Autor:

Micio

Data publikacji:

30.01.2017

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

Po długiej przerwie

Witam wszystkich po tak długiej przerwie. Dawno mnie tu nie było ale stęskniłam się za wami i chciałam zobaczyć co u kogo słychać. Dalej te same rozterki i radości, przybyło nowych osób. Ja jakoś nie miałam czasu na pisanie ale dziś może coś napiszę. U nas sporo się zmieniło. Od czasu przedszkola, które udało nam się ogarnąć po wypadku z kolegą i interwencji p.dyrektor u nauczycielek na naszą korzyść, sytuacja i podejście zmieniło się diametralnie. Odetchneliśmy trochę z ulgą a za sprawą niektórych rodziców udało nam się ruszyć do przodu. Zapisaliśmy się na diagnozę synka i czekaliśmy. Tyle czekaliśmy ,że zastała nas I klasa. Dwa miesiące szkoły były ok ale przyszło jakieś przesilenie i zaczęło być źle, do tego stopnia, że po feriach za namową pedagog zmieniliśmy klasę(uważam to za złą decyzję z perspektywy czasu, lecz byliśmy postawieni pod ścianą i wciągu dnia musieliśmy podjąć decyzję, gdyż na przeniesienie czekał też inny chłopiec i nie wiadomo było jak dać dzieci do klas).Zdecydowaliśmy ,że przechodzimy. Znów 2 miesiące było dobrze(względnie) a potem dym-z dziećmi i nauczycielką. Zdarzały się dni dobroci ale było ich jak na lekarstwo. Mały ciągle z każdym walczył. W między czasie rok chodziliśmy na prywatną terapię SI, rok mieliśmy przerwy. Potem ze łzami w oczach udało mi się wysępić u dyrektorki poradni kolejny rok SI i muzykoterapię ale ile mnie to kosztowało to tylko ja wiem. Na szczęście p.dyrektor poradni to życzliwa kobieta więc dużo nam pomogła. W 2016r.zaczęliśmy diagnozę w kierunku aspargera ,gdyż nasza pani z poradni rozłożyła ręce. Z diagnozy z 2014r.wyszły zaburzenia opozycyjno buntownicze, w 2015r zaburzenia zachowania i emocji a 2016r zaburzenia zachowania. Tak, byliśmy w 3 miejscach i nigdzie tak naprawdę nic się nie dowiedzieliśmy jak pomóc naszemu dziecku. Na domiar złego w 2016r doszły tiki, które teraz są już pod kontrolą, gdyż mały bierze leki. Po ostatniej diagnozie zalecono nam terapię behawioralno poznawczą. W poradni nic takiego nie ma więc co robić. Przez koleżankę dowiedziałam się ,że u nas jest prywatny ośrodek i akurat jest taka terapia. Chodzimy tam już od września i nie zapeszając chyba jest lepiej. Mały zaczyna coś kumać. Zaczyna rozpoznawać uczucia innych, zaczyna zwracać uwagę na to, że ktoś też jest ważny a nie tylko on, zaczyna się stosować do zasad a co najważniejsze złapał trochę kontakt z rówieśnikami i zaczyna się wreszcie naturalnie uśmiechać(do tej pory był to tylko uśmiech wymuszony a kontakt z dziećmi był taki, że stał ciągle z tyłu i każdego krytykował i komentował co kto mówi i robi).Przez ostatnie dwa tygodnie przyniósł nawet sporo pochwał od pani a w piątek nawet taką, że był miły dla pani i dla dzieci. Nasza pani też zmieniła podejście, gdyż ciągle traktowała go jak łobuza z tego chyba względu, że w naszej szkole kontakt wychowawcy z pedagogiem jest jakiś ograniczony, pedagog miała nasze dokumenty a pani ich nie widziała, coś niby ustalały ale to nigdy nic z tego nie wynikało. Ze mną zawsze miała kontakt i niby mnie rozumiała ale miała swoje reguły i chciała go do nich dostosować poprzez uwagi i kary.W końcu 3 tygodnie temu zaniosłam pani wszystkie nasze dokumenty i zaczęła go inaczej traktować. Zawsze motywacyjna miała być uwaga lub kara a teraz jest mała pochwała i to daje lepszy skutek. Pani przestała z nim dyskutować a i jemu bardziej zależy na pochwale. W domu mamy też listę plusów i minusów i na koniec tygodnia małą nagrodę. Na tym bardzo mu zależy i już bez krzyku ścieli łóżko rano czy wieczorem, odkurza pokój czy chodzi na dodatkowe zajęcia. Najgorzej jest jak z uporem maniaka uczepi się jakiejś rzeczy to wtedy nic do niego nie dociera. Pan mówi, że to może być dwubiegunowość ale ja nie wiem. Już tyle było tych diagnoz czy to warto dalej szukać dziury w całym czy skupić się na tej terapii .Z drugiej strony gorzej jak coś przegapimy. Mały rośnie i może być gorzej. Cieszę się, że po tylu latach tych zajęć i starań doszło do tego, że wita się z dziećmi, uśmiecha się i po raz pierwszy w piątek powiedział, że w szkole było super. Mam nadzieję, że będzie więcej takich dni i, że to nasze światełko w tunelu zacznie jaśniej świecić i nie zgaśnie. Od 2014r.do końca grudnia 2016r.ponownie poszłam do pracy ale przez te nasze perypetie musiałam z niej zrezygnować. Mamy za dużo zajęć i trudów a babcia czy ciocia nie potrafią być konsekwente , raz jeden mówił tak a drugi tak a u nas rutyna i konsekwencja daje najlepsze efekty. Gdy pracowałam tego nie było-było co się chciało i robiło co się chciało. Teraz mały już się przyzwyczaił , że tak nie jest i to może też nam pomaga, że wróciliśmy do rutyny i przewidywalności. Trochę szkoda mi tej pracy ale i bez tego mam co robić. Mam tylko nadzieję, że będzie lepiej. Pozdrawiam wszystkie nowe i te wcześniejsze dziewczyny. Trzymajcie się i nie traćcie nadziei.

Komentarze

  • avatar
    Tykrokylek

    31/01/2017 - 21:01

    Cudownie, że się odezwałaś! Cieszę się, że widzisz efekty terapii! Pozdrawiam!

    Tygrysek i ...
    http://picasaweb.google.com/KwiatkowyTygrysek/Magda?authkey=Gv1sRgCOnSppWiprioHA#
    http://tykrokylek.blogspot.com/

  • avatar
    Micio

    19/04/2017 - 17:04

    Fajnie jest tu zajrzeć po jakimś czasie i poczytać wpisy tak jakby znanych osób z tzw.naszych dawnych lat. Dziękuję,że jesteście. Czasami jest ciężko ale trzeba iść do przodu.
    Micio
    Nareszcie szczęśliwa mama szczęśliwego skrzatka.