Egoizm jest w modzie, może zawsze był- nie wiem.
Czuje,że jestem za mało egoistyczna. Czuję,że mój świat się wali- nie od dziś tylko od momentu kiedy padły magiczne słowa- starujemy.
Częściej niż wcześniej wpadam w panikę, częściej niż wcześniej nie rozmawiam z moim m.
Od jakiegoś czasu omijamy temat jak jeża, tzn od czasu do czasu pada zdanie o nowym rządzie i o refundacji,ale to tylko takie muśnięcie. Sygnał,że jesteśmy na bieżąco.
Przestała się czuć szczęśliwa, powiedziałam o tym m. Powiedziałam wprost siedząc przy stole i popijając herbatę, nie było to wyznanie rozhisteryzowanej żony. Spokojnie i bez emocji powiedziałam,że nie czuję się szczęśliwa. O zgrozo T się trochę przestraszył i ... był tego wieczoru pierwszy od dawna sex. Dotarło do mnie,że nei zrozumiał nic z tego co mu powiedziałam.
Zaczynam chyba trochę czuć się zmęczona i boję się,że jednak się nie uda a ja tracę czas, bo już mogłabym kochać inne dziecko, które jest na świecie.
Juz wiem,że mój mąż nie zgodzi się na przysposobienie.
A najbardziej w tym wszystkim wkurza mnie podejście typu: nie martw się- będzie dobrze.
Laparoskopii się nie bój, bo nie ma czego- zwykły prosty zabieg-ivf tez miało byc proste. Zarodek do brzucha i ciąża. A nie jest.
Tak więc powinnam egoistycznie zacząć myśleć na poważnie o skierowaniu energii w inna stronę.
Komentarze
- kropek1
26/11/2015 - 14:11
t.p 18.01.2016r.
23.01.16r. synek jest na świecie