Autor:

czwojdziak

Data publikacji:

12.12.2019

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

To adoptowane dziecko

Ptyśka rozwija nam się bardzo dobrze, byliśmy z nią w ITEM i mamy popracować nad traumą i emocjami. Wczoraj natomiast zalała mnie jasna krew. Nigdy nie ukrywałam faktu,że podchodzę do in vitro,że jestem w procesie adopcyjnym i w końcu,że mam adoptowaną córeczkę. Wczoraj miałam z H wizytę u nefrologa(ma mieć kontrolne co pół roku). A więc miesiąc temu zarezerwowałam wizytę , osobiście dostarczyłam skierowanie. Jestem wczoraj z H w gabinecie pielęgniarki ażeby założyć kartę i zaczyna się od krzyków, że gdzie ja mam skierowanie- oddałam- pani prycha śmiechem,że jakbym dała to by było. 10 min szukania- znalazła.Potem zestaw pytań nr jeden: imiona rodziców i wykonywany zawód. Pytanie nr 2- który to poród z kolei- milczę. Czy tak ciężko Pani powiedzieć, jak przebiegał poród???ton głosu podniesiony. Ja nie rodziłam Hani- odpowiadam. ADOPTOWANA- drukowanymi literami przez całą rubryczkę. Coś mnie ściska w gardle- milczę- wychodzę. Wchodzę do lekarza. Pytania o historię dziecka. Pytam Pani dr czy ten napis z pierwszej strony musi tam być. Pani dr patrzy- oczywiście,że nie-zamazuje. Dziecku po adopcji zmienia się pesel, nazwisko, niekiedy ludzie zmieniają imiona. Ja chcę decydować kto i kiedy przeczyta, usłyszy o historii mojego dziecka. Równie dobrze pani pielęgniarka mogłaby przybić jej na czoło stempel- ADOPTOWANA!

Komentarze

  • Ewunia1111

    12/12/2019 - 10:12

    No to podziwiam się za opanowanie, bo ja bym tej pielęgniarce powiedziała parę słów, bo jak widać brakuje jej taktu i zrozumienia i według mnie taka osoba nie powinna pracować z innymi ludźmi, bo zwyczajnie się do tego nie nadaje.. Na żadnym skierowaniu, czy karcie nie powinno być napisane,ze dziecko zostało adoptowane. Oczywiście, że informacja o adopcji potrzebna jest lekarzowi, ale nie wszystkim innym dookoła. A jawność adopcji oznacza tyle, że to dziecko ma znać prawdę o swoim pochodzeniu. Pozdrawiam!
    26.08.16 zadzwonił TEN telefon!
    Mamy córeczkę!
  • avatar
    yennefer23

    16/12/2019 - 20:12

    niedlugo po adopcji moich corek zdarzyla mi sie podobna historia ... tez z pielegniarka. moje dziewczyny dokazywaly ostro na wizycie, i pani zaczela zartowac ze tak to juz chyba rodzenstwa maja ze wieczna wojna. zapytalam w zartach - czyli to pewnie nie mija w wiekiem? pani pielegniarka zaczela mi opowiadac jak jej corki sie kloca, a na koniec juz radosnie mi wykrzyczala: a jak sa juz na siebie bardzo zle, to jedna drugiej niedawno powiedziala - Ty to jestes adoptowana! no i co? i pewnie miliony ludzi na swiecie podobnie rzucaly do swoejgo rodzenstwa. tyle ze ja wtedy bylam jeszcze mocno przeczulona na punkcie swiezo sfinalizowanej adopcji. poprosilam zeby dziewczyny pobawily sie na korytarzu i w zolnierskich slowach wyjasnilam pani zeby porozmawiala z corkami, bo co to za ujma byc adoptowanym? i dodalam ze moje obie corki sa ado. pani zrobilo sie glupio, bylo widac mnie - teraz jak patrze na to z perspektywy lat -tez jest nieco glupio. bo przereagowalam ... ale tak to jest jak emocje biora gore nad rozsadkiem a Ty osiagnelas co chcialas, spokojem ! brawo wiec Ty!
    Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno