Autor:

czwojdziak

Data publikacji:

13.03.2014

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

...

Dziś już nie wytrzymałam i przyjechałam do pracy. W zasadzie Pani dr kazała odpoczywać ale ile można leżeć na leżaku. Konsekwentnie nie robiłam nic w ogrodzie ani szklarni czyli snułam się po podwórzu jak cień i nawet pranie zrobiła mi mama i je powiesiła. Ale ile można robić... nic?
Jestem w pracy a że praca lekka bo biurowa i mój pracodawca to mój prywatny mąż a mama mieszka 200 metrów od naszej hurtowni to pomyślałam,że jak mi będzie coś nie tak to po prostu pójdę do mamy i pozwolę się rozpieszczać.
Od wczoraj wieczór rozmawiamy już normalnie. Oczywiście na zaczęło się od wielkiej awantury, potem był płacz i atmosfera się oczyściła. To dobrze.
Dziś o 9 mam dzwonić i pytać jak moje maluszki. Boję się trochę ale co ma być to będzie i wpływu żadnego na to już nie mam- więc klepiąc zdrowaśki od rana czekam do 9.
I znów jak wcześniej nie czuję się dobrze z tym czekaniem. Bierne zawieszenie.To jest najgorsze, bo do głowy wlewa się cała tona niepotrzebnych myśli i czarnych scenariuszy...
Czekamy ale już razem...razem :)