejna, że rozpoczęły się już wstępne rozmowy o umieszczeniu go w placówce), na szczęście się udało. Również niewidomą dziewczynką z porażeniem mózgowym zainteresowały się dwie fundacje zajmujące się adopcjami zagranicznymi (chyba to była Belgia i Hiszpania – ale już dokładnie nie pamiętam). Nie jest więc prawdą, że do adopcji zagranicznych nie idą dzieci chore, upośledzone, z dysfunkcjami. Jedne mają większe problemy, inne mniejsze. W każdym razie idą tam dzieci, których nikt w Polsce nie chce.
Nie pytaj "dlaczego?". I tak nie uzyskasz odpowiedzi.



Adres bloga o naszym pogotowiu:

http://pikusincognito.blogspot.com
bloo
Członek Stowarzyszenia
Posty: 10041
Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00

Re: Jawność adopcji

Post autor: bloo »

Pikuś, tak, ale ja pisałam (i Miniula też, jeśli dobrze Ją odczytałam) o adopcji otwartej jako jednej z opcji, legalnych opcji adopcyjnych.
Że nie jest to eksperyment wiemy z legislacji innych krajów, które praktykują to rozwiązanie od dekad, Stany Zjednoczone mają chyba najdłuższe doświadczenie.
I jak przy każdym rozwiązaniu istotny jest nie tylko sam zapis w prawie, ale jego praktykowanie.

Rozmawiałam jakiś czas temu ze znajomą odnośnie tzw. preadopcyjnych rodzin zastępczych (kto ciekaw, była długa dyskusja w wątku wrocławskim) pomstując na narażanie rodziców adopcyjnych na potencjalną traumę odebrania im dziecka. Skontrowała to historią mamy adopcyjnej z USA, która ma troje adoptowanych dzieci i trzy nieudane adopcje za sobą. "Nieudane adopcje" oznaczają tu nie rozwiązanie adopcji po orzeczeniu, a właśnie sytuację AZW, gdzie matka biologiczna nawiązuje kontakt z rodzicami adopcyjnymi, wszystko jest omówione, rodzice są przy porodzie, dziecko trafia do nich od razu po urodzeniu, a potem - no cóż, w świecie idealnym to dziecko u nich zostaje. Ale w przypadku tej kobiety trzykrotnie zdarzyło się, że matka biologiczna zmieniła zdanie i zabrała im dziecko/dzieci. W trzech innych przypadkach matki nie zmieniły zdania i dzieci zostały u nowych rodziców, stąd też obecnie ta kobieta i jej mąż są rodzicami trójki adoptowanej przez adopcję ze wskazaniem (adopcję otwartą).

Co pokazuje ta historia?
Kontekst kulturowy. W warunkach polskich znam trzy rodziny, którym przydarzyła się podobna sytuacja - sąd zdecydował o osobistej styczności z dzieckiem i umieszczeniu go u tych rodzin, po czym rodzice jednak odzyskali prawa i dzieci musiały wrócić do rodzin biologicznych.
Każda z tych trzech par "wypadła" z systemu adopcji - trauma utraty dziecka, które rozpoznali już jako swoje była dla nich tak duża, że nie zdecydowali się przechodzić kolejny raz przez proces adopcyjny. Zostali bezdzietni z pogruchotanym życiem.
Jednak ta amerykańska historia pokazuje, ze w kraju, w którym wycofania adopcyjne są częścią doświadczenia, mogą się zdarzyć i niemal każda rodzina adopcyjna zna jakąś inną, której się to przydarzyło, temat jest traktowany z większym dystansem, choć pewnie emocje zawsze są silne, tak jak silne jest rozczarowanie. Ale ludzie się po nim podnoszą, bo wiedzą, że tak może być i że nie będą jedynymi, że jest to wpisane w doświadczenie stania się rodziną adopcyjną.
Myślę, że to jest ważny kawałek tych puzzli. Polski system adopcyjny jest skonstruowany jak system totalny, gdzie w teorii dobro dziecka jest największą wartością - co jest w porządku oczywiście - ale jednocześnie ten system jest jakoś lękowy i neurotyczny.
Bo jak zareagowało polskie prawo na fenomen AZW? Limitem AZW do rodziny i krewnych.
A przecież praktyka AZW ujawniła coś ważnego- po pierwsze istnienie potrzeby takiej formy adopcji; po drugie nieprzystawalność prawa adopcyjnego do realiów (zakaz adopcji przez konkubinaty; limit wieku małżonków); po trzecie potrzebę matek biologicznych w zakresie wybrania rodziców dla swoich dzieci.
Uważam, ze to są punkty, którym co najmniej należałaby się poważna dyskusja z udziałem rodziców biologicznych, adopcyjnych i zastępczych, tymczasem w nowopowstałych Standardach Adopcyjnych, które przygotował zespół rzecznika praw dziecka:
- limit wieku został utrzymany (40 lat różnicy)
- wprowadzono kryterium 3 lat stażu małżeńskiego (serio? naprawdę żyjemy w kraju, w którym ludzie zaczynają tworzyć związek dopiero po wyjściu z USC/kościoła? Poważnie nie znamy ludzi, którzy są ze sobą x lat, zjadają beczkę soli i o ślubie decydują po paru latach?)
- standardy tworzyli przedstawiciele ośrodków adopcyjnych. Ani jedna osoba nie reprezentowała rodziców adopcyjnych ani dorosłych adoptowanych.

i tak wracamy zarówno do neurotyczności systemu, jak i do kwestii adopcji otwartej.
Moja intuicja jest otóż taka, że polski system jest tworzony przez ekspertów i specjalistów, którzy jednak są w bardzo małym stopniu "dialogiczni". Tworzą coraz to nowe standardy, nowele, zaostrzenia i pomysły, i tworzą je z dobrą wolą i olbrzymią wiedzą merytoryczną, ale pozostają głusi na czynnik ludzki - właśnie na tę dziejącą się dynamikę konkretnych doswiadczeń, narracji, naszych praktyk. Jeśli pojawia się *problem* czyli np. przepływ pieniędzy przy adopcji ze wskazaniem, uwaga ekspertów idzie w kierunku zaostrzenia AZW, a nie w kierunku zrozumienia tego fenomenu, a przede wszystkim w kierunku rozpoznania potrzeb rodzin.
Dlaczego w 2016 roku, kiedy coraz więcej ludzi żyje w związkach kohabitacyjnych i coraz więcej dzieci się rodzi w związkach niezarejestrowanych, kluczem kwalifikacji adopcyjnej wciąż jest małżeństwo?
Dlaczego system chce w stu procentach ingerować w procedurę adopcji wykluczając z niego potrzebę matki biologicznej co do poznania rodziców adopcyjnych i ich wyboru? Ja nie mówię, ze to nie jest ryzykowne - mówię jedynie, że ta potrzeba już się ujawniła, więc dlaczego odpowiedzią na nią jest negacja? Czemu nie ma dialogu?


Nie bronię amerykańskich adopcji, bo i one nie są idealne, ale one mają zupełnie inną strukturę. System musiał ustąpić przed partycypacją- adopcja to nie musi być coś, co jest zaprojektowane przez urzędników i witane z wdziecznością przez rodziców adopcyjnych, jak jest w Polsce.
To moze być projekt, w którym każda z jego stron ma głos i prawo wypowiedzenia go. Gdzie rodzice adopcyjni tworzą silne środowisko i mówią - nie ma mowy, abyście urządzali nam życie bez naszego wpływu i głosu, bo to my będziemy tworzyć tę rodzinę, a nie wy. Dlatego nie ma opcji, abyście nas wyłączali z procesu tworzenia prawa.
W Polsce jest tak, ze to wciąż dobre panie i panowie projektują nam prawo, a my się mu poddajemy i z reguły nawet nie mamy potrzeby tego kwestionować. Adopcja musi być udana, bo jak nie jest to pojawia się trauma i zgliszcza. To rodzi olbrzymie oczekiwania i równie duże napięcie. A może mogłoby być inaczej?
Pikuś Incognito
Moderator
Posty: 452
Rejestracja: 29 gru 2015 22:11

Re: Jawność adopcji

Post autor: Pikuś Incognito »

bloo pisze: A może mogłoby być inaczej?
Pewnie mogłoby być inaczej. Pytanie tylko jak?
Uważam, że kulturowo jesteśmy zupełnie innym narodem niż amerykanie i to co sprawdza się tam, niekoniecznie może być dobre u nas. Nie odrzucam adopcji otwartej, jako alternatywy do istniejącego stanu rzeczy. Jednak sądzę, że ewentualna decyzja o otwartości, czyli utrzymywaniu kontaktów rodziców adopcyjnych z biologicznymi, powinna zależeć od tych pierwszych (i tak jest teraz – przecież nikt nie zakazuje rodzicom adopcyjnym kontaktów z biologicznymi). Jeżeli pojawi się możliwość adopcji otwartej jako opcjonalny wybór dla rodziców biologicznych, to wszyscy będą tak chcieli. Mamy biologiczne dzieci przebywających u nas, też często mówią, że chciałyby, aby ich dziecko poszło do rodziny zastępczej (zamiast adopcyjnej), bo to daje im jakieś pole manewru na przyszłość.
Uważam, że rodzice adopcyjni w naszym kraju, nie są gotowi na adopcję otwartą, co oznacza, że dzieci trafiałyby do rodzin zastępczych, których nie ma zbyt wiele, więc pewnie docelowo nastąpiłby rozkwit placówek – domów dziecka, ośrodków opiekuńczych.

Jeżeli chodzi o AZW, to akurat uważam jej ograniczenie do rodziny, za słuszne. Moim zdaniem, wcześniej była „wolna amerykanka”. Nikt nad niczym nie panował – dla mnie to właśnie była sytuacja umożliwiająca „legalny” handel dziećmi. Nie jestem osobą, która chce ograniczeń, kontroli. Natomiast niech to będzie jawne. Niech każda ze stron będzie pod opieką psychologa, będzie mogła skorzystać z opieki prawnej itd. Dlaczego rodziny, które są skłonne skorzystać z usług surogatki, muszą jej szukać choćby na Ukrainie?
W takim sensie jestem jak najbardziej otwarty.

Jednak istniejącego prawa dotyczącego adopcji bym nie ruszał. Przecież ustawa nie określa konkretów. Jest na przykład tylko powiedziane, że różnica wieku pomiędzy dzieckiem, a rodzicami adopcyjnymi powinna być odpowiednia. Podobnie ze stażem małżeńskim – wszystko zależy od konkretnego przypadku i konkretnych osób pracujących w OA. Może tutaj należałoby coś zrobić, zamiast „grzebać” w prawie?
Nie pytaj "dlaczego?". I tak nie uzyskasz odpowiedzi.



Adres bloga o naszym pogotowiu:

http://pikusincognito.blogspot.com
matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Jawność adopcji

Post autor: matula »

Nie wiem, czy zdecydowałabym się na adopcję, gdyby rodzice biologiczni mieli prawo wkraczać w jakikolwiek sposób w nasze relacje. Szczególnie po tym co o nich wiem z dokumentów.

Znam sprzed lat historię, gdy uczennica znająca swoich rodziców biologicznych pojawiała się to tu to tam; w zasadzie nie funkcjonowała dobrze, w szczególności odbiło się to na jej nauce. Dlatego nie sądzę, żeby to bylo dobre dla dziecka.

Natomiast uważam, że powinna być uregulowana możliwośc poznania rodzeństwa biologicznego np. po osiągnięciu 18 roku życia przez każde z nich (zakladam, że dziś już nie ma rodziców zatajających adopcję).
Sami odbiliśmy się o tę ścianę, pewnie nigdy niemożliwą do przebicia. Córka zostawiłą wiadomośc o sobie w DD, w którym przebywała cała trójka, w ośrodku adopcyjnym oraz w aktach sądowych. Wątpliwe jest jednak, czy bracia tam zajrzą, bo może nie pamiętają, że mieli malutką siostrę i nie są ciekawi swojej trudnej przeszłości.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Adopcyjne dylematy”