Presja na rodzinę ad.

O adopcji na poważnie. Czy adopcja jest lekarstwem na nasze problemy? Dlaczego adoptujemy? Czego się boimy? Może ktoś ma już gotową odpowiedź?

Moderator: Moderatorzy adopcyjne dylematy

sandra_paczy
Posty: 32
Rejestracja: 30 wrz 2015 16:49

Re: Presja na rodzinę ad.

Post autor: sandra_paczy »

Miniula pisze:
susana 955 pisze:A co zrobić kiedy dziecko samo zaczyna mówić innym że jest adoptowane?pozwolić mu na rozgłaszanie tego wszem i wobec?
Ja wyjaśniłabym dziecku, że to są wewnętrzne sprawy naszej rodziny i nie wszyscy muszą o tym wiedzieć, ponieważ ludzie są różni, nie wszyscy są mądrzy, nie wszyscy są mili i mogą tego nie zrozumieć i robić problemy.
Ja postąpiłam inaczej. Zupełnie nie zwracałam uwagi na to komu i co dzieci opowiadają. Uważam adopcję za jedną z całkiem normalnych dróg do rodzicielstwa i choć zdaję sobie sprawę z różnic, nigdy nie okazałam dzieciom, że mam problem z adopcją, nawet na tak podstawowym poziomie jak reglamentowanie tej wiedzy na zewnątrz.
Sama z siebie o tym nie rozprawiam, ale dzieci nigdy nie powstrzymywałam. Jak się zdarzyło, że ktoś im z tego powodu dokuczył, to byłam przy nich, pocieszałam, ale nigdy nie mówiłam, ze ludzie nie rozumieją adopcji. Raczej coś w rodzaju, że jak ktoś chce dokuczyć to znajdzie cokolwiek: rude włosy, grubość, chudość, adopcja, markowe spodnie, albo niemarkowe.
Nie mieliśmy nigdy większych problemów związanych z faktem biologicznego pochodzenia dzieci.
Ignis
Posty: 237
Rejestracja: 29 lut 2004 01:00

Re: Presja na rodzinę ad.

Post autor: Ignis »

sandra_paczy pisze:Jak się zdarzyło, że ktoś im z tego powodu dokuczył, to byłam przy nich, pocieszałam, ale nigdy nie mówiłam, ze ludzie nie rozumieją adopcji. Raczej coś w rodzaju, że jak ktoś chce dokuczyć to znajdzie cokolwiek: rude włosy, grubość, chudość, adopcja, markowe spodnie, albo niemarkowe.
Dzięki za napisanie tego, to w gruncie rzeczy dość proste, ale sama na to nie wpadłam, moje myśli szły raczej w stronę właśnie "ludzie nie rozumieją adopcji". Mam taką samą postawę wobec mówienia przez dziecko, może mówić komu i kiedy chce, nie próbuję tego kontrolować. Jeszcze się nie zdarzyła żadna negatywna reakcja, może dlatego, że rówieśnicy mali, ale jeśli się zdarzy to będę mogła także córce opowiedzieć o tym, jak mi dokuczano z powodu koloru włosów :)
starania od 04.2008 (mutacja MTHFR, MAR-test 40%, 4xIUI, 1xIMSI, 3 cb)
2013:adoptowałam moją pierwszą córeczkę
2015:urodziła się moja druga córeczka
2018: 7tc, drugiego cudu nie będzie...
Awatar użytkownika
yennefer23
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 5638
Rejestracja: 23 lut 2010 01:00

Re: Presja na rodzinę ad.

Post autor: yennefer23 »

chcialam jeszcze wrocic do kwestii imion

my nie zmienialismy, dziewczyny maja ladne imiona, byly z nimi zwiazane i Starsza (miala wtedy niecale 4 latka) i Mlodsza (poltora roczku). i sprawy nie kminilismy wiecej. w niedziele na mszy dla dzieci, brat dal zadanie domowe, aby wypytac rodzicow o to dlaczego wybrali takie a nie inne imiona,i dowiedziec sie czegos o swoich patronach. i w takich zwyklych codziennych sytuacjach zastanawiam sie, czy gdybysmy jednak zmienili imie, i sami wybrali patronow dla naszych corek, cos by to zmienilo?

po drugie, jakos mi tak smutno na duszy ze musze dziecku powiedziec ze jak sie poznalismy to juz mialy takie imiona. i ze nie wiem kto te imiona im nadal. z drugiej strony powiem ze sa one piekne, i maja patronow wspanialych ... co juz jest znacznie mniej smutne :)
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
susana 955
Posty: 6
Rejestracja: 10 gru 2017 23:52

Re: Presja na rodzinę ad.

Post autor: susana 955 »

sandra_paczy pisze:Ja postąpiłam inaczej. Zupełnie nie zwracałam uwagi na to komu i co dzieci opowiadają. Uważam adopcję za jedną z całkiem normalnych dróg do rodzicielstwa i choć zdaję sobie sprawę z różnic, nigdy nie okazałam dzieciom, że mam problem z adopcją, nawet na tak podstawowym poziomie jak reglamentowanie tej wiedzy na zewnątrz.
Sama z siebie o tym nie rozprawiam, ale dzieci nigdy nie powstrzymywałam. Jak się zdarzyło, że ktoś im z tego powodu dokuczył, to byłam przy nich, pocieszałam, ale nigdy nie mówiłam, ze ludzie nie rozumieją adopcji. Raczej coś w rodzaju, że jak ktoś chce dokuczyć to znajdzie cokolwiek: rude włosy, grubość, chudość, adopcja, markowe spodnie, albo niemarkowe.
Nie mieliśmy nigdy większych problemów związanych z faktem biologicznego pochodzenia dzieci.
Bardzo mądra wypowiedż,dzięki:)najpierw się cieszyłam że syn o tym sam mówi.Potem tłumaczyłam że nie ma takiej potrzeby żeby każdy o tym wiedział.Czytałam wasze wpisy i biłam się z myslami czy dobrze robię.W końcu sama doszłam do wniosku że nie powinnam nawet sugerować synowi żeby nie mówił o adopcji bo właśnie w ten sposób pokaże mu że jednak jest inny.A przecież nie jest,adopcja ma być dla niego czymś normalnym więc skoro chce o niej mówić to niech mówi.Dziękuję wszystkim za komentarze jednak z twoim zgadzam się najbardziej.Jeśli ludzie będą chcieli się do czegoś przyczepić to niestety zawsze coś znajdą.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Adopcyjne dylematy”