Właśnie zaczęliśmy 4 dzień stymulacji. Stres odszedł, tzn ten największy.
Zle to nazwałam.
Kamień z serca, zaczęliśmy i już jest kawałek drogi za nami. Najgorsze w tym wszystkim chyba jednak jest oczekiwanie. Nie ważne na co- ważne,żeby coś się działo. Teraz kiedy już to "coś" się dzieję zaszła we mnie pewna zmiana- mam w sobie taki spokój,mam w sobie więcej optymizmu.
I jeszcze jedna sprawa... cały czas myślałam o tym,żeby być w ciąży i mieć dzidziusia a zapomniałam o porodzie i to teraz on mnie trochę przeraza...