Wczoraj był telefon, zapłodniło się cztery... Trochę runęłam. Ale cztery to nie zero. Zdecydowaliśmy się na zwykłe in vitro tzn bez mikroiniekcji.
Mój mąż od telefonu nie rozmawia ze mną. Cisza. Zamknął się w swojej skorupce i milczy. Taka chyba obronna metoda... a może ma żal albo myśli,że gdyby była mikroiniekcja to było by więcej- tylko czy tak naprawdę chcieliśmy zostawić wszystko w rękach lekarza?
Czekamy dalej razem choć osobno na telefon jutro...
Komentarze
- monis31
12/03/2014 - 09:03
maj2005- Aniołek
styczeń 2007- przestymulowanie do in vitro
27 kwietnia 2007-transfer 2 zarodków
15.12.2007- Karolka i Mati są już z nami( 36 tydzień ciązy)