Nie pisałam tu chyba sto lat...
Teraz jestem pełna lęku o każdą chwilę. Mdleję przed kolejnym USG. Po pierwszej ciąży biochemicznej boję sie co przyniesie następny dzień. Po drugim transferze w końcu beta ładnie rosła, i zobaczyliśmy najwspanialsze w świecie serduszko. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że nigdy wcześniej nie byliśmy tak szczęśliwi. Boję się cieszyć tą ciążą, boję się, że mogłabym cieszyć się z chwili w której moje dziecko już nie żyje bo przecież od poprzedniego USG minęło tyle dni...
Dopatruję się nieprawidłowości. Lekarz u którego byłam ostatnio, ocenił ciążę na 2 dni młodszą niż wynika z daty transferu, choc tydzien wcześniej u lekarza z kliniki wszystko bylo ok. W ciagu tygodnia osesek urósł tylko 3.5 mm. Czyżby to początek końca....?
Jakby nie było....to był najpiękniejszy maj w moim życiu...maj kiedy choć przez chwilę byłam mamą.