Autor:

Data publikacji:

06.02.2011

zaloguj się, żeby móc oceniać artykuły

Najważniejsze słowo dla mężczyzny.

Rafał Królikowski

Rozmowa z Rafałem Królikowskim.

Co dla pana znaczy słowo "tata"?

Przede wszystkim bezpieczeństwo, miłość, siłę i w jakimś stopniu wzór do naśladowania.

Dlaczego zdecydował się pan zostać ambasadorem kampanii społecznej „TATA. Najważniejsze słowo dla mężczyzny", zainicjowanej w ubiegłym roku przez Stowarzyszenie na rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji „Nasz Bocian"?

Zwrócono się do mnie z pytaniem, czy mógłbym udzielić swojego wizerunku do wsparcia tej kampanii. W pierwszym odruchu zacząłem się zastanawiać. czy jestem odpowiednią osobą. Nie miałem przecież kłopotów z powołaniem do życia nowej istoty. Mam dwóch synów. Po namyśle stwierdziłem jednak, że mogę się podpisać pod celami tej kampanii. W szczególności pod jej hasłem: "TATA. Najważniejsze słowo dla mężczyzny".

Przypomniałem sobie rożne sytuacje, różne rozmowy z przyjaciółmi i znajomymi, z których jednoznacznie wynikało, że nasze pokolenie faktycznie ma problem z płodnością. Jesteśmy zabiegani. zestresowani, zewsząd otaczają nas spaliny, chemia i konserwanty, żyjemy niehigienicznie. Mimo że wielu facetów nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że to oni nie mogą mieć dzieci, to problem niepłodności coraz częściej jest po naszej stronie. Kampania stowarzyszenia "Nasz Bocian" zwraca uwagę właśnie na niepłodność męską, pokazując jednocześnie, w jaki sposób można sobie z nią dzisiaj radzić. Wiele przyczyn niepłodności można leczyć, i to na różne sposoby. Tylko trzeba mieć odwagę iść ze swoim problemem do lekarza. który pomoże znaleźć odpowiednią metodę terapii. Oczywiście, każdy mężczyzna dotknięty tym problemem musi we własnym sumieniu rozważyć, czy chce i może skorzystać z takich czy innych rozwiązań. Czy są one zgodne z jego przekonaniami. Moją rolą jako ambasadora kampanii jest dotarcie do jak najszerszego grona odbiorców z informacją, że istnieją inne metody, dzięki którym można mieć własne potomstwo. Chcę do trzeć z tą informacją zarówno do ludzi, którzy chcą założyć rodzinę, jak i do tych, którzy na razie cieszą się wolnością i byciem w luźnych związkach. a o dzieciach jeszcze nie myślą. Muszą wiedzieć, że jeżeli kiedyś w przyszłości będą musieli się zmierzyć z problemem niepłodności, to lekarze im pomogą. Podjąłem decyzję o wsparciu tej kampanii również dlatego, że jako ojciec dwóch synów doskonale wiem, co znaczy słowo "tata". Dlatego uważam, że warto walczyć ze stereotypami i pokonać własne zahamowania, po to by wygrać rodzicielstwo i pełną rodzinę.

Jak pan sądzi, dlaczego niektórzy mężczyźni nie dopuszczają do siebie nawet myśli. że to oni mogą być niepłodni?

Może dlatego. ze przez cale wieki ugruntował się pogląd, że skoro kobieta zachodzi w ciążę i utrzymuje ją przez dziewięć miesięcy, potem rodzi dziecko, karmi je piersią i wychowuje, to pewnie ma też największy wpływ na jego poczęcie, choć to nieprawda. Poza tym do pełnego rozwoju dziecko potrzebuje obojga rodziców, i to nie tylko w sensie biologicznym, ale również społecznym. Dzieci, które nie wychowują się w pełnej rodzinie, mają różne problemy z adaptacją, nie wierzą w siebie, zaniżają swoją wartość. Tata jest potrzebny przez cały okres wychowania. Później też. Świadomość, że mogę pogadać ze swoim ojcem, mimo że nie kontaktujemy się zbyt często, bo mieszkamy daleko od siebie, pozwala mi spokojniej patrzeć na świat.

Jak znajomi zareagowali na pana udział w tej kampanii?

W dniu. kiedy ją ogłoszono, dostałem mnóstwo SMS-ów z podziękowaniami, również od Polaków mieszkających za granicą, których poznałem przypadkowo. podczas swoich wyjazdów służbowych. Przypuszczam, że dowiedzieli się o kampanii z portali internetowych lub radia. Na przykład ze Stanów Zjednoczonych napisali do mnie ludzie, którzy walczyli o dziecko przez wiele lat, udało im się dopiero dzięki in vitro. Napisali, że dobrze się stało, iż mówimy o tym w Polsce.

Jaka jest pana opinia na temat finansowania zabiegów in vitro ze środków publicznych? Powinien za nie płacić Narodowy Fundusz Zdrowia?

Uważam. że in vitro powinno być refundowane. Jeśli partnerzy z powodu niepłodności nie mogą począć swojego dziecka w sposób naturalny i podjęli w zgodzie z własnym sumieniem decyzję o skorzystaniu z metody sztucznego zapłodnienia, to państwo powinno im pomóc w uzyskaniu potomstwa ta drogą.

Czy wśród pana znajomych są pary, które zostały rodzicami dzięki in vitro?

Znam wiele takich osób, znam też ich dzieci, bo bawią się z nimi moi synowie. Dzięki metodzie in vitro najpierw na świat przyszło pierwsze dziecko naszych znajomych. Drugie udało im się począć naturalnie. Stanowią teraz fajną, dobrze funkcjonującą czteroosobową rodzinę, która kiedyś miała problem z płodnością. Myślę, że jeszcze bardziej utwierdziło mnie to w przekonaniu, że powinienem wesprzeć kampanię ..TATA. Najważniejsze słowo dla mężczyzny". Mam namacalne dowody na to, że metoda in vitro daje ludziom szczęście, radość i pozwala im spełnić marzenia o rodzicielstwie.

Porozmawiajmy teraz o panu. Czy zawód aktora sprzyja rodzinie, byciu ojcem i mężem? Nie widzi pan w tym żadnej sprzeczności?

Na pierwszy rzut oka można by wysnuć taki wniosek, bo godzenie obu ról faktycznie jest czasem bardzo trudne. Myślę. że we współczesnym świecie jest wiele takich zawodów, które nie ułatwiają nam wzorcowo odtworzyć roli taty. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu, a może kilkudziesięciu lat zmieniły się metody "ojcowania". Wiele męskich funkcji przejmują kobiety. Związki są bardziej partnerskie, nie ma w nich sztywnego podziału ról. Wcale nie jest już tak, ze to mężczyzna przynosi jakąś upolowaną zdobycz, a kobieta zajmuje się domem i dziećmi. To się trochę wymieszało, jest dość płynne. Nie chciałbym jednak, żeby się zupełnie zatarło. Dużo ciekawiej i piękniej jest, kiedy świat kobiet jest obdarzony cechami i wartościami, których świat mężczyzn nie posiada. Dlatego kiedy jestem w domu i wszystko wraca do normy, staram się, by istniał podział na rzeczy, którymi zajmuje się tata i mama. Mama jest od częstszego przytulania, przygotowania posiłku, a tata na przykład od wyjazdów na wycieczki rowerowe, porąbania drewna do kominka, zrobienia czegoś w ogrodzie.

Jakim jest pan ojcem dla swoich synów: Piotra i Michała? Twardym, kontrolującym i dbającym o swój autorytet, czy typem kumpla, który traktuje ich po partnersku?

Z racji tego, że często nie ma mnie w domu, nie chcę być dla nich ceperem, który nie dość, że wraca dopiero po kilku dniach, to jeszcze na nich pohukuje. Tę funkcję, takiego trzymania chłopaków w karbach, częściej przejmuje żona. Ja staram się trochę łagodzić, żeby ich nie zrazić do siebie. Nie chciałbym, żeby po latach mieli mi za złe, ze często nie było mnie w domu, a jeżeli już bylem, to ta moja obecność kojarzyła im się wyłącznie ze złymi rzeczami.

ROZMAWIAŁA MARIOLA MARKLOWSKA-DZIERŻAK

Więcej o problemie niepłodności na stronie OPP Nasz Bocian - www.nasz-bocian.pl

Źródło - Dziennik Gazeta Prawna